Ujrzałam rodziców siedzących w salonie. Od razu poczułam ulgę. Podeszłam do nich i się przywitałam.
-A czy wy czasem nie mieliście później przyjechać?-zapytałam z zaciekawieniem na twarzy
-No tak ale okazało się, ze lot został przełożony-odpowiedziała na moje pytanie mama z szczerym uśmiechem i radością na twarzy pewno z powodu, że znowu mnie widzi całą i zdrową.
-Więc wsiedliśmy dzisiaj z samego rana aby tu dotrzeć, bo jeżeli nie dziś to byli byśmy tu dopiero za około 3 tygodnie.-dokończył wypowiedz mamy tata.Serce mi biło jak szalone, dosiadłam się do nich. Posiedzieliśmy chwilę w ciszy i nagle coś mi się przypomniało.
-To gdzie wyjeżdżam z Izą- powiedziałam to cały czas wpatrując się w rodziców.Znowu nastała cisza, która w cale nie była niezręczna
-A no tak wyjeżdżacie do-zaczął poważnie tata-do Hiszpanii- skończyli w tym samym czasie rodzice.
-Co ale jak to do Hiszpanii-zaczęłam piszczeć ze szczęścia
-Tak do Hiszpanii, przecież dobrzy wiem z tata, że jest to twoje marzenie od bardzo bardzo dawna. Zawsze jeździliśmy na wakacje za granice odkąd skończyłaś piętnaście lat, ale chcieliśmy abyś Hiszpanie zwiedziła ze swoją przyjaciółką, która znaczy dla ciebie bardzo dużo-po strasznie długiej wypowiedzi strasznie mocną ją do siebie przytuliłam, a następnie zrobiłam to samo z ojce.
-Gdy tylko przyjedzie tutaj Iza dostaniecie od nas jeszcze jedna rzecz w prezencie.-skwitował tata
-A jaką rzecz?-zapytałam przy czym podniosłam jedną brew do góry
-No dowiesz się w swoim czasie, ale na pewno się wam to spodoba.-rzekła mama i zniknęła za drzwiami prowadzącymi do kuchni.Bez żadnego namysłu pobiegłam do swojego pokoju, wyciągnęłam z kieszeni telefon i zaczęłam wykręcać numer do Izy.Odebrała po trzecim sygnale.
-Halo- powiedziała zaspanym głosem
-Cześć moja kochana siostro musisz do mnie w tej chwili przyjechać- powiedziałam bardzo stanowczym tonem
-Oszalałaś jutro idziemy do szkoły, a poza tym jest godzina 23;00. Ty chyba sobie żarty robisz
-Nie, przyjedź a udowodnię ci, że się opłacało zerwać w nocy z łóżka-odpowiedziałam z głupawym uśmiechem na twarzy
-No niech ci będzie, ale jeżeli to coś jest niczym ważnym ani ciekawym, to obiecuje, że nogi z dupy ci powyrywam i już nie pograsz sobie z chłopakami w gałe- powiedziała niemiłym głosem- Już się ubieram i za 20 minut u ciebie będę.-rzuciła krótko i od razu się rozłączyła.
-Mamo , tato- zaczęłam krzyczeć zbiegając ze schodów, gdzie o mały włosy nie wywinęła bym orła.
-Czego tak krzyczysz, oszalałaś do reszty?- skwitowała moja rodzicielka
-Nie jeszcze nie, ale weźcie zróbcie dwa gorące kubki z kakaem-powiedziałam cieszliwym głosem
-Na co ci 2 kubki, jeżeli ty nawet nie wypijesz jednego do końca-wtrącił się do rozmowy tata
-Ponieważ dzwoniłam po Izkę i za chwilę tu będzie- powiedziałam
-Ale po co ona tutaj przyjeżdża o 12 w nocy-zapytała zaciekawiona mama
-Bo powiedzieliście,że yyy gdy będzie Izabella to dostaniemy prezent- odpowiedziałam bez żadnego problemu
-O Boże ty chyba naprawdę postradałaś zmysły. Jutro macie na 8;00 do szkoły, potem obie idziecie na sesje i znając ciebie później pójdziesz na boisko pograć w piłkę i wrócisz około 20-powiedział z grymasem na twarzy tata , który cały czas siedział w salonie i oglądał horror.
-Eee tam głupoty gadasz-rzuciłam krótki tekst, po którym rozległ się dźwięk dzwonka. To pewnie musiała być Iza.
Z perspektywy Izabelli
Spałam sobie spokojnie gdy nagle obudził mnie telefon.To była Sabina od niej zawsze odbierałam telefon, nawet o trzeciej w nocy, czy podczas pisania testu na lekcji. Rozmawiałam z nią przez chwilę i wywnioskowałam, że już wrócili jej rodzice.Kazała mi do niej pojechać.Jak powiedziała tak zrobiłam. Po krótkim czasie stałam już pod jej domu. Drzwi otworzył mi wujek. Tak właśnie mówiłam na jej tatę, a na mamę ciocia.Uśmiechnął się do mnie i wpuścił do środka mówiąc przy tym, że Sabi jest w kuchni. Poszłam tam, przywitałam się z jej mamą i zaczęłam rozmowę z bardzo szczupłą a w ręcz chudą bolndynką
-No to co się stało-zapytałam
-Moi rodzice mają dla nas jakiś prezent-powiedziała z uśmiechem na twarzy, ja też się do niej uśmiechnęłam a następnie napiłam się kakaa. Po paru minutach siedzenia w ciszy rodzice Sabiny zawołali nas do pokoju. Bardzo się bałyśmy, bo nie wiedziałyśmy co to za prezent.Złapałyśmy się za ręce i weszłyśmy do salonu. Ciocia wręczyła nam kopertę na której było napisane: Uwierzcie w marzenia bo nic nie jest niemożliwe. Poszłyśmy do pokoju Sabi usiadłyśmy na łóżku i powoli zaczęłyśmy otwierać kopertę. Ujrzałyśmy w niej...