-Jeżeli on nie wróci zabije się...
Pięć dni później.
Neymara nie ma nadal. Wszyscy sie o niego martwimy. Już niedługo zaczną się treningi, a co my powiemy ich trenerowi. Wczoraj dzwoniłam do Izy. Potrzebowałam wsparcia, ale ona jak każda przyjaciółka po prostu powiedziała, że nie ma teraz czasu. Obawiam sie, że już go nie zobaczę. Odkąd się upiłam nie wychodzę z domu, ani nikomu nie otwieram. Czeakm na niego cały czas, dniami i nocami. Najwyraźniej tam gdzie teraz jest, jest mu na prawdę dobrze, bo mam nadzieję, że żadna krzywda mu się nie dzieje. Jeżeli dowiem się, że jego już niema, to się zabije. Tak, tak wiem, możecie uznać to za jakąś głupotę, ale ja naprawdę go kocham i nie chce żyć bez niego. Jest dla mnie naprawdę wszystkim. Siedziałam w salonie i myślałam, aż usłyszałam dzwonek do drzwi. Poderwałam się, ponieważ miałam cichą nadzieję, że to właśnie on, ponieważ moim przyjaciołom napisałam, żeby nie przychodzili, bo nie warto. Codziennie do mnie dzwonili, porozmawiałam z nimi z 10 minut i tyle. Za każdym razem rozmawialiśmy o Brazylijczyku, lub o moim stanie psychicznym. Ja uważam, że jest okey, no tylko trochę więcej płacze. Z nadzieją podeszłam do drzwi i je otworzyłam. W progu stał Messi.
-Prosiłam, żebyście zostawili mnie samą.
-No, ale jak wiesz, przyjaciół w potrzebie się nie zostawia. Słyszałaś może coś na ten temat?-Zapytał i jak to miał w zwyczaju, uśmiechnął się. Nie przepraszam. Uśmiechnął się szczerze.
-Tak, tak coś słyszałam, ale coś konkretnego chciałeś?
-Tak.
-No to słucham, a nie kończysz "tak" i się szczerzysz do mnie.
-Szykuj się.
-Co? Po co? Gdzie idziemy?
-Zobaczysz.-powiedział i tajemniczo się uśmiechnął. Wszedł do środka domu, jakby był u siebie. No tak patrząc to również jest jego. Bo co moje to i twoje, tak zawsze powtarzał sobie z moim chłopakiem. Czy mi na prawdę wszystko musi kojarzyć się z nim? Najwyraźniej tak. Mozolnie poszłam na górę się uszykować, a w tym czasie Leo bardzo namiętnie pisał z kimś sms'y. Po około 2 godzinach zeszłam do Messiego. Wyglądałam o tak:
Ej ja przecież nadal mam fioletowe włosy. No czyli mam plany na jutro, albo i nawet na dzisiaj. Zrobiłam sobie selfie i wrzuciłam na kilka portali społecznościowych wszędzie z dopiskiem:
Nie ważne gdzie jesteś zawszę będę cię kochała <3
Spojrzałam na zegarek, który pokazywał godzinę 11:03. Zeszłam do Messiego i wyszliśmy z domu. Zamknęłam drzwi i poszliśmy w kierunku samochodu Argentyńczyka. Leo próbował kilka razy znaleźć jakiś temat. Jednak ja cały czas siedziałam cicho patrząc przez szybę, na szczęśliwe dzieci, zakochane pary, oraz na starców, którzy pomimo swego wieku nadal cieszą życiem. W końcu podjechaliśmy pod ogromne centrum handlowe.
-Leo, co my tu robimy?
-No wiesz, potrzebujesz czasem wypadu z przyjacielem.
-No wiesz, potrzebujesz czasem wypadu z przyjacielem.
-Coś w podobie babskiego wypadu?-Zapytałam i zaczęłam się śmiać. Uśmiechnęłam sie dopiero od kilku dni. Szczerze to mi tego brakowało. Przy Neymarze, uśmiech nie schodził mi z ust, ale nie będę teraz o nim myśleć. Leo zabrał mnie tu, abym sie odprężyła.
-No tak, ale jak ktoś się dowie o babskim wypadzie, to cię uduszę.
-To zróbmy sobie babski wypad pod nazwą męskiego, hmm?-Na to już mi nic nie odpowiedział, wyszedł z samochodu i otworzył mi drzwi.-Mam nadzieję, że Anto mnie za to nie zabije i powiesi za oczy.
-Niech by tylko spróbowała.- powiedział bardzo dobrze znany mi głos. Przytuliłam sie do chłopaka i z parkingu weszliśmy do centrum. Na początku poszliśmy do kina. Oglądaliśmy jakąś komedie, następnie wybraliśmy się na małe zakupy. Znaczy nie aż tak małe, bo kupiłam sobie torebkę,koszule, bluzę,3 pary spodni oraz 2 pary butów oraz jakąś tam biżuterię, oraz kosmetyki.
Następnie udaliśmy się do fryzjera. Messi wybrał mi kolor, oraz fryzurę. Po ponad godzinie efekt był taki:Moim zdaniem dobrze wyglądam, jednak wolę bardziej szalony kolor włosów, ale zapamiętajcie, że z Messim się nie dyskutuje. I właśnie również za to kocham tego człowieka. Po fryzjerze zrobiliśmy sobie zdjęcie i wstawiliśmy na fb, ig, tt, no i ja oczywiście na Aska. Dawno mnie tam nie było i trzeba to wszystko nadrobić. Do zdjęcia dodałam opis:
Bo przyjaicel najpiękniej pokoloruje ci świat <3
Leo wstawił bardzo podobny opis, a następnie poszliśmy coś zjeść. Zamówiliśmy sobie ogromną pizze. Jak nigdy dotąd zjadłam 2 spore kawałki i wypiłam całą szklankę Pepsi. Jak widać brak Neymara źle na mnie wpływa. Podczas jedzenia zaczęliśmy rozmawiać na wszystkie tematy. Aż w końcu musiałam coś palnąć...
-A właśnie Leo, bo zmiana włosów, to znaczy zmiana życia, czyli to ma być życie bez Neymara?-powiedziałam, a jego imię wręcz wypowiedziałam szeptem.
-Chyba sobie żarty robisz! On na pewno wróci.-Wypowiedział z dziwnym zacieszem na twarzy. Resztę dnia spędziliśmy u Neymara w domu. Wygłupialiśmy się, wstawialiśmy zabawne Snapy, aż w końcu zostałam sama. Leo chciał zostać na noc, jednak powiedziałam mu, że jego partnerka oraz dziecko są o wiele ważniejsi. Leo nie chętnie przyznał mi racje. Wybiła godzina 0:00, a mnie kolejny raz opętała samotność, smutek kolejny raz się do mnie dobijał. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, aż w końcu...
*************************
Oto kolejny nie zadługo wyczekiwany przez was rozdział :)
Mam nadzieję, że się spodobał :) Wiem, że przede mną jeszcze dużo pracy... Ale od czegoś trzeba zacząć, aby móc później wam dawać naprawdę wspaniałe rozdziały z nieziemskimi pomysłami (których do tej pory nie mam xd)
Kochani do następnego postu :3
Zachęcam do komentowania <3
Kurczę, co z tym Neymarem? :/ Czekam na next ;D
OdpowiedzUsuńNo zobaczysz :) Chciałam napisać najlepsze przed Tobą, ale nic fajnego nie będzie xd Dzięki za komentarz <3
UsuńAjaja mega mi się podoba ❤ Czekam na następny z niecierpliwością:*
OdpowiedzUsuńJeju talent :* Niech to będzie Neymar~*
OdpowiedzUsuńFajny rozdział :*/Zuza
OdpowiedzUsuńŚwietne
OdpowiedzUsuńGenialny♥
OdpowiedzUsuńnaymar!!!
OdpowiedzUsuń