niedziela, 20 września 2015

EPILOG

Rano wstałam i od razu poszłam do łazienki. Wyszykowałam sie i wyglądałam o tak:

Włosy zostawiłam rozpuszczone i zrobiłam delikatny makijaż.
Następnie wróciłam do Brazylijczyka na łóżko i się obok niego położyłam. Musiał się obudzić, chwilę po mnie, bo też jest już ubrany. Kładąc się obok niego lekko musnęłam jego usta.
-Dzień dobry księżniczko.
-Dzień dobry, piłkarzyno.-Uśmiechnęłam sie do niego przyjaźnie.
-Jak się spało?
-Okey... Ale od kiedy ty zadajesz takie pytania?
-Od zawsze?
-To chyba laskom, które przeleciałeś i zostawiłeś.-Powiedziałam przez śmiech.
-Ej, co nie jest miłe.-Powiedział i zrobił smutną minę.
-Ważna, że ja mogę się z tego śmiać.-Powiedziałam i wstałam z łóżka. Wzięłam fajki i wyszłam na balkon. Usiadłam na chłodnych kafelkach i się zaciągłam. Po chwili przyszedł do mnie Neymar i również zaczął palić. Jak tylko to zobaczyłam to się cholernie zdenerwowałam. Na początku myślałam, że piłkarz chce zrobić mi na złość, ale wziął jednego bucha, drugiego, a trzeciego już nie zdążył. Wytrąciłam mu z ręki papierosa i zaczęłam się w niego wpatrywać...
-Po co to robisz?
-Wiem, że nie chcesz abym palił, a jeżeli ty nie przestaniesz... Ja zacznę.
-Ty chyba oszalałeś!
-Nie...
-Tak! Ty nie możesz palić, grasz w piłkę, nie pozwalam ci na to, rozumiesz?-Krzyczałam
-Przestaniesz palić, ja nie zacznę... To chyba jasne.-Powiedział w miarę spokojnie.
-Ja mogę... Nie mam codziennie treningów, nie mam osób, które mnie podziwiają... Mogę robić wszystko...
-Nie możesz!-Wrzasnął
-Bo?-Ja również krzyczałam jak najgłośniej potrafiłam. Nastała chwila ciszy.
-Nie przestaniesz palić, to mnie stracisz.-Powiedział opanowanym głosem. Jego słowa jakoś mnie zabolały... Tylko osoby, które nie pasują do naszego życia się traci... Chciałam od niego odejść, jednak chłopak złapał mnie za rękę i do siebie przyciągnął. Jednak to nie było zwykłe przyciągnięcie... Chłopak bardzo mocno mną szarpnął. Próbowałam być silna, jednak kilka łez spłynęło mi po policzku.
-Jeżeli wyjdziesz teraz z tego domu, możesz zapomnieć o nas..

Perspektywa Neymara.
 -Jeżeli wyjdziesz teraz z tego domu, możesz zapomnieć o nas.. -Musiałem jej tak powiedzieć.. Wiem dobrze, że zrobiłaby coś głupiego. Albo by się upiła, albo pocięła  lub kolejny raz zaczęła śpać. Mogłaby też zrobić inne o wiele gorsze rzeczy, ale nie chce o tym myśleć... Wiem, może za agresywnie do tego wszystkiego podszedłem, ale nie chce, aby osoba, którą tak bardzo kocham, niszczyła sobie takimi śmieciami życie. W ogóle po co ona pali, czy tak ciężko jest jej zrozumieć, że niszczy sobie wspaniały dar jakim jest życie? Przecież, zawsze gdy ma problemy może przyjść z nimi do mnie... Myślałem, że moje słowa dadzą jej coś do zrozumienia, jednak powstał inny efekt do zamierzanego. Sabina zaczęła się szarpać. Przecież nie mogłem jej zatrzymać przemocą.. Nie mógłbym jej zrobić żadnej krzywdy. Po pewnym czasie puściłem jej rękę, a ona po prostu wybiegła z domu.

Perspektywa Izabelli.
Razem z rodzicami mojej przyjaciółki siedzieliśmy w kuchni. Przygotowywaliśmy śniadanie.. W pewnym momencie, usłyszeliśmy krzyki Neya i Sabiny. Chciałam pójść zobaczyć co sie stało, jednak pani Ola nie chciała mnie do nich puścić. Ona zawsze uważa, że osoby, które się kłócą muszą być same. Ponieważ podczas kłótni, potrafią sobie szczerze porozmawiać i złe rzeczy pójdą w niepamięć. Zgodziłam się z nią i szykowałam dalej posiłek. Za kilka minut usłyszeliśmy wieki trzask drzwi. Po sekundzie Sabina znalazła się na dole i bardzo szybko wybiegła z domu. Wybiegłam za nią, lecz gdy tylko wyszłam przed ogrodzenie, dziewczyny już nie było. Wróciłam do domu. Tam panowała głucha cisza. Chciałam iść na górę do Neymara jednak usłyszałam wielki hałas dobiegający z pięta domu. Następnie słychać było tłuczenie szklanych rzeczy

Perspektywa Neymara.
Byłem na siebie strasznie zły. Jak mogłem pozwolić na to, aby Sabina wyszła z domu. Jednak ja słowa dotrzymuje... Z nami koniec, jeżeli dla niej ważniejsze są fajki, żyletki, alkohol czy narkotyki, a nie ja, to muszę uszanować jej zdanie... Tylko, że w tym momencie najważniejsza jest Sabina. To aby nie zrobiła nic głupiego, żeby później niczego nie żałowała. Uspokoiłem się chwilę i również wyszedłem z domu. Przywitałem się ze wszystkimi i zacząłem szukać jeszcze mojej dziewczyny. Napisałem sms'y do wszystkich chłopaków z drużyny czy jest u nich Sabina, jednak żaden nic nie wiedział. Daniemu, Messiemu oraz Gerem opowiedziałem co się stało. Chłopaki razem ze swoimi partnerkami pomogli mi szukać dziewczyny. Rozdzieliliśmy się... Poszedłem do naszego parku-Nie ma jej. Poszedłem na Camp Nou-Nie ma jej. Zadzwoniłem nawet do Kamila, któregoś razu, gdy Polka poszła się być, spisałem sobie jego numer telefonu, na wszelki wypadek. I chyba wypadek jest w tym momencie. Rozmawiałem z nim około 10 minut, jednak chłopak, mi powiedział, że od dłuższego czasu się z nią nie widział. W końcu zadzwoniła do mnie Shak. 
-Neymar przyjdź szybko do parku przy moim domu.-Mówiła strasznie przerażonym głosem.
-Za 5 minut będę, ale co się stało?
-Pośpiesz się.. Może jeszcze zdążysz to zobaczyć.-Powiedziała i się rozłączyła. Przestraszyły mnie jej słowa: "Może jeszcze zdążysz to zobaczyć". Najszybciej jak potrafiłem pobiegłem w wyznaczone przez piosenkarkę miejsce. Zobaczyłem blondynkę i do niej podbiegłem.
-Co miałem zobaczyć?-Zapytałem jakby nie pewnym głosem. Dziewczyna spuściła głowę i pokazała palcem na rzeczkę z mostkiem. Na krawędzi siedziała moja księżniczka. Chciałem do niej podbiec, lecz Kolumbijka mnie zatrzymała. 
-Neymar poczekaj. Podeszłam do niej, ale ona wtedy powiedziała: Jeżeli wykonasz jeszcze jeden krok w moją stronę skoczę stąd." 
-Ale ja nie mogę jej na to pozwolić.-Mówiłem drżącym głosem.
-A o co wam poszło?-Zapytała zmartwiona dziewczyna.
-Zaczęło się od fajek, a skończyło się na tym, że powiedziałem jej: Że... -Ciężko mi było się do tego przyznać.-:Jeżeli wyjdziesz z tego domu to z nimi koniec.-Ledwo skończyłem i pobiegłem w stronę mostku. Dziewczyna właśnie stawała na krańcu poręczy... Podbiegłem do niej i w ostatniej chwili złapałem ją w talii. Zdjęłam z barierki i mocno do siebie przytuliłem. To, że z nią zerwę, jest już nie aktualne. Bardzo ją kocham, nawet jej okropny charakter. Sabina wtuliła się we mnie jeszcze mocnej i zaczęła płakać.
-Nie płacz księżniczko. Bardzo cię za wszystko przepraszam. Jeżeli palenie sprawia ci przyjemność to... to rób to, ale błagam cię, nigdy więcej takich numerów. 
-Obiecuję, już nigdy czegoś takiego nie robię. Jeżeli tak bardzo nie lubisz papierosów, to nie będę paliła...Już nigdy żadnego Kamila, żadnej żyletki i wódki na smutki... Zrobię, to tylko i wyłącznie dla ciebie. Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu. Kocham cię!
-Ja ciebie też kocham!

Półtora roku później 
Perspektywa Sabiny.
To co wydarzyło się ponad rok temu? No nie wracamy do tego. Razem z Neymarem oczekujemy dziecka. Synka. Zostałam z nim w Barcelonie. Bardzo go kocham. Od kiedy jestem w ciąży, każdego dnia zakochuje się w nim na nowo. Na pewno będzie dobrym tatusiem. Davi nie może doczekać się brata... Już nie wracam do starych nawyków... Staram się żyć szczęśliwie, bez problemów... Z Anto i Shak widuję sie codziennie. Stałyśmy się najlepszymi przyjaciółkami.. No oczywiście nie mogę zapomnieć o Rafie, która jest ze mną odkąd dowiedziała się, że będziemy bieli dziecko... Dzisiaj jest mecz. Neymar obiecał, że wygra to dla mnie i naszego dziecka. Bardzo jestem wdzięczna piłkarzowi, za wszystko co dla mnie. Bardzo go kocham i nie zamierzam zmienić swojego zdania.

********************************
No to mamy epilog. 
Sama się tego nie spodziewałam, bo siadając do kolejnego posta myślałam, że napiszę kolejny rozdział i będzie okey, a tak jakoś mnie natknęło na taki zwrot akcji.. 
Bardzo dziękuję, tym wszytkim, którzy byli ze mną od samego początku i tym, którzy doszli i mnie nie zostawili <3 
 Jest ponad 32 tyś. wyświetleń. Jestem wam za to bardzo, ale to bardzo wdzięczna.
Jeżeli chcecie, czytać moje opowiadania nadal, to zapraszam na mojego drugiego bloga:
http://onitoznaczyneymariblanka.blogspot.com/
Kochani, jeżeli dam radę to założę, jeszcze jednego bloga. Również o Neymarze... Będzie on odmiennością od tego wyżej (tego co podałam wam linka) I mam nadzieję, że o mnie nie zapomnicie :) A więc do nowego posta na blogu Oni także poznali tajemnice miłości. I do "Bohaterów" na przyszłym blogu :***


BARDZO, ALE TO BARDZO WAM DZIĘKUJĘ! KOCHAM WAS <3 JESTEŚCIE NA PRAWDĘ WSPANIALI. BUZIAKI!!! :* 

   

wtorek, 15 września 2015

Rozdział 53.

Resztę dnia spędziliśmy u Neymara w domu. Wygłupialiśmy się, wstawialiśmy zabawne Snapy, aż w końcu zostałam sama. Leo chciał zostać na noc, jednak powiedziałam mu, że jego partnerka oraz dziecko są o wiele ważniejsi. Leo nie chętnie przyznał mi racje. Wybiła godzina 0:00, a mnie kolejny raz opętała samotność, smutek kolejny raz się do mnie dobijał. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, aż w końcu... Usłyszałam bardzo głośne dobijanie się do drzwi. Energicznie wstałam z rogówki i podeszłam do wejścia. Powoli otworzyłam drzwi i... i go ujrzałam. Na początku nie mogłam w to uwierzyć. Łza szczęścia spłynęła mi po policzku. Od razu rzuciłam się piłkarzowi w ramiona, wycałowałam go, a on wziął mnie na ręce i mocno do siebie przytulił.
-Bardzo się za tobą stęskniłem.-Wyszeptał jednak nie powiedział tego w swoim języku, on... On powiedział to po polsku. Zupełnie nie wiedziałam, co się wtedy dzieje. Wrócił mój chłopak, w dodatku potrafi powiedzieć coś w zupełnie obcym dla niego języku. Nie potrafiłam nic powiedzieć. Cały czas tkwiłam w tego uścisku.-Mam dla ciebie prezent.-No to już powiedział po portugalsku, jednak nie ważne, w jakim języku do mnie mówi, ważne, że jest przy mnie.-Ola, Kuba, Iza-Chłopak wypowiedział imiona bardzo bliskich mi osób. Na początku się zdziwiłam, ale po chwili ujrzałam ich wszystkich. Szczerze nie cieszyłam się z tego widoku, jednak Neymar zrobił to wszytko dla mnie, więc trzeba przynajmniej poudawać, że jestem szczęśliwa.
-Jejku, co wy tu robicie?-Zapytałam z jakże pięknym i jakże sztucznym uśmiechem na twarzy. Jednak Izka musiała to dostrzec, pewnie Ney zrobił by to samo, ale wyszedł przed sekundą z domu. Fajnie... Ledwo co do mnie wrócił i już znika. Zamyśliłam się, a Izabella właśnie kończyła na mnie krzyczeć.
-... Zrobił dla ciebie to wszystko... Nie zasługujesz na niego.-Powiedziała. Nie wiem, co mówiła do mnie wcześniej, ale zrobiło, mi się bardzo przykro, jednak musiałam udawać, że wszystko jest w porządku. Po chwili powiedziała szepcem.-Przepraszam.-Przytuliła mnie, ja oczywiście odwzajemniłam ten gest. Nastepnie przywitałam się z rodzicami, nie jak miałam w planach, czyli zwykłe, oschłe: Cześć. Podeszłam i się do nich przytuliłam. Po chwili wrócił Neymar z...walizkami?
-No zapowiada się świetnie.-Wymamrotałam i podeszłam do swojego chłopaka.-Ney kochanie, co ty robisz?
-Wnoszę walizki twojej przyjaciółki.

-Ale ona też ma rączki i sobie poradzi.-Powiedziałam to jak najwredniej potrafiłam. Czemu wrednie? No to tak... Nie było go przez tydzień, z Iza nie jest brzydko... Wszytko jasne, nie?
-Ale Sabina...
-Nie ma żadnego ale, chyba, że nie masz czasu dla mnie.-Mówiłam wpatrując się w jego śliczne czekoladowe oczka.
-Dla ciebie mam czas zawsze...-Powiedział i mnie namiętnie pocałował. Z racji, że każdy był bardzo zmęczony, poszliśmy się położyć. Rodzice oraz Izka zabrali swoje rzeczy do pokoi, a ja z Neymarem poszliśmy do jego sypialni. Brazylijczyk się położył, a ja na nim usiadłam. 
-Podoba się prezent?
-Bardzo.-Powiedziałam i krzywo się uśmiechnęłam.
-A co to za mina?-Zapytał i złapał mnie za rękę.
-Bo bardzo się za tobą stęskniłam, i gdy w końcu wróciłem pojawili się oni... Z rodzicami mam spine, a Iza mnie ostatnio olała.
-Bo wtedy była ze mną i kupowaliś..-Nie dokończył.
-Ney?
-Masz przede mną jakąś tajemnice?
-Nie.-Powiedział, a ja wstałam i wyszłam na balkon zapalić. Tak w ogóle to nie pamiętam, kiedy ostatnio paliłam, ale no jestem zła... albo i zazdrosna. Po chwili przyszedł Neymar. Objął mnie od tyłu i zaczął się we mnie wpatrywać.
-Możesz przestać!?-Zapytałam w miarę łagodnie.
-Obraziłaś się?.-Zapytał, a raczej oznajmił.
-Nie... tylko.-Wahałam sie co mu odpowiedzieć. Na pewno chciałby usłyszeć prawdę.
-Tylko?
-Jestem zazdrosna. Boje się, że Iza stanie się dla ciebie ważniejsza, ładniejsza, chudsza, milsza, sympatyczniejsza.-Mogłabym wymieniać dalej, jednak chłopak mi przerwał złączając nasze usta. Po pocałunku wyszeptał mi do ucha:
-Ale to w tobie się zakochałem a nie w Izie.
Na same jego słowa moje serce zaczęło bić jak szalone. Neymar nie jest tylko moim chłopakiem, jest najwspanialszym skarbem jaki dostałam od życia. 
-Kocham cię.-Powiedziałam
-Ja ciebie też, a tak a pro po, to ślicznie wyglądasz-Powiedział. Od razu się do niego przytuliłam. Wróciliśmy do sypialni i położyliśmy się spać. 

Obudziłam się o godzinie 10:13. Ney jeszcze spał. Postanowiłam się wyszykować i przygotować jakieś śniadanie. Umyłam się, umalowałam, a następnie ubrałam w to: 

 Zeszłam na dół i rozmyślałam, co zrobić na śniadanie. Po kilku minutach do kuchni przyszła uśmiechnięta Iza. Może na prawdę powinnam się cieszyć z tego, że wszystkie osoby które kocham są teraz ze mną. Przywitałyśmy się buziakiem i zaczęłyśmy pić kawę, którą zdążyłam zaparzyć.
-Sabina, ja na prawdę ci zazdroszczę.-Powiedziała moja przyjaciółka.
-Ale czego.
-No, że masz takiego kogoś jak Ney.
-Ney?
-No, tak Ney.
-A dlaczego nie Neymar?
-No Ney jest fajniej.
-Ale ty nigdy tak nie mówiłaś.
-Ale zaczęłam.-powiedziała, a ja nie wiedziałam co mam jej powiedzieć, bo nie chce się z nią kłócić. Po chwili dodała.-Ney, ale nie martw się, najlepszej przyjaciółce nie zabiorę chłopaka.-Po jej słowach kamień spadł mi z serca. Przytuliłyśmy się i rozmawiałyśmy dalej. Następnie przygotowałyśmy Spaghetti. Tak wiem, miało być śniadanie jednak mało kto jada pierwszy posiłek o godzinie 13:00.
Poszłam obudzić rodziców, a Izka Neymara. Ogólnie cały dzień spędziliśmy w domu, na rozmowach i tak dalej. W końcu wieczorem udało mi się samej wyjść z domu z piłkarzem. Udaliśmy się na dłuższy spacer po Barcelonie, a około godziny 21 odwiedziliśmy Messiego i Anto. Spędziliśmy u nich godzinkę. Jednak przez prawie cały czas Ney bawił się z ich synkiem. Widzę, jak Naymar tęskni za swoim synkiem. Może to czas, abym i ja zrobiła mu jakąś niespodzinkę...

*****************
Proszę, oto kolejny rozdział :)
Neymar już wrócił... Koniec pomysłów, na tego bloga :c
Może najwyższy czas go zakończyć i założyć kolejnego i nad tym drugim trochę popracować... Co wy na to?
Liczę na szczere opinie... I może to Wy macie jakiś pomysł na to co dalej, co?
Życzę wam miłego popołudnia (chyba, że czytacie to dawno po moim dodaniu, więc miłego.../sam sobie dokończ/ :)
Z racji, że jetem chora i przez cały tydzień zostaje w domu postaram się dodać jakiegoś krótkiego posta jutro.

środa, 9 września 2015

Rozdział 52.

 Leżałam, a Messi pilnował mnie, abym nie poszła pić. Po woli wyczerpywałam siły. w końcu usnęłam. Jednak przed zaśnięciem wyszeptałam:
-Jeżeli on nie wróci zabije się...
Pięć dni później.
Neymara nie ma nadal. Wszyscy sie o niego martwimy. Już niedługo zaczną się treningi, a co my powiemy ich trenerowi. Wczoraj dzwoniłam do Izy. Potrzebowałam wsparcia, ale ona jak każda przyjaciółka po prostu powiedziała, że nie ma teraz czasu. Obawiam sie, że już go nie zobaczę. Odkąd się upiłam nie wychodzę z domu, ani nikomu nie otwieram. Czeakm na niego cały czas, dniami i nocami. Najwyraźniej tam gdzie teraz jest, jest mu na prawdę dobrze, bo mam nadzieję, że żadna krzywda mu się nie dzieje. Jeżeli dowiem się, że jego już niema, to się zabije. Tak, tak wiem, możecie uznać to za jakąś głupotę, ale ja naprawdę go kocham i nie chce żyć bez niego. Jest dla mnie naprawdę wszystkim. Siedziałam w salonie i myślałam, aż usłyszałam dzwonek do drzwi. Poderwałam się, ponieważ miałam cichą nadzieję, że to właśnie on, ponieważ moim przyjaciołom napisałam, żeby nie przychodzili, bo nie warto. Codziennie do mnie dzwonili, porozmawiałam z nimi z 10 minut i tyle. Za każdym razem rozmawialiśmy o Brazylijczyku, lub o moim stanie psychicznym. Ja uważam, że jest okey, no tylko trochę więcej płacze. Z nadzieją podeszłam do drzwi i je otworzyłam. W progu stał Messi.
-Prosiłam, żebyście zostawili mnie samą.
-No, ale jak wiesz, przyjaciół w potrzebie się nie zostawia. Słyszałaś może coś na ten temat?-Zapytał i jak to miał w zwyczaju, uśmiechnął się. Nie przepraszam. Uśmiechnął się szczerze.
-Tak, tak coś słyszałam, ale coś konkretnego chciałeś?
-Tak.
-No to słucham, a nie kończysz "tak" i się szczerzysz do mnie.
-Szykuj się.
-Co? Po co? Gdzie idziemy?
-Zobaczysz.-powiedział i tajemniczo się uśmiechnął. Wszedł do środka domu, jakby był u siebie. No tak patrząc to również jest jego. Bo co moje to i twoje, tak zawsze powtarzał sobie z moim chłopakiem. Czy mi na prawdę wszystko musi kojarzyć się z nim? Najwyraźniej tak. Mozolnie poszłam na górę się uszykować, a w tym czasie Leo bardzo namiętnie pisał z kimś sms'y. Po około 2 godzinach zeszłam do Messiego. Wyglądałam o tak:

 Ej ja przecież nadal mam fioletowe włosy. No czyli mam plany na jutro, albo i nawet na dzisiaj. Zrobiłam sobie selfie i wrzuciłam na kilka portali społecznościowych wszędzie z dopiskiem:
Nie ważne gdzie jesteś zawszę będę cię kochała <3 
Spojrzałam na zegarek, który pokazywał godzinę 11:03. Zeszłam do Messiego i wyszliśmy z domu. Zamknęłam drzwi i poszliśmy w kierunku samochodu Argentyńczyka. Leo próbował kilka razy znaleźć jakiś temat. Jednak ja cały czas siedziałam cicho patrząc przez szybę, na szczęśliwe dzieci, zakochane pary, oraz na starców, którzy pomimo swego wieku nadal cieszą życiem. W końcu podjechaliśmy pod ogromne centrum handlowe. 
-Leo, co my tu robimy?
-No wiesz, potrzebujesz czasem wypadu z przyjacielem.
-Coś w podobie babskiego wypadu?-Zapytałam i zaczęłam się śmiać. Uśmiechnęłam sie dopiero od kilku dni. Szczerze to mi tego brakowało. Przy Neymarze, uśmiech nie schodził mi z ust, ale nie będę teraz o nim myśleć. Leo zabrał mnie tu, abym sie odprężyła.
-No tak, ale jak ktoś się dowie o babskim wypadzie, to cię uduszę. 
-To zróbmy sobie babski wypad pod nazwą męskiego, hmm?-Na to już mi nic nie odpowiedział, wyszedł z samochodu i otworzył mi drzwi.-Mam nadzieję, że Anto mnie za to nie zabije i powiesi  za oczy.
-Niech by tylko spróbowała.- powiedział bardzo dobrze znany mi głos. Przytuliłam sie do chłopaka i z parkingu weszliśmy do centrum. Na początku poszliśmy do kina. Oglądaliśmy jakąś komedie, następnie wybraliśmy się na małe zakupy. Znaczy nie aż tak małe, bo kupiłam sobie torebkę,koszule, bluzę,3 pary spodni oraz 2 pary butów oraz jakąś tam biżuterię, oraz kosmetyki. 
Następnie udaliśmy się do fryzjera. Messi wybrał mi kolor, oraz fryzurę. Po ponad godzinie efekt był taki:

Moim zdaniem dobrze wyglądam, jednak wolę bardziej szalony kolor włosów, ale zapamiętajcie, że z Messim się nie dyskutuje. I właśnie również za to kocham tego człowieka. Po fryzjerze zrobiliśmy sobie zdjęcie i wstawiliśmy na fb, ig, tt, no i ja oczywiście na Aska. Dawno mnie tam nie było i trzeba to wszystko nadrobić. Do zdjęcia dodałam opis:
Bo przyjaicel najpiękniej pokoloruje ci świat <3 
Leo wstawił bardzo podobny opis, a następnie poszliśmy coś zjeść. Zamówiliśmy sobie ogromną pizze. Jak nigdy dotąd zjadłam 2 spore kawałki i wypiłam całą szklankę Pepsi. Jak widać brak Neymara źle na mnie wpływa. Podczas jedzenia zaczęliśmy rozmawiać na wszystkie tematy. Aż w końcu musiałam coś palnąć...
-A właśnie Leo, bo zmiana włosów, to znaczy  zmiana życia, czyli to ma być życie bez Neymara?-powiedziałam, a jego imię wręcz wypowiedziałam szeptem. 
-Chyba sobie żarty robisz! On na pewno wróci.-Wypowiedział z dziwnym zacieszem na twarzy. Resztę dnia spędziliśmy u Neymara w domu. Wygłupialiśmy się, wstawialiśmy zabawne Snapy, aż w końcu zostałam sama. Leo chciał zostać na noc, jednak powiedziałam mu, że jego partnerka oraz dziecko są o wiele ważniejsi. Leo nie chętnie przyznał mi racje. Wybiła godzina 0:00, a mnie kolejny raz opętała samotność, smutek kolejny raz się do mnie dobijał. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, aż w końcu...

*************************
Oto kolejny nie zadługo wyczekiwany przez was rozdział :)
Mam nadzieję, że się spodobał :) Wiem, że przede mną jeszcze dużo pracy... Ale od czegoś trzeba zacząć, aby móc później wam dawać naprawdę wspaniałe rozdziały z nieziemskimi pomysłami (których do tej pory nie mam xd)
Kochani do następnego postu :3
Zachęcam do komentowania <3

sobota, 5 września 2015

Rozdział 51.

Obszukałam cały dom i nie znalazłam Brazylijczyka. Chciałam do niego zadzwonić, lecz telefon zostawił w mojej sypialni. Zaczęłam się martwić ponieważ nigdy nie wychodził z domu, bez telefonu. Nie zostawił mi nigdzie karteczki, z tym gdzie jest. Postanowiłam zadzwonić do jego kolegów z drużyny, jednak żaden nic nie wiedział na ten temat. Zmartwiona poszłam się ubrać w to:
Wykonałam wszystkie poranne czynności w mgnienia oku. Zeszłam do kuchni i napisałam karteczkę w razie powrotu Neymara.
Kochanie jeżeli wrócisz do domu, zadzwoń do mnie :) 
Zupełnie nie wiedziałam gdzie mam go szukać. Postanowiłam iść na stadion, jednak go tam nie było. Później chodziłam po Barcelonie i pytałam się obcych ludzi, czy widzieli Neymara. Jeden facet zaczął mi się śmiać prosto w twarz, bo opowiedziałam mu co się stało, on stwierdził, że Ney mnie zostawił i nawet nie warto na niego czekać. Nie wiem czemu, ale uwierzyłam temu chłopakowi. Może nie chciał mnie zranić i tak po prostu wyjechał. Tylko gdzie? Przecież nie zostawiłby mnie w swoim domu. Cały dzień spędziłam na poszukiwaniach, Nie rozmawiałam z żadnym z moich i Neya przyjaciół. Oni chyba muszą coś wiedzieć, bo się nim nie przejmują. Około godziny 22 poszłam do Alvesa. Może przyszedł do niego Ney. Drzwi otworzyła mi nowa dziewczyna Brazylijczyka. 
-Hej, co tu robisz?
-Cześć. Yyy nic, szukam Neymara, a ty?
-To samo.-powiedziałam, a Hiszpanka gestem ręki zaprosiła mnie do domu. Przywitałam się z Danim. W trójkę zastanawialiśmy się gdzie jest 11 Barcelony. Dani obdzwonił wielu ich wspólnych przyjaciół. Po jakimś czasie moim oczom ukazał się Messi z Antonellą. Mimo rozmów z nimi cały czas miałam w głowie słowa tamtego mężczyzny "i nawet nie warto na niego czekać". Przed północą postanowiłam pójść do domu. Marika, Leo i Anto zostali u 6 Barcelony. W domu nikogo nie zastałam. Byłam strasznie zaniepokojona brakiem Neya. Mam nadzieję, że nic mu się nie stało. Może umówił sie z nowym kolegą i został u niego na noc... Nieee. Wziąłby ze sobą telefon... Całą noc zastanawiałam się jak odnaleźć Neymara. Rano poszłam się umyć i przebrać. Zrobiłam mocny makijaż, a ubrana byłam tak:
  Zeszłam do kuchni, wypiłam kawę i kolejny raz udałam się na poszukiwania Neymara. Zupełnie nie wiedziałam gdzie mam go szukać. Chodziłam obłąkana bo mieście. Znowu zaczepiałam ludzi, jednak nikt nigdzie go nie widział. Po kilku godzinach zrezygnowałam. Weszłam do sklepu i kupiłam wódkę. Wróciłam do domu i zaczęłam pić. Zdałam sobie sprawę, że Neymar na prawdę mnie zostawił, że już do mnie nigdy nie wróci. Zaczęłam płakać. Tak spędziłam resztę dnia. Pod wieczór przyszedł do mnie Messi jednak nie byłam w stanie z nim rozmawiać. Od razu kazał mi się położyć spać. Jednak nie słuchałam go. Chodziłam po domu i szukałam alkoholu. W końcu Leo wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni Neya. Z jednej strony byłam mu za to wdzięczna, z drugiej zaś mogłabym go znienawidzić, bo nie pozwoli mi się zapić, zapomnieć. Leżałam, a Messi pilnował mnie, abym nie poszła pić. Po woli wyczerpywałam siły. w końcu usnęłam. Jednak przed zaśnięciem wyszeptałam:
-Jeżeli on nie wróci zabije się...

***************************************
WRÓCIŁAM KOCHANI ♥♥♥
Wiem szału nie ma... Jeszcze dużo postów, abym miałam do tego talent, ale tylko trening czyni mistrza :)
Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Niedługo lub jutro postaram się dodać kolejny.

Kochani życzę wam wiele sukcesów w nowym roku szkolnym. Przyjaciół, ale tylko tych prawdziwych. :) Miłości <3 Dobrych ocen i dużo kłótni z nauczycielami <3  

środa, 24 czerwca 2015

Rozdział 50.

Obudziłam się i wzięłam do ręki telefon. Była godzina 8:08.
-Ktoś się we mnie zakochał-Pomyślałam i wstałam z łóżka. Nie wiem czemu, ale byłam w samej bieliźnie. Neymar jeszcze spał, ale na sobie miał tylko bokserki. Nie pamiętam co wczoraj robiłam po rozmowie z Neyem. Znaczy poznałam Cah i wiem, że jest w tym domu, ale co było później? Chyba sobie tego nie przypomnę, chociaż nawet nie chcę. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej to:
Wzięłam ubranie ze sobą do łazienki. Wykonałam poranne czynności i postanowiłam obudzić Neymara. Pocałowałam go delikatnie w usta. Po chwili Brazylijczyka otworzył oczy. Uśmiechnął się do mnie i pociągnął za rękę, tak, że teraz na nim leżałam.
-Skarbie?
-Tak?-Zapytał przytulając mnie.
-Pamiętasz coś z wczoraj?
-No nie za bardzo, a ty?
-Też nie.-Zrobiłam przegraną minę.
-No cóż, nie dowiemy się tego, ale mam nadzieję, że było mi z tobą dobrze,-Powiedział i zaczął mnie całować. Odwzajemniłam każdy jego pocałunek. Z nim było mi naprawdę cudownie, tylko, że jest mały problem. On mnie nie rozumie, nie wie dlaczego ćpam, tnę się, czy palę. Jednak nie jestem za to zła. Sama nie chcę, mu o tym powiedzieć. Ciężko będzie mi być szczęśliwą bez rzeczy, które mnie podtrzymują. No fajnie... Zamiast się cieszyć, że mam cudownego chłopaka to myślę o moich nałogach. Jestem naprawdę dziwna. Po chwili oderwałam się od chłopaka.-Ej mysza co jest?
-Neymar, ja tak nie mogę.
-Tak, to znaczy? Nie chcesz się ze mną całować?-Zapytał trochę zdziwiony.
-Nie oto chodzi. Tylko o to, że twoja dziewczyna nie da rady bez fajek czy narkotyków. Jeżeli nie to, to będę piła. Neymar wychowywałam się ze starszymi osobami. U nich to po prostu codzienność. A z drugiej strony co świetnie całujesz.
-Jeżeli tylko zechcesz to pomogę ci z tego wyjść.
-Ta ciekawe jak.
-No jeszcze nie wiem, ale zrobię wszystko, abyś sie od tego odzwyczaiła. Z resztą zrobię wszystko, abyś była szczęśliwa. Twoi rodzice zrobiliby pewnie tak samo.
-Nie obchodzę już moich rodziców.
-Ale jak to?
-Gdy byłam w Polsce mieli do mnie pretensje, że zamiast odpoczywać to znalazłam sobie chłopaka, który jest sławny...
-Ale co im to przeszkadza.
-No nie wiem, ale gdybym miała wybierać, to bym wolała ciebie.-Uśmiechnęłam się i zeszłam z chłopaka.
-Ej misiu, chodź tutaj.-Powiedział tak słodko, że mnie przekonał. Całowaliśmy się, znowu. On na prawdę świetnie całuje. Spędziliśmy tak ze sobą sporo czasu i pewnie spędzilibyśmy go tak jeszcze z godzinkę, ale przyszedł do nas Daviś. Oczywiście zaczęliśmy się z nim wygłupiać. Po jakimś czasie zostawiłam chłopaków samych. Poszłam do Caroliny.
-Cześć. Jak się spało.
-O cześć. Spało się wyśmienicie, tylko następnym razem chce być jak najdalej waszej sypialni.-Zaczęła się śmiać, a ja otworzyłam szeroko buzię.
-Może zmienimy temat... Robię śniadanie, na co masz ochotę?
-Hmm nie wiem jeszcze, ale jak pójdziemy do kuchni to na pewno razem coś wykombinujemy.-Po jej słowach zeszłyśmy do kuchni. Poszperałyśmy trochę w lodówce i stwierdziłyśmy, że dzisiejszym śniadaniem będzie jajecznica. Ja zrobiłam herbatę, a dziewczyna jajka. Boże czy tylko według mnie to dziwnie brzmi? No nie ważne. Gdy skończyłyśmy przyszykowywać wszystko do śniadanie blondynka poszła po Neymara i Daviego. Wszyscy razem usiedliśmy do stołu. Zjedliśmy, a w zasadzie on zjedli, a ja napiłam się tylko herbaty. Dużo rozmawialiśmy przy śniadaniu. Cah wytłumaczyła mi co tutaj robi. Ogólnie dowiedziałam się, jak poznała się z Neymarem, oraz jaki był, gdy ona była w ciąży. Neymar to jednak kochany człowiek potrafiący docenić wszystko co ma. Jednak nie mogę powiedzieć, że nie ma problemów. Sama wręcz nienawidzę, gdy ktoś tak do mnie mówi. To po prostu jest wierutnym kłamstwem. Każdy człowiek ma jakieś problemy, tylko chodzi o to jak sobie z nimi radzi. Moim marzeniem jest potrafić poradzić sobie z problemami w przyjemny sposób, a nie od nich uciekać. Po zjedzonym posiłku wszyscy razem posprzątaliśmy i poszliśmy obejrzeć jakiś film. Oczywiście była to komedia, bo chyba tylko nie normalne osoby przy kilku letnim dziecku włącza horrory. Po filmie Neymar zaproponował pójście na plaże. Zgodziliśmy się i poszliśmy się przyszykować. Ubrałam się w to:
Na plaży byliśmy równo o godzinie 11. Rozłożyliśmy nasze ręczniki i się na nich położyliśmy. Daviś jednak nie dał za wygraną i ktoś musiał iść z nim do wody. Razem z Cah spojrzałyśmy się na Neymara.
-Czemu ja?
-A czemu nie ty?-Odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Nie wam będzie.-Powiedział i wstał.-Daviś idziesz?-Wyciągnął rękę do chłopaka. Po jakiejś godzinie dołączyła do nich blondynka. Chciała abym poszła z nią, jednak ja wolałam się po opalać. Uwielbiam to, jak słońce spieka moje ciało. Na plaży spędziliśmy resztę dnia. Około 19:30 poszliśmy do restauracji na kolacje. Przed 21 wróciliśmy do domu. Cah poszła już spać ze swoim synem ponieważ o 7: 20 ma samolot. Ja z Neymarem posiedzieliśmy jeszcze w salonie. Oglądaliśmy horror, a bardziej to film był w tle. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy i naszej przyszłości. Nagle Ney powiedział coś, co mnie mega zdziwiło.
-Chciałbym mieć z tobą dziecko.
-Ale ja nie chce. Przynajmniej w tym wieku.
-Sabina no.
-Nie Sabina no, tylko okey. Jeżeli nie pasuje ci moja odpowiedź to znajdź sobie inną dziewczynę, która chce mieć dziecko.-Powiedziałam i sztucznie się uśmiechnęłam.-Chociaż wpadka, też jest jakimś rozwiązaniem.-Powiedziałam i odeszłam od piłkarza. Poszłam do swojej sypialni. Wzięłam długą kąpiel i przebrałam się do piżamy. Gdy wróciłam do pokoju na łóżku leżał Ney.
-Ty czasem nie powinieneś być na mnie zły
-Powinienem, ale zrozumiałem to, co do mnie powiedziałaś i szanuję twoją decyzję.
-Naprawdę?-Zapytałam, a na moją twarz wkradł się szczery uśmiech.
-Naprawdę. Więc chodź do mnie.-Powiedział i wyciągnął ręce w poją stronę. Podeszłam do niego i mocno przytuliłam. Oczywiście chłopak też mnie przytulił. Chwilę porozmawialiśmy, tym razem o jakiś głupotach i zasnęliśmy stuleni w siebie.
Następnego dnia obudziłam się sama w łóżku.
-Hmmm może Ney pojechał odwieść Cah i Daviego.-Pomyślałam i wstałam z łóżka. Jednak gdy zobaczyłam, że jest godzina 7:54 zmieniłam zdanie. Poszłam do kuchni, ale tam też nikogo nie było. Obszukałam cały dom i nie znalazłam Brazylijczyka. Chciałam do niego zadzwonić, lecz telefon zostawił w mojej sypialni. Zaczęłam się martwić ponieważ nigdy nie wychodził z domu, bez telefonu. Nie zostawił mi nigdzie karteczki, z tym gdzie jest. Postanowiłam zadzwonić do jego kolegów z drużyny, jednak żaden nic nie wiedział na ten temat.

**********************************
Kochani szykujemy się na epilog :)
Tak naprawdę nie mam pomysłu na ciąg dalszy tego bloga. Znaczy pomysły mam, ale wykorzystam je gdzieś indziej. :P Z resztą sami widzicie, że tutaj nie dzieje się nic ciekawego :/ Chciałam dobić do 69 rozdziału, ale coś nie wyszło...
Jest was mniej. Znaczy mniej w komentarzach, ale bardzo dziękuje tym wszystkim, co komentują moje głupoty :P ♥♥♥
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ!!!

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Rozdział 49.

-Puść mnie.-Powiedziałam ze łzami w oczach.
-Nie puszę.
-Neymar proszę. Puść mnie, zostaw samą. Nie zasługuję na ciebie. Rozumiesz!
-Rozumiem, ale cię nie puszczę. Nic chce wypuszczać z rąk całego mojego świata.
-Głupoty... Całym twoim światem jest Davi oraz piłka nożna. Ja mogę być jedynie małym dodatkiem.
-Eh. Masz racje, mój syn jest dla mnie bardzo ważny. Piłka nożna to coś, co kocham... Jednak jesteś bardzo, ale to bardzo dla mnie ważna.
-Gdybym była ważna, nie chciałbyś, abym od ciebie odeszła.
-Bo nie chce.
-A to, co było rano?
-To tylko nerwy. Każdy gdy jest zły gada wszystko co mu ślina na język przyniesie. Z resztą też jestem zły, bo cały czas wymigujesz się od tego, abym dowiedział się prawdy.
-Już wolę wrócić do Polski i dalej ćpać, niż mam ci coś więcej powiedzieć.
-Po co to robisz?
-Bo lubię.
-To nie jest odpowiedź.
-A co niby?
-Zdanie po którym chciałabyś, abym się odczepił.
-Neymar proszę nie pytaj się mnie czemu coś robię. Mało kiedy odpowiadam na takie pytanie. Obiecuję, że już nie będę ćpała.
-Skąd mogę wiedzieć, że mówisz prawdę?
-Bo mnie kochasz.-Uśmiechnęłam się nie śmiało do chłopaka.
-Ale przestane, gdy nie będę widział poprawy.-Nie odpowiedziałam mu nic, tylko mocno się w niego wtuliłam.
-Pomożesz mi się spakować?
-Przecież już ci mówiłem, że wtedy byłem zły.
-Ale nie uważasz, że to jest dziwne, gdy z tobą mieszkam?
-Nie.
-No widzisz, moje zdanie na ten temat jest zupełnie inne.
-Oj nie marudź. Chodź wracamy domu.-Posłuchałam się Brazylijczyka. Do domu doszliśmy po 40 minutach. Od razu w oczy wpadła mi blondynka z parku.
-Neymar nie było mnie, przez klika godzin, a ty znalazłeś sobie inną? Co żeby cię pocieszyła? Jesteś okropny.-Odwróciłam się i nacisnęłam na klamkę. Jednak piłkarz mnie powstrzymał od wyjścia stąd.
-Daj sobie coś wytłumaczyć!-Krzyknął. Po jego minie wywnioskowałam, że jest zły.-Cah my zaraz wrócimy i was zapoznam.-Powiedział i pociągnął mnie za rękę do swojej sypialni.-Sabina weź się ogarnij! Od razu się obrażasz. Nie można ci nic powiedzieć. Nie chcesz niczyjej pomocy. Co z tobą? Jak się poznaliśmy nie byłaś taka.
-Wtedy jeszcze mnie nie znałeś!-Krzyknęłam, ale zaraz tego pożałowałam.
-Nie przerywaj mi! Po co ci dragi? Po co się tniesz? Gdy zobaczysz mnie z jakąś laską to jesteś zazdrosna, dlaczego? Kiedyś powiedziałaś, że jak cię kocham to się nie przejmujesz innymi dziewczynami.
-Jak widzisz nie nadaje sie do typu dziewczyn, z którymi można być w poważnym związku. Najwyższy czas ze mną zerwać.-Uśmiechnęłam się sztucznie.
-Chyba tak.-Po jego słowach nastała niezręczna cisza. Chciałam wyjść z pokoju, gdy napastnik pociągnął mnie za rękę. Spojrzał głęboko w oczy i powiedział:
-Jeżeli mnie już nie kochasz po prostu mi to powiedz.-Skwitował mając szklane oczy. Stałam cały czas nie otwierając buzi ani na moment.-No powiedz to!-Wydarł się, a mi spłynęłam łza po policzku, jednak szybko ją starłam.
-Nie mogę ci tego powiedzieć.
-To ja zrobię to za ciebie.
-Nie kochasz mnie?-Zapytałam, a on teraz się zamknął. Nie no co jest?-Neymar proszę odpowiedz mi na to.-Błagałam.
-Kocham.-Powiedział łamiącym się głosem.
-Wiem, że to co teraz powiem będzie głupie, ale ci nie wierzę.
-Coś mogę zrobić, abyś uwierzyła.
-Zapomnijmy.
-O tym?
-O nas.
-Czyli jednak to koniec?
-Neymar te nasze kłótnie czy coś nie mają sensu. Ja muszę to przemyśleć, bo cię kocham, ale ciężko mi będzie się zmienić, tylko po co, abyś był szczęśliwy.
-Jestem szczęśliwy.
-Ale nie chcesz mieć dziewczyny która ćpa czy się tnie.
-Bo się martwię, że możesz z tym przesadzić, że kiedyś tego nie wytrzymasz i.. I coś sobie zrobisz, że będę tego cholernie żałował, bo cię nie powstrzymałem, bo ci nie pomogłem się od tego odzwyczaić.
-Nie będzie to nigdy twoją winą.
-Ale ja po prostu kocham cię jak wariat i chce dla ciebie dobrze.
-Wiem, tylko powiedz mi jeszcze kim jest ta dziewczyna na dole.
-To jest matka mojego synka.
-Oj to muszę cię chyba przeprosić, co?
-No dobrze by było.-Powiedział dumnym głosem.
-Przepraszam i obiecuję, że ci to kiedyś wynagrodzę.-Uśmiechnęłam się.
-Mmm to chyba dobry pomysł.-Zaczął się śmiać.
-Neymar, ty zboczeńcu!-Śmiałam się wraz z napastnikiem.
-Nie oszukujmy się. Pomyślałaś o tym samym.
-Może... Idziemy do tej dziewczyny?
-Pewnie.-Zaszliśmy i Ney zapoznał mnie z mama Daviego. Wydaje się być sympatyczną osobą. Nie miałyśmy dużo tematów do rozmowy, jednak za każdym razem się dogadywałyśmy. Cah została u Neya na noc. Davi był szczęśliwi, że osoby które kocha są razem z nim. Oczywiście brakowało mu rodziców Neya oraz Rafy, która już nie długo tutaj będzie.

*******************************************************************
Oto kolejny beznadziejny rozdział. Moim zdaniem moje pisanie się pogorszyło. Moje pomysły są bez sensu, z resztą jak cały ten blog. Nie wiem, czy nie napiszę jeszcze w tym tygodniu epilogu. 
Zachęcam do wygarnięcia mi co sądzicie o tych bzdurach nazwanymi rozdziałami :)
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ 

♥♥♥




niedziela, 21 czerwca 2015

Rozdział 48.

Perspektywa Neymara.
Sabina przez ten wypadek gada cholerne głupoty. Przecież nie jestem potworem i nie zrobiłbym jej niczego złego. I jakie odwdzięczenie? To był tylko przypadek. W zasadzie to chciałem pojechać do Leo aby doradził mi w tej sprawie. Oby Sabinie nic poważnego się nie stało. Mimo tego, że mnie okłamywała martwię się o nią. I cały czas z nią jestem. Żadne z nas nie powiedziało, że to koniec. 

Perspektywa Sabiny.
Nie chciałam dłużej przebywać z Neymarem, przynajmniej w tym piepszonym miejscu. Uratowała mnie pielęgniarka, która do nas podeszła.
-Pani Sabina musi teraz odpoczywać.-Powiedziała spokojnie kobieta.
-E mogę wiedzieć jak długo tutaj będę?
-Zależy co pokażą badania.
-A mogła bym się stąd wypisać.
-Mogłaby pani, ale jest to mało myślne.
-Nie ważne jakie jest. Ważne, że nie będzie mnie tutaj.-Powiedziałam i cała obolała wstałam z łóżka.
-To może ja pójdę po lekarza-Powiedziała i odeszła.
-Co ty robisz?-Zapytał mega zdziwiony napastnik.
-To co widzisz.
-Sabina, przecież może być z tobą coś nie tak. Pogięło cię, dragi tak na ciebie działają?
-Zamknij się!-krzyknęłam.
-Proszę nie krzyczeć.-Powiedział lekarz idąc w naszym kierunku.
-Już nie będę.-Powiedziałam.-Mogę się stąd wypisać?
-Dlaczego pani nie chce naszej pomocy?
-Jestem zdrowa. na korytarzu na pewno czekają osoby, które potrzebują pomocy, a wy się mną przejmujecie.
-No jak pani sobie życzy.-Powiedział.-Zaraz pani dostanie wypis.-Jak powiedział młody mężczyzna tak też się stało. Zadowolona wyszłam ze szpitala i w momencie zrobiło mi sie słabo. Jednak utrzymałam się o własnych silach. Neymar cały czas był ze mną. Oboje szliśmy w cichy. Ciszy, która mnie cholernie wkurzała.
-Czemu ze mną idziesz?
-Próbuję cię zrozumieć.-Powiedział lekko speszony.
-A co tu jest do zrozumienia?
-No dużo rzeczy. Na przykład, dlaczego nie chcesz od nikogo pomocy.
-Sama sobie pomogę.-Uśmiechnęłam się sztucznie i zaczęłam iść szybciej. Już czułam się trochę lepiej.
-Aha, a kiedy zaczniesz tą pomoc?
-Denerwujesz mnie!
-Okłamujesz mnie!-Krzyknął
-Czepiasz się!-Oczywiście też krzyknęłam
-Nie dajesz sobie pomóc!-Kolejny raz krzyknął tylko, że było to takie głośne, że chyba cała dzielnica go słyszała. Strasznie nie lubię gdy ktoś na mnie krzyczy. wtedy mam wrażenia, że ludzie chcą się mnie pozbyć. Że kochają wytykać mi moje błędy i dziwactwa. Chciałam uciec. Uciec gdziekolwiek jednak był ze mną Neymar. On jest o wiele szybszy ode mnie, nie mam żadnych szans. Nawet nie wiem, co mogę mu powiedzieć, aby zostawił mnie w świętym spokoju. A nie. Już mam.
-Neymar zdradziłam cię.
-Czemu kłamiesz?-Złapał mnie w tali i przyciągnął do siebie.
-Nie kłamię.
-Gdybyś mnie zdradziła zachowywałabyś się zupełnie inaczej. Teraz po prostu szukasz pretekstu, abym od ciebie odszedł. Chcesz być sama, jednak to nie jest dobre rozwiązanie. Musimy sobie wyjaśnić parę spraw.-Mówiąc to patrzył mi się cały czas w oczy.
-Puść mnie.-Powiedziałam ze łzami w oczach.
-Nie puszę.
-Neymar proszę. Puść mnie, zostaw samą. Nie zasługuję na ciebie. Rozumiesz!

***********************************************
La la la.
Kochani mogę jej zrobić, jakąś krzywdę? Tak bardzo proszę!
A tak w ogóle to co sądzicie o tym opowiadaniu? jest ono ciekawe, czy nie za bardzo?
Postaram się dodać jutro kolejny rozdział, a bloga skończę w piątek. Co wy na to? 
Chociaż jest też druga opcja przez wakacje nie będzie żadnych postów, tylko dopiero jak wrócę do domu. I wtedy również założę kolejnego bloga.
 Pewnie nie chcecie, aby Sabina się już cięła, czy ćpała, co? A pić może?
Jak myślicie co będzie dalej między Sabiną i Neymarem. Ona mu wszystko wyjaśni, czy zacznie gadać jakieś głupoty?
 Zapraszam na mojego drugiego bloga. Kilka minut temu pojawił się tam rozdział :)
Jak pisałam na moim drugim blogu. Kolejny blog byłby o dziewczynie, która z początku ma bardzo ciężki charakter i wyjebane na życie, jednak po poznaniu Neya się zmieni, chcecie takie coś, czy mam wymyślić coś innego? I chcecie aby kolejne opowiadanie było o Neymarze, czy wolicie kogoś innego?
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ! ♥♥♥