piątek, 27 lutego 2015

Rozdział 11.

-Kochanie, co ty robisz z tą dziewczyną ???- zapytałam pewna siebie
-Kochanie ???
-A co taki zdziwiony. Przecież mówiłam ci, że cię kocham i- nie mogłam skończyć 
-To wy jesteście razem ???- zapytała dziewczyna 
-Nie, znaczy jeszcz- nie dałam mu skończyć
-Tak. Jesteśmy razem- uśmiechnęłam się, gdy to powiedziałam 
-To nie będę wam przeszkadzała- powiedziała. Byłam bardzo zdziwiona jej odpowiedzią, bo ostatnio się z nią biłam własnie o Brazylijczyka . Znaczy wcześniej tak nie myślałam, ale teraz sądzę, że właśnie pobiłam się o niego.
-Co to miało być ???- zapytał przez śmiech Ney, gdy nieznajoma (przynajmniej jak dla mnie) odeszła. Zupełnie nie wiedziałam, co mam odpowiedzieć. Przecież nie usłyszy ode mnie, że jestem zazdrosna.
-A nic takiego. Po prostu- nie mogłam dokończyć bo na szczęście podeszła do nas Iza z drinkami i zaczęła gadać jakieś głupoty
-Zazdrosna ???- wyszeptał mi do ucha chłopak, lecz ja mu nic nie odpowiedziałam 
-No co z wami ??? Jeszcze nie widziałam, jak razem tańczyliście- powiedziała Izabel. Napastnik bez żadnego słowa pociągnął mnie za rękę i po chwili znaleźliśmy się obok tańczącego Messiego z Antonellą. Po dłuższym czasie wróciłam do stolika i zaczęłam pić. Od razu dołączył się Pique z Shakirą, Suarez, Rakitić z jakąś dziewczyną i Neymar.
-Nie za dużo pani dziś wypiła ???- usłyszałam głos Suareza
-A co liczyłeś ???- zapytałam i zaczęłam się śmiać 
-On nie, ale ja tak- powiedział Rakitić 
-Zaczynam się was bać- wyszeptałam z nadzieją, że nikt tego nie usłyszy 
-Mnie też ???- wyszeptał mi na ucho Ney
-Ciebie w szczególności
-Słucham ???- rzekł lekko zdziwiony 
-Przecież żartowałam kretynie- Zaśmiałam się- Ej ja chyba już wracam- powiedziałam i spojrzałam na zegarek. Była 3:08
-No to się zbieramy- powiedział napastnik
-My ???
-No raczej- pokazał mi rząd swoich śnieżno białych zębów. Pożegnaliśmy się ze wszystkimi i po około godzinie weszliśmy do hotelu. Hol był pusty. Nagle Neymar zaczął śpiewać
-Oszalałeś ???- zapytałam 
-Chyba- wytknął mi język- Ale jeszcze do twojego poziomu się nie zniżyłem- zaśmiał się
-No bardzo śmieszne- zaczęłam iść w stronę windy, lecz chłopak mnie zatrzymał
-Ej Sabina 
-Tak ???
-Dziękuję za dzisiaj i już się na mnie nie denerwuj, bo- nie dałam mu skończyć
-Nie umiem się na ciebie gniewać- powiedziałam cicho, a ten złożył delikatny pocałunek na moich ustach.


Kolejny rozdział, wiem, że krótki ale jeżeli postaracie się z komentarzami, to bardzo szybko będzie kolejny rozdział i nie będziecie musieli czekać tak długo jak na tego. Mam nadzieje, że rozdział się podobał :) 6 komentarzy= 12 rozdział. ♥♥♥ KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ

niedziela, 22 lutego 2015

Rozdział 10.

-A więc tak pani Sabina jest bardzo, ale to bardzo szczupła- Gdy to usłyszałam uśmiechnęłam się lecz po chwili uśmiech zszedł mi z twarzy.- Jeżeli nie podejmie się teraz odpowiedniej diety skończy się to strasznie. Z lekkiej anoreksji przyjdzie to w bardzo poważną chorobę.- Lekarz mówił to wszystko w stronę napastnika, bo po wyrazie mojej twarzy można powiedzieć, że już do mnie nic nie docierało- Radzę panu zadbać o swoją dziewczynę, aby nie znalazła się w szpitalu. Jest wychudzona i jeżeli- nie dane mu było skończyć. Wreszcie się ocknęłam 
-My nie jesteśmy razem- rzekłam ze smutkiem
-A to przepraszam ale wygląda to zupełnie inaczej- powiedział lekarz z wielkim zdziwieniem na twarzy
-A nie mówiłam- teraz zwróciłam się w stronę Brazylijczyka
-Mi się tam, to podoba- zaśmiał się
-Mi się tam, to podoba- przedrzeźniałam go i skierowałam się do wyjścia. Mężczyźni jeszcze ze sobą rozmawiali na mój temat i dopiero po 40 minutach wyszedł Ney
-No to teraz już wszystko wiem- powiedział
-Nic nie wiesz- zaczęłam na niego krzyczeć
-Ej mała nie krzycz. Pomogę ci i będzie już dobrze, a teraz chcesz pojechać ze mną na trening ???- zapytał, cały czas był spokojny
-Będzie dobrze ??? Oszalałeś !!! Nie mam zamiaru niczego jeść, a z reszta wole już mieć anoreksje niż ważyć 50 kilo- Nagle chłopak do mnie podszedł. przyciągnął i wpił się w moje usta. Pocałunek był długi i bardzo namiętny lecz nie chciałam go odwzajemnić.
-Jak mówię, że będzie dobrze, to znaczy, że tak będzie- Przytulił mnie- To jak jedziemy na trening ???- Było mi obojętne
-Ta- rzuciłam od niechcenia. Szybko wyszliśmy z budynku i udaliśmy się do auta. Droga na stadion zajęła nam 30 minut.
-Lece się przebrać i mam nadzieje, że jak wrócę na twoją twarz wróci uśmiech- Nic mu nie odpowiedziałam, poszłam na trybuny. Nagle dosiadły się do mnie jakieś dwie dziewczyny.
-Hej jestem Anto- powiedziała jedna
-A ja Shakira- powiedziała druga
-Yyy cześć ja mam na imię Sabina- powiedziałam lekko zdziwiona ich obecnością, ale lubię poznawać nowe osoby. Znaczy nie nowe, bo są sławne i o nich słyszałam. Bardziej chodzi mi o poznawanie ludzi w prawdziwym życiu
-Z kim tutaj przyszłaś ???-zapytały równocześnie
-Z tym tamtym oto panem- wskazałam palcem na "11" Barcelony akurat jak wchodzili na murawę i lekko się zaśmiałam 
-Mmm- zaśmiałyśmy się wszystkie trzy
-A tak w ogóle to masz bardzo ładną sukienkę i buty i tak w ogóle to cała jesteś ładna- Powiedziała Anto, a Shak jej wtórowała 
-Haha do czasu ale dziękuję. Wy też jesteście bardzo ładne- powiedziałam i się uśmiechnęłam. Następnie swój wzrok skierowałam na piłkarzy, a dokładniej to cały czas patrzyłam na Neymara. Dziewczyny cały czas ze sobą rozmawiały i próbowały wcisnąć mnie do rozmowy lecz ja tylko odpowiadałam im jednym słowem. Byłam zajęta moim księciem z bajki. Ej co ja w ogóle mówię ??? Boże kim on jest, że ja go tak nazywam??? Przynajmniej to są moje myśli i nikt o tym nie wie. Chyba on mi się podoba. No i mamy problem, przecież on yyy nie chce o tym myśleć. Wreszcie skończył się trening. Chłopaki poszli się przebrać a ja poszłam i czekałam przy aucie napastnika. 
-Ej może poszła byś z nami na zakupy jutro ???- zapytała Shak
-No pewnie- Uśmiechnęłam się
-Okey to podaj nam swój numer telefonu. Popiszemy sobie trochę i później napiszesz nam swój adres i około godziny 10:00 będziemy pod twoim domem- powiedziała Anto i także się uśmiechnęła. Wymieniłyśmy się numerami, pogadałyśmy chwilę i zobaczyłyśmy wychodzących piłkarzy. Każdy poszedł w swoją stronę.
-To co, jedziemy do hotelu, czy masz jakieś życzenia ???- zapytał Ney
-Nie mam, chce jechać do hotelu- lekko się uśmiechnęłam
-Na pewno ???- zapytał 
-Tak na pewno- odpowiedziałam tym razem bez żadnego uśmiechu 
-Eee co jest ???
-Hmmm chyba środa- zaśmiałam się, a on przymrużył oczy.Przecież nie będę mu mówiła wszystkiego, aż taka głupia to jeszcze nie jestem. Właśnie jeszcze
-No bardzo śmieszne- rzucił bez żadnego entuzjazmu
-Możemy już jechać ???- zapytałam. Bez żadnego słowa wsiedliśmy do samochodu i w ciszy wróciliśmy do naszego "domu"
-Ej widziałeś może gdzieś Izabel ???- zapytałam, bo nie było jej na treningu
-Bartra mówił, że jeszcze spała jak on wychodził- powiedział i się do mnie lekko uśmiechnął.
-Aha dziękuję- także się uśmiechnęłam
-Nie ma za co- powiedział i pokazał mi rząd swoich białych zębów. Weszliśmy do hotelu. Od razu udaliśmy się do swoich pokoi nie zamieniając przy tym ani słowa. Postanowiłam, że pójdę do przyjaciółki. 
-Cześć- przywitałam się z nią
-O hej. Dobrze, że wreszcie do mnie przyszłaś- zaczęła się śmiać
-Heh. Wiesz nie mam dzisiaj nastroju na wygłupy. Muszę sobie poprawić humor, a więc idziesz ze mną na zakupy ???- zapytałam z nadzieją, że się zgodzi
-Jeszcze się pytasz- znowu się zaśmiała- A wieczorem do jakiegoś klubu, co ty na to ???
-Wiesz jak mi poprawić humor- przytuliłam się do niej
-A co się stało, jesteś jakaś przybita- na jej twarzy było widać niepokój 
-Bo byłam dzisiaj u lekarza i jeżeli nie zacznę jeść, pójdę do szpitala- powiedziałam ze smutkiem w głosie
-Moje biedactwo. Nie trafisz tam, obiecuję ci to- powiedziała, a ja się do niej lekko uśmiechnęłam- To jak idziemy ???
-Jasne- rzuciłam i od razu wyszłyśmy z pokoju. Droga do centrum handlowego zajęła nam nie całą godzinę. Cały czas gadałyśmy, a w zasadzie Iza gadała jak jej się tutaj podoba.
-A co jest pomiędzy tobą a Neymarem ???- zapytała, gdy weszłyśmy do jakiegoś sklepu
-A co ma niby być ???- zrobiłam zdziwioną minę
-No bo wiesz, spędzacie ze sobą sporo czasu. Martwi się o ciebie i w ogóle. Czyżby pomiędzy wami coś było ???- zapytała 
-Nie, nie było, nie jest i niestety nie będzie- rzekłam ściszając końcówkę 
-Czy ty powiedziałaś niestety ???
-Tak, tak właśnie powiedziałam- wiedziałam, że muszę komuś powiedzieć, że on mi się podoba. A na Izabellę, mogłam liczyć bo znamy się od bardzo dawna i wiem, że nikomu tego nie wygada- Bardzo go lubię i tak szczerze to on mi się podoba, ale gdybym się dowiedziała, że on o tym wie, to chyba zapadła bym się pod ziemie
-Sabina, ale ty wiesz, że mu się podobasz ??? Jak był u mnie to gadał z moim chłopakiem cały czas o tobie- powiedziała i się do mnie uśmiechnęła
-Ty jesteś z Bartrą. O Boże, przecież ty nie lubisz piłki nożnej i nie chciałaś mieć takiego chłopaka wolałaś- nie dała mi skończyć
-Tak wolałam, ale teraz wszystko się zmieniło. Bardzo się cieszę, że mam taką przyjaciółkę jak ty, bo to wszystko dzięki tobie no i twoim rodzicom. Dziękuję- skwitowała 
-Naszym rodzicom. A z resztą tu nie ma za co dziękować
-Oj ty wiesz swoje, a ja wiem swoje- zaśmiałyśmy się i zaczęłyśmy szukać sobie jakiś ładnych ubrań. Łażenie po sklepach zajęło nam sporo czasu. Była godzina 19:30
-Ale jestem wykończona- powiedziała Iza
-Ja też- przyznałam się
-To co, dzwonimy po taksówkę i wracamy do hotelu. Uszykujemy się i o hmmm o 21:00 gdzieś wyjdziemy- powiedziała 
-Musimy się pośpieszyć, bo boje się, że nie zdążę- zaśmiałam się. Już miałam o wiele lepszy humor. Zakupy na prawdę pomagają, a ja mogę cieszyć się podwójnie bo jutro przyjdę tutaj z Anto i Shak.  Jednak moje życie nie jest takie straszne.
-Okey taksówka będzie tu za 15 minut- powiedziała Izka. Auto punktualnie podjechało pod ogromny budynek. Wsiadłyśmy do niego i już po 20 minutach byłyśmy na miejscu. Udałyśmy się do swoich pokoi. Położyłam się na łóżku. Była idealna cisza, gdy nagle usłyszałam jakieś krzyki dobiegające z korytarza. Postanowiłam zobaczyć komu odbija głupawka, ale mogłam się tego spodziewać. Gdy otworzyłam drzwi ujrzałam Pique, Messiego, Suareza no i oczywiście Neymara. 
-Co wy odwalacie ???- zaczęłam się śmiać
-A jak myślisz. Namawiamy Leosia aby poszedł z nami na imprezę- powiedział Pique i zaczął się śmiać
-To weźcie się ganiajcie gdzieś indziej. Na przykład na basenie czy w jakimś pokoju- powiedziałam i nagle cała 4 wpadła do mojego pokoju. Mogłam się tego spodziewać. Zaczęli biegać i namawiać Messiego. Postanowiłam nie brać w tym udziału i weszłam do łazienki. Zaczęłam szykować się na imprezę. Umyłam się i zaczęłam suszyć włosy. Następnie uczesałam je tak:
 Chłopaki nadal byli u mnie, lecz teraz było troszkę ciszej. Pewno się już dogadali. Mam nadziej, że Leo będzie się dobrze z nimi bawił. nie myśląc dalej o piłkarzach zaczęłam się malować efekt był mniej więcej taki:

Następnie wyszłam z łazienki i poczułam na sobie ich wszystkich wzrok. Postanowiłam to zignorować i podeszłam do wielkiej szafy. Wybrałam z niej to:

Nie postanowiłam się jakoś upiększać za bardzo bo idę tam tylko z Izką. Spojrzałam na zegarek w telefonie. Była godzina 20:36. Postanowiłam się już ubrać. Zajęło mi to z jakieś 10 minut. 
-Pięknie wyglądasz- usłyszałam znajomy mi głos
-A dziękuję -odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do Brazylijczyka 
-Gdzie się tak wystroiłaś ???- zapytał Suarez
-Idę z przyjaciółką na imprezę 
-A to może pójdziemy wszyscy razem. Ja zadzwonię jeszcze po Anto i Shak, co wy na to ???- odezwał się Pique. Wszyscy się zgodziliśmy. Suarez poszedł powiedzieć Izabel o zmianie planów.
Po około godzinie wszyscy byliśmy już w jakimś klubie. Każdy wyglądał wspaniale przez co nie mogłam przestać na nich patrzeć.
-Nasz jutrzejszy wypad nadal aktualny ???- zapytała Shakira
-No raczej- zaczęłam się śmiać. Po chwili z drinkami pojawił się Ney i Dani.
-Mam nadziej, że dzisiaj z nikim się nie pobijesz- wyszeptał mi do ucha napastink
-Spokojnie- obdarzyłam go uśmiechem. Odwzajemnił gest i wszyscy zaczęliśmy pić i się bawić. Po nie całych dwóch godzina każdy był już tak wipity włącznie ze mną, że nie będziemy jutro niczego pamietać 
-Zatańczysz ???- usłyszałam głos Bartry
-W sumie czemu nie -odpowiedziałam i zaczęłam tańczyć z Hiszpanem. Po jakimś czasie podeszła do nas Iza
-No proszę proszę- zaczęła sie śmiać- Mam nadzieję, że między wami do niczego nie dojdzie
-Spokojnie, przyjaźnie się z Neyem i z resztą mam wspaniałą dziewczynę więc między mną a Sabiną nie będzie- Uśmiechnął się
-Ja myślę- powiedziała Izabella- Idziemy się na pić ???
-Z miłą chęcią- Odpowiedziałam jej. Całą trójką poszliśmy do stolika. Okazało się, ze był tam Neymar, ale nie sam. Siedziała przy nim jakaś dziewczyna. Okazało się, że to jest ta laska z którą się pobiłam. Co ona kurwa znowu chciała. Nie podoba mi się to w ogóle, ale mam pomysł. Najwyżej będę go później żałowała no ale raz się żyje. 



A o to i wyczekiwany przez was rozdział 10. Przepraszam, że musieliście tak długo czekać, no ale nie miałam weny, a z resztą przez cały tydzień nie było mnie w domu. Mam nadzieję, że rozdział się spodobał :) A teraz coś nowego. Kochani 5 komentarzy = 11 rozdział.

wtorek, 10 lutego 2015

Rozdział 9.

Rano obudziłam się z wielkim bólem głowy. Spojrzałam na zegarek była godzina 11:00. Nie chętnie wstałam z łóżka. Na szczęście Ney jeszcze spał. Postanowiłam zadzwonić do lekarza, bo zupełnie nie wiedziałam z jakiego powodu zrobiło mi się wczoraj nie dobrze. Może jestem chora, zatrułam się czymś.
-Słucham ???- usłyszałam głos w słuchawce
-Dzień dobry. Chciała bym się umówić na wizytę- powiedziałam nie pewnie 
-No dobrze. Zapraszam panią jutro na godzinę 9:15 -powiedziała kobieta
-To dziękuję. Do widzenia -powiedziałam z lekką ulga, że to nie odbędzie się dzisiaj 
-Do widzenia - powiedziała i się rozłączyłam. 
Podeszłam do torebki i wyciągnęłam z niej tabletki. Wzięłam 3 na raz. Od razu je popiłam i położyłam się znowu.
-No to kiedy idziemy -powiedział zaspanym głosem Brazylijczyk 
-A czy to twoja strawa -powiedziałam i się lekko uśmiechnęłam 
-Yyy tak -powiedział
-Yyy nie -powiedziałam i wytknęłam mu język.
-A mów sobie co chcesz i tak pójdę z tobą -powiedział i pokazał rząd swoich śnieżno białych zębów 
-Marzenie, żebyśmy się razem pokazali -powiedziałam z lekkim smutkiem w głosie
-Ej a czemu jesteś smutna ???-zapytał ze zdziwieniem 
-No bo przecież, gdzie się nie ruszysz jest pełno paparazzi i co jak ktoś zobaczy cię z taką dziewczyną jak ja ???- powiedziałam zaciskając mocniej bandamkę
-Wczoraj jakoś nas widzili, w dodatku jak się pocałowaliśmy -powiedział i przysunął się do mnie
-No tak ale było powiedziane, że jestem twoją przyjaciółką -skończyłam mówić i się od niego odsunęłam
-A to nie chcesz żeby ktoś brał cię za moją dziewczynę ???- teraz w jego głosie można było dostrzc smutek
-Ja cię bardzo lubie, i w ogóle no ale spójrz na mnie. Gdzie taka dziewczyna jak ja, miała by szanse być z takim kimś jak ty.- zaczęłam nie pewnie- To co powiedziałam wczoraj to była prawda. Kocham cię ale no możesz być z dziewczyną o wiele lepszą ode mnie- nie dał mi skończyć
-Co rozumiesz przez słowo lepszą ???- zapytała
-Wszystko. Ładniejsza, mądrzejszą, bardziej wysportowaną, z mniejszymi problemami z o wiele lepszą psychiką niż moja- znowu nie dał mi dokończyć 
-Wiedziałem. Masz jakiś problem i to pewno nie jeden z którym nie możesz sobie poradzić- powiedział zadowolony- A więc słucham, co jest nie tak, w czym mam ci pomóc ???
-Yyy w niczym. Jest wszystko ok, nie potrzebuje niczyjej pomocy. Powiedziałam to tak po prostu, żeby było więcej powodów- oczywiście skłamałam ale uśmiechnęłam się i czekałam na reakcję chłopaka
-Jakoś ci nie wierze, no ale dobra.- lekko przymrużył oczy- A tak z innej strony, to co dzisiaj robimy ślicznotko ???
-A na co masz ochotę ???- zapytałam
-Bym ci powiedział na co mam ochotę ale postaram się powstrzymać- zaśmiał się łobuzersko- Hmmm może pójdziemy do kina albo pójdziemy na jakiś spacer czy- nie dane mu było skończyć
-Czy ty naprawdę nie zrozumiałeś co do ciebie powiedziałam pare minut temu ???- zapytałam z wielkim zdziwieniem 
-Zrozumiałem, ale tez nie gniewał bym się, gdyby taką ładną dziewczynę przypisali do mnie- zaśmiał się. Rzuciłam w niego poduszkę i chciałam wstać gdy nagle złapał mnie za nadgarstek i pociągną do siebie. Poczułam narastający ból w ręce lecz nie chciałam nic mówić- A ty byś nie chciała mieć takiego chłopaka ???
-Może i bym chciała- zaśmiałam się i znowu pokazałam mu język
-E mała nie pozwalaj se za dużo- zaśmiał się i położył mnie na łóżko. Nawet nie minęła sekunda gdy napastnik znalazł się na mnie. Złapał mnie za ręce i położył je obok głowy.
-I co mam ci teraz zrobić- zaśmiał się
-Jestem twoja- również się zaśmiałam 
-Ty mówisz poważnie ???- zapytał z nadzieją 
-A jak myślisz ???- zapytałam gdy nagle do mojego pokoju weszła Iza 
-Ej widziałaś może Ne- nie skończyła mówić gdy ujrzała nas razem - Oj przepraszam, ale przynajmniej zguba się odnalazła- Zachichotała i wyszła 
-Koniec tego dobrego. Złaź ja muszę iść pobiegać, a ty pewnie też masz coś do roboty- powiedziałam i próbowałam go z siebie zrzucić no ale oczywiście nie dawałam rady
-No tak z zasadzie też mam co robić- zaśmiał się- To gdzie idziemy biegać, może do parku co ???
-Jesteś nie możliwy- także się zaśmiałam 
-Za godzinę tu przychodzę i masz być gotowa- chciał ze mnie zejść ale nagle- Jak dasz mi buziaka to z ciebie zejdę
-To sobie tak trochę posiedzisz- wytknęłam mu kolejny raz język
-Nie tak, to na odwrót- pocałował mnie w usta, nie mogłam się mu oprzeć i odwzajemniłam pocałunek
-Ale wiesz, że w godzinę nie zdążę się wyszykować- powiedziałam z lekkim zawachaniem
-Spokojnie zdążysz. Wierze w ciebie- powiedział i wyszedł z mojego pokoju. Szybko wstałam i chciałam podejść do szafy, lecz zrobiło mi się strasznie słabo. Nogi zrobiły się jak z waty i sekundę po tym leżałam już na ziemi. Nagle do pokoju wszedł Brazylijczyk
-Zapomniałem telefo- nie skończył- Boże Sabina co się stało ???
-A nic za szybko wstałam i zakręciło mi się w głowie. Ale spokojnie nic mi nie jest, nabiłam sobie tylko parę siniaków i nic więcej. Chłopak pomógł mi wstać
-Chyba nie mogę cię zostawić, bo zaraz sobie jeszcze coś złamiesz- zaśmiał się
-Spokojnie jest wszystko dobrze. Szykuj się bo czas mija, a ja nie lubię czekać- zachichotałam
-A sama się spóźniasz- wymruczał pod nosem. Wstał pocałował mnie w czoło i wyszedł. Zrobiłam kolejne podejście. Tym razem nic mi się nie stało. Wybrałam to:
  Uczesałam się w koka i efekt końcowy wyglądał tak:
Następnie zrobiłam lekki makijarz:
Była godzina 12:53. Ufff na szczęście wyrobiłam się w czasie. Podeszłam do torby i sięgnęłam z niej tabletki przeciwbólowe aby po drodze nic mnie nie bolało. Neymar przyszedł punktualnie o godzinie 13:00.
-Mmmm teraz to na pewno chciałbym mieć taką dziewczynę- pokazał mi rząd swoich śnieżno białych zębów
-Nie przesadzaj- złapałam go za rękę i poszliśmy w stronę windy
-A gdzie w ogóle będziemy biegać ???- zapytał
-No w parku a gdzie indziej- powiedziałam bez żadnego namysłu 
-Hmmm na Camp Nou, kto pierwszy zrobi 5 okrążeń. Co ty na to ???- wyczekiwał mojej odpowiedzi 
-Nie mam szans, no ale czemu nie. Najwyżej w drodze powrotnej będziesz niósł mnie na rękach jak nie będę miała   siły- zaśmiałam się. Po nie całych 20 minutach byliśmy już na miejscu.
-Gotowa ???-zapytał
-Gotowa- uśmiechnęłam się 
-No to zaczynamy- rzucił krótko Brazylijczyk i nim się obejrzałam był już bardzo daleko ode mnie. Ale nie przyszłam tutaj aby stać w miejscu tylko po to aby zrzucić trochę kilogramów. Z wielkim trudem dogoniłam napastnika ale potem było już z górki. Oczywiście wygrał Ney. Nie było widać po nim żadnego zmęczenia .
-A teraz możemy iść na lody co ty na to???- zapytał i pewnie wyczekiwał na moje "tak"
-Jak musimy- odpowiedziałam niechętnie bo przecież nie biegałam po to aby później napchać się czymś słodkim. Z wyrzutami sumienia jadłam loda, a napastnik chyba to zauważył. Następnie poszliśmy do parku. Bardzo mnie dziwiło brak paparazzi jedynie co, to dzieci podbiegały do chłopaka prosząc go o autograf. Z radością podpisywał im się na bluzkach, piłkach i różnych dziwnych tam rzeczach. Tak minęła nam reszta dnia.O godzinie 21:00 dopiero weszłam do swojego pokoju. Dlaczego tak późno bo byłam jeszcze u Izy. Z miłą chęcią bym u niej jeszcze posiedziała ale wiedziałam, ze jutro mam wizytę u lekarza i muszę być wypoczęta. Przed snem dostałam jeszcze sms'a od Neymara.
Dobranoc ślicznotko i pamiętaj jutro idziemy razem do lekarza
Jaki on jest kochany. Dlaczego nie pojawił się w moim życiu już wcześniej. Postanowiłam mu odpisać
Yyy przepraszam gdzie ty chcesz ze mną iść. O tej poże pewnie jeszcze będziesz spał
Zaśmiałam się w myślach, a na odpowiedź nie musiałam długo czekać
Jak to gdzie. Idziemy jutro do lekarza tylko nie wiem na którą ale mam nadzieje, ze mi napiszesz
A co jeśli tego nie zrobię ???
Wtedy nie będziemy mieli o czym ze sobą rozmawiać i zacznę cię olewać
Gdy to przeczytałam wiedziałam, ze jest to nie prawda ale wolałam nie ryzykować. Bardzo go lubię i nie chcę popsuć niczego.
Jutro o 9:15 musimy być już na miejscu
Okey będę u ciebie za dziesięć dziewiąta 
Dobrze. Teraz cię przepraszam ale muszę już iść spać, bo jestem wykończona.Dobranoc ♥
Dobranoc księżniczko.
Uśmiechnęłam się do telefonu i usnęłam z nim w ręce. Następnego dnia obudziłam się o godzinie 7:09. Szybko poderwałam się z łóżka i poszłam do łazienki. Wzięłam szybko prysznic. Wysuszyłam włosy i zaczęłam się malować. Następne poszłam do szafy zaczęłam w niej grzebać. Spędziłam przed nią z dobre 20 minut.Poszłam do łazienki się ubrać, a efekt całościowo-końcowy wyglądał o tak:
 Szybko sięgnęłam z walizki szpilki w których uwielbiałam chodzić.
Kolejny raz punktualnie pod moimi drzwiami stał Neymar.
-Jak ty ślicznie wyglądasz- uśmiechnął się
-Ty już mi tutaj tak nie cukruj i tak buziaka nie dostaniesz- zaśmiałam się
-Tsss jak nie dostane to sobie sam wezmę- teraz on się zaśmiał
-Poczekaj jeszcze sekundę, muszę jeszcze założyć bransoletki- bez słowa stał i cały czas mi się przyglądał. Gdy już się wyszykowałam chłopaka złapał mnie za rękę i poszliśmy w stronę jego samochodu. O godzinie 9:03 byliśmy już na miejscu. Od samego progu powitały nas znaczy piłkarza dzieci, proszące o autograf. Nagle przyszedł lekarz i poprosił nas ze sobą. weszłam do jego gabinetu. Po około 30 minutach wyszłam. Gdy spojrzałam na chłopaka widać było, że się martwi.
-Dobrze, że wreszcie- powiedział
-Lekarz prosi nas oboje do siebie- powiedziałam tak cicho jak tylko umiałam. W mgnieniu oka Brazylijczyk siedział już przy lekarzu i  wypytywał się, czy ze mną jest wszystko w porządku. 
-A więc tak pani Sabina jest bardzo...
 
  

niedziela, 8 lutego 2015

Rozdział 8.

Ocknęłam się po dłuższym czasie. Dlaczego wiem, że dłuższy, bo gdy spojrzałam przez okno było już trochę ciemno. Cały czas leżałam na łóżku i nie mogłam się ruszyć. Czułam się jakby sparaliżowana.
-Ej młody, choć się już szykować na mecz- Tak nagle usłyszałam głos Messiego. czyli przez ten cały czas Ney był pod moimi drzwiami. Boże jaki on kochany, a znamy się dopiero nie całe 2 dni
-Oszalałeś, przecież nie zostawię jej tutaj samej. Nie wiem co się stało, martwię się o nią- zaczął krzyczeć na swojego przyjaciela
-Spokojnie, pójdziemy do recepcji i poprosimy o klucz do jej pokoju. Po drodze coś wymyślimy, abyśmy go dostali- skwitował Leo i słyszałam jak odchodzą. Chciałam wstać i za nimi wybiec. Powiedzieć, że wszystko jest już okey, ale nadal leżałam jakby, ktoś mnie do tego łóżka przykleił na kropelkę, czy owinął do okoła taśmą. Spojrzałam na zegarek była 20:15 czyli za nie całą godzinę jest mecz na który muszę się stawić. Zamknęłam oczy, chciałam jakoś się zmotywować i zebrać w sobie siły. Nagle do mojego pokoju wparował piłkarz. Podbiegł do mnie.
-Sabina, wszystko okey ??? Co się stało ??? Czemu tak nagle uciekłaś ??? Martwię się o ciebie- zaczął nerwowo mnie wypytywać
-Neymar jest wszystko w porządku. Po prostu źle się poczułam i chciałam zostać sama.-stwierdziłam, że nie powiem mu o tym, że zemdlałam
-A czemu nie otworzyłaś mi drzwi ???-zapytał ze smutną miną 
-Przecież nie jestem pępkiem świata i nie może się dziać wszystko w okół mnie- powiedziałam i z wielkim wysiłkiem wstałam-A gdzie jest Iza ???-zapytałam 
-Pojechała już z chłopakami, na trening przed meczem- powiedział z lekkim uśmiechem
-A ty czemu nie pojechałeś ???- zapytałam z wielkim zaciekawieniem 
-No bo, cały czas byłbym rozproszony. Cały czas bym o tobie myślał, czy nie ci się nie stało. Może gdybym się śmiał z chłopakami, ty potrzebowała byś pomocy- zaczął sie rozkręcać z podawaniem mi powodów na jego nie obecność na boisku, lecz w jednej chwili przytuliłam się do niego. On mnie przytulił jeszcze mocnej. -Hmmm to dziwne, gdy byłam sama wszystko mnie bolało. gdy Brazylijczyk mnie przytulił nie czułam żadnego bólu jedyne co czułam w tym momencie, to były motyle w brzuchu.- pomyślałam i wtuliłam się w niego jeszcze bardziej
-Znowu ci mnie i przytulania brakowało ???-zapytał przez śmiech
-A czy to ważne ???- powiedziałam tak, bo nie chciałam aby znał prawdy
-Gdyby nie było by ważne to bym się przecież nie pytał- znowu się zaśmiał- To jak powiesz mi
-Eee nie mogę- powiedziałam i spuściłam głowę w dół.
-Sabina dosyć. Wiem, że się jeszcze tak dobrze nie znamy, ale widzę, że coś cię męczy. Może jeśli mi powiesz ulży ci. Obiecuję, że cię nigdy nie zostawię, pomogę, jeżeli tylko dasz mi siebie troche bardziej poznać
-Ney obiecuję, że ci wszystko powiem, ale nie teraz. W tej chwili powinieneś przejmować się meczem, a nie głupotami związanymi ze mną- powiedziałam i się od niego odsunęłam. Powoli podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej to:
 Szybko poszłam do łazienki. Ubrałam się zrobiłam dość mocny makijaż i rozpuściłam włosy.
-No to jak, jedziemy ???-zapytałam z lekkim zawahaniem 
-Pewnie, ale jeszcze jakiś czas temu było ci nie dobrze i zemdlałaś- nie dałam mu skończyć
-A skąd ty o tym wiesz ???-zapytałam z gniewnym wyrazem na twarzy
-No właśnie mi to powiedziałaś- powiedział i się głupio uśmiechnął. Rzuciłam w niego poduszką.Odwróciłam się na pięcie i zaczęłam iść w stronę windy. Neymar wybiegł za mną.
-A jak w ogóle wszedłeś do mojego pokoju ???-zapytałam
-Długa historia. Opowiem ci ją kiedyś- powiedział i się zaśmiał. Wyszliśmy z hotelu i powoli zaczęliśmy iść w stronę stadionu. Droga zajęła nam nie całe 10 minut. 
-Ja lecę się przebrać- rzucił krótko i udał się w stronę szatni. Ja natomiast, zaczęłam szukać Izy. Siedziała w pierwszym rzędzie. Pewno czekała na swojego ukochanego.Postanowiłam, że do niej pójdę.
-Cześć. Zapomniałaś o mnie, czy co ???- zapytałam z uśmiechem na ustach. Nie chciałam, aby ktoś wiedział, jak się czuję w ostatnim czasie. Nawet nie chciałam aby Iza coś wiedziała
-Sabina- zaczęła piszczeć- Wreszczię cię widzę. Dziewczyno co się z tobą dzieje. Znikasz co chwila, martwimy się wszyscy zaczynając ode mnie, a kończąc na trenerze chłopaków.
-A już jest dobrze. Nie będzie tak więcej- mówiłam jej z nadzieją, że będzie to prawda. Naszą rozmowę przerwały głośne okrzyki kibiców. Piłkarze wchodzili na boisko. Napastnik z numerem 11 nie spuszczał mnie w ogóle  z oczu. Widziałam, w jego oczach radość z powodu, że tu jestem. Po chwili mecz się rozpoczął. Chłopaki nie dawali dojść przeciwnikom w ogóle do piłki. Więc mecz zakończył się wynikiem 5:0. Trzy bramki strzelił Neymar, a dwie pozostałe Messi. Razem z przyjaciółką poczekałyśmy, aż ludzie wyjdą. Zajęło im to chyba wieczność. Tak na prawdę nie mogłam wytrzymać i pobiegłam w stronę Brazylijczyka. Jakiś ochroniarz chciał mnie zatrzymać lecz Bartra, który szedł do Izabel powiedział, że jestem z nimi. Gdy weszłam na murawę, rzuciłam się Neymarowi w ramiona.On mnie pocałował w policzek i ze mną na rękach zaczął iść w stronę szatni.
-Gratuluję wygranej- wyszeptałam mu na ucho. On jedynie się do mnie uśmiechnął. Nagle napadła nas wielka grupa reporterów z kamerami. Zaczęli zadawać miliony pytań np. Czy to jest twoja niwa dziewczyna ??? Jak długo się znacie ??? Czy te gole były również dla niej ???. Neymar cały czas trzymając mnie na rękach postanowił udzielić im kilku informacji.
-Samina jest moją przyjaciółką. Mam nadzieje, że będzie moją dziewczyną. Gole były głównie dla niej, ale również dla mojego syna. Dziękuję Bogu, że w życiu spotykają mnie takie piękne chcwile jak na przykład ta oto teraz. Słysząc to wtuliłam się w niego jeszcze mocniej i wyszeptałam mu na ucho: Kocham Cię. Zupełnie nie wiedziałam, czemu tak powiedziałam, poszłam za głosem serca i pewnie dla tego. Gdy chłopak to usłyszał od razu mnie pocałował w usta, oczywiście odwzajemniłam pocałunek.
-Czy jesteście teraz juz razem ???- usłyszeliśmy głos paparazzi
-Radziłam bym ci słuchać tego co Neymar do ciebie mówi. Jesteśmy przyjaciółmi, jeszcze- zaśmiałam się, a napastnik zrobił to zaraz po mnie. Po tym odeszliśmy od tych wszystkich kamer i poszliśmy w stronę szatni. 
-Czy to, co powiedziałaś mi przy tym mężczyźnie na ucho, to była prawda ???- zapytał. Po jego minie wywnioskowałam, że chciałby uzyskać pozytywnej odpowiedzi. 
-Nom. Ja wiem, że nie znamy się w ogóle, ale jest to prawda- nie dał mi skończyć. Złożył na moich ustach długi i bardzo namiętny pocałunek. Oczywiście go odwzajemniłam.
-Ja też cię kocham- powiedział to i wypuścił mnie ze swoich objęć. Poszliśmy pod drzwi szatni, gdzie zobaczyliśmy Izabel. Ney poszedł do swoich kolegów, a ja zostałam z przyjaciółką.
-No a ze mnie się śmiałaś- zaczęła powoli
-Nie wiem zupełnie o co ci chodzi- oczywiście skłamałam
-Dobra dobra, wiesz o co mi chodzi, tylko nie chcesz tego powiedzieć.- powiedziała -Widziałam was, jak tutaj szliście i jeszcze to, co było przed kamerami- skończyła. Nie odpowiedziałam jej na to. Po chwili ciszy, zauważyłyśmy, że  po woli zaczynają wychodzić piłkarze. Każdemu z osobna pogratulowałam za wygraną w meczu i do każdego się lekko przytuliłam. Bałam się, że znowu poczuję ból i tak właśnie było. Nagle opadłam z sił, lecz nie dałam tego po osobie poznać. Wreszcie na samym końcu zauważyłam jak Ney idzie z Suarezem. Spokojnie czekałam jak do mnie dojdą. Pogratulowałam koledze który towarzyszył Brazylijczykowi
-Ej mała jedziesz z nami na imprezę- zapytał po chwili napastnik
-No pewnie- zgodziłam się, bo chciałam zapomnieć o wszystkich problemach. Wszyscy wsiedliśmy do autokaru i już tam chłopaki zaczęli się bawić. Tańczyli, śpiewali biegali po całym autokarze. Ja tylko przyglądałam im się i co chwila się śmiałam. Nie mogłam uwierzyć w szczęście jakie mnie spotkało. Kiedyś tylko mogłam sobie o tym pomarzyć, a teraz jest to realną rzeczą. Po godzinnej drodze do klubu, wreszcie byliśmy na miejscu. Wszyscy z wielkim uśmiechami wysiedliśmy z autokaru. W klubie, nie było wielu osób, a to nawet dobrze. Więcej miejsca dla nas. Messi i Geri od razu poszli po drinki. Razem z Izką zajęłyśmy najlepsze miejsca. Usiadłyśmy i zaczęłyśmy sobie plotkować. W końcu przyszli piłkarze i mogliśmy zacząć się bawić. Wszyscy tańczyliśmy, śpiewaliśmy po prostu dobrze się bawiliśmy a nawet bardzo dobrze. Alkohol lał się strumieniami, jedynie Iza mniej wypiła. Dla mnie była to jedyna rzecz, którą piłam bez ograniczeń. Wiedziałam, że może mi bardziej zaszkodzić ale nie przejmowałam się tym zwłaszcza w tym stanie, do jakiego doprowadziłam w kilka godzin. Była już godzina 3:00 połowa była tak upita, że nie miała siły nic robić. Ledwo trzymali się na nogach. Iza, Bartra, Messi, Dani i Rakitić postanowili już pojechać do hotelu. Ja wraz z resztą wróciłam do hotelu przed godziną piątą.
-Sabina jest sprawa- usłyszałam głos, gdy jechaliśmy windą do naszych pokoi
-Co się stało ???- zapytała 
-Eee no bo wiesz, Messi ma mój klucz, bo nie raz już na imprezach takie rzeczy gubiłem, a nie chciał bym go budzić o tej porze. Jutro jedzie na jakąś konferencje i musi być mniej więcej ogarnięty.
-I co, chcesz ze mną spać ???-zapytałam bez żadnego zdziwienia.
-Jak ty mnie dobrze znasz. A z resztą powiedziałaś, że mnie kochasz więc powinnaś mi pozwolić- nie dałam mu dokończyć
-Dobra nie musisz mi podawać żadnych powodów i tak bym się zgodziła więc- uśmiechnęłam się ale byłam w lekkim szoku. Gdybym nie była pijana pewno powiedziała bym mu, żeby poszedł sobie do jakiegoś tam kolegi. No ale cóż raz się żyje, co nie. Po chwili znaleźliśmy się już na ostatnim piętrze. Weszliśmy do mojego pokoju. Neymar wyciągnął telefon bo dostał jakiegoś sms'a. Ja korzystając z chwili, weszłam do łazienki i wzięłam szybko prysznic. Niestety zapomniałam wziąć ze sobą piżamy i w ręczniku owiniętym do okoła siebie wyszłam z łazienki. Chłopak cały czas z kimś pisał. Rzucił tylko przelotne spojrzenie, bo zobaczyć co robię. Gdy zobaczył mnie w samym ręczniku szeroko się uśmiechnął. Nie przejmując się Brazylijczykiem podeszłam do szafy i sięgnęłam z niej to:

  Szybko poszłam do łazienki uszykowałam się do snu i z niej wyszłam. Zobaczyłam chłopaka, który leżał już w moim łóżku. Podeszłam jeszcze do torby i musiałam wyciągnąć z niej bandamkę.
-Mmmm. Szarpał bym jak Reksio szynkę- Powiedział, cały czas się na mnie patrząc. Jedyne co zrobiłam, to się zaśmiałam. Szybko zawiązałam bandamkę na nadgarstku i poszłam się położyć obok chłopaka- Widzisz, jestem już bliżej swego- zaśmiał się i czekał na moją odpowiedź 
-Ty nadal o tym pamiętasz ???- zapytałam zdziwiona 
-No pewnie, a jak bym mógł zapomnieć- znowu się zaśmiał. Jedyne co po tych słowach zrobiłam to wtuliłam się w chłopaka. 
-Dobranoc księżniczko- powiedział i pocałował mnie w czoło
-Dobranoc przystojniaku- po tych włosach odpłynęłam. 

piątek, 6 lutego 2015

Rozdział 7.

Martwiłam się o swoją karierę no i oczywiście przyszłość. Wiedziałam, że Neymar za mną wybiegł, bo zdążyłam zauważyć to już wcześniej. Złapał mnie za rękę, lecz na jego nieszczęście dałam radę ją zabrać. Zaczęłam szybko biec po schodach, aż wreszcie stałam, przed drzwiami do pokoju. Neymar odpuścił sobie ganianie mnie po hotelu i wrócił do swoich kolegów. Pierwsze co zrobiłam, to zdjęłam z siebie mokre ubranie. Byłam zupełnie sama nie wiedziałam co mam robić. Nagle podeszłam do torebki i wyciągnęłam z niej żyletkę. Postanowiłam to zrobić bo przecież nie idę dzisiaj na sesję, a z resztą zawsze gdy robiono mi zdjęcia miałam bandamkę. Mówiłam wszystkim, że przynosi mi szczęście i nigdy się z nią nie rozstaję. Nagle usłyszałam delikatne pukanie. Nie wiedziałam co mam zrobić. Po pierwsze nie wiedziałam kto do mnie przyszedł. Po drugie jedyne co miałam na sobie to bieliznę. Postanowiłam, że otworzę, co mi szkodzi. W drzwiach stał Brazylijczyk. Uśmiechnął się lekko i wszedł do środka.
-Zostawiłaś telefon- powiedział z lekkim uśmiechem
-Dziękuje, ale nie trzeba było mi go przynosić. Sama bym sobie po niego poszła- powiedziałam i próbowałam odwdzięczyć uśmiech, ale czułam, ze mi nie wychodziło
-A właściwie to czemu od nas uciekłaś ???-zapytał
-A no bo tak jakoś- zupełnie nie wiedziałam co mu powiedzieć. Przecież nie powiem coś takiego: A no bo wiesz Neymar mam problemy z którymi sobie nie radzę i przez to moje ręce wyglądają tak a nie inaczej. Po wczorajszym zajściu mam wszędzie siniaki i nie chciałam wam ich pokazywać. No nie, o moich sprawach wie tylko Iza i chcę alby tak pozostało.
-A to od czego ???- zapytał pokazując na moje ciało od pasa w górę- Czyżby efekty wczorajszej bójki ???
-Nie no co ty, to zrobiłam sobie rano. Szłam do łazienki i niechcący potknęłam się o walizkę i wywróciłam- oczywiście skłamałam
-Yhmm, już ci wierze- powiedział z wyczuwalnym sarkazmem w głosie- A mam jeszcze jedno pytanie
-Słucham ???- rzuciłam krótko
-Bo chciałbym wiedzieć, czy idziesz z nami na trening ???-zapytał, a w jego oczach było widać nadzieję, że się zgodzę 
-A chcesz, żebym poszła ???- zapytałam i próbowałam się lekko uśmiechnąć
-Jeżeli bym nie chciał, to by mnie teraz tutaj nie było. Proste chyba nie ???- powiedział i wyszczerzył swoje białe zęby
-No może i masz rację- Powiedziałam to i nagle podeszłam do niego i się przytuliłam. On odwzajemnił mój gest.
-Ej mała co jest ???-powiedział z troską
-Eee nic, po prostu mi tego brakowało- powiedziałam i w ogóle nie miałam zamiaru się od niego odsuwać.
-Tego ??? Weź mów mniej tajemniczo, bo nie wiem za bardzo, czy brakowało ci przytulenia się do kogoś, czy mnie ci brakowało- zaśmiał się lekko
-Szczerze ???- zapytałam 
-No pewnie- odpowiedział od razu napastnik
-To jak szczerze, to tego i tego- znowu się uśmiechnęłam i bardziej w niego wtuliłam. Nagle ktoś wszedł do mojego pokoju. To był Messi.
-Haha stary wiedziałem, że cię tu znajdę. Ale na serio to chciałem ci tylko powiedzieć, że za 30 minut jedziemy na trening. Z resztą mamy dzisiaj mecz więc radził bym ci się ogarnąć i skoncentrować na grze, a nie wyrywaniu kolejnej dupy- gdy to powiedział Neymar rzucił w niego poduszką i w taki sposób pozbyliśmy się Messiego
-To jak szykujesz się ???- powtórzył swoje pytanie, które padło pare minut po tym jak do mnie przyszedł
-Szykuję- powiedziałam, wstałam z lekkim smutkiem, bo nie chciałam odchodzić od piłkarza. Podeszłam do szafy i zaczęłam w niej grzebać. Wybór padł na to:
    
Wzięłam ciuchy ze sobą do łazienki, szybko się ubrałam zrobiłam lekki makijaż i uczesałam się w wysoką kitkę. Efekt był mniej więcej taki:
 Pomyślałam, że nikt przecież nie będzie się patrzył na moje ręce bo niby po co. Gdy wyszłam z łazienki zobaczyłam Brazylijczyka, który bawił się moim telefonem. Od razu do niego podbiegłam i chciałam mu go zabrać lecz nie zdążyłam
-Poproszę telefon- zaczęłam mówić do niego i lekko się uśmiechając- Proszę cię, są tam rzeczy, których nie powinieneś zobaczyć- nie mogłam dokończyć bo chłopak mi przerwał
-Hmmm ukrywasz coś prze de mną ??? -zapytał z rozczarowaniem w oczach
-Znamy się dopiero od dwóch dni i to nie jednej rzeczy o mnie jeszcze nie wiesz- powiedziałam mu z lekkim gniewem 
-Ej spokojnie. Złość piękności ponoć szkodzi- po tych słowach wybuchnęłam nie opamiętanym śmiechem. Neymar spojrzał na mnie dziwnie i wyszedł z mojego pokoju bez słowa. Dopiero gdy się uspokoiłam a to trwało z dobre 10 minut uświadomiłam sobie, że Ney nadal ma mój telefon. Szybko wzięłam do ręki bandamkę, obwiązałam ją wokół nadgarstka i poszłam do pokoju Neymara. Zdziwiłam się, bo drzwi nie były w ogóle zamknięte.-To na pewno jakaś pułapka, którą zastawił na mnie napastnik- pomyślałam i okazało się to prawdą jak tylko weszłam do jego pokoju, drzwi się zatrzasnęły. Neymar stał oparty o ścianę i czekał aż coś zrobię. Jednak ja stałam cały czas w jednym miejscu i powtarzałam w kółko-Proszę oddaj mój telefon- w końcu podszedł do mnie i wyszeptał mi na ucho
-Kochanie coś za coś- spojrzałam się na niego z wielkim zdziwieniem a ten mówił dalej- Neymarek dostanie buziaka, Sabinka dostanie telefon- powiedział z łobuzerskim uśmieszkiem 
-Czyżby szantaż ???-zapytałam
-A i owszem- odpowiedział i zaczął się szykować do wyjścia. W tej samej chwili podeszłam do chłopaka mocno się w niego wtuliłam i musnęłam go lekko w usta.
-A teraz mogę już telefon ???-zapytałam z nadzieją w głosie
-Dotrzymuję słowa, więc proszę- wyciągnął mój telefon ze swojej kieszeni i włożył go do mojej- To jak idziemy, bo pewno już na nas czekają ???-zapytał z wielkim uśmiechem. Nie odezwałam się tylko chwyciłam go za rękę i zaczęłam iśc w stronę wyjścia. Po około 15minutach dojechaliśmy na Camp Nou.
-Wreszcie się spełniają twoje największe marzenia- mówiąc to Iza spojrzała się w moja stronę. Na szczęście byłyśmy same, bo chłopaki poszli do szatni się przebrać. ruszyłyśmy w stronę boiska 
-Ej a ty czasem nie masz sesji na 11:00 dzisiaj ???- szybko zmieniłam temat, bo bałam się, że powiem coś nie tak na temat marzeń
-Nie zadzwoniłam do nich, jak ty uciekłaś do pokoju i powiedziałam im, że obie musimy coś załatwić i tyle. Jakaś pani pytała się o szczegóły, ale powiedziałam jej, że to nie jej interes i tyle- na jej twarzy zobaczyłam wielki uśmiech. Nagle usłyszałyśmy chłopaków, którzy szli w nasza stronę
-A panie to trenują dzisiaj z nami ???- zapytał nas trener 
-Yyy nie my tylko- nie wiedziałyśmy co powiedzieć- yyy przyszłyśmy z chłopakami i no- na szczęście podszedł do trenera Leo i zaczął z nim o czymś rozmawiać. Korzystając z okazji odeszłyśmy na wystarczającą odległość od mężczyzny, aby nie zadawał nam takich pytań. Siedziałyśmy z pół godziny i przyglądałyśmy się tylko dwóm chłopakom. Ja nie spuszczałam z oczu Neymara, a Izabel patrzyła nieustannie na swojego chyba nowego chłopaka.
-Dziewczyny gracie z nami ???- usłyszałyśmy Brazylijczyka, który biegł w naszą stronę
-Nie ja nie gram. Nie umiem, nie ciągnie mnie do tego tak jakoś bardzo. ale Sabina świetnie gra. Od hmmm bardzo dawna zaczęła to trenować- Izabel wyszczerzyła się, a ja uderzyłam ją za to w rękę. Nie chciałam być tam sama, chociaż z drugiej strony, spełniło by się moje kolejne marzenie
-O to świetnie- zaśmiał się napastnik wyciągając rękę w moja stronę aby pomóc mi wstać. Jedna nie skorzystałam z tego. Sama wstałam i nie zwracając uwagi na chłopaka zaczęłam iść w stronę jego kolegów.  Neymar bez słowa mnie dogonił. Razem doszliśmy do trenera i z uśmiechem na twarzy ustawiliśmy się w rzędzie.  Miał wybierać Bartra i Messi. Niestety nie grałam razem z Neymarem. Mecz zakończył się wynikiem 3:2. W drużynie Bartry dwa gole strzelił Ney i jednego on sam. U nas jednego gole strzelił dani, a drugiego ja. Byłam z siebie bardzo zadowolona.
-No no no Izabella miała racje- zaśmiał się Brazylijczyk. Jedyne co zrobiłam to się uśmiechnęłam i poszłam w stronę przyjaciółki. Następnie razem z nią udałam się do damskiej szatni, żeby się odświeżyć. 
-Szkoda, że nie widziałaś min chłopaków, jak strzeliłaś gola- powiedziała szybko Izka uśmiechając się do mnie
- No trudno. Przynajmniej bardzo się cieszę, że razem z nimi wszystkimi zagrałam. Trochę mnie wszystko bardziej boli no ale co zrobić- zaśmiałam się i wyszłyśmy z szatni. Na chłopaków musiałyśmy czekać jeszcze z jakieś 15minut. 
-A pamiętasz, że idziemy dzisiaj na mecz ???-zapytała przyjaciółka
-A powiesz mi, jakbym miała zapomnieć ???-odpowiedziałam pytaniem na pytanie
-No nie wiem, może jesteś tak bardzo zajęta Brazylijczykiem, że nie pamiętasz o Bożym świecie-zaśmiała się lekko i wtedy wyszedł z szatni Ney ze swoim przyjacielem. Mam nadzieje, że tego nie słyszeli.
-Długo na nas czekałyście ???-zapytała Messi
-A potrzebne ci to do szczęścia ???- rzuciłam krótko
-Nie- powiedział z lekkim zawahaniem w głosie
-To  ci nie powiem- zaśmiałam się cichutko pokazując mi przy tym język. Reszta chłopaków właśnie wyszła z szatni. Razem udaliśmy się do autokaru. Droga powrotna trwała o wiele dłużej niż wcześniej. W końcu dojechaliśmy na miejsce. Całą zgrają udaliśmy się do restauracji. Każdy zajadał się wielkimi porcjami jedzenia, a ja jedynie zjadłam troszkę sałatki i wypiłam pół szklanki soku marchewkowego. Wszyscy patrzyli na mnie ze zdziwieniem. Pewno nie wiedzieli, że chcę zostać modelką przez co nie mogę napychać się na przykład tak jak Izabel.
-Ty się już najadłaś ???- zapytał z wielkim zaskoczeniem Ney
-A czemu pytasz ???- znowu odpowiedziałam pytaniem
-No bo mam wrażenie, że jesz tak bo musisz. A naprawdę masz ochotę na jakieś chipsy czy czekoladę- zaśmiał się napastnik.
-To nie jest śmieszne. A jem tak, bo muszę zresztą co ja ci się będę tłumaczyła. Na pewno cie to nie obchodzi, a pytasz się z grzeczności- mówiłam to coraz cichszym głosem. Nagle poczułam się słabo. Wstałam i zaczęłam iść w stronę windy, bez żadnego słowa pożegnania. Gdy dotarłam na ostatnie piętro szybko w miarę możliwości udałam się do swojego pokoju. Położyłam się na łóżko, wyłączyłam telefon, zamknęłam drzwi na klucz. Zostałam sama. Cały czas czułam się słabo i odczuwałam również narastający ból, który krążył mi po całym ciele. W jednej chwili zrobiło mi się ciemno przed oczami. Słyszałam jeszcze tylko, jak ktoś puka w drzwi.Woła mnie i chce tu wejść. Reszty już nie pamiętam.

środa, 4 lutego 2015

Rozdział 6.

-A wiesz, że mam-zaczął powoli z łobuzerskim uśmiechem- jeżeli ja wygram i zdążę zaciągnąć cię do łóżka to- bez zastanowienia kontynuował dalej. Zdaje mi się, że myślał już o tym dużo wcześniej.
-Ej czekaj mam chyba lepszy pomysł- przerwałam mu tak nagle, ale wiedziałam, że robię dobrze-Jeżeli wygrasz to wtedy mi to powiesz i ja zrobię tak samo. Wtedy będzie hmm większa niespodzianka, co ty na to ???-zapytałam i liczyłam na pozytywna odpowiedz. I tak właśnie się stało.
-No niech ci będzie- powiedział napastnik z lekkim grymasem
-A co to za niezadowolenie na twarzy ???-zapytałam, bo nie lubiłam nie wyjaśnionych spraw
-No bo się nastawiłem i chciałem zobaczyć twoją reakcje.-zaśmiał się lekko po tym jak do mnie powiedział.
-No trudno, przeżyjesz chyba, a jak nie to nie będzie już najlepszego piłkarza i zastąpi cię Messi. A teraz już chodźmy na imprezę, bo mogę się założyć, że nie wiesz nawet jak mam na imię 
-Yyy czy ty powiedziałaś- pokazał palcem na mnie- że ja- teraz palec skierował na siebie-jestem najlepszym piłkarzem.
-No pięknie, z całej mojej wypowiedzi zwróciłeś uwagę tylko na to, gdy mówiłam o tobie- zaczęłam na niego krzyczeń 
-Nie prawda !!!- zwrócił się to mnie także z krzykiem
-Dobra nie mam zamiaru już pierwszego dnia tutaj się z kimś kłócić o byle co- powiedziałam i wreszcie weszłam do windy i od razu na mojej twarzy znowu zagościł uśmiech. Neymar oczywiście cały czas był ze mną. Po około pół godziny byliśmy w klubie. Tańczyliśmy, śpiewaliśmy sobie i powoli się poznawaliśmy. Wypiliśmy już bardzo dużo i byłam nieźle nastawiona. W pewnym momencie podeszła do nas jakaś dziewczyna i chciała zaciągnąć go na parkiet
-Przepraszam, nie widzisz, że z nim rozmawiam- rzekłam lekko poirytowana 
-Oj nie zauważyłam cię. Może gdybyś była ładna ale nie to raczej nie realne, więc teraz się zamknij i odejdź stąd- i właśnie w tym momencie przesadziła. Wstałam, odepchnęłam ją od Neymara. Przecież nikt nie będzie mnie obrażał i mówił co mam robić. Po chwili poczółam jak ktoś mnie popchnął. To była ona, ale przecież nie dam jej żadnej satysfakcji z tego co zrobiła. Od razu sięgnęłam piwo, które stało na stoliku i wylałam jej na głowę. Rzuciła się na mnie i właśnie w tym momencie zaczęłyśmy się bić. Nagle poczułam jak ktoś odciąga mnie od tej laski. To był Ney, niestety miał więce siły niż ja i z resztą wypił o wiele ode mnie. Złapał mnie w pasie jedną ręką, podniósł i wyprowadził z klubu.
-Co to było ???-zapytał z wielkim zdziwieniem na twarzy i zaczął się lekko śmiać
-No chyba nikt nie będzie mi mówił, że jestem brzydka. No może i nie jestem jakąś księżniczką bez żadnej skazy no ale znam swoją wartość- zaczęłam się tłumaczyć- a z resztą to nie jest pierwszy raz jak się z kimś bije więc niepotrzebnie mnie odciągałeś
-Jeszcze mi za to kiedyś podziękujesz, a teraz może już wrócimy do hotelu- gdy skończył znowu za uwarzyłam tą dziewczynę. Zaczęła iść w naszą stronę
-No co ktoś się bał, że ci krzywdę zrobię i musiał cię zabrać- zaczęła mi się śmiać prosto w twarz
-Ty se chyba żarty robisz, prawda- powiedziałam do niej i widziałam jak Neymar chce mnie od niej zabrać, lecz nie było to takie łatwe, jak mu się pewnie wydawało
-W ogóle, spójrz na siebie, masz takie nogi jak ja ręce- zaczęła się znowu śmiać na co ja kompletnie nie zwracałam już uwagi. Przypomniałam sobie, że jestem tu głównie po to by odpoczywać i dobrze się bawić. Odwróciłam się na pięcie i zaczęłam iść w stronę hotelu. Dziewczyna próbowała jeszcze namówić Neymara na to, żeby z nią tam wrócił, ale on wolał iść ze mną. Po niedługim spacerze wróciliśmy do naszego tymczasowego domu. W hotelu była absolutna cisza. Wszyscy pewno już spali, więc my postanowiliśmy zrobić to samo. Pożegnałam się z Brazylijczykiem i poszłam do pokoju.

Z perspektywy Neymara
Od samego początku, gdy ją zobaczyłem bardzo mi się spodobała. Wiedziałem, że długo bez niej nie wytrzymam. Na moje szczęście jesteśmy w tym samym hotelu. Jak już powiedziałem na pewno ją zaliczę w ciągu siedmiu dni. Na początku wydawała mi się spokojną i ułożoną dziewczyną lecz się pomyliłem. Po dzisiejszym zajściu szczerze mówiąc jestem w szoku. Taka mała, chudziutka dziewczyna a jaka zadziorna. Zdziwiło mnie to, gdy powiedziała, że nie pierwszy raz się z kimś bije.
Ta dziewczyna z klubu miała rację. Sabiny nogi były jak jej ręce, jak nie chudsze, ale nawet gdyby do czegoś doszło, to sądzę, że Sabina by sobie spokojnie poradziła. Jutro się znowu z nią spotkam, mam nadzieje, że przyjdzie na trening. Ale dzisiaj już nie mam siły o niczym myśleć nawet o tej pięknej dziewczynie. Od razu gdy wszedłem do pokoju, wziąłem szybki prysznic i poszedłem spać.

Z perspektywy Sabiny
No to się pokazałam z na prawdę pięknej strony. Mój idol sam osobiście odciągał mnie od dziewczyny, z którą się prawie pobiłam. Ej ale chwila to co się stało na samym początku można impretować na dwie strony. Pierwsza to ta jaką powiedziałam ja i to akurat była prawda, ale Ney mógł pomyśleć, że byłam o niego zazdrosna. Masakra, jak ja się jutro przed nim pokarze, to będzie straszne. Ale już nie chce o tym myśleć. Byłam taka zmęczona, że gdy tylko weszłąm do pokoju żuciłam się na łóżko i od razu zasnęłam. Następnego dnia o dziwo obódziłam się bez bólu głowy. Jedynie miałam kilka siniaków na ciele, ale nie pamiętałam za bardzo od czego. Spojrzałam na zegarek była godzina 7:15. Bardzo byłam ździwiona spałam tylko około 4-5 godzin. Szybko wstałam z łóźka i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznić i w samym ręczniku weszłam do pokoju z zamiarem uszykowania sobie ciuchów na dzisiejszy dzień. Gdy stanęłam obok szafy ujrzałam uchylone drzwi. Podeszłam i chciałam je zamknąć, gdy ujrzałm w nich Izkę. Bez żadnego mojego słowa weszła do pokoju i usiadła na łóźku
-Coś chciałaś o de mnie konkrtnego
-Yyy tak- zaczęła niepewnie- chciałam cię przeprosić za wczoraj. Powinnam mu powiedzieć, że nie może się do ciebie odzywać w taki sposób
-Oj nic się nie stało, znaczy stało, ale już się nie gniewam. Było minęło i tyle- skwitowałam i się lekko uśmiechęłam
-A co tam u ciebie ???-zapytała i odwzajemniła uśmiech
-A nic ciekawego. Wczoraj znaczy już dzisiaj haha pobiłam się z jaką laską i Neymar mnie od niej odciągnął- powiedziałm cały czas mając uśmiech na twarzy
-Cała ty- zaśmiała się cicho i kontunuowała- Dobra myszko ja lecę, bo Bartra mógł się juz obudzić
-Mmmm no nie wiedziałm, że już pierwszego dnia dałaś się zaciągnąć do łóżka- mówiłam do niej, śmiejąc się przy tym
-No bardzo śmieszne !!!-zaczęłam na mnie krzyczec
-No co ja na to poradzę, chłopak którego w ogóle nie znasz- nie dała mi dokończyć
-No dobra nie musisz już kończyć, bo wiem co chcesz mi powedzieć, Ale teraz na serio papa, do zobaczenia.-Nie czekała na moją odpowiedż, po prostu wyszła i oczywiście nie zamknęła drzwi. A po co, nich ludzie, któży nie mają na sobie ubrania robią to za nią.
-No no no.. Pani już wstała- usłyszałam znajomy mi głos
-No pewnie. Nie będę marnowała dnia na wylegiwanie się w łóźku- powiedziałam tylko to, bo nie chciałam wdawać się z Brazylijczykiem w rozmowę. Zamknęłam drzwi i podeszłam do szafy. Długo myślałam co założyc, lecz w końcu się ogarnęłam i tak na prawdę wzięłam coś pierwszego z brzegu. Ubranie zabrałam ze sobą, umalowałam się i zrobiłam kłosa. Efrkt końcowu wyglądał mniej więciej tak:

 Po wyszykowaniu się szybko zeszłam na śniadanie i pierwszy raz od dawna zjadłkam coś innego niż jorurt. Było to mleko czekoladowe. W trakcie picia zauwarzyłam swoją przyjaciółkę w towarzystwie prawie wszystkich piłkarzy. Neymar oczywiście był z nimi. Cała zgraja do mnie podeszła. Przywitali się i przedstawili. 
-A ty Ney nie przedstawisz się ???-zapytał Dani
-My się już znamy- wtrąciłam się i mile uśmiechnęłam
-O jak miło tylko czemu by o tym nie wiedzieliśmy wcześniej- powiedział Messi i nagle wszyscy jego koledzy spojrzeli się na Brazylijczyka srogo
-A bo tak naprawdę to wczoraj się poznaliśmy. Poszedłem z Sabiną na impreze, bo Bartra był wtedy z jej przyjaciołką no i tak jakos wyszło- powiedział szybko piłkarz
-Yhm my już cię znamy i wiemy co planujesz-powiedział z uśmiechem Suarez i poszedł, po kawę dla wszystkich
-Pięknie dziś wyglądasz- zwrócił się w moją stronę Brazylijczyk 
-A to wczoraj ci się nie podobałąm-zaczęłam sobie głupio z nim gadać
-Ej porwę ci ją na chcwilę- powiedział Bartra do napastnika 
-No jak musisz- rzekł z zaniedowolenim Neymar. Odeszliśmy kawałek od chłopaka. Marc złapał mnie za rękę
-Bo ja yyy- widac było, że nie wie jak ma mi coś powiedzieć-chciałem yyy cię przeprosić za to yyy co powiedziałem ci eee yyy ostatnio- wreszcie to z siebie wyrzócił  i widać było, ze czeka na moją odpowiedz
- Nie ma sprawy, było minęło i tyle.- odpowiedziałam i się do niego uśmiechnęlam.
-Ufff bałem się, że będziesz na mnie zła- skwitował-wracamy do reszty bo Suarez już przyniosł kawę
-Okey- powiedziałam i zaczęliśmy iść w stronę piłkarzy
-No panowie mamy jeszcze półtorej godziny do treningu-powiedział uradowany Alba
-A do mecz 10 i pół- dodała Izabella 
-A skąd ty o tym wiesz ???-zapytał zdziwiony Dani
-A no bo wiesz mam bilet na wasz mecz no i tak jakoś wyszło- zrobiła uroczą minkę i temat się skończył. 
-A może pójdzemy na basen ???-zapytał Rakitić
-Świetny pomysł, dziewczyny idziecie z nami ???-zapytał Messi
-No pewnie- rzuciła szybko Izka 
-A ty mała idziesz ???-zapytał sie Gerard
-No a mam inne wyjście ???- powiedziałam z lekkim zaniedowoleniem
-Nie- odpowiedział z wielkim uśmiechem na twarzy Ney
-No to na 10 minut na basenie, wszyscy bez wyjątków- mówiąc to Messi spojrzał się na mnie jak na kogoś, kto nie dotzrymuje słowa, czy coś w takim stylu. Jednak wyczół, co się wydarzy, jak przyjdzie na basen. Po paru minutach wszyscy no prawie wszyscy byli na basenie. Brakowało mnie, Izabel, Neymara i Suareza. Lecz cała trójka była na czas. Jedynie ja spóźniłam się o jakieś 20 minut.
-Co to ma być ???- zaczął na mnie krzyczeć Brazylijczyk- niedość, że jestes po czasie to się jeszcze nie przebrałaś
-A no bo ja yyy- zupełnie nie wiedziałam co powiedzieć, więc odeszła od napastnika i usiadłam na jednym z leżaków
-No bo ja co ???- zaczął wypytawać piłkarz
-No yyy nie jestem przebrana ponieważ przypomniało mi się, że mam sztuczną opalenizne- powiedziałam Neymarowi, lecz słyszeli to wszyscy, bo się na nas gapili
-Ta każdy powód do wymówki jest dobry-zaczął Bartra-Jak nie pasuje ci nasze towarzystwo to przecież nie musisz się z nami zadawać- dokończył lekko zdenerwowany
-to nie tak. Ja was bardzo lubie. Z miłą chęcią bym się z wami zaprzyjaźniła- nie skończyłam mówić, bo Neymar wziął mnie na ręcę podbiegł do basenu, który był naj głęnszy i mnie do niego wrzucił. Wszędzie, do okoła słyszałam śmiechy zawodników Barcelony, a nawet mojej przyjaciołki no ale bo, jak wszyscy to i ja. Zaczęłam sie śmiać z tego co się stało. Przydajmniej nie mósiałam się rozbierać i pokazywać swojego posiniaczonego ciała. I nagle przypomniałam sobie o dzisiejszej sesji. Nie mogę na nią pójść w takim stanie. Pierwszy raz pożałaowałam tego, że się z kimś pobiłam. Przez głowe przeszło mi tysiące myśli, razemu z tymi co będzie, jeżeli się nie stawię dzisiaj u fotografa. Może uda mi się to jakoś przełożyć. W jednej chwili wyszłam z wody i zaczęłam isć w stronę swojego pokoju. Za sobą słyszałam jedynie słowa: Ej Sabina dokąd idziesz, Przepraszamy, Nie chcieliśmy, Chcieliśmy, żebyś sie z nami trochę powygłupiała. Lecz teraz nie przymowałam się ich słowami. Martwiłam się o swoją karierę no i oczywiście przyszłość.