niedziela, 1 lutego 2015

Rozdział 3.

Z perspektywy Sabiny
Ujrzałyśmy w niej dwa bilety na mecz mojego ukochanego klubu. Od razu zaczęłyśmy piszczeć i nie mogłyśmy uwierzyć w nasze szczęście.Nasze piski przerwała Iza z bardzo dziwnym wyrazem twarzy
-Zaraz zaraz-powiedziała -jeżeli są to bilety na mecz FC Barcelony to znaczy-nie pozwoliłam jej dokończyć
-Tak to znaczy, że jedziemy do Hiszpanii i to w dodatku na pół roku- powiedziałam z wielkim entuzjazmem
-Ej ej ej ale sądzę, że mówiłaś mi, że możemy tam zostać na zawsze jak nam się spodoba-powiedziała szybko Iza bez żadnego zawahania.Wpatrywała się we mnie i czekała na moją odpowiedź. Po dobrych 10 minutach z moich ust usłyszała słowa
-Masz doskonałą pamięć-zaśmiałam się cicho-szkoda, że nie masz takiej w szkole
-No bardzo śmieszne-powiedziała Iza-A to mam rozumieć, że będziemy tam tylko pół roku?-zapytała, a ja w jej głosie usłyszałam smutek
-Głupoty gadasz, oczywiście, że tam zostaniemy-powiedziałam i od razu na naszych twarzach zagościł jeszcze większy uśmiech.-Ale teraz musimy iść już spać bo jutro idziemy do szkoły, a jest już przed pierwszą w nocy.
-No niech ci będzie-rzekła Izabella.Ale byłyśmy bardzo zmęczone dzisiejszym dniem i tymi wszystkimi zdarzeniami bo zasnęłyśmy w ciuchach razem w jednym łóżku. Następnego dnia obudziłam się z wielkim uśmiechem na ustach mimo tego, ze budzik zadzwonił nam już o godzinie 6:00. Szybko zerwałam się z łóżka, włączyłam bardzo głośno muzykę, aby obudzić przyjaciółkę i sama nie położyć się dalej spać. Gdy wstała Izka podeszłyśmy do szafy i wybierałyśmy sobie ubranie. Wybrany strój wzięłam ze sobą do łazienki i zaczęłam powili się szykować. Po około 30 minutach byłam już uszykowana. Wyglądałam o tak:

 
Oczywiście  nie zapomniałam o swojej ukochanej czarnej bandamce. Po wyjściu z łazienki zeszłam na dół zrobić Izie śniadanie, w tym samym czasie ona poszła się ubierać i malować. O godzinie 7:00 zeszła do mnie dała mi buziaka w policzek wzięła miseczkę w której były płatki z mlekiem i zaczęła je jeść. Ja standardowo wyciągnęłam w lodówki jogurt o smaku owoców leśnych. Wypiłam 1/3 zawartości, a resztę wrzuciłam do torebki. O 7:15 byłyśmy gotowe do wyjścia. Poszłam po tatę i poprosiłam go, aby nas podwiózł do szkoły, bez żadnego ale zszedł na dół, założył buty, wziął kluczyki do auta i otworzył nam drzwi na znak, abyśmy już wyszły. Na zegarku w samochodzie była godzina 7:50. Akurat wtedy auto zatrzymało się przed wejściem do szkoły. Pożegnałyśmy się z tatą i weszłyśmy do wielkiego budynku.
-Wyobrażasz sobie, że prawie ostatni raz w naszym życiu jesteśmy tutaj-powiedziała do mnie podekscytowanym głosem Iza
-No niestety, będzie mi tego brakowało, chyba-skwitowałam to w stronę przyjaciółki
-Jakie niestety, co ty wygadujesz, przecież nie lubisz większości osób z tej szkoły-powiedziała podniesionym głosem czarnowłosa 
-No może nie lubię, ale co z tego-powiedziałam w głupim uśmiechem.Nie mogłyśmy skończyć naszej rozmowy, ponieważ zabrzmiał głośny dzwonek na lekcje. Niestety ale na angielskim, niemieckim, hiszpańskim i francuskim byłyśmy rozdzielone bo Izka była w niezaawansowanej grupie.Na następnych przerwach zapomniałyśmy o naszej rannej rozmowie i gadałyśmy o jakiś bzdurach typu: A wiesz, że Anka jest nieklasyfikowana z matmy, Krystian znowu kłuci się z Kubą o Martynę, ale to jest jasne, że ona nie przepada za Krystianem. A Robert złamał sobie wczoraj nogę i nie poleci z Justyną na wakacje do Grecji.Gdy miałyśmy ostatnią lekcje byłyśmy bardzo szczęśliwe, bo po niej miałyśmy pójść na sesję, a ja następnie szłam do chłopaków na boisko.Nagle podczas lekcji dostałam sms'a, ale na moje nie szczęście zapomniałam wyciszyć telefonu. Gdy w klasie rozległ się dźwięk sms'a zobaczyłam bardzo doprze znaną mi sylwetkę nauczycielki. Stała już z wyciągnięto ręką w moją stronę.
-No i na co pani liczy?-spytałam z zaniedbaniem w głosie
-Słucham, jak ty się do mnie odezwałaś-powiedziała kobieta
-Tak jak słyszałaś-dalej mówiłam do niej bez żadnego szacunku
-O nie to jest już nie do zniesienia-nie dane było jej skończyć
-No to ma pani problem i to naprawdę duży-powiedziałam to i nagle usłyszałam jak cała klasa wpadła w śmiech.Śmialiśmy się bez opamiętania, aż nagle przerwała nam to nasza wychowawczynie która właśnie weszła do klasy. Podeszła do mnie i powiedziała tylko, żebym wyciszyła ten telefon. Chciałam już się zacząć z nią kłócić, za to, że nie będzie mi mówiła co mam robić.Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za nadgarstek.To była Izabella, ścisnęła mi kości, które były bardzo kruche. Uśmiechnęłam się tylko do nauczycielek, które były obok mnie, wyłączyłam telefon i w tej samej chwili zabrzmiał dzwonek. Wyszłyśmy z klasy i zaczęłyśmy kierować się w stronę wyjściowych drzwi.
-Co ci odbiło ?-zapytała Iza
-Nie rozumiem- rzuciłam szybko i wyszłam ze szkoły.
-Miałaś się opamiętać, bo tak to nie będziesz miała oceny bardzo dobrej z zachowania i nici z twojego czerwonego paska.
-Eee tam, jak nie będzie, to nie. Mówi się trudno i idzie sie dalej, nie-odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy
-Oj żebyś później nie żałowała swoich słów-powiedziała niezwłocznie Izabel. Na szczęście do studia fotograficznego nie miałyśmy daleko i już po 10minutach doszłyśmy na miejsce.Poszłyśmy do recepcji, następnie do pokoju w którym były robione zdjęcia. Dopiero po 2 godzinach wyszłyśmy z budynku.
-O Boże Sabina, czy ty widziałaś jak ta fotografka się na ciebie gapiła, pewno zazdrościła ci figury-powiedziała z lekką zazdrością Iza.Na co ja jedynie zaczęłam się śmiać. Wyciągnęłam telefon z kieszeni, bo dopiero przypomniało mi się o wiadomości, która dostałam na lekcji. Była ona od Kuby. W treści było napisane, że dzisiaj o godzinie 17:00 na boisko. Bardzo się zdziwiłam, bo zawsze spotykamy się o 18:00. No ale co zrobić, zerknęłam jeszcze tylko na godzinę. Była 16:30.Nie miałam za dużo czasu.
-Co tam robisz z tym telefonem- zapytała Iza
-A nic ciekawego.Chciałam ci tylko powiedzieć, że za godzinę mam już być na boisku.-odpowiedziała jej, pokazując rząd swoich śnieżno białych zębów
-No to, na co my jeszcze czekamy- pociągnęłam mnie za rękę i szybkim krokiem zaczęłyśmy iść w stronę boiska.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz