środa, 24 czerwca 2015

Rozdział 50.

Obudziłam się i wzięłam do ręki telefon. Była godzina 8:08.
-Ktoś się we mnie zakochał-Pomyślałam i wstałam z łóżka. Nie wiem czemu, ale byłam w samej bieliźnie. Neymar jeszcze spał, ale na sobie miał tylko bokserki. Nie pamiętam co wczoraj robiłam po rozmowie z Neyem. Znaczy poznałam Cah i wiem, że jest w tym domu, ale co było później? Chyba sobie tego nie przypomnę, chociaż nawet nie chcę. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej to:
Wzięłam ubranie ze sobą do łazienki. Wykonałam poranne czynności i postanowiłam obudzić Neymara. Pocałowałam go delikatnie w usta. Po chwili Brazylijczyka otworzył oczy. Uśmiechnął się do mnie i pociągnął za rękę, tak, że teraz na nim leżałam.
-Skarbie?
-Tak?-Zapytał przytulając mnie.
-Pamiętasz coś z wczoraj?
-No nie za bardzo, a ty?
-Też nie.-Zrobiłam przegraną minę.
-No cóż, nie dowiemy się tego, ale mam nadzieję, że było mi z tobą dobrze,-Powiedział i zaczął mnie całować. Odwzajemniłam każdy jego pocałunek. Z nim było mi naprawdę cudownie, tylko, że jest mały problem. On mnie nie rozumie, nie wie dlaczego ćpam, tnę się, czy palę. Jednak nie jestem za to zła. Sama nie chcę, mu o tym powiedzieć. Ciężko będzie mi być szczęśliwą bez rzeczy, które mnie podtrzymują. No fajnie... Zamiast się cieszyć, że mam cudownego chłopaka to myślę o moich nałogach. Jestem naprawdę dziwna. Po chwili oderwałam się od chłopaka.-Ej mysza co jest?
-Neymar, ja tak nie mogę.
-Tak, to znaczy? Nie chcesz się ze mną całować?-Zapytał trochę zdziwiony.
-Nie oto chodzi. Tylko o to, że twoja dziewczyna nie da rady bez fajek czy narkotyków. Jeżeli nie to, to będę piła. Neymar wychowywałam się ze starszymi osobami. U nich to po prostu codzienność. A z drugiej strony co świetnie całujesz.
-Jeżeli tylko zechcesz to pomogę ci z tego wyjść.
-Ta ciekawe jak.
-No jeszcze nie wiem, ale zrobię wszystko, abyś sie od tego odzwyczaiła. Z resztą zrobię wszystko, abyś była szczęśliwa. Twoi rodzice zrobiliby pewnie tak samo.
-Nie obchodzę już moich rodziców.
-Ale jak to?
-Gdy byłam w Polsce mieli do mnie pretensje, że zamiast odpoczywać to znalazłam sobie chłopaka, który jest sławny...
-Ale co im to przeszkadza.
-No nie wiem, ale gdybym miała wybierać, to bym wolała ciebie.-Uśmiechnęłam się i zeszłam z chłopaka.
-Ej misiu, chodź tutaj.-Powiedział tak słodko, że mnie przekonał. Całowaliśmy się, znowu. On na prawdę świetnie całuje. Spędziliśmy tak ze sobą sporo czasu i pewnie spędzilibyśmy go tak jeszcze z godzinkę, ale przyszedł do nas Daviś. Oczywiście zaczęliśmy się z nim wygłupiać. Po jakimś czasie zostawiłam chłopaków samych. Poszłam do Caroliny.
-Cześć. Jak się spało.
-O cześć. Spało się wyśmienicie, tylko następnym razem chce być jak najdalej waszej sypialni.-Zaczęła się śmiać, a ja otworzyłam szeroko buzię.
-Może zmienimy temat... Robię śniadanie, na co masz ochotę?
-Hmm nie wiem jeszcze, ale jak pójdziemy do kuchni to na pewno razem coś wykombinujemy.-Po jej słowach zeszłyśmy do kuchni. Poszperałyśmy trochę w lodówce i stwierdziłyśmy, że dzisiejszym śniadaniem będzie jajecznica. Ja zrobiłam herbatę, a dziewczyna jajka. Boże czy tylko według mnie to dziwnie brzmi? No nie ważne. Gdy skończyłyśmy przyszykowywać wszystko do śniadanie blondynka poszła po Neymara i Daviego. Wszyscy razem usiedliśmy do stołu. Zjedliśmy, a w zasadzie on zjedli, a ja napiłam się tylko herbaty. Dużo rozmawialiśmy przy śniadaniu. Cah wytłumaczyła mi co tutaj robi. Ogólnie dowiedziałam się, jak poznała się z Neymarem, oraz jaki był, gdy ona była w ciąży. Neymar to jednak kochany człowiek potrafiący docenić wszystko co ma. Jednak nie mogę powiedzieć, że nie ma problemów. Sama wręcz nienawidzę, gdy ktoś tak do mnie mówi. To po prostu jest wierutnym kłamstwem. Każdy człowiek ma jakieś problemy, tylko chodzi o to jak sobie z nimi radzi. Moim marzeniem jest potrafić poradzić sobie z problemami w przyjemny sposób, a nie od nich uciekać. Po zjedzonym posiłku wszyscy razem posprzątaliśmy i poszliśmy obejrzeć jakiś film. Oczywiście była to komedia, bo chyba tylko nie normalne osoby przy kilku letnim dziecku włącza horrory. Po filmie Neymar zaproponował pójście na plaże. Zgodziliśmy się i poszliśmy się przyszykować. Ubrałam się w to:
Na plaży byliśmy równo o godzinie 11. Rozłożyliśmy nasze ręczniki i się na nich położyliśmy. Daviś jednak nie dał za wygraną i ktoś musiał iść z nim do wody. Razem z Cah spojrzałyśmy się na Neymara.
-Czemu ja?
-A czemu nie ty?-Odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Nie wam będzie.-Powiedział i wstał.-Daviś idziesz?-Wyciągnął rękę do chłopaka. Po jakiejś godzinie dołączyła do nich blondynka. Chciała abym poszła z nią, jednak ja wolałam się po opalać. Uwielbiam to, jak słońce spieka moje ciało. Na plaży spędziliśmy resztę dnia. Około 19:30 poszliśmy do restauracji na kolacje. Przed 21 wróciliśmy do domu. Cah poszła już spać ze swoim synem ponieważ o 7: 20 ma samolot. Ja z Neymarem posiedzieliśmy jeszcze w salonie. Oglądaliśmy horror, a bardziej to film był w tle. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy i naszej przyszłości. Nagle Ney powiedział coś, co mnie mega zdziwiło.
-Chciałbym mieć z tobą dziecko.
-Ale ja nie chce. Przynajmniej w tym wieku.
-Sabina no.
-Nie Sabina no, tylko okey. Jeżeli nie pasuje ci moja odpowiedź to znajdź sobie inną dziewczynę, która chce mieć dziecko.-Powiedziałam i sztucznie się uśmiechnęłam.-Chociaż wpadka, też jest jakimś rozwiązaniem.-Powiedziałam i odeszłam od piłkarza. Poszłam do swojej sypialni. Wzięłam długą kąpiel i przebrałam się do piżamy. Gdy wróciłam do pokoju na łóżku leżał Ney.
-Ty czasem nie powinieneś być na mnie zły
-Powinienem, ale zrozumiałem to, co do mnie powiedziałaś i szanuję twoją decyzję.
-Naprawdę?-Zapytałam, a na moją twarz wkradł się szczery uśmiech.
-Naprawdę. Więc chodź do mnie.-Powiedział i wyciągnął ręce w poją stronę. Podeszłam do niego i mocno przytuliłam. Oczywiście chłopak też mnie przytulił. Chwilę porozmawialiśmy, tym razem o jakiś głupotach i zasnęliśmy stuleni w siebie.
Następnego dnia obudziłam się sama w łóżku.
-Hmmm może Ney pojechał odwieść Cah i Daviego.-Pomyślałam i wstałam z łóżka. Jednak gdy zobaczyłam, że jest godzina 7:54 zmieniłam zdanie. Poszłam do kuchni, ale tam też nikogo nie było. Obszukałam cały dom i nie znalazłam Brazylijczyka. Chciałam do niego zadzwonić, lecz telefon zostawił w mojej sypialni. Zaczęłam się martwić ponieważ nigdy nie wychodził z domu, bez telefonu. Nie zostawił mi nigdzie karteczki, z tym gdzie jest. Postanowiłam zadzwonić do jego kolegów z drużyny, jednak żaden nic nie wiedział na ten temat.

**********************************
Kochani szykujemy się na epilog :)
Tak naprawdę nie mam pomysłu na ciąg dalszy tego bloga. Znaczy pomysły mam, ale wykorzystam je gdzieś indziej. :P Z resztą sami widzicie, że tutaj nie dzieje się nic ciekawego :/ Chciałam dobić do 69 rozdziału, ale coś nie wyszło...
Jest was mniej. Znaczy mniej w komentarzach, ale bardzo dziękuje tym wszystkim, co komentują moje głupoty :P ♥♥♥
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ!!!

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Rozdział 49.

-Puść mnie.-Powiedziałam ze łzami w oczach.
-Nie puszę.
-Neymar proszę. Puść mnie, zostaw samą. Nie zasługuję na ciebie. Rozumiesz!
-Rozumiem, ale cię nie puszczę. Nic chce wypuszczać z rąk całego mojego świata.
-Głupoty... Całym twoim światem jest Davi oraz piłka nożna. Ja mogę być jedynie małym dodatkiem.
-Eh. Masz racje, mój syn jest dla mnie bardzo ważny. Piłka nożna to coś, co kocham... Jednak jesteś bardzo, ale to bardzo dla mnie ważna.
-Gdybym była ważna, nie chciałbyś, abym od ciebie odeszła.
-Bo nie chce.
-A to, co było rano?
-To tylko nerwy. Każdy gdy jest zły gada wszystko co mu ślina na język przyniesie. Z resztą też jestem zły, bo cały czas wymigujesz się od tego, abym dowiedział się prawdy.
-Już wolę wrócić do Polski i dalej ćpać, niż mam ci coś więcej powiedzieć.
-Po co to robisz?
-Bo lubię.
-To nie jest odpowiedź.
-A co niby?
-Zdanie po którym chciałabyś, abym się odczepił.
-Neymar proszę nie pytaj się mnie czemu coś robię. Mało kiedy odpowiadam na takie pytanie. Obiecuję, że już nie będę ćpała.
-Skąd mogę wiedzieć, że mówisz prawdę?
-Bo mnie kochasz.-Uśmiechnęłam się nie śmiało do chłopaka.
-Ale przestane, gdy nie będę widział poprawy.-Nie odpowiedziałam mu nic, tylko mocno się w niego wtuliłam.
-Pomożesz mi się spakować?
-Przecież już ci mówiłem, że wtedy byłem zły.
-Ale nie uważasz, że to jest dziwne, gdy z tobą mieszkam?
-Nie.
-No widzisz, moje zdanie na ten temat jest zupełnie inne.
-Oj nie marudź. Chodź wracamy domu.-Posłuchałam się Brazylijczyka. Do domu doszliśmy po 40 minutach. Od razu w oczy wpadła mi blondynka z parku.
-Neymar nie było mnie, przez klika godzin, a ty znalazłeś sobie inną? Co żeby cię pocieszyła? Jesteś okropny.-Odwróciłam się i nacisnęłam na klamkę. Jednak piłkarz mnie powstrzymał od wyjścia stąd.
-Daj sobie coś wytłumaczyć!-Krzyknął. Po jego minie wywnioskowałam, że jest zły.-Cah my zaraz wrócimy i was zapoznam.-Powiedział i pociągnął mnie za rękę do swojej sypialni.-Sabina weź się ogarnij! Od razu się obrażasz. Nie można ci nic powiedzieć. Nie chcesz niczyjej pomocy. Co z tobą? Jak się poznaliśmy nie byłaś taka.
-Wtedy jeszcze mnie nie znałeś!-Krzyknęłam, ale zaraz tego pożałowałam.
-Nie przerywaj mi! Po co ci dragi? Po co się tniesz? Gdy zobaczysz mnie z jakąś laską to jesteś zazdrosna, dlaczego? Kiedyś powiedziałaś, że jak cię kocham to się nie przejmujesz innymi dziewczynami.
-Jak widzisz nie nadaje sie do typu dziewczyn, z którymi można być w poważnym związku. Najwyższy czas ze mną zerwać.-Uśmiechnęłam się sztucznie.
-Chyba tak.-Po jego słowach nastała niezręczna cisza. Chciałam wyjść z pokoju, gdy napastnik pociągnął mnie za rękę. Spojrzał głęboko w oczy i powiedział:
-Jeżeli mnie już nie kochasz po prostu mi to powiedz.-Skwitował mając szklane oczy. Stałam cały czas nie otwierając buzi ani na moment.-No powiedz to!-Wydarł się, a mi spłynęłam łza po policzku, jednak szybko ją starłam.
-Nie mogę ci tego powiedzieć.
-To ja zrobię to za ciebie.
-Nie kochasz mnie?-Zapytałam, a on teraz się zamknął. Nie no co jest?-Neymar proszę odpowiedz mi na to.-Błagałam.
-Kocham.-Powiedział łamiącym się głosem.
-Wiem, że to co teraz powiem będzie głupie, ale ci nie wierzę.
-Coś mogę zrobić, abyś uwierzyła.
-Zapomnijmy.
-O tym?
-O nas.
-Czyli jednak to koniec?
-Neymar te nasze kłótnie czy coś nie mają sensu. Ja muszę to przemyśleć, bo cię kocham, ale ciężko mi będzie się zmienić, tylko po co, abyś był szczęśliwy.
-Jestem szczęśliwy.
-Ale nie chcesz mieć dziewczyny która ćpa czy się tnie.
-Bo się martwię, że możesz z tym przesadzić, że kiedyś tego nie wytrzymasz i.. I coś sobie zrobisz, że będę tego cholernie żałował, bo cię nie powstrzymałem, bo ci nie pomogłem się od tego odzwyczaić.
-Nie będzie to nigdy twoją winą.
-Ale ja po prostu kocham cię jak wariat i chce dla ciebie dobrze.
-Wiem, tylko powiedz mi jeszcze kim jest ta dziewczyna na dole.
-To jest matka mojego synka.
-Oj to muszę cię chyba przeprosić, co?
-No dobrze by było.-Powiedział dumnym głosem.
-Przepraszam i obiecuję, że ci to kiedyś wynagrodzę.-Uśmiechnęłam się.
-Mmm to chyba dobry pomysł.-Zaczął się śmiać.
-Neymar, ty zboczeńcu!-Śmiałam się wraz z napastnikiem.
-Nie oszukujmy się. Pomyślałaś o tym samym.
-Może... Idziemy do tej dziewczyny?
-Pewnie.-Zaszliśmy i Ney zapoznał mnie z mama Daviego. Wydaje się być sympatyczną osobą. Nie miałyśmy dużo tematów do rozmowy, jednak za każdym razem się dogadywałyśmy. Cah została u Neya na noc. Davi był szczęśliwi, że osoby które kocha są razem z nim. Oczywiście brakowało mu rodziców Neya oraz Rafy, która już nie długo tutaj będzie.

*******************************************************************
Oto kolejny beznadziejny rozdział. Moim zdaniem moje pisanie się pogorszyło. Moje pomysły są bez sensu, z resztą jak cały ten blog. Nie wiem, czy nie napiszę jeszcze w tym tygodniu epilogu. 
Zachęcam do wygarnięcia mi co sądzicie o tych bzdurach nazwanymi rozdziałami :)
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ 

♥♥♥




niedziela, 21 czerwca 2015

Rozdział 48.

Perspektywa Neymara.
Sabina przez ten wypadek gada cholerne głupoty. Przecież nie jestem potworem i nie zrobiłbym jej niczego złego. I jakie odwdzięczenie? To był tylko przypadek. W zasadzie to chciałem pojechać do Leo aby doradził mi w tej sprawie. Oby Sabinie nic poważnego się nie stało. Mimo tego, że mnie okłamywała martwię się o nią. I cały czas z nią jestem. Żadne z nas nie powiedziało, że to koniec. 

Perspektywa Sabiny.
Nie chciałam dłużej przebywać z Neymarem, przynajmniej w tym piepszonym miejscu. Uratowała mnie pielęgniarka, która do nas podeszła.
-Pani Sabina musi teraz odpoczywać.-Powiedziała spokojnie kobieta.
-E mogę wiedzieć jak długo tutaj będę?
-Zależy co pokażą badania.
-A mogła bym się stąd wypisać.
-Mogłaby pani, ale jest to mało myślne.
-Nie ważne jakie jest. Ważne, że nie będzie mnie tutaj.-Powiedziałam i cała obolała wstałam z łóżka.
-To może ja pójdę po lekarza-Powiedziała i odeszła.
-Co ty robisz?-Zapytał mega zdziwiony napastnik.
-To co widzisz.
-Sabina, przecież może być z tobą coś nie tak. Pogięło cię, dragi tak na ciebie działają?
-Zamknij się!-krzyknęłam.
-Proszę nie krzyczeć.-Powiedział lekarz idąc w naszym kierunku.
-Już nie będę.-Powiedziałam.-Mogę się stąd wypisać?
-Dlaczego pani nie chce naszej pomocy?
-Jestem zdrowa. na korytarzu na pewno czekają osoby, które potrzebują pomocy, a wy się mną przejmujecie.
-No jak pani sobie życzy.-Powiedział.-Zaraz pani dostanie wypis.-Jak powiedział młody mężczyzna tak też się stało. Zadowolona wyszłam ze szpitala i w momencie zrobiło mi sie słabo. Jednak utrzymałam się o własnych silach. Neymar cały czas był ze mną. Oboje szliśmy w cichy. Ciszy, która mnie cholernie wkurzała.
-Czemu ze mną idziesz?
-Próbuję cię zrozumieć.-Powiedział lekko speszony.
-A co tu jest do zrozumienia?
-No dużo rzeczy. Na przykład, dlaczego nie chcesz od nikogo pomocy.
-Sama sobie pomogę.-Uśmiechnęłam się sztucznie i zaczęłam iść szybciej. Już czułam się trochę lepiej.
-Aha, a kiedy zaczniesz tą pomoc?
-Denerwujesz mnie!
-Okłamujesz mnie!-Krzyknął
-Czepiasz się!-Oczywiście też krzyknęłam
-Nie dajesz sobie pomóc!-Kolejny raz krzyknął tylko, że było to takie głośne, że chyba cała dzielnica go słyszała. Strasznie nie lubię gdy ktoś na mnie krzyczy. wtedy mam wrażenia, że ludzie chcą się mnie pozbyć. Że kochają wytykać mi moje błędy i dziwactwa. Chciałam uciec. Uciec gdziekolwiek jednak był ze mną Neymar. On jest o wiele szybszy ode mnie, nie mam żadnych szans. Nawet nie wiem, co mogę mu powiedzieć, aby zostawił mnie w świętym spokoju. A nie. Już mam.
-Neymar zdradziłam cię.
-Czemu kłamiesz?-Złapał mnie w tali i przyciągnął do siebie.
-Nie kłamię.
-Gdybyś mnie zdradziła zachowywałabyś się zupełnie inaczej. Teraz po prostu szukasz pretekstu, abym od ciebie odszedł. Chcesz być sama, jednak to nie jest dobre rozwiązanie. Musimy sobie wyjaśnić parę spraw.-Mówiąc to patrzył mi się cały czas w oczy.
-Puść mnie.-Powiedziałam ze łzami w oczach.
-Nie puszę.
-Neymar proszę. Puść mnie, zostaw samą. Nie zasługuję na ciebie. Rozumiesz!

***********************************************
La la la.
Kochani mogę jej zrobić, jakąś krzywdę? Tak bardzo proszę!
A tak w ogóle to co sądzicie o tym opowiadaniu? jest ono ciekawe, czy nie za bardzo?
Postaram się dodać jutro kolejny rozdział, a bloga skończę w piątek. Co wy na to? 
Chociaż jest też druga opcja przez wakacje nie będzie żadnych postów, tylko dopiero jak wrócę do domu. I wtedy również założę kolejnego bloga.
 Pewnie nie chcecie, aby Sabina się już cięła, czy ćpała, co? A pić może?
Jak myślicie co będzie dalej między Sabiną i Neymarem. Ona mu wszystko wyjaśni, czy zacznie gadać jakieś głupoty?
 Zapraszam na mojego drugiego bloga. Kilka minut temu pojawił się tam rozdział :)
Jak pisałam na moim drugim blogu. Kolejny blog byłby o dziewczynie, która z początku ma bardzo ciężki charakter i wyjebane na życie, jednak po poznaniu Neya się zmieni, chcecie takie coś, czy mam wymyślić coś innego? I chcecie aby kolejne opowiadanie było o Neymarze, czy wolicie kogoś innego?
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ! ♥♥♥

    

sobota, 20 czerwca 2015

Rozdział 47.

Sabina, wytłumaczysz mi to?-Zapytał, a ja milczałam.-Do wieczora daje ci czas na wyprowadzenie się stąd.-Nadal milczałam Pojedyncza łza spłynęła mi po policzku.
-Ale-Nie mogłam skończyć. 
-Nie ma żadnego ale. Okłamywałaś mnie...-Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale wyszłam z domu.


Perspektywa Neymara.
Ona już do reszty zwariowała. Jak nie picie to palenie, jak nie palenie to cięcie się, a teraz narkotyki, ja na prawdę nie wiem co przyszło jej do głowy. W ogóle skąd ona to ma? Spędzamy ze sobą prawie cały czas. Z resztą ona jest dorosła i nie mogę jej niczego zabronić. Przykro mi, że niszczy sobie życie. Dobrze by było gdybym jej pomógł jednak nie chce jej znać. Najwyraźniej nie potrzebuje mojej pomocy. Gdyby naprawdę ją chciała, powiedziałaby o sobie prawdę.


Perspektywa Sabiny.
To wszystko jest okropne. Nie wiem, co mam teraz ze sobą zrobić. Do Igora nie pójdę, ponieważ mogłabym się założyć, że to on mi po kryjomu dał dragi. Wiem, że Neymar jest na mnie zły, ale gdybym tylko wiedziała, że on mi to dał nie weszłabym do domu piłkarza. Najłatwiej by było gdybym wróciła do Polski, tylko, że tam nie rzucę ani jednego złego nałogu. Tutaj będę się bała, że przypadkowo spotkam Neymara. 
Idąc przed siebie z zamyśleń wyrwała mnie jakaś dziewczyna, która na mnie wpadła. Obie upadłyśmy na ziemie.
-Pojebało cię!-Krzyknęłam.
-O przepraszam. Nie chciałam.-Powiedziała Blondynka. Po jej słowach wstałam, otrzepałam się i spojrzałam na swoją rękę, która cała była zdarta. Dziewczyna również to zobaczyła.- Na prawdę nie chciałam. Śpieszę się do mojego przyjaciela. Jest z dzieckiem, a ja od jakiegoś czasu mam takie zamieszanie w swoim życiu i nie mogę.-Przerwałam jej.
-Dobrze. Zobacz czy tobie się nic nie stało. Jak nie, to nie było sprawy i obie się rozejdziemy.
-Nic się nie stało. Dziękuje, że pytasz.-Uśmiechnęła się.-To pa.
-Cześć.-Odpowiedziałam i odeszłam od blondynki. Zaczęłam myśleć jak mam to wszystko wytłumaczyć Neymarowi. Przechodząc przez ulicę usłyszałam głośne krzyki jakiegoś mężczyzny. Następnie poczułam ból przeszywający moje całe ciało i ujrzałam ciemność.
Obudziłam się w szpitalu. Obok mnie był Neymar.
-Co ty tutaj robisz?
-Przepraszam.
-Ale ja się nie gniewam.-Odpowiedziałam, a po jego minie wyczytałam, że chodzi mu o coś zupełnie innego.
-Sabina, to ja przez przypadek cię potrąciłem.
-Trudno. Zasłużyłam na to.-Uśmiechnęłam sie.
-Nie mów tak. 
-Wiem, że chciałeś się odwdzięczyć za to, że cię okłamywałam, ale co tam. Ja zniknę z twojego życia, ty z mojego i oboje będziemy szczęśliwi.-Wiem, że Neyamr zrobił to celowo. Zasłużyłam na to.Jednak ja nie odważyłabym się, zrobić takiej krzywdy nawet największemu wrogowi.


***************************************
Oto kolejny rozdział :)
Jak wam się podobał? Jak myślicie Sabina zniknie na jakiś czas z życia Brazylijczyka?  
Kim była ta blondynka? Wiem, że się domyślacie :D 
Pewnie nie pozwolicie mi zabić głównej bohaterki co?
Kochani chcecie już niedługo epilog, czy jeszcze nie?
 KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ!  
Chce ktoś już rozdział na drugim blogu?

piątek, 19 czerwca 2015

Rozdział 46.

Miałam mały problem ponieważ nie potrafiłam wrócić stąd do domu. Jedynym moim ratunkiem było zadzwonić po Neymara. Jak pomyślałam tak też zrobiłam. Opisałam mu miejsce w którym się znajduję i po kilkunastu minutach po mnie przyjechał. Zadowolona wsiadłam do auta i przywitałam się z chłopakiem całusem w policzek.
-Przeszkodziłam ci?
-Nie, Davi akurat usnął jak zadzwoniłaś.
-No to mam niezłe wyczucie czasu.-Uśmiechnęłam sie.
-A ty, co taka uśmiechnięta?
-A no wiesz.-Zawahałam sie na chwilę-Lubię wracać do rzeczy, które robiłam jakiś czas temu.
-Okey?
-Co ty taki zdziwiony?
-Szczerze to się o ciebie martwię i to wracanie do przeszłości. Obyś tylko nie wróciła do tamtego chłopaka.
-Tak, tak.
-Sabina?
-Słucham?
-Wolisz jego ode mnie?
-Nie!
-To dobrze. Jedziemy gdzieś, czy do domu?
-Ja chcę wrócić do domu, ale podjęcie decyzji należy do ciebie.
-No to jutro gdzieś wyjdziemy, z resztą Rafie zmieniły się plany i jutro z rana będzie u nas.
-O to cudownie.-Uśmiechnęłam sie i włączyłam radio. W drodze powrotnej śpiewaliśmy sobie. Jednak myślami byłam daleko stąd. Wiedziałam, że muszę skończyć z narkotykami. Ney gdyby się dowiedział, chyba by mnie zabił. Jednak nie dziwiłabym mu się. Na reszcie wjechaliśmy na posesję Brazylijczyka. Spokojnie weszliśmy do domu i udaliśmy się do sypialni. Ja do swojej i Ney do swojej. Weszłam do łazienki umyłam sie, przebrałam do piżamy i postanowiłam pójść do pokoju mojego chłopaka.
-Cześć Misiu.
-Idziesz do mnie spać?-Uśmiechnął się.
-A mogę?
-Zawsze.-Powiedział i zrobił dla mnie miejsce na łóżku. Położyłam się obok niego, chłopak mocno mnie przytulił. Uśmiechnęłam się mimowolnie. Leżeliśmy tak przez dłuższy czas. W końcu piłkarz usnął.
-Ney, przepraszam za wszystko co zrobiłam i zrobię źle. Obiecuję, że się poprawię i nie będziesz miał dziewczyny, która sie tnie czy ćpa.-Wyszeptałam i poszłam spać.

Ranek. 
Obudziłam się o godzinie 7:48. Energicznie wstałam z łóżka i poszłam do swojej sypialni. Wzięłam ubranie i poszłam do łazienki. Umyłam się, zrobiłam mocny makijaż i się ubrałam. Wyglądałam tak:
  
Uśmiechnięta zeszłam do kuchni i zaczęłam szykować śniadanie. Postanowiłam zrobić tosty oraz herbatę. Po nakryciu do stołu poszłam obudzić Daviego oraz Neyamra. Oboje byli zadowoleni z tak rozpoczętego poranka. Po zjedzeniu śniadanie zaczęłam sprzątać ze stołu. Ney z synem poszedł się ogarnąć. Po nie całych 30 minutach zszedł do mnie piłkarz. Pomógł mi do końca posprzątać. Następnie poszliśmy do salonu. Rozmawialiśmy, gdzie dzisiaj możemy zabrać maluch, gdy wbigł mega zadowolony do salonu.
-Tato, tato zobacz co znalazłem i ty też Sabina zobacz.-Krzyknął, a mi zrobiło sie słabo. Chłopczyk w rączce trzymał Amfetaminę do wciągania. 
-Daviś skąd to masz?-Zapytał zdziwiony Neymar.
-Znalazłem w pokoju Sabiny.-powiedział, a ja wpatrywałam się z narkotyk.
-Sabina, wytłumaczysz mi to?-Zapytał, a ja milczałam.-Do wieczora daje ci czas na wyprowadzenie się stąd.-Nadal milczałam Pojedyncza łza spłynęła mi po policzku.
-Ale-Nie mogłam skończyć. 
-Nie ma żadnego ale. Okłamywałaś mnie...

*******************
Jestem, jestem.
Kochani wyciągam Sabine z dragów. Zadowoleni? Bo ja średnio. 
Postaram sie szybko napisać dla was kolejny rozdzaił.
chyba niedługo pojawi sie tutaj epilog. Chcecie kolejnego bloga? 
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ.
Bardzo dziękuje tym, którzy cały czas są ze mną. Wyczekują rozdziałów i je komentują. ♥♥♥
 

środa, 10 czerwca 2015

Rozdział 45.

Obudzona przez Brazylijczyka o godzinie 13:00 całusem w policzek uśmiechnięta wstałam z łóżka. Mimo, że miałam ochotę jeszcze poleżeć Neyamr kazał mi się wyszykować ponieważ zaraz będzie śniadanie,a później gdzieś idziemy. Umyta, uczesana oraz umalowana ubrałam się tak:

Do tego założyłam białe Air Maxy i zeszłam do jadalni. Na stole stały tosty, a obok niech dwie szklanki soku pomarańczowego. Jak nigdy dotąd miałam ochotę zjeść śniadanie. Usiadłam do stołu i czekałam na mojego chłopaka? Tak chłopaka. Nie pamiętam wszystkiego z wczoraj odkąd wylecieliśmy z Brazylii. Zabijając czas postanowiłam przejrzeć fb. Nagle napisał do mnie mój były chłopaka. Nie jestem na niego zła. Nie jesteśmy już razem ponieważ nic do siebie nie czuliśmy nawet na samym początku naszego związku. Byliśmy ze sobą ponieważ on był przystojny, a ja dobra w łóżku. Igor, tak właśnie nazywał się mój były, napisał, że jest w Hiszpanii i czy możemy się dzisiaj spotkać. Nie wiem skąd on wie, że tu jestem, ale nie miałam nic przeciwko. Po naszym rozstaniu utrzymywaliśmy cały czas kontakt i się martwiliśmy o siebie wzajemnie. W końcu przyszedł Brazylijczyk. Pocałował mnie w kark i zaczął mi sie przyglądać. Nie powiem, było to dla mnie trochę krępujące.
-Czemu sie tak na mnie gapisz?
-Nie wiem, jak mam ci coś powiedzieć.
-Hmm najlepiej prosto z mostu.-Uśmiechnęłam się przyjaźnie do chłopaka.
-Ale będziesz na mnie zła.
-To pomogę ci.-Zapadła chwila ciszy.-Już mnie nie kochasz, tak?
-Nie! To są straszne głupoty.
-To obiecuję, że nie będę zła.
-Bo wiesz... Cah e no mama mojego synka musi załatwić jakieś sprawy i...
-I?
-I Davi tutaj przylatuje.
-Mam być z tego powodu zła?
-Możesz, ponieważ chciałem ten dzień spędzić tylko i wyłącznie z tobą.
-A kiedy mały przylatuje?
-Yyy za kilka godzin.
-To zdążymy coś razem zrobić. Później ty się zajmiesz synkiem, a ja spotkam z-Zastanawiałam się co mam powiedzieć.
-Z?
-Z...-Nadal nie wiedziałam co powiedzieć.-To chyba raczej mój kolega, niż przyjaciel, ale nie wiem.
-Serio?!?
-Co serio?
-Ja myślałem, że chcesz mi powiedzieć o kim, kim nie mogę wiedzieć, a ty się zastanawiasz czy to kolega, czy przyjaciel. Jesteś nie możliwa.
-Wiem i mam to chyba po tobie.-Uśmiechnęłam sie, a następnie zaczęliśmy jeść śniadanie. Ney powiedział, co zaplanował dla nas na dzisiejszy dzień. Związku ze małą zmianą planów postanowiliśmy odstawić wszystko na inny dzień oprócz skoku na Bungee. Po półtorej godziny byliśmy na miejscy. Szczerze bałam sie skoczyć, ponieważ znając moje szczęście zrobiłabym sobie krzywdę.
-Skaczemy?
-Skaczemy.-Odpowiedziałam zmieszana.
-Boisz się?
-No, a ty?
-Czego tu się bać? W życiu trzeba spróbować wszystkiego. Jeżeli chcesz to złam mnie za rękę. Na pewno będzie ci raźniej.-Jak powiedział tak też zrobiłam. Gdy trzymaliśmy się za ręce wiedział, że mogę zrobić wszystko, że tylko przy niem mogę żyć na prawdę.
-No to co? Hop?
-Hop.-Powiedziałam i rzuciliśmy się na powietrze. Mocniej ścisnęłam dłoń mojego chłopaka i zamknęłam na sekundę oczy. Spędziliśmy na tej zabawie około godziny. Następnie musieliśmy iść do Daviego. Mały bardzo się ucieszył, gdy tylko zobaczył swojego tatę. Po wyjściu z lotniska każde z nas poszło w swoją stronę. Jednak wcześniej Neymar dał mi buziaka w policzek i powiedział:
-Tylko bez żadnych niespodzianek. Jasne?
Przytaknęłam mu i  poszłam w miejsce w które byłam umówiona i jak zwykle spóźniłam się. Wysoki brunet podbiegł do mnie i bardzo mocno mnie przytulił.
-Jak ja się za tobą stęskniłem!
-Hmm będąc szczera powiem, że w ogóle o tobie nie myślała, będą miła powiem, że też sie za tobą stęskniłam.-Po moich słowach wybuchnęliśmy śmiechem.
-To co, zapraszam cię na kawę.
-Okey.-Uśmiechnęłam się-A co tam u ciebie?
-To co zawsze. Mam kolejne dziecko, na które mam kompletnie wyjebane, a u ciebie?
-Wszystko w porządku. Jestem w szczęśliwym związku i to co zawsze.
-Czyli szlugi, wódka i dragi są.-Mówił przez śmiech.
-Są, ale w o wiele mniejszych ilościach.-Sztucznie się uśmiechnęłam.
-Dlaczego?
-Chłopak...
-Co ma do tego twój chłopak?
-No wiesz jest sławne, gdyby ktoś sie dowiedział jaką ma dziewczynę, to tylko pozostało by mi.. mu współczuć.
-E tam. Gadaj z kim jesteś?
-Nie wiesz?
-Nie czytam gazet, a internet jest tylko do pornosów.
-Haha w ogóle się nie zmieniłeś.
-Tak, tak, ale mów z kim jesteś?
-Jestem z piłkarzem Barcelony.
-Zapoznasz mnie z nim?
-Igor?
-Tak?
-Czemu miała bym to zrobić?
-Zapytałbym się czy nie będzie zazdrosny jak pójdziesz ze mną na imprezę.
-Zapomnij!
-Okey...Ale mam coś dla ciebie.
-Co?
-Może pójdziemy do hotelu, to ci dam, hmm? A na kawę wybierzemy się jutro.
-Jutro nie mogę-Skłamałam-Ale teraz możemy pójść do tego hotelu.-Na miejscu byliśmy po około 20 minutach. Weszliśmy do pokoju w którym chwilowo mieszkał Igor i usiadłam na łóżku. Nie wiem czy minęła minuta, a ten dał mi amfe.
-Żartujesz. Prawda?
-Jeżeli nie chcesz, to możesz mi to oddać.
-E jasne, że chce, ale nie słyszałeś co mówiłam wcześniej.
-Tutaj nikt nie zobaczy co robisz.
-W sumie racja.-Uległam minimalnemu naleganiu chłopaka.-A czemu nie masz do wstrzykiwania amfy?
-Mam, ale wole wciągać.
-Neymar mnie za to zabije, jak się tylko o tym dowie.
-Nie dowie sie spokojnie.

Kilka godzin później.
-Ej, ja się będę juz zbierała, okey?
-Odprowadzić cię.-Zapytał, a ja już wiedziałam, że nie jest to jakiś doskonały pomysł. Moim zdaniem przesadził z braniem na dzisiaj narkotyków. Miał jeszcze heroine, ale od tego, to ja trzyamm sie z daleka. Odmówiłam chłopakowi i wyszłam z hotelu. Miałam mały problem ponieważ nie potrafiłam wrócić stąd do domu.

************************************************
 Z góry przepraszam za wszystkie błędy, ale pisałam to na szybko.
Macie kolejny beznadziejny rozdział :)
Od razu piszę, że Ney pokłóci się z Sabiną i będzie pięknie.
Przepraszam za tak długą nie obecność, ale ostatnio brakuje mi weny.
Nie wiem, kiedy będzie następny rozdział, ponieważ rodzice mają w planach zabrać mi cały sprzęt elektroniczny xD haha 
Mam nadzieję, że chociaż troszkę wam sie rozdział spodobał i, że go skomentujecie :) 
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ! 
♥♥♥ 
Dziękuję, za taką dużą ilość komentarzy pod ostatnim moim postem <3   
 

poniedziałek, 1 czerwca 2015

Rozdział 44.

Rano obudziłam się w cudownym nastroju, obok mnie leżał Neymar, który z kimś pisał.
-Dzień dobry księżniczko.-Pocałował mnie w policzek.
-Dobry, dobry. Która jest godzina?
-8:15.
-O której mamy samolot?
-11:00.
-To może zacznę się już szykować.-Zaśmiałam się i wypoczęta wstałam z łóżka. Podeszłam do walizki i wyciągnęłam z niej ubranie. Już na zapas wiedziałam, co powie Ney więc ubiorę się w to:
Z ubraniem poszłam do łazienki. Szybko się umyłam. Zrobiłam makijaż i weszłam z pomieszczenia. Wyminęłam się z piłkarzem w drzwiach, a następnie wzięłam elektryka i wyszłam na balkon. Po kilku minutach postanowiłam zejść do kuchni. Chwilę porozmawiałam z rodzicami napastnika, a następnie uszykowałam mu śniadanie. Na chłopaka nie trzeba było długo czekać. Wyszykowany zszedł na dół i usiadł do stołu. Podczas gdy Brazylijczyk jadł poszłam pożegnać się z Rafą ponieważ do lotu pozostała nam nie cała godzina. Dziewczyna mówiła, że za około miesiąc przyleci do Hiszpanii i wybierzemy się gdzieś wspólnie. No proszę, na samym początku nie chciałam mieć nic z nią wspólnego, a teraz prawie, każdą wolną chwilę mogłabym spędzać w jej towarzystwie. Siedząc z Brazylijką usłyszałam jak woła mnie jej brat. Szybko zeszłam na dół i ujrzałam stojące przy drzwiach walizki. Na lotnisku byliśmy o godzinie 10:55. Pożegnaliśmy się z rodzicami piłkarza i poszliśmy w stronę samolotu. Podczas podróży rozmawiałam z Neymarem o wszystkim, aż w końcu zadał pytanie na które nie potrafiłam odpowiedzieć.
-Sabina?
-Tak?
-Chcesz znowu być ze mną?
-W zasadzie to-I tutaj przerwałam swoją wypowiedź. Myślałam nad tym kilka minut gdy w końcu zaczęłam kontynuować.- Chcę być z tobą.
-Naprawdę?
-Naprawdę.-Przecież przyczyną naszego rozstania była Tini. Chciałam dla niej dobrze i dlatego wróciłam do Polski. Teraz już wiem, że moje miejsce jest przy Neymarze. Nie zostawię go do puki on sam tego nie zechce.
-Jesteś najlepsza.-Powiedział, a następnie złączył nasze usta w długi oraz bardzo namiętny pocałunek.
-Jestem najlepsza dzięki tobie.-Uśmiechnęłam się i kolejny raz zaczęliśmy się całować.

Wieczorem.
 Jesteśmy już w cudownej Barcelonie. Będą w domu wpadliśmy na świetny pomysł. A, że pomysł był świetny to i ja musiałam świetnie wyglądać. Ubrana byłam tak:


Oczywiście nie za bardzo mi to odpowiadało ponieważ było widać moje nogi, jednak Neymar powiedział, abym sie niczym nie przejmowała. Postanowiliśmy uczcić to, że znowu jesteśmy razem i zaprosiliśmy naszych, a w zasadzie Neymara przyjaciół. Mówiąc o przyjaciołach chodziło mi o piłkarzy razem z partnerkami. Oczywiście, że były też osoby, które pierwszy raz widzę na oczy. Było mnóstwo ślicznych dziewczyn, które kręciły się przy Neymarze jednak co podobało mi się najbardziej to to, że on przez cały czas nie spuszczał mnie z oczy. Domyślałam sie czego chce jednak nie tym razem. O nie! Impreza zakończyła sie przed godziną 4:00. Nieźle wstawiona i wykończona poszłam do pokoju, który kiedyś był "mój" i ległam na łóżko. Po chwili poczułam jak ktoś kładzie się obok i zaczyna całować mnie w szyję. Nie przeszkadzało mi to, jednak chwilę później ręka chłopaka powędrowała pod moją sukienkę.
-Neymar stop.
-No, ale dlaczego?
-Bo mi się tak podoba. Będziemy mieli jeszcze dużo okazji, aby uprawiać razem seks.
-Ale ja chce teraz.-Nalegał.
-No to bardzo mi przykro, ale koncert życzeń za dwa tygodnie.
-Trzymam cie za słowo.-Powiedział i pocałował mnie w policzek.
-Tępy czy tępy?-Zaśmiałam się.
-Czy.
-Tak też myślałam.-Wstałam z łóżka i wyjęłam z torby fajki. Wyszłam na balkon i zaczęłam palić. Za chwilę przyszedł do mnie Brazylijczyk.
-Daj bucha.
-Jesteś piłkarzem, ty nie możesz.- Po moich słowach chłopak wyrwał mi papierosa z ręki i go zgasił.
-Co ty odpierdalasz?
-Jesteś dziewczyną piłkarza, też nie możesz.-Wytknął mi język.
-Chciałam coś powiedzieć, ale nie chce sie z tobą kłócić w podatku jestem pijana z czego później żałuje swoich czynów i słów.-Złapałam chłopaka za rękę i zaciągnęłam do sypialni.-Spisz ze mną, tylko bez żadnych numerów.
-Nie obiecuję.-Uśmiechnął się łobuzersko, wziął na ręce i delikatnie położył na łóżko po czym zaczął całować moje rany.
-Ney co ty robisz?
-Ciężko jest mi cię przeprosić, za to wszystko więc.-Przerwałam mu.
-Ale to nie przez ciebie więc proszę przestań.-Brazylijczyk wykonał moje polecenie. Kilka minut później położył się obok mnie. Objął w tali i razem zasnęliśmy.

****************************************
Proszę bardzo :)
Jak się podoba? Może być? A może chcecie abym ich skłóciła hm?
Bardzo was proszę o skomentowanie rozdziału. 
Bardzo będę zadowolona, gdy napiszecie mi, co wam sie podoba, a co nie w moim blogu i co jeszcze mogę w nim zmienić.
Kochani chcecie, abym zbliżała się już do końca tego opowiadanie czy wolicie jeszcze sobie poczytać rozdziałów?
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ!