piątek, 6 lutego 2015

Rozdział 7.

Martwiłam się o swoją karierę no i oczywiście przyszłość. Wiedziałam, że Neymar za mną wybiegł, bo zdążyłam zauważyć to już wcześniej. Złapał mnie za rękę, lecz na jego nieszczęście dałam radę ją zabrać. Zaczęłam szybko biec po schodach, aż wreszcie stałam, przed drzwiami do pokoju. Neymar odpuścił sobie ganianie mnie po hotelu i wrócił do swoich kolegów. Pierwsze co zrobiłam, to zdjęłam z siebie mokre ubranie. Byłam zupełnie sama nie wiedziałam co mam robić. Nagle podeszłam do torebki i wyciągnęłam z niej żyletkę. Postanowiłam to zrobić bo przecież nie idę dzisiaj na sesję, a z resztą zawsze gdy robiono mi zdjęcia miałam bandamkę. Mówiłam wszystkim, że przynosi mi szczęście i nigdy się z nią nie rozstaję. Nagle usłyszałam delikatne pukanie. Nie wiedziałam co mam zrobić. Po pierwsze nie wiedziałam kto do mnie przyszedł. Po drugie jedyne co miałam na sobie to bieliznę. Postanowiłam, że otworzę, co mi szkodzi. W drzwiach stał Brazylijczyk. Uśmiechnął się lekko i wszedł do środka.
-Zostawiłaś telefon- powiedział z lekkim uśmiechem
-Dziękuje, ale nie trzeba było mi go przynosić. Sama bym sobie po niego poszła- powiedziałam i próbowałam odwdzięczyć uśmiech, ale czułam, ze mi nie wychodziło
-A właściwie to czemu od nas uciekłaś ???-zapytał
-A no bo tak jakoś- zupełnie nie wiedziałam co mu powiedzieć. Przecież nie powiem coś takiego: A no bo wiesz Neymar mam problemy z którymi sobie nie radzę i przez to moje ręce wyglądają tak a nie inaczej. Po wczorajszym zajściu mam wszędzie siniaki i nie chciałam wam ich pokazywać. No nie, o moich sprawach wie tylko Iza i chcę alby tak pozostało.
-A to od czego ???- zapytał pokazując na moje ciało od pasa w górę- Czyżby efekty wczorajszej bójki ???
-Nie no co ty, to zrobiłam sobie rano. Szłam do łazienki i niechcący potknęłam się o walizkę i wywróciłam- oczywiście skłamałam
-Yhmm, już ci wierze- powiedział z wyczuwalnym sarkazmem w głosie- A mam jeszcze jedno pytanie
-Słucham ???- rzuciłam krótko
-Bo chciałbym wiedzieć, czy idziesz z nami na trening ???-zapytał, a w jego oczach było widać nadzieję, że się zgodzę 
-A chcesz, żebym poszła ???- zapytałam i próbowałam się lekko uśmiechnąć
-Jeżeli bym nie chciał, to by mnie teraz tutaj nie było. Proste chyba nie ???- powiedział i wyszczerzył swoje białe zęby
-No może i masz rację- Powiedziałam to i nagle podeszłam do niego i się przytuliłam. On odwzajemnił mój gest.
-Ej mała co jest ???-powiedział z troską
-Eee nic, po prostu mi tego brakowało- powiedziałam i w ogóle nie miałam zamiaru się od niego odsuwać.
-Tego ??? Weź mów mniej tajemniczo, bo nie wiem za bardzo, czy brakowało ci przytulenia się do kogoś, czy mnie ci brakowało- zaśmiał się lekko
-Szczerze ???- zapytałam 
-No pewnie- odpowiedział od razu napastnik
-To jak szczerze, to tego i tego- znowu się uśmiechnęłam i bardziej w niego wtuliłam. Nagle ktoś wszedł do mojego pokoju. To był Messi.
-Haha stary wiedziałem, że cię tu znajdę. Ale na serio to chciałem ci tylko powiedzieć, że za 30 minut jedziemy na trening. Z resztą mamy dzisiaj mecz więc radził bym ci się ogarnąć i skoncentrować na grze, a nie wyrywaniu kolejnej dupy- gdy to powiedział Neymar rzucił w niego poduszką i w taki sposób pozbyliśmy się Messiego
-To jak szykujesz się ???- powtórzył swoje pytanie, które padło pare minut po tym jak do mnie przyszedł
-Szykuję- powiedziałam, wstałam z lekkim smutkiem, bo nie chciałam odchodzić od piłkarza. Podeszłam do szafy i zaczęłam w niej grzebać. Wybór padł na to:
    
Wzięłam ciuchy ze sobą do łazienki, szybko się ubrałam zrobiłam lekki makijaż i uczesałam się w wysoką kitkę. Efekt był mniej więcej taki:
 Pomyślałam, że nikt przecież nie będzie się patrzył na moje ręce bo niby po co. Gdy wyszłam z łazienki zobaczyłam Brazylijczyka, który bawił się moim telefonem. Od razu do niego podbiegłam i chciałam mu go zabrać lecz nie zdążyłam
-Poproszę telefon- zaczęłam mówić do niego i lekko się uśmiechając- Proszę cię, są tam rzeczy, których nie powinieneś zobaczyć- nie mogłam dokończyć bo chłopak mi przerwał
-Hmmm ukrywasz coś prze de mną ??? -zapytał z rozczarowaniem w oczach
-Znamy się dopiero od dwóch dni i to nie jednej rzeczy o mnie jeszcze nie wiesz- powiedziałam mu z lekkim gniewem 
-Ej spokojnie. Złość piękności ponoć szkodzi- po tych słowach wybuchnęłam nie opamiętanym śmiechem. Neymar spojrzał na mnie dziwnie i wyszedł z mojego pokoju bez słowa. Dopiero gdy się uspokoiłam a to trwało z dobre 10 minut uświadomiłam sobie, że Ney nadal ma mój telefon. Szybko wzięłam do ręki bandamkę, obwiązałam ją wokół nadgarstka i poszłam do pokoju Neymara. Zdziwiłam się, bo drzwi nie były w ogóle zamknięte.-To na pewno jakaś pułapka, którą zastawił na mnie napastnik- pomyślałam i okazało się to prawdą jak tylko weszłam do jego pokoju, drzwi się zatrzasnęły. Neymar stał oparty o ścianę i czekał aż coś zrobię. Jednak ja stałam cały czas w jednym miejscu i powtarzałam w kółko-Proszę oddaj mój telefon- w końcu podszedł do mnie i wyszeptał mi na ucho
-Kochanie coś za coś- spojrzałam się na niego z wielkim zdziwieniem a ten mówił dalej- Neymarek dostanie buziaka, Sabinka dostanie telefon- powiedział z łobuzerskim uśmieszkiem 
-Czyżby szantaż ???-zapytałam
-A i owszem- odpowiedział i zaczął się szykować do wyjścia. W tej samej chwili podeszłam do chłopaka mocno się w niego wtuliłam i musnęłam go lekko w usta.
-A teraz mogę już telefon ???-zapytałam z nadzieją w głosie
-Dotrzymuję słowa, więc proszę- wyciągnął mój telefon ze swojej kieszeni i włożył go do mojej- To jak idziemy, bo pewno już na nas czekają ???-zapytał z wielkim uśmiechem. Nie odezwałam się tylko chwyciłam go za rękę i zaczęłam iśc w stronę wyjścia. Po około 15minutach dojechaliśmy na Camp Nou.
-Wreszcie się spełniają twoje największe marzenia- mówiąc to Iza spojrzała się w moja stronę. Na szczęście byłyśmy same, bo chłopaki poszli do szatni się przebrać. ruszyłyśmy w stronę boiska 
-Ej a ty czasem nie masz sesji na 11:00 dzisiaj ???- szybko zmieniłam temat, bo bałam się, że powiem coś nie tak na temat marzeń
-Nie zadzwoniłam do nich, jak ty uciekłaś do pokoju i powiedziałam im, że obie musimy coś załatwić i tyle. Jakaś pani pytała się o szczegóły, ale powiedziałam jej, że to nie jej interes i tyle- na jej twarzy zobaczyłam wielki uśmiech. Nagle usłyszałyśmy chłopaków, którzy szli w nasza stronę
-A panie to trenują dzisiaj z nami ???- zapytał nas trener 
-Yyy nie my tylko- nie wiedziałyśmy co powiedzieć- yyy przyszłyśmy z chłopakami i no- na szczęście podszedł do trenera Leo i zaczął z nim o czymś rozmawiać. Korzystając z okazji odeszłyśmy na wystarczającą odległość od mężczyzny, aby nie zadawał nam takich pytań. Siedziałyśmy z pół godziny i przyglądałyśmy się tylko dwóm chłopakom. Ja nie spuszczałam z oczu Neymara, a Izabel patrzyła nieustannie na swojego chyba nowego chłopaka.
-Dziewczyny gracie z nami ???- usłyszałyśmy Brazylijczyka, który biegł w naszą stronę
-Nie ja nie gram. Nie umiem, nie ciągnie mnie do tego tak jakoś bardzo. ale Sabina świetnie gra. Od hmmm bardzo dawna zaczęła to trenować- Izabel wyszczerzyła się, a ja uderzyłam ją za to w rękę. Nie chciałam być tam sama, chociaż z drugiej strony, spełniło by się moje kolejne marzenie
-O to świetnie- zaśmiał się napastnik wyciągając rękę w moja stronę aby pomóc mi wstać. Jedna nie skorzystałam z tego. Sama wstałam i nie zwracając uwagi na chłopaka zaczęłam iść w stronę jego kolegów.  Neymar bez słowa mnie dogonił. Razem doszliśmy do trenera i z uśmiechem na twarzy ustawiliśmy się w rzędzie.  Miał wybierać Bartra i Messi. Niestety nie grałam razem z Neymarem. Mecz zakończył się wynikiem 3:2. W drużynie Bartry dwa gole strzelił Ney i jednego on sam. U nas jednego gole strzelił dani, a drugiego ja. Byłam z siebie bardzo zadowolona.
-No no no Izabella miała racje- zaśmiał się Brazylijczyk. Jedyne co zrobiłam to się uśmiechnęłam i poszłam w stronę przyjaciółki. Następnie razem z nią udałam się do damskiej szatni, żeby się odświeżyć. 
-Szkoda, że nie widziałaś min chłopaków, jak strzeliłaś gola- powiedziała szybko Izka uśmiechając się do mnie
- No trudno. Przynajmniej bardzo się cieszę, że razem z nimi wszystkimi zagrałam. Trochę mnie wszystko bardziej boli no ale co zrobić- zaśmiałam się i wyszłyśmy z szatni. Na chłopaków musiałyśmy czekać jeszcze z jakieś 15minut. 
-A pamiętasz, że idziemy dzisiaj na mecz ???-zapytała przyjaciółka
-A powiesz mi, jakbym miała zapomnieć ???-odpowiedziałam pytaniem na pytanie
-No nie wiem, może jesteś tak bardzo zajęta Brazylijczykiem, że nie pamiętasz o Bożym świecie-zaśmiała się lekko i wtedy wyszedł z szatni Ney ze swoim przyjacielem. Mam nadzieje, że tego nie słyszeli.
-Długo na nas czekałyście ???-zapytała Messi
-A potrzebne ci to do szczęścia ???- rzuciłam krótko
-Nie- powiedział z lekkim zawahaniem w głosie
-To  ci nie powiem- zaśmiałam się cichutko pokazując mi przy tym język. Reszta chłopaków właśnie wyszła z szatni. Razem udaliśmy się do autokaru. Droga powrotna trwała o wiele dłużej niż wcześniej. W końcu dojechaliśmy na miejsce. Całą zgrają udaliśmy się do restauracji. Każdy zajadał się wielkimi porcjami jedzenia, a ja jedynie zjadłam troszkę sałatki i wypiłam pół szklanki soku marchewkowego. Wszyscy patrzyli na mnie ze zdziwieniem. Pewno nie wiedzieli, że chcę zostać modelką przez co nie mogę napychać się na przykład tak jak Izabel.
-Ty się już najadłaś ???- zapytał z wielkim zaskoczeniem Ney
-A czemu pytasz ???- znowu odpowiedziałam pytaniem
-No bo mam wrażenie, że jesz tak bo musisz. A naprawdę masz ochotę na jakieś chipsy czy czekoladę- zaśmiał się napastnik.
-To nie jest śmieszne. A jem tak, bo muszę zresztą co ja ci się będę tłumaczyła. Na pewno cie to nie obchodzi, a pytasz się z grzeczności- mówiłam to coraz cichszym głosem. Nagle poczułam się słabo. Wstałam i zaczęłam iść w stronę windy, bez żadnego słowa pożegnania. Gdy dotarłam na ostatnie piętro szybko w miarę możliwości udałam się do swojego pokoju. Położyłam się na łóżko, wyłączyłam telefon, zamknęłam drzwi na klucz. Zostałam sama. Cały czas czułam się słabo i odczuwałam również narastający ból, który krążył mi po całym ciele. W jednej chwili zrobiło mi się ciemno przed oczami. Słyszałam jeszcze tylko, jak ktoś puka w drzwi.Woła mnie i chce tu wejść. Reszty już nie pamiętam.

3 komentarze: