-Nie lubię, gdy ludzie obiecują mi, a później nie dotrzymują słowa.
-Boże, to tylko kilka kresek. Zresztą nic na to nie poradzisz. Nie masz
mocy żadnego z super bohaterów, że na nie spojrzysz bądź dotkniesz i one
zniknął.
-Kilka kresek? Sabina jeżeli czegoś nie potrafisz, to cię nauczę, ale dzieci już w podstawówce potrafią liczyć.
-Nie przesadzaj. Z resztą jak już mówiłam one nie znikną jak zaczniesz mi o tym gadać.
-No może i nie zniknął, ale sprawię, że więcej razy nie pojawią się na twoim ciele, a teraz wstawaj idziemy coś pozwiedzać. -Wyciągnął rękę w moją stronę, aby pomóc mi wstać. Skorzystałam z jego pomocy i poszliśmy do pokoju.-Może się przebierzesz, bo na dworze jest z jakieś 30 parę stopni, a z resztą dobrze wiesz, że może być jeszcze cieplej.
-Neymar widziałeś moje ciało, jak ja mam się na przykład w sukience pokazać ludziom?
-Oj myślisz, że będą zwracali na to uwagę?
-Myślę, że tak. Przecież będę z tobą. Będziemy w centrum uwagi.
-No trudno. Przebieraj się.
-Muszę?
-Musisz.
-No, ale dlaczego ty mi to robisz?
-Bo chcę zobaczyć twoje piękne ciało.
-Nie jest teraz takie piękne.
-Jest, było i będzie. A z resztą mam świetny pomysł jak wrócimy do Barcelony.
-Nie pytam, nie chce wiedzieć co teraz chodzi ci po głowie.-Uśmiechnęłam się do chłopaka i wyciągnęłam z walizki ubranie na przebranie.-Robię to tylko i wyłącznie dla ciebie.-Powiedziałam i weszłam do łazienki. Po chwili wyszłam z łazienki i przebrałam się tak:
-Lepiej ci?
-Mogło być lepiej.-Powiedział z łobuzerskim uśmieszkiem za co skarciłam go wzrokiem.
-Nie przeginaj.-powiedziałam i wzięłam elektryka.-Idziemy?
-My? Tak.-Powiedział i dodał.-On? Nie-Wskazał ręką na papierosa.
-No proszę cie.
-Nie.
-Ney!
-Nie.
-Ney proszę.
-Nie.
-Ney bardzo proszę.
-No już idź.
-Dziękuję.-Pocałowałam go w policzek i wyszliśmy z jego sypialni. Neymar wziął telefon i wyszliśmy z domu. Przechodząc przez park napadła nas zgraja reporterów. Wypytywali, czy wróciliśmy do siebie. Ney powiedział im, że między nami jest tak jak dawnej, tylko nie jesteśmy razem. Później podchodziły do nas dzieci proszące Brazylijczyka o autograf. Kilka jego fanek patrzyło na mnie z zazdrością, a niektóre nawet z nienawiścią. Na zwiedzaniu spędziliśmy resztę dnia. Przed godziną 22:00 wróciliśmy do domu. Przyszykowaliśmy się na jutrzejszy wylot do Barcelony. Przyszykowaliśmy się do sny, obejrzeliśmy horror i poszliśmy spać.
********************************************
Tur lu lu.
Kochani biorę się za pisanie następnego rozdziału ponieważ od środy aż do niedzieli nie będzie rozdziałów. Będę na działce, a tam cały swój wolny czas poświęcam na kochanych idiotów i granie z nimi w gałe. <3
Bardzo was proszę o skomentowanie tego, ponieważ chciałam zobaczyć ile was jest <3
Bardzo wszystkim dziękuję za komentarze i "widzimy" się juto.
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ!
niedziela, 31 maja 2015
sobota, 30 maja 2015
Rozdział 42.
-Co jest?
-Bo ty nie wiesz jeszcze o wszystkim...-Odeszłam od Brazylijczyka i podeszłam do swojej walizki.Wyciągnęłam z niej elektryki, żyletki, tabletki nasenne i jeszcze kilka rzeczy. Wszystko rzuciłam na łóżko.-To nie wszystko. Z resztą nie mam przy sobie narkotyków no i wódki, ale tak od kilku tygodni wygląda moja codzienność.-Uśmiechnęłam się sztucznie.-I co, nadal mnie kochasz?
-Oczywiście, jeżeli dzięki tym wszystkim rzeczom jesteś szczęśliwa to okey. Wiedz jednak, że bardzo mi sie to nie podoba.
-No domyślam się, tylko, że ja nie potrafię się już zmienić.
-A próbowałaś chociaż?
-Nie.
-To skąd wiesz, że nbie potrafisz?
-Neymar tak jest mi najłatwiej powiedzieć.
-Może od jutra zaczniemy od początku, co?
-Od początku to znaczy?
-Poznamy się od początku i ci pomogę, tylko obiecaj, że wiem już o wszystkim.
-A możemy, gdy będziemy już w Barcelonie?
-Czyli po jutrze?
-No chyba tak.
-Dobrze, zaczniemy. O czymś jeszcze nie wiem?
-Wiesz już o wszystkim.
-Spójrz mi w oczy i obiecaj.
-Obiecuję.-Powiedziałam jednak wzrok wbiłam w rzeczy, które rzuciłam na łóżko.
-Zdaje mi się, że im nie masz co obiecać, no chyba, że ich juz więcej nie ruszysz.-Mówił przez śmiech. Tym razem spojrzałam się na Brazylijczyka i utonęłam w jego cudownych czekoladowych oczach.
-Obiecuję.-Po tych słowach chłopak złączył nasze usta. Następnie postanowiłam schować do walizki wszystko, co znajdowało się na łóżku. Neymar w tym czasie poszedł sie umyć. Położyłam się na łóżku i czekałam na piłkarza. Po 20 minutach wyszedł z łazienki i położył się obok mnie. Objął mnie w talii i poszliśmy spać.
Perspektywa Neymara.
Przebudziłem się o godzinie 9:00. Sabina jeszcze spała. Postanowiłem wstać i się ogarnąć. Najpierw jednak poszedłem do kuchni. Była tam Rafaella.
-Cześć.
-Hej. Pogodzony z Sabiną?
-No raczej.-Odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy i napiłem sie kawy, którą trzymała rafa w ręce-Dzięki.-Uśmiechnąłem się i wróciłem do swojego pokoju. Już miałem wchodzić do łazienki, gdy zadzwonił mój telefon. Był to kolega z reprezentacji. Wziąłem telefon i wyszedłem na balkon. Po 15 minutach wróciłem do pokoju. Sabina jeszcze spała, jednak miałam podwiniętą bluzkę. Kolejny raz na jej ciele zobaczyłem blizny.
-Czyli jej obietnice nie są warte niczego.-Pomyślałem i w końcu poszedłem do łazienki. Wyszedłem z niej po prawie godzinie. Dziewczyna siedziała na łóżku i pisała z kimś.
-Cześć.-Powiedziała radosnym głosem.
-Cześć.-Westchnąłem i wyszedłem z pokoju. Było mi przykro, że mi nie powiedziała o wszystkim. Czyli, że mi nie zaufała. Po co ja to wszystko robię? Chce jej pomóc. Nie chce, żeby zmarnowała sobie życie, a ona nie jest ze mną szczera.
Perspektywa Sabiny.
Czemu on jest dla mnie taki oschły? Staram się być uśmiechnięta i miła, a on mówi jakby coś do mnie miał. Bez dłuższego namysły poszłam do łazienki. Umyłam się, zrobiłam mocny makijaż, włosy pozostawiłam rozpuszczone. Ubrałam sie tak:
Założyłam bandamkę i szarą bluzę. Zeszłam na dół i zobaczyłam Neymara, który rozmawiał ze swoim ojcem. Postanowiłam iść się przywitać, aby jakoś to wyglądało.
-Dobry.
-Cześć. Jak ci sie u nas podoba?-Zapytał wesoły mężczyzna.
-Jest świetnie. Mam nadzieję, że zwiedzę tutaj coś ciekawego.
-Na pewno Neymar zabierze cię w fajne miejsce.-Po słowach taty Neymara spojrzałam się na piłkarza i promiennie się uśmiechnęłam. Jednak chłopak tego nie odwzajemnił, szybko odwrócił wzrok od mojej osoby.
-Chyba sama też znajdę coś fajnego.-Powiedziałam przyjaźnie i poszłam w stronę pokoju Neymara. Podeszłam do walizki i wyciągnęłam z niej elektrycznego papierosa. Wyszłam na balkon i usiadłam na kafelkach. Rozmyślałam, dlaczego Brazylijczyk jest dla mnie taki nie miły. Po kilku minutach ktoś dotknął mnie od tyłu w ramię.
-Chcesz, abym dostała zawału?
-Hmmm, może wtedy byś była szczera z innymi.-Uśmiechnął sie sarkastycznie.
-O czym ty teraz mówisz?
-Nie powiedziałaś mi, że masz pocięty brzuch.
-Tylko dlatego jesteś dla mnie taki oschły?
-Nie lubię, gdy ludzie obiecują mi, a później nie dotrzymują słowa.
-Boże, to tylko kilka kresek. Zresztą nic na to nie poradzisz. Nie masz mocy żadnego z super bohaterów, że na nie spojrzysz bądź dotkniesz i one zniknął.
*********************************************************
Proszę długo wyczekiwany następny rozdział :)
Bardzo przepraszam za błędy.
Wiem, że rozdział jest bez sensu. ;c
Chcecie muzykę do bloga? Jak tak, to może macie jakieś fajne piosenki?
Liczę na szczerą opinie.
Kochani teraz nie będę dodawała rozdziałów co dziennie. Postaram sie dodawać je co drugi dzień. Tak tylko będzie, przez tydzień, góra dwa. Muszę po poprawiać oceny.
Chciałam bym również skończyć tego bloga przed wakacjami, następnego zaczęłam bym pisać w nowym roku szkolnym.
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ!
♥ ♥ ♥
-Bo ty nie wiesz jeszcze o wszystkim...-Odeszłam od Brazylijczyka i podeszłam do swojej walizki.Wyciągnęłam z niej elektryki, żyletki, tabletki nasenne i jeszcze kilka rzeczy. Wszystko rzuciłam na łóżko.-To nie wszystko. Z resztą nie mam przy sobie narkotyków no i wódki, ale tak od kilku tygodni wygląda moja codzienność.-Uśmiechnęłam się sztucznie.-I co, nadal mnie kochasz?
-Oczywiście, jeżeli dzięki tym wszystkim rzeczom jesteś szczęśliwa to okey. Wiedz jednak, że bardzo mi sie to nie podoba.
-No domyślam się, tylko, że ja nie potrafię się już zmienić.
-A próbowałaś chociaż?
-Nie.
-To skąd wiesz, że nbie potrafisz?
-Neymar tak jest mi najłatwiej powiedzieć.
-Może od jutra zaczniemy od początku, co?
-Od początku to znaczy?
-Poznamy się od początku i ci pomogę, tylko obiecaj, że wiem już o wszystkim.
-A możemy, gdy będziemy już w Barcelonie?
-Czyli po jutrze?
-No chyba tak.
-Dobrze, zaczniemy. O czymś jeszcze nie wiem?
-Wiesz już o wszystkim.
-Spójrz mi w oczy i obiecaj.
-Obiecuję.-Powiedziałam jednak wzrok wbiłam w rzeczy, które rzuciłam na łóżko.
-Zdaje mi się, że im nie masz co obiecać, no chyba, że ich juz więcej nie ruszysz.-Mówił przez śmiech. Tym razem spojrzałam się na Brazylijczyka i utonęłam w jego cudownych czekoladowych oczach.
-Obiecuję.-Po tych słowach chłopak złączył nasze usta. Następnie postanowiłam schować do walizki wszystko, co znajdowało się na łóżku. Neymar w tym czasie poszedł sie umyć. Położyłam się na łóżku i czekałam na piłkarza. Po 20 minutach wyszedł z łazienki i położył się obok mnie. Objął mnie w talii i poszliśmy spać.
Perspektywa Neymara.
Przebudziłem się o godzinie 9:00. Sabina jeszcze spała. Postanowiłem wstać i się ogarnąć. Najpierw jednak poszedłem do kuchni. Była tam Rafaella.
-Cześć.
-Hej. Pogodzony z Sabiną?
-No raczej.-Odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy i napiłem sie kawy, którą trzymała rafa w ręce-Dzięki.-Uśmiechnąłem się i wróciłem do swojego pokoju. Już miałem wchodzić do łazienki, gdy zadzwonił mój telefon. Był to kolega z reprezentacji. Wziąłem telefon i wyszedłem na balkon. Po 15 minutach wróciłem do pokoju. Sabina jeszcze spała, jednak miałam podwiniętą bluzkę. Kolejny raz na jej ciele zobaczyłem blizny.
-Czyli jej obietnice nie są warte niczego.-Pomyślałem i w końcu poszedłem do łazienki. Wyszedłem z niej po prawie godzinie. Dziewczyna siedziała na łóżku i pisała z kimś.
-Cześć.-Powiedziała radosnym głosem.
-Cześć.-Westchnąłem i wyszedłem z pokoju. Było mi przykro, że mi nie powiedziała o wszystkim. Czyli, że mi nie zaufała. Po co ja to wszystko robię? Chce jej pomóc. Nie chce, żeby zmarnowała sobie życie, a ona nie jest ze mną szczera.
Perspektywa Sabiny.
Czemu on jest dla mnie taki oschły? Staram się być uśmiechnięta i miła, a on mówi jakby coś do mnie miał. Bez dłuższego namysły poszłam do łazienki. Umyłam się, zrobiłam mocny makijaż, włosy pozostawiłam rozpuszczone. Ubrałam sie tak:
Założyłam bandamkę i szarą bluzę. Zeszłam na dół i zobaczyłam Neymara, który rozmawiał ze swoim ojcem. Postanowiłam iść się przywitać, aby jakoś to wyglądało.
-Dobry.
-Cześć. Jak ci sie u nas podoba?-Zapytał wesoły mężczyzna.
-Jest świetnie. Mam nadzieję, że zwiedzę tutaj coś ciekawego.
-Na pewno Neymar zabierze cię w fajne miejsce.-Po słowach taty Neymara spojrzałam się na piłkarza i promiennie się uśmiechnęłam. Jednak chłopak tego nie odwzajemnił, szybko odwrócił wzrok od mojej osoby.
-Chyba sama też znajdę coś fajnego.-Powiedziałam przyjaźnie i poszłam w stronę pokoju Neymara. Podeszłam do walizki i wyciągnęłam z niej elektrycznego papierosa. Wyszłam na balkon i usiadłam na kafelkach. Rozmyślałam, dlaczego Brazylijczyk jest dla mnie taki nie miły. Po kilku minutach ktoś dotknął mnie od tyłu w ramię.
-Chcesz, abym dostała zawału?
-Hmmm, może wtedy byś była szczera z innymi.-Uśmiechnął sie sarkastycznie.
-O czym ty teraz mówisz?
-Nie powiedziałaś mi, że masz pocięty brzuch.
-Tylko dlatego jesteś dla mnie taki oschły?
-Nie lubię, gdy ludzie obiecują mi, a później nie dotrzymują słowa.
-Boże, to tylko kilka kresek. Zresztą nic na to nie poradzisz. Nie masz mocy żadnego z super bohaterów, że na nie spojrzysz bądź dotkniesz i one zniknął.
*********************************************************
Proszę długo wyczekiwany następny rozdział :)
Bardzo przepraszam za błędy.
Wiem, że rozdział jest bez sensu. ;c
Chcecie muzykę do bloga? Jak tak, to może macie jakieś fajne piosenki?
Liczę na szczerą opinie.
Kochani teraz nie będę dodawała rozdziałów co dziennie. Postaram sie dodawać je co drugi dzień. Tak tylko będzie, przez tydzień, góra dwa. Muszę po poprawiać oceny.
Chciałam bym również skończyć tego bloga przed wakacjami, następnego zaczęłam bym pisać w nowym roku szkolnym.
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ!
♥ ♥ ♥
środa, 27 maja 2015
Rozdział 41.
Do pokoju wszedłem po 20 minutach. Sabina jeszcze nie wyszła z łazienki, więc postanowiłem wyjść na balkon i zadzwonić do Messiego. Uwielbiam tego gościa. Odebrał po pierwszym sygnale. Poinformowałem swojego przyjaciela, że Sabina jest ze mną. Rozmawialiśmy jeszcze kilka minut, a następnie podeszła do mnie była blondynka.
-Przeszkadzam?
-Nie, właśnie czekałem aż wyjdziesz z łazienki.
-Okey, to co robimy?
-Może uczcimy moje zwycięstwo i twój powrót hmm?
-No dobrze, ale mówiłam ci już, że wracam do Polski.
-Tak, tak. Chodź już.
Perspektywa Sabiny.
Wchodząc do sypialni Neymara zobaczyłam leżący koło jego łóżka alkohol. Z jednej strony bardzo się ucieszyłam, jednak wiedziałam, że mogę zrobić coś, czego później będę żałowała.
-No to od czego zaczynamy? -Zapytał z łobuzerskim uśmiechem na twarzy.-Piwo? Wódka? Whisky?
-Co ty kombinujesz?
-Chce cię jakoś do ciebie przekonać.-Wyszeptał.
-Okey?
-To co wybierasz?- Zapytał, a ja wskazałam palcem na wódkę. Piłkarz bez żadnego problemu otworzył szklaną butelkę. Nalał ją do kieliszków i pustym wzrokiem wpatrywał się we mnie.
-Nie patrz się tak na mnie.
-A sorry. Powiedział oraz gestem ręki namówił mnie do wypicia. Chwilę się wahałam, jednak mu uległam. Spędziliśmy tam z godzinę. Rozmawialiśmy o naszym życiu. W końcu nadszedł moment, którego tak bardzo nie chciałam.
-Powiesz, co działo się w Polsce?
-No to, co widzisz.
-A oprócz okaleczania się?
-Prawie się przespałam z przyjacielem, jednak cię kocham i za bardzo za tobą tęskniłam. Moimi przyjaciółmi stały się fajki i dragi.
-Że co?
-A ty za mną nie tęskniłeś?
-Oczywiści, że tęskniłem, ale co powiedziałaś później?
-Paliłam?
-Jeszcze później?
-Chodzi ci o narkotyki. Pff nic takiego.
-Skąd ci przyszedł taki idiotyczny pomysł do głowy?!
-To nie jest idiotyczne. Wszyscy moi przyjaciele tak robią.
-Ale ty nie jesteś wszyscy! -Już nie wytrzymał i się na mnie wydarł.
-Neymar spokojnie.
-Spokojnie? Zatruwasz się, a ja mam być spokojny?!
-Przecież zaraz zniknę z twojego życia.
-Dobrze wiesz, że ci na to nie pozwolę. Zrobię wszystko, abyś była przy mnie.-I w tym momencie pękło coś we mnie. Zrobiło się ciepło na sercu i nieśmiały uśmiech wkradł się na twarz.
-No i bardzo dobrze-Powiedziałam bardzo cicho.-Kocham cie i nie chce, abyś mnie opuszczał. Jesteś dla mnie bardzo ważne. Już nie mam siły udawać obojętnej dziewczyny, która niczym się nie przejmuje.-Odłożył nasze kieliszki i zaczął mnie całować. Każdy pocałunek odwzajemniałam. Pocałunki były bardzo delikatne. Nie chciałam od niego odchodzić jednak musiałam.
-Co jest?
-Bo ty nie wiesz jeszcze o wszystkim...
****************************************************************
Kochani po pierwsze przepraszam, że nie dodałam rozdziału wczoraj. Po drugie przepraszam, że jest krótki, a po trzecie przepraszam, że jest taki beznadziejny.
By łby dłuższy, jednak muszę się nauczyć na jutrzejszy test z chemii. Na pewno jutro będzie rozdział. jutro wieczorem.
Kochani bardzo was proszę o komentarze. Nie jestem pewna czy nadal ktoś czyta mojego bloga i czy wam się podoba ;c
...
Trzymajcie za mnie kciuki, ponieważ muszę dostać 5 z testu, aby była ona na koniec roku :*
<3 <3 <3 Dziękuje wszystkim, którzy są ze mną od początku i tym, którzy doszli, ale nie odeszli.
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ!
-Przeszkadzam?
-Nie, właśnie czekałem aż wyjdziesz z łazienki.
-Okey, to co robimy?
-Może uczcimy moje zwycięstwo i twój powrót hmm?
-No dobrze, ale mówiłam ci już, że wracam do Polski.
-Tak, tak. Chodź już.
Perspektywa Sabiny.
Wchodząc do sypialni Neymara zobaczyłam leżący koło jego łóżka alkohol. Z jednej strony bardzo się ucieszyłam, jednak wiedziałam, że mogę zrobić coś, czego później będę żałowała.
-No to od czego zaczynamy? -Zapytał z łobuzerskim uśmiechem na twarzy.-Piwo? Wódka? Whisky?
-Co ty kombinujesz?
-Chce cię jakoś do ciebie przekonać.-Wyszeptał.
-Okey?
-To co wybierasz?- Zapytał, a ja wskazałam palcem na wódkę. Piłkarz bez żadnego problemu otworzył szklaną butelkę. Nalał ją do kieliszków i pustym wzrokiem wpatrywał się we mnie.
-Nie patrz się tak na mnie.
-A sorry. Powiedział oraz gestem ręki namówił mnie do wypicia. Chwilę się wahałam, jednak mu uległam. Spędziliśmy tam z godzinę. Rozmawialiśmy o naszym życiu. W końcu nadszedł moment, którego tak bardzo nie chciałam.
-Powiesz, co działo się w Polsce?
-No to, co widzisz.
-A oprócz okaleczania się?
-Prawie się przespałam z przyjacielem, jednak cię kocham i za bardzo za tobą tęskniłam. Moimi przyjaciółmi stały się fajki i dragi.
-Że co?
-A ty za mną nie tęskniłeś?
-Oczywiści, że tęskniłem, ale co powiedziałaś później?
-Paliłam?
-Jeszcze później?
-Chodzi ci o narkotyki. Pff nic takiego.
-Skąd ci przyszedł taki idiotyczny pomysł do głowy?!
-To nie jest idiotyczne. Wszyscy moi przyjaciele tak robią.
-Ale ty nie jesteś wszyscy! -Już nie wytrzymał i się na mnie wydarł.
-Neymar spokojnie.
-Spokojnie? Zatruwasz się, a ja mam być spokojny?!
-Przecież zaraz zniknę z twojego życia.
-Dobrze wiesz, że ci na to nie pozwolę. Zrobię wszystko, abyś była przy mnie.-I w tym momencie pękło coś we mnie. Zrobiło się ciepło na sercu i nieśmiały uśmiech wkradł się na twarz.
-No i bardzo dobrze-Powiedziałam bardzo cicho.-Kocham cie i nie chce, abyś mnie opuszczał. Jesteś dla mnie bardzo ważne. Już nie mam siły udawać obojętnej dziewczyny, która niczym się nie przejmuje.-Odłożył nasze kieliszki i zaczął mnie całować. Każdy pocałunek odwzajemniałam. Pocałunki były bardzo delikatne. Nie chciałam od niego odchodzić jednak musiałam.
-Co jest?
-Bo ty nie wiesz jeszcze o wszystkim...
****************************************************************
Kochani po pierwsze przepraszam, że nie dodałam rozdziału wczoraj. Po drugie przepraszam, że jest krótki, a po trzecie przepraszam, że jest taki beznadziejny.
By łby dłuższy, jednak muszę się nauczyć na jutrzejszy test z chemii. Na pewno jutro będzie rozdział. jutro wieczorem.
Kochani bardzo was proszę o komentarze. Nie jestem pewna czy nadal ktoś czyta mojego bloga i czy wam się podoba ;c
...
Trzymajcie za mnie kciuki, ponieważ muszę dostać 5 z testu, aby była ona na koniec roku :*
<3 <3 <3 Dziękuje wszystkim, którzy są ze mną od początku i tym, którzy doszli, ale nie odeszli.
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ!
poniedziałek, 25 maja 2015
Rozdział 40.
Kilka minut po 23:00 byliśmy w domu. Rodzice Neymara chyba już spali ponieważ w domu było ciemno i cicho. Neymar zaprowadził mnie do jednego z pokoi.
-Czuj się tutaj, jak u siebie.-Uśmiechnął się, jednak coś mi tutaj nie pasowało.
-To twoja sypialnie, prawda?
-Prawda.-Na słowa Brazylijczyka westchnęłam i usiadłam na łóżku. Piłkarz zrobił to samo. Postanowiłam wziąć jego rękę i zrobić to, co powinnam już dawno. Już odsłaniałam rękaw jego bluzy, gdy nagle wyrwał mi rękę.
-Proszę cie.-Nalegałam.
-Nie Sabina!-Krzyknął.
-Ale dlaczego?
-Dlaczego? Czy ty kiedykolwiek pokazałaś mi swoje nadgarstki, czy kiedykolwiek powiedziałaś mi o swoich problemach?
-No, nie, ale co to ma wspólnego?
-Nie pozwalasz mi siebie poznać. Zamykasz się w sobie. Nie uważasz, że jest to lekka przesada? Dziewczyn ty jesteś już pełnoletnia. Możesz mi zaufać.
-Dobrze zaufam ci, tylko najpierw pokaż mi swoją rękę.
-To zróbmy inaczej. Na trzy cztery oboje pokazujemy swoje każde okaleczone miejsce, co ty na to?
-Każde?-Lekko się przestraszyłam no i oczywiście postanowiłam pokazać mi jedynie swoje a nadgarstki. Przecież nie rozbiorę się przy nim i nie powiem takiego czegoś: "A Ney wiesz, w zasadzie, to ja nie mam niepociętego miejsca. Zadowolony z wyznania ci prawdy?"
-Każde.
-Okey, to trzy, cztery.-Podwinęłam rękaw, a chłopak identycznie powtórzył mój ruch. Początkowo zaniemówiłam. No nie były zwykłe cięcia. Były to bardzo głębokie rany, które na pewno szybko się nie zabliźnią. Na samą myśl dlaczego on to zrobił po moim policzku spłynęła mi łza.
-Ej myszko, nie płacz. To przecież nic takiego.
-Ney, ty zrobiłeś to przeze mnie. Jeżeli ktokolwiek się dowie, to mnie za to znienawidzi.
-Nie przesadzaj. Ja cię nadal kocham.
-Mm jesteś wyjątkiem.
-Ej tam. Tak szczerze, to ja martwię się o ciebie.
-Jeżeli chodzi o cięcie się, to każdemu mówię, że to kot mnie podrapał. Zaskakujące w tym wszystkim jest to, że każda osoba mi wierzy, a ja przecież nie mam kota.
-No więc, mnie już nie nabierzesz.
-A mogę ci zaufać.
-Jak nikomu innemu.-Uśmiechnął się do mnie.
Perspektywa Neymara.
Słowa Sabina przekonały mnie, że coś się święci. I oczywiście miałem racje. Zeszła z łóżka i ściągnęła spodnie. Zobaczyłem całe pocięte nogi. Byłem na nią cholernie zły, że w taki sposób uwalnia swoje uczucia. Jednak nie ma wsparcia w nikim. Musiała to zrobić, gdy wyjechała z Barcelony. No widać, jak jej "przyjaciele" na nią świetnie wpływają. Chciałem na nią zacząć krzyczeć jednak się pohamowałem. Po pierwsze jest już cisza nocna i ludzie śpią, po drugie krzyk tutaj nie pomorze. Podszedłem do niej i mocno ją przytuliłem. Jednak dziewczyna odsunęła się ode mnie.
-Pozwolisz, że pójdę się umyć i ubrać?
-Jasne, to ja przyniosę nam coś do picia lub jedzenia.
-Jestem za tą pierwszą obcją.
-Wiedziałem.-Uśmiechnąłem się przyjaźnie i wyszedłem z sypialni. Mam na nią sposób. Każdy pod wpływem alkoholu mówi to, co myśli. Wiem, że może nie być to jakiś genialny sposób, szczególnie teraz, ale inaczej nie dowiem się całej prawdy.
*****************************************************
Proszę bardzo :)
Chcieliście, aby Sabina była z Neyem, a więc przekonuje się do niego kolejny raz <3
Nie wiem, czy jutro będzie kolejny rozdział, ale postaram się go dodać.
Kochani bardzo was proszę o komentarze. One bardzo mnie motywują do dalszej pracy i nie wiem, co bym bez nich zrobiła.
Jeżeli macie jakieś fajne pomysły to piszcie. :)
Jak już widzieliście, na moim drugim blogu wczoraj pojawił się rozdział :)
KOMENTUJESZ!=MOTYWUJESZ!
+Przepraszam, że rozdział jest taki krótki. :c
-Czuj się tutaj, jak u siebie.-Uśmiechnął się, jednak coś mi tutaj nie pasowało.
-To twoja sypialnie, prawda?
-Prawda.-Na słowa Brazylijczyka westchnęłam i usiadłam na łóżku. Piłkarz zrobił to samo. Postanowiłam wziąć jego rękę i zrobić to, co powinnam już dawno. Już odsłaniałam rękaw jego bluzy, gdy nagle wyrwał mi rękę.
-Proszę cie.-Nalegałam.
-Nie Sabina!-Krzyknął.
-Ale dlaczego?
-Dlaczego? Czy ty kiedykolwiek pokazałaś mi swoje nadgarstki, czy kiedykolwiek powiedziałaś mi o swoich problemach?
-No, nie, ale co to ma wspólnego?
-Nie pozwalasz mi siebie poznać. Zamykasz się w sobie. Nie uważasz, że jest to lekka przesada? Dziewczyn ty jesteś już pełnoletnia. Możesz mi zaufać.
-Dobrze zaufam ci, tylko najpierw pokaż mi swoją rękę.
-To zróbmy inaczej. Na trzy cztery oboje pokazujemy swoje każde okaleczone miejsce, co ty na to?
-Każde?-Lekko się przestraszyłam no i oczywiście postanowiłam pokazać mi jedynie swoje a nadgarstki. Przecież nie rozbiorę się przy nim i nie powiem takiego czegoś: "A Ney wiesz, w zasadzie, to ja nie mam niepociętego miejsca. Zadowolony z wyznania ci prawdy?"
-Każde.
-Okey, to trzy, cztery.-Podwinęłam rękaw, a chłopak identycznie powtórzył mój ruch. Początkowo zaniemówiłam. No nie były zwykłe cięcia. Były to bardzo głębokie rany, które na pewno szybko się nie zabliźnią. Na samą myśl dlaczego on to zrobił po moim policzku spłynęła mi łza.
-Ej myszko, nie płacz. To przecież nic takiego.
-Ney, ty zrobiłeś to przeze mnie. Jeżeli ktokolwiek się dowie, to mnie za to znienawidzi.
-Nie przesadzaj. Ja cię nadal kocham.
-Mm jesteś wyjątkiem.
-Ej tam. Tak szczerze, to ja martwię się o ciebie.
-Jeżeli chodzi o cięcie się, to każdemu mówię, że to kot mnie podrapał. Zaskakujące w tym wszystkim jest to, że każda osoba mi wierzy, a ja przecież nie mam kota.
-No więc, mnie już nie nabierzesz.
-A mogę ci zaufać.
-Jak nikomu innemu.-Uśmiechnął się do mnie.
Perspektywa Neymara.
Słowa Sabina przekonały mnie, że coś się święci. I oczywiście miałem racje. Zeszła z łóżka i ściągnęła spodnie. Zobaczyłem całe pocięte nogi. Byłem na nią cholernie zły, że w taki sposób uwalnia swoje uczucia. Jednak nie ma wsparcia w nikim. Musiała to zrobić, gdy wyjechała z Barcelony. No widać, jak jej "przyjaciele" na nią świetnie wpływają. Chciałem na nią zacząć krzyczeć jednak się pohamowałem. Po pierwsze jest już cisza nocna i ludzie śpią, po drugie krzyk tutaj nie pomorze. Podszedłem do niej i mocno ją przytuliłem. Jednak dziewczyna odsunęła się ode mnie.
-Pozwolisz, że pójdę się umyć i ubrać?
-Jasne, to ja przyniosę nam coś do picia lub jedzenia.
-Jestem za tą pierwszą obcją.
-Wiedziałem.-Uśmiechnąłem się przyjaźnie i wyszedłem z sypialni. Mam na nią sposób. Każdy pod wpływem alkoholu mówi to, co myśli. Wiem, że może nie być to jakiś genialny sposób, szczególnie teraz, ale inaczej nie dowiem się całej prawdy.
*****************************************************
Proszę bardzo :)
Chcieliście, aby Sabina była z Neyem, a więc przekonuje się do niego kolejny raz <3
Nie wiem, czy jutro będzie kolejny rozdział, ale postaram się go dodać.
Kochani bardzo was proszę o komentarze. One bardzo mnie motywują do dalszej pracy i nie wiem, co bym bez nich zrobiła.
Jeżeli macie jakieś fajne pomysły to piszcie. :)
Jak już widzieliście, na moim drugim blogu wczoraj pojawił się rozdział :)
KOMENTUJESZ!=MOTYWUJESZ!
+Przepraszam, że rozdział jest taki krótki. :c
niedziela, 24 maja 2015
Rozdział 39.
W pierwszej połowie Brazylia remisowała 1:1. Podczas przerwy dostałam wiadomość od Neymara.
Wygram to dla ciebie ♥
Oczywiście postanowiłam mu odpisać.
Dla mnie jesteś zwycięzcą zawsze ♥
Pisząc z nim zapominałam co jest za nami. Czułam się, jakbym w ogóle się z nim nie kłóciła, ani, że wyjechałam do Polski, ale tak nie może być. Nie chce mu ulegać, ale nie mam wyjść. On po prostu jest cudowny. Nie potrafię być zła. Chwilę jeszcze z nim popisałam i wyszli piłkarze. Tak jak Neymar mówił wygra to. Już w 48 minucie zdobył gola. Jednak na tym nie przestał w 74 minucie również trafił do bramki i tego gola zadedykował dla mnie.
-Jego chyba pozytywnie pojebało.-Pomyślałam i uśmiechnęłam się sama do siebie. Szczęście piłkarza jednak nie trwało wiecznie. W 83 minucie został poważnie sfaulowany. Już miał zejść z boiska, gdy krzyknęłam jak najgłośniej potrafiłam.:"Dawaj Ney, teraz nie możesz się poddać. Jeszcze siedem minut przed tobą. Co reszta zespołu zrobi bez ciebie." Nagle na stadionie zapadła cisza. Ludzie patrzyli raz na mnie, raz na Neymara i właśnie chyba Ney tego potrzebował. Wstał i powiedział, że jest wszystko okey i może grać dalej. Wszyscy kibice z tego powodu byli bardzo uradowani i zaczęli wykrzykiwać jego imię. Po meczu, czekałam, aż każdy opuści trybuny i wtedy spokojnie wyszłam ze stadionu. Zdążyłam sobie zapalić, poznać kilka fajnych osób, a Neymara jak nie było, tak do tej pory nie ma. Na napastnika czekałam około 30 minut.
-Czemu nie czekałaś przy szatni?
-Po pierwsze nie można tam palić, a zresztą kim przepraszam jetem, że mam tam czekać?
-Ty znowu z tym?
-Tak, o przepraszam gdzie moja kultura.-Chłopak spojrzał się na mnie krzywo.-Jak się czujesz?
-Już w porządku. Mogłabyś się ze mną przejść?
-Jasne?
-Wspaniale to chodź.-Chwycił moją dłoń.
-Mógłbyś mnie puścić?
-Sory, ale nie.-Pewnie ścisnął bardziej moją dłoń.
-Spokojnie nie wyrwę się.
-Jakoś ci nie wierzę.
-Okey, a gdzie idziemy?
-Na spacer, chyba, że jesteś głodna.
-Mmm widzę, że z dnia na dzień coraz mniej o mnie pamiętasz.
-A no tak, ty nigdy nie jesteś głodna.
Wreszcie doszliśmy do parku. Było trochę ciemno, ale ładnie.
-Neymar powiedz mi co było z tą Tini i kim ona dla ciebie jest?
-Zacznijmy od tego, że się z nią nie spotkałem. Bałem się, że mogę cię stracić, ponieważ wiesz jaki jestem pod wpływem alkoholu.
-Zacznijmy od tego, że się z nią nie spotkałem. Bałem się, że mogę cię stracić, ponieważ wiesz jaki jestem pod wpływem alkoholu.
-Wszyscy wiemy.-Uśmiechnęłam się
-Właśnie.-Wyszczerzył się.
-Dobra widzę, że sam tego nie pociągniesz. A więc czy mógłbyś kontynuować?
-A tak jasne. Gdy ty byłaś u Messiego, ja pojechałem już do klubu z chłopakami.
-A tak jasne. Gdy ty byłaś u Messiego, ja pojechałem już do klubu z chłopakami.
-A dlaczego wyszedłeś o tej porze, kiedy miałeś spotkać się z tą dziewczyną?
-Umówiłem się tak samo z kolegami.
-Ciekawe, no ale mów dalej.
-Tini no tak, podobała mi się, ale to już za nami. Kocham, kochałem i będę cię kochał. Nawet gdy już nie będzie, tak jak było kiedyś.
-A pokarzesz mi nadgarstek?
-A mogę w domu?
-A mogę w domu?
-Co? Wyjaśniliśmy sobie wszystko. Jutro mnie już tutaj nie ma.
-Ale Sabina nie zrobiłem nic, co mogłoby ci się nie spodobać.
-Teraz nie będziesz mógł być ze mną, nie rozumiesz tego?
-Jak to?
-Bo ciągnie mnie do ciebie, ale ja się zmieniłam. Jeżeli ktokolwiek dowie się jaka jestem na serio i co robię, to będą cię krytykowali.
-To powiedz mi co robisz i nie będę się przyjmował opiniami ludzi.
-Nie powinnam ci tego mówić.
-Okey.-Głośno westchnął.-To proszę cię, abyś przynajmniej tę noc spędziła u mnie w domu.
-A pójdziesz, ze mną po walizkę?
-Oczywiście.
**************************************************
Byle jaki, no ale jest ;/
Mam nadzieję, że wam się podobał.
Chcecie, aby Sabina została z Neymarem czy wolicie, aby wróciła do Polski?
Każdego, kto przeczyta proszę o pozostawianie po sobie jakiegokolwiek śladu :)
Jeszcze jedno :) Nie wiem kiedy będzie następny rozdział, postaram sie dodać go jutro, ale nic nie obiecuję ♥
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ! <3
Mam nadzieję, że wam się podobał.
Chcecie, aby Sabina została z Neymarem czy wolicie, aby wróciła do Polski?
Każdego, kto przeczyta proszę o pozostawianie po sobie jakiegokolwiek śladu :)
Jeszcze jedno :) Nie wiem kiedy będzie następny rozdział, postaram sie dodać go jutro, ale nic nie obiecuję ♥
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ! <3
sobota, 23 maja 2015
Rozdział 38.
Dwa dni później.
Postanowiłam cały dzisiejszy wyjazd przemyśleć na spokojnie. Zdecydowałam się na wyjechanie z Polski. Bo przecież nie zacznę kolejnego rozdziału w swoim życiu skoro nie skończę tego z Neymarem, a może ja w cale nie chce go kończyć? Odruchowo chwyciłam telefon do ręki, który pokazywał godzinę 7:14. Energicznie wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej ubranie i poszłam do łazienki. Umyłam się, wysuszyłam włosy oraz zrobiłam bardzo mocny makijaż. Ubrałam się tak:
Oczywiście założyłam bandamkę i wyszłam z łazienki. Wszystkie swoje ubrania wrzuciłam do walizki i położyłam ją przy drzwiach. Postanowiłam coś w sobie zmienić,a więc poszłam do fryzjera. Przefarbowałam włosy, a efekt był taki:
Oczywiście założyłam bandamkę i wyszłam z łazienki. Wszystkie swoje ubrania wrzuciłam do walizki i położyłam ją przy drzwiach. Postanowiłam coś w sobie zmienić,a więc poszłam do fryzjera. Przefarbowałam włosy, a efekt był taki:
Szybkim krokiem wróciłam do hotelu. Wzięłam walizkę i wymeldowałam się z niego. Zadzwoniłam po taksówkę, która zawiozła mnie na lotnisko. Wsiadłam do samolotu i zaczęłam myśleć nad Neymarem. A jeżeli on już nie będzie chciał mnie znać? Jeżeli znalazł sobie już kogoś innego? Jeżeli on będzie miał racje i nie spotkał się z Tini, to wyjdę na kompletną idiotkę. Myślałam tak z dobre kilka godzin. Zabijając czas czytałam kolejne sms'y, które wysłał mi Ney. Na reszcie stewardessa kazała zapiąć pasy i w końcu wylądowałam w Brazylii. Jestem tutaj dopiero pierwszy raz i na pewno gdzieś się zgubię. Zadzwoniłam po taksówkę i po około 20 minutach byłam w jakimś hotelu. Zostawiłam tam bagaż i powoli zaczęłam iść w kierunku stadionu. Tylko problem w tym, że nie mam zielonego pojęcia jak tam dojść. Zaczepiłam jakiegoś mężczyznę, który wskazał mi drogę oraz podał swój numer telefonu. Przed godziną 20:30 byłam na stadionie. Założyłam koszulkę, którą dostałam od Neymara i zajęłam swoje miejsce. Akurat reprezentacja Brazylii miała trening. Próbowałam uniknąć wzroku Neymara, który błądził po całym stadionie. I stało się to. Zobaczył mnie i nie przejmując się niczym zaczął biec w moją stronę. Help! Co ja mam teraz zrobić? Przecież nie zacznę przed nim uciekać, aż taka głupia to ja nie jestem, chociaż... można spróbować. Haha i jeszcze będę krzyczała, że mój fan, dla którego jestem boginią mnie gania. Jednak za dużo czasu straciłam na przemyślenia. Piłkarz podbiegł do mnie i wziął na ręce.
-Puścisz mnie?
-Dlaczego? Bardzo się za tobą stęskniłem.
-Przyjechałam tutaj wyjaśnić tą sprawę z Tini i tyle po mnie.
-Nie możesz mi tego zrobić.
Nagle jakiś piłkarz zaczął krzyczeć.-Ney chodź tu. Zaraz mecz!
-A właśnie! W zasadzie co musimy pogadać o jeszcze jednej sprawie.
-Jakiej?
-Nie słyszałeś, co mówił do ciebie kolega?
-To tylko kolega, teraz mam ciebie.
-Ale teraz to chyba jestem nikim dla ciebie.
-Nie możesz tak mówić, nadal cię kocham.
-I w ogóle nie przestałeś?
-Nie.
-Cierpiałeś?
-Cierpiałem? Kurwa czułem się jakbym umierał każdego dnia na nowo.
-A może z innego powodu, cierpiałeś i umierałeś?
-Co?
-No wiesz...Okaleczając się robisz sobie krzywdę, psujesz sobie psychikę i tak jakby umierasz, tylko że od środka.
-Ale ja się nie tnę!
-Chyba tylko teraz.
-Ta no to spójrz na siebie. Dziewczyno jest tu gorąco, a ty ubrałaś się jakby było tutaj z 15 stopni, a bandamki niby taka ładna i fajna.
-Dobra chyba nawet nie musimy sobie wyjaśniać sprawy z twoją koleżanką, przyjaciółkę czy chuj wie kim. Cześć.
-Sabina poczekaj. Nie przyjechałaś się ze mną kłócić, chyba co?
-No nie, ale nie mam ochoty z tobą rozmawiać! Proste prawda?
-Dobra spierdalaj.
-Może trochę grzeczniej. Ludzie tu są.
-Pierdol się.
-Nie mam z kim?
-Znaleźć ci kogoś? Albo czekaj zadzwonię po Kamila.
-Dobra nara ci.
Odwróciłam się na pięcie i już chciałam odejść od napastnika jednak złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.
-Ała puszczaj.
Brazylijczyk jednak zignorował moje polecenie i złączył nasze usta. Tak właśnie tego mi brakowało, ale w tej chwili mu ulegnę i wszystko pójdzie w niepamięć. Jednak nasz pocałunek przerwał trener Neymara.
-Bardzo się ciesze, że jest między wami okey, ale Neyamr za kilka minut jest mecz.
-Już idę trenerze.-Spuścił głowę.-A do ciebie jeszcze wrócę.-Dał mi buziaka w policzek i odszedł.
*********************************************************
Tak pięknie ♥
Ale do czasu oczywiście :D
Kochani ostatnio spadł liczba wyświetleń i jesz mało komentarzy, dlatego proszę każdego z was o skomentowanie tego (można anonimowo) Ponieważ nie wiem czy jest jeszcze sens pisania tego bloga... No cóż nic tu po mnie.
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ.
środa, 20 maja 2015
Rozdział 37.
W ręce trzymałam kopertę. Był w niej list od mojego byłego chłopaka. Mimo tego, że to ja go zostawiłam w chuj mi go brakuje. Potrzebuje go z resztą on mnie też. Bez dłuższej chwili namysłu zaczęłam czytać list.
Sabina kochanie nie znikniesz z mojego życia. Jeżeli Ty nie będziesz ze mną, to ja będę z Tobą i coś sądzę, że wiesz, co mam na myśli. Co do Tini, to muszę ci to wyjaśnić ustnie, a nie pisać.
Mógłbym się rozpisać, ale po co? Jeżeli zechcesz mi wybaczyć, zrobisz to i bez listu. Jednak chciałbym, abyś wiedziała, że o miłości w dodatku prawdziwej nie można zapomnieć. Nie można jej zignorować. Będziesz w miom życiu, ponieważ nie pozwolę ci z niego odejść. Jesteś dla mnie zbyt ważna.Chce być z tobą nadal i mimo tego, jak bardzo mnie zranisz będziemy razem.
Czasmi miłość nie opiera się na spędzaniu ze sobą całego życia. Można kochać kogoś bez wzajemności, ale to też jest uczucie miłości.
Wystarczy mi twoja obecność.
Jeżeli prosto w oczy wyznasz mi, że nic do mnie nie czujesz zniknę z twojego życia oczywiście na siłę, lecz nie zapomnę o tobie i będziesz moim najlepszym lekiem na wszystko.
Mógłbym się rozpisać, ale po co? Jeżeli zechcesz mi wybaczyć, zrobisz to i bez listu. Jednak chciałbym, abyś wiedziała, że o miłości w dodatku prawdziwej nie można zapomnieć. Nie można jej zignorować. Będziesz w miom życiu, ponieważ nie pozwolę ci z niego odejść. Jesteś dla mnie zbyt ważna.Chce być z tobą nadal i mimo tego, jak bardzo mnie zranisz będziemy razem.
Czasmi miłość nie opiera się na spędzaniu ze sobą całego życia. Można kochać kogoś bez wzajemności, ale to też jest uczucie miłości.
Wystarczy mi twoja obecność.
Jeżeli prosto w oczy wyznasz mi, że nic do mnie nie czujesz zniknę z twojego życia oczywiście na siłę, lecz nie zapomnę o tobie i będziesz moim najlepszym lekiem na wszystko.
Neymar Jr.
Ps. Mam nadzieję, że spotkamy się w Brazylii.
-Co do pisania listów, to on nie ma jakiegoś większego talentu, ale może przy następnej dziewczynie się tego nauczy.-pomyślałam. W kopercie była jeszcze jedna koperta. Tym razem kilka rozmiarów mniejsza. Otworzyłam ją i wyciągnęłam z niej żyletkę i małą karteczkę.
Do zobaczenia w niebie kotku <3.
No ta, nie dość, że się cholernie zmienił to w dodatku zabije się przeze mnie. Na to już nie mogłam sobie pozwolić. Musiałam o nim zapomnieć, lecz nie mogłam pozwolić no to, aby stała mu się jaka kolwiek krzywda przeze mnie. Jeżeli polecę do Brazylii to nie będę chciała już wracać do Polski, a jeżeli tutaj zostanę będę miała już na zawsze człowieka, którego tak bardzo kocham na sumieniu. Po dzisiejszym dniu miałam za dużo wrażeń i zasnęłam z kopertami w ręku.
Następnego dnia.
Obudziłam się o godzinie 8:14. Kilka minut później zadzwonił do mnie Neymar. Z przymusem odebrałam, mimo tego, że brakowało mi jego głosu. No proszę nie widze się z kimś przez około miesiąc i czuje sie jakbym nie utrzymywała z kimś kontaktu przez cały rok.
-Czego chcesz?
-Chciałem się dowiedzieć co tam u ciebie.
-Wszystko okey, a u ciebie?
-Bywało lepiej, ale miło, że pytasz.
-Ej nie mogę teraz rozmawiać. Przepraszam. Pa.
-Cześć.-Powiedział załamanym głosem.
-Ej, ej czekaj. Ney możesz mi powiedzieć co i jest?
-Kurwa ty mi jesteś!-krzyknął.
-A co ty taki zły?
-Bo zadajesz pytania, na jakie rzekomo byś nie znała odpowiedzi i przecież nie możesz teraz gadać. Cześć.
-Cześć i przeraszam, że cię zostawiłam-Wyszeptałam mając nadzieję, że piłkarz nie usłyszał.
Chciałam się wyluzować, więc postanowiłam iść na zakupy. Wcześniej jednak poszłam się umyć, uczesać oraz umalować. Ubrałam się tak:
W dupie miałam, że ktoś zobaczy moje 'rany', niech się nie patrzą na mnie. Przecież nie kazałam im tego robić. Z resztą nie zna mnie tutaj aż tyle osób, że mogłabym się tym przejmować. Gorzej by było gdyby zobaczyli mnie moi przyjaciele, bądź Ney, ale nie oszukujmy się nie będzie go tutaj. Natomiast na rodzicami miałam jak najbardziej wyjebane. Cały dzień spędziłam w centrum handlowym. Wieczorem kupiłam fajki, wódkę oraz narkotyki. Dzięki nim jeszcze nie postradałam zmysłów. Jakoś się trzymam po stracie chłopaka. Przed snem otrzymałam sms'a od napastnika. Treść była taka:
Dobranoc. Chciałem napisać księżniczko, lecz nie wiem, czy by ci się to spodobało.
Postanowiłam mu odpisać.
Branoc+ Miło widziane by było Dobranoc księżniczko no ale cóż...
Spokojnej nocy :*
Od kąd śpisz z dala ode mnie żadna noc nie jest spokojna, bo możesz sobie wyobrazić, że martwię się o ciebie, abyś nie zrobiła sobie krzywdy księżniczko.
Od kąd śpisz z dala ode mnie żadna noc nie jest spokojna, bo możesz sobie wyobrazić, że martwię się o ciebie, abyś nie zrobiła sobie krzywdy księżniczko.
Spokojnie nic sobie nie zrobię. Tak patrząc to mam dla kogo żyć oraz aby tamta osoba nie zrobiła sobie nic głupiego. (Tak o tobie mowa.) Branoc.
Kolorowych <3
Już mu nic nie odpisałam. Przed zaśnięciem myślałam, co z nami będzie. Widać, że mu na mnie zależy i oczywiście jest to odwzajemniane, lecz na naszej drodze stoi zdecydowanie za dużo przeszkód. A może nie ma ich w ogóle? Są małe, a ja je wyolbrzymiam?
Dwa dni później.
Postanowiłam cały dzisiejszy wyjazd przemyśleć na spokojnie. Zdecydowałam się na...
*****************************************************
Dam dam dam :)
Jednak udało mi się dodać rozdział. Brawo dla mnie :P
Jak myślicie co dopiszę w następnym rozdziale?
Jak myślicie co dopiszę w następnym rozdziale?
Bardzo proszę was o komentarze, które oczywiście mi pomagają.
-Jeżeli czyta to osoba, która czyta mojego drugiego bloga, to chciałam cię poinformować, że rozdział najprawdopodobniej będzie w sobotę wieczorem.
Dlaczego wieczorem? Ponieważ pani Tyśce zachciało zrobić się niespodziankę kochanym idiotom i chyba pójdę na urodziny jednego z nich xD Lel...
Liczę na szczerą opinię.
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ. <3 <3 <3
wtorek, 19 maja 2015
Rozdział 36.
Tak jak mówiłam, po 20 minutach byłam w domu moich rodziców. Weszłam jak bym była u siebie. Rozsiadłam się na kanapie i patrzyłam na swoich rodziców pustym wzrokiem.
-To co macie dla mnie?
-Sami nie wiemy, bo to nie jest od nas.
-No to dajcie mi to teraz, bo nie mam czasu.
-A gdzie ci się tak śpieszy?
-Hyh nie powiem wam.-Już bez żadnego słowa mama wraz z tatą wręczyli mi pudełko no może trochę większe niż po butach.-No to dziękuję, pa.-Jak najszybciej wyszłam z ich domu i poszłam do hotelu. Dopiero w pokoju odpakowałam podarunek. W środku ujrzałam... Żółtą koszulkę, z numerem "10" i podpisem "Sabina." Na koszulce leżał bilet do Brazylii oraz na mecz. Widząc to miałam łzy w oczach. Wszystkie wspomnienia powróciły. W tym momencie brakowało mi jego mocnego uścisku, słowa wsparcia i po prostu jego obecności. Przy nim byłam szczęśliwa, miałam motyle w brzuchu. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Szybko schowałam pudełko pod łóżko i otworzyłam drzwi. Tak jak mogłam sie spodziewać. Zobaczyłam Patryka, Artura oraz Elizkę (przyjaciele, kiedyś koledzy, przez nich główna bohaterka znowu ćpa).
-A co was do mnie sprowadza?
-No mamy dragi to raz, dwa mamy alkohol, trzy Artura ma do ciebie sprawę.
-Miło, tylko, że ja-Nie mogłam skończyć
-Czyżby Sabinka wymiękła?
-Haha nie! Dawaj wódkę, a co do narkotyków to znasz moją odpowiedź.-Tak spędziliśmy kilka godzin. Wreszcie Patryk z Elizą zaczęli się zbierać i przed godziną 20:00 wyszli z hotelu.
-A więc co ode mnie chciałeś?
-Chcesz być ze mną?
-Nie?
-Czemu?
-Bo kocham kogoś innego, ale nie oszukujmy się nie chcesz ze mną być, tylko chcesz się ze mną przespać, tak?
-Taaa.
-A nie przejmuj się, też tego chce.-Chłopak podszedł do mnie i zaczął mnie rozbierać.-Ale daj mi skończyć.-Odsunął się kawałek ode mnie.-Chce tego, ale nie z tobą, więc wyjdź stąd.-Chłopak wiedział, że nic więcej tu nie ugra więc bez żadnego słowa sprzeciwu opuścił pomieszczenie. Czyli jednak czuje cały czas do Neyamra to samo, a nawet i coraz bardziej go kocham. Z dnia na dzień coraz bardziej żałuję, że go zostawiłam, a na moim ciele ciężko jest znaleźć nie pocięte miejsce. Z dnia na dzień pogłębiam te rany jednak przy nadgarstku ich nie ruszam. Jeszcze nie ruszam, ale wszystko ma swój kres. Po dzisiejszym "prezencie" od Neyamra postanowiłam przeczytać wszystkie sms'y od niego, doszłam do 120. Więcej nie przeczytałam ponieważ usnęłam z telefonem w ręce.
Następnego dnia obudziłam sie o 5:14. Jednak to nie ja się sama obudziłam tylko jakiś kretyn, który do mnie zadzwonił. Oczywiście gdy zobaczyłam zdjęcie na wyświetlaczu było mi głupio, że nazwałam go kretynem. Dzwonił do mnie Leo.
-Halo?
-Przeszkadzam?
-Nie skąd, coś się stało?
-No właśnie chciałem zapytać o to samo.
-A czemu tak wcześnie dzwonisz?
-Nie pozwoliłem być Neymarowi samemu w domu, teraz śpi więc dzwonie, a tak to, mi nie pozwala.
-Czemu nie może być sam?
-Coś mu jest. Znaczy ty dobrze wiesz co, ale zostaw to dla siebie.
-Okey, A co z Rafą, Jotą i Gilem?
-Już w Brazylii.
-A właśnie za trzy dni Ney ma mecz, życz mu powodzenia ode mnie.
-Nie wiem, czy go puszczę.
-Ale jak to? Ktoś musi przecież wygrać ten mecz.
-Ale on nie da rady. Z dnia na dzień jest z nim gorzej.
-Ale o czy ty do mnie mówisz?
-Zupełnie z nikim nie rozmawia, w ogóle nie ukrywa smutku. Z resztą zdaje mi się, że ma sznyty i nie jest ich mało. Chyba tylko ty możesz w tej sytuacji pomóc.
-Ma Tini i Leo zrozum, ja wyjechałam dlatego, aby tej dziewczynie nie popsuć życia.
-Ale w takim razie popsułaś życie Neymara.
-Obiecuję, że wyjaśnię to z nim. Teraz niestety nie mogę rozmawiać. Cześć.-Rozłączyłam się i pojedynczy łza spłynęła po moim policzku. Jednak potem poleciał cały strumień łez. Przecież, przez ze mnie zrujnuje sobie życie. Zostawiłam go. Samego. Nie Sabina, on nie jest sam. Jednak w tej chwili nie potrafię krytycznie myśleć na temat Brazylijczyka. Najwyraźniej nie wierzyłam mu, gdy mówił prawdę. Chciałam go teraz przytulić, pocałować i przeprosić z całego serca. Chce mu obiecać, że go już nie opuszczę no chyba, że nie będzie chciał ze mną rozmawiać. Tak mi go brakowało, że włączyłam telewizor i włączyłam powtórkę ostatniego meczu. Podczas wywiadu Brazylijczyk miał full cap'a którego dostał ode mnie. Sięgnęłam po pudełko z biletem na mecz i przez przypadek opakowanie wypadło mi z ręki. Jednak moja nie zdarność czasami się przydaje. Na ziemi dostrzegłam rzecz, której wcześniej nie widziałam. Sięgnęłam ją wraz z koszulką. Przytuliłam sie do niej i poczułam perfumy piłkarza. W ręce trzymałam...
***********************************************************
Jak myślicie, co trzymała w ręce?
Wróci do Barcelony no i oczywiście pojedzie do Brazylii, czy może zostanie na dłuższy czas w Polsce?
Czekam na wasze opinie. Bardzo zależy mi na waszych komentarzach, które BARDZO motywują ♥
Kochani chcecie, abym pociągnęła to opowiadanie dalej, czy już mam kończyć?
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ!
-To co macie dla mnie?
-Sami nie wiemy, bo to nie jest od nas.
-No to dajcie mi to teraz, bo nie mam czasu.
-A gdzie ci się tak śpieszy?
-Hyh nie powiem wam.-Już bez żadnego słowa mama wraz z tatą wręczyli mi pudełko no może trochę większe niż po butach.-No to dziękuję, pa.-Jak najszybciej wyszłam z ich domu i poszłam do hotelu. Dopiero w pokoju odpakowałam podarunek. W środku ujrzałam... Żółtą koszulkę, z numerem "10" i podpisem "Sabina." Na koszulce leżał bilet do Brazylii oraz na mecz. Widząc to miałam łzy w oczach. Wszystkie wspomnienia powróciły. W tym momencie brakowało mi jego mocnego uścisku, słowa wsparcia i po prostu jego obecności. Przy nim byłam szczęśliwa, miałam motyle w brzuchu. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Szybko schowałam pudełko pod łóżko i otworzyłam drzwi. Tak jak mogłam sie spodziewać. Zobaczyłam Patryka, Artura oraz Elizkę (przyjaciele, kiedyś koledzy, przez nich główna bohaterka znowu ćpa).
-A co was do mnie sprowadza?
-No mamy dragi to raz, dwa mamy alkohol, trzy Artura ma do ciebie sprawę.
-Miło, tylko, że ja-Nie mogłam skończyć
-Czyżby Sabinka wymiękła?
-Haha nie! Dawaj wódkę, a co do narkotyków to znasz moją odpowiedź.-Tak spędziliśmy kilka godzin. Wreszcie Patryk z Elizą zaczęli się zbierać i przed godziną 20:00 wyszli z hotelu.
-A więc co ode mnie chciałeś?
-Chcesz być ze mną?
-Nie?
-Czemu?
-Bo kocham kogoś innego, ale nie oszukujmy się nie chcesz ze mną być, tylko chcesz się ze mną przespać, tak?
-Taaa.
-A nie przejmuj się, też tego chce.-Chłopak podszedł do mnie i zaczął mnie rozbierać.-Ale daj mi skończyć.-Odsunął się kawałek ode mnie.-Chce tego, ale nie z tobą, więc wyjdź stąd.-Chłopak wiedział, że nic więcej tu nie ugra więc bez żadnego słowa sprzeciwu opuścił pomieszczenie. Czyli jednak czuje cały czas do Neyamra to samo, a nawet i coraz bardziej go kocham. Z dnia na dzień coraz bardziej żałuję, że go zostawiłam, a na moim ciele ciężko jest znaleźć nie pocięte miejsce. Z dnia na dzień pogłębiam te rany jednak przy nadgarstku ich nie ruszam. Jeszcze nie ruszam, ale wszystko ma swój kres. Po dzisiejszym "prezencie" od Neyamra postanowiłam przeczytać wszystkie sms'y od niego, doszłam do 120. Więcej nie przeczytałam ponieważ usnęłam z telefonem w ręce.
Następnego dnia obudziłam sie o 5:14. Jednak to nie ja się sama obudziłam tylko jakiś kretyn, który do mnie zadzwonił. Oczywiście gdy zobaczyłam zdjęcie na wyświetlaczu było mi głupio, że nazwałam go kretynem. Dzwonił do mnie Leo.
-Halo?
-Przeszkadzam?
-Nie skąd, coś się stało?
-No właśnie chciałem zapytać o to samo.
-A czemu tak wcześnie dzwonisz?
-Nie pozwoliłem być Neymarowi samemu w domu, teraz śpi więc dzwonie, a tak to, mi nie pozwala.
-Czemu nie może być sam?
-Coś mu jest. Znaczy ty dobrze wiesz co, ale zostaw to dla siebie.
-Okey, A co z Rafą, Jotą i Gilem?
-Już w Brazylii.
-A właśnie za trzy dni Ney ma mecz, życz mu powodzenia ode mnie.
-Nie wiem, czy go puszczę.
-Ale jak to? Ktoś musi przecież wygrać ten mecz.
-Ale on nie da rady. Z dnia na dzień jest z nim gorzej.
-Ale o czy ty do mnie mówisz?
-Zupełnie z nikim nie rozmawia, w ogóle nie ukrywa smutku. Z resztą zdaje mi się, że ma sznyty i nie jest ich mało. Chyba tylko ty możesz w tej sytuacji pomóc.
-Ma Tini i Leo zrozum, ja wyjechałam dlatego, aby tej dziewczynie nie popsuć życia.
-Ale w takim razie popsułaś życie Neymara.
-Obiecuję, że wyjaśnię to z nim. Teraz niestety nie mogę rozmawiać. Cześć.-Rozłączyłam się i pojedynczy łza spłynęła po moim policzku. Jednak potem poleciał cały strumień łez. Przecież, przez ze mnie zrujnuje sobie życie. Zostawiłam go. Samego. Nie Sabina, on nie jest sam. Jednak w tej chwili nie potrafię krytycznie myśleć na temat Brazylijczyka. Najwyraźniej nie wierzyłam mu, gdy mówił prawdę. Chciałam go teraz przytulić, pocałować i przeprosić z całego serca. Chce mu obiecać, że go już nie opuszczę no chyba, że nie będzie chciał ze mną rozmawiać. Tak mi go brakowało, że włączyłam telewizor i włączyłam powtórkę ostatniego meczu. Podczas wywiadu Brazylijczyk miał full cap'a którego dostał ode mnie. Sięgnęłam po pudełko z biletem na mecz i przez przypadek opakowanie wypadło mi z ręki. Jednak moja nie zdarność czasami się przydaje. Na ziemi dostrzegłam rzecz, której wcześniej nie widziałam. Sięgnęłam ją wraz z koszulką. Przytuliłam sie do niej i poczułam perfumy piłkarza. W ręce trzymałam...
***********************************************************
Jak myślicie, co trzymała w ręce?
Wróci do Barcelony no i oczywiście pojedzie do Brazylii, czy może zostanie na dłuższy czas w Polsce?
Czekam na wasze opinie. Bardzo zależy mi na waszych komentarzach, które BARDZO motywują ♥
Kochani chcecie, abym pociągnęła to opowiadanie dalej, czy już mam kończyć?
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ!
poniedziałek, 18 maja 2015
Rozdział 35.
Wyszłam po
cichu z domu i udałam się na lotnisko. Złożyło się wyśmienicie, ponieważ
ktoś zrezygnował z lotu i ja mogłam wrócić do domu.
W domu byłam już po południu, akurat zastałam tam rodziców. Jednak nie byli szczęśliwi, że mnie w nim widzą. Mieli mi za złe, że jestem, a raczej byłam z piłkarzem. Nie wiem co im to przeszkadzało ponieważ zawsze kazali mi spełniać swoje marzenia i przede wszystkim nie rezygnować z miłości. Wiedziałam, że u nich nie będę mogła się ustatkować. Gdy wychodziłam z domu podeszła do mnie mama.
-Jeżeli będziesz coś potrzebowała to dzwoń.
-Po co, jeżeli jesteście na mnie źli?
-Jesteśmy źli tylko dlatego, że wysłaliśmy cię tam dla odpoczynku, a nie po to abyś była z jakimś zjebanym egoistą!
-Nie masz prawa tak o nim mówić!
-No też myślę, że to jest za ładne określenie.
-Was wszystkich chyba już do końca pojebało! Neymar jest jedyną osobą, którą szczerze kocham. W nim mam wsparcie, znaczy miałam ale nie ważne.-W tym momencie przerwała mi mama.
-O czyli cię zostawił.
-Nie sama od niego odeszłam i nie przerywaj mi. Myślałam, że rodzice są od wspierania, a nie od prawienia kazań. Uczyłaś mnie, że nie wolno oceniać ludzi jeśli się ich nie zna. Nie pozwalałaś mi krytykować innych, a teraz co? Całe 18 lat poszło na marne? Nie chce na razie mieć z wami nic wspólnego i żałuję, że wyjechałam z Barcelony.
-To co, może mam jeszcze zadzwonić po twojego Neymarka?
-Spierdalaj.-Po tych słowach wybiegłam z domu. Postanowiłam tymczasowo zamieszkać w hotelu. Musiałam odreagować tą sytuację więc poszłam do sklepu. Jak zwykle kupiłam wódkę i paczkę fajek. Wróciłam do hotelu i usłyszałam, że ktoś do mnie dzwoni. Na wyświetlaczu widniał napis: Ney <3 i jego zdjęcie. Postanowiłam odebrać.
-Spierdalaj.-Po tych słowach wybiegłam z domu. Postanowiłam tymczasowo zamieszkać w hotelu. Musiałam odreagować tą sytuację więc poszłam do sklepu. Jak zwykle kupiłam wódkę i paczkę fajek. Wróciłam do hotelu i usłyszałam, że ktoś do mnie dzwoni. Na wyświetlaczu widniał napis: Ney <3 i jego zdjęcie. Postanowiłam odebrać.
-Prosiłam cię abyś nie dzwonił.
-Skąd wiesz o Tini?
-Mmm tak, dzięki, że się mną przejmujesz.
-No przejmuję, dlatego pytam o Tini. Gdyby nie ona, była byś teraz ze mną.
-Nie, Ney. Gdybyś mnie nie okłamał była bym z tobą.
-Nie okłamałem cię.
-Ta aha. Ciekawe. Cześć.
-Nie! Sabina daj mi się wytłumaczyć. Proszę.
-Tutaj nie ma co tłumaczyć i przypomnę ci, że istnieje coś takiego jak sms'y i to, abyś do mnie nie dzwonił.
-A mogę pisać?
-Chyba wyraźnie mówię.-Po tych słowach rozłączyłam się. Kilka minut później dzwoniła do mnie Rafa, jednak nie miałam ochoty z nią rozmawiać, jeżeli oczywiście nie był to jej szurnięty brat. Wyłączyłam telefon ponieważ Neymar wysłał mi sms'a. Gdyby wcześniej nie zadzwonił napewno bym go przeczytała. Nie potrzebuje jego fałszywych tłumaczeń. Z torby wyciągnęłam mój dzisiejszy zakup. Wódka u mnie długo nie pobędzie, a papierosy tym bardziej.
Perspektywa Neymara.
Sabina źle postąpiła. Wyciągnęła pochopne wnioski. Cały czas przed oczami mam kartkę, którą zostawiła mi przed wyjazdem. Nie okłamałem jej. Nie spotkałem się z Tini. Tak podobała mi się kiedyś, ale jak sami słyszycie to już przeszłość. Gdy rano wszedłem do pokoju Sabiny nigdzie jej nie było, więc postanowiłem wejść do łazienki. Na kafelkach leżała zakrwawiona żyletka. Na pewno tak się śpieszyła, że jej nie zauważyła, albo zapomniała sprzątnąć. Jednak gdy to zauważyłem nogi się pode mną ugięły. Było mi przykro, że pocięła się prze ze mnie. W każdym bądź razie muszę jej to wynagrodzić.
Kilka dni później.
Perspektywa Sabiny.
Wódka i papierosy już nie pomagają, Kompletnie nie wiem co mam ze sobą zrobić. Codziennie rozmyślam nad tym, co by było gdyby... Na szczęście dzisiaj spotykam się z moimi dawnymi bardzo dobrymi kolegami i koleżankami. Mam nadzieję, że oni nie wiedzą o mnie i o Neymarze. Z rodzicami prawie co się nie odzywam. Mama przeprosiła mnie, za to co mi powiedziała, lecz wtedy nie docierały do mnie niczyje słowa. Neymar pisze do mnie cały czas, lecz nie wiem co jest w tych wiadomościach. Na spotkanie ubrałam się tak:
Oczywiście na nadgarstku miałam bandamkę ponieważ każdego dnia okaleczałam coraz większą część swojego ciała. Bardzo brakowało mi Neymara jednak już nic na to nie poradzę i czasu nie cofnę. Z przyjaciółmi spotkałam się na orliku obok naszej starej szkoły. Wszyscy serdecznie się przywitaliśmy i poszliśmy się przejść.
-I jak było w Hiszpanii?
-Może jednak zmienimy temat.-Nalegałam.
-Dlaczego? Dragów nie miałaś? Spokojnie my cię zaraz w nie zaopatrzymy.
-Pojebało was?
-Ty uważaj na słowa.
-Chociaż...To nie jest wcale taki zły pomysł żebym ćpała czy coś, to może mi pomóc.-Pomyślałam i przez przypadek powiedziałam to na głos.
-Co tym razem odpierdoliłaś? W czym dragi mają ci pomóc?
-Y no y w y byciu hmmm po prostu brakuje mi tego.-Strasznie zdziwiły mnie własne słowa.
Dwa tygodnie później.
Ćpam od spotkania z przyjaciółmi. Tak, teraz mogę ich nazwać przyjaciółmi. Siedząc na hotelowym łóżku zadzwonił mi telefon. By to mój tata. Postanowiłam odebrać.
-Kolejne kazania? Nie mam ochoty na nie, najwyżej wyślij mi sms'a, którego i tak będę miała w dupie.
-Sabina, odzywaj sie normalnie! Dzwonię, aby ci powiedzieć, że przyszła jakaś paczka do ciebie i kiedy masz zamiar ją odebrać?
-Za 20 minut jestem u was.
-Czekamy. Pa
***************************************
No i mamy kolejny rozdział :)
Liczę na szczerą opinie i jakieś rady od was.
Nie wiem czy jest jeszcze sens pisanie tego bloga ;/, chociaż jestem zadowolona z moich dwóch ostatnich rozdziałów oraz 36 w którym są jeszcze małe poprawki. ;D
Jak myślicie co Sabina dostałą w tej paczce i od kogo?
-I jak było w Hiszpanii?
-Może jednak zmienimy temat.-Nalegałam.
-Dlaczego? Dragów nie miałaś? Spokojnie my cię zaraz w nie zaopatrzymy.
-Pojebało was?
-Ty uważaj na słowa.
-Chociaż...To nie jest wcale taki zły pomysł żebym ćpała czy coś, to może mi pomóc.-Pomyślałam i przez przypadek powiedziałam to na głos.
-Co tym razem odpierdoliłaś? W czym dragi mają ci pomóc?
-Y no y w y byciu hmmm po prostu brakuje mi tego.-Strasznie zdziwiły mnie własne słowa.
Dwa tygodnie później.
Ćpam od spotkania z przyjaciółmi. Tak, teraz mogę ich nazwać przyjaciółmi. Siedząc na hotelowym łóżku zadzwonił mi telefon. By to mój tata. Postanowiłam odebrać.
-Kolejne kazania? Nie mam ochoty na nie, najwyżej wyślij mi sms'a, którego i tak będę miała w dupie.
-Sabina, odzywaj sie normalnie! Dzwonię, aby ci powiedzieć, że przyszła jakaś paczka do ciebie i kiedy masz zamiar ją odebrać?
-Za 20 minut jestem u was.
-Czekamy. Pa
***************************************
No i mamy kolejny rozdział :)
Liczę na szczerą opinie i jakieś rady od was.
Nie wiem czy jest jeszcze sens pisanie tego bloga ;/, chociaż jestem zadowolona z moich dwóch ostatnich rozdziałów oraz 36 w którym są jeszcze małe poprawki. ;D
Jak myślicie co Sabina dostałą w tej paczce i od kogo?
sobota, 16 maja 2015
Rozdział 34
-No wiesz, ona kiedyś podobała się Neymarowi i nawet było coś pomiędzy nimi, tylko że- I tutaj przerwała swoją wypowiedź.
-Tylko że co !? Mów szybko!
-Tylko, że ty się pojawiłaś -Spuściła głowę-Tylko nie bądź na niego zła. On cię kocha
-Kurwa!
-Coś nie tak?
-Nie nie. Wszystko w porządku.-Oczywiście ją okłamałam. To, co usłyszałam wstrząsnęło mną. Już kolejnej osobie niszczę życie. Przed przyjazdem tutaj rozwaliłam kilka związków moich przyjaciółek. Robiłam innym nadzieję, a następie chciałam aby o mnie zapomnieli i tak będzie i tym razem. Nie chce, aby ta Tini miała przeze mnie zjebane życie. Z zamyśleń wyrwała mnie Brazylijka.
-Ej Sabina idziemy po Shak?
-Y. Jasne, tylko wiesz może gdzie ona jest?
-Zdaje mi sie, że u Leo, bo inaczej Ney by nic nie mówił.
-Okey to chodźmy.
Po 30 minutach byłyśmy przed domem Messiego jednak nie było istotnej dla mnie rzeczy. Chodzi mi o samochód mojego chłopaka. Po wejściu do środka ujrzałam Gerarda, Messiego oraz Shakirę. Od razu po naszym wejściu chłopaki poderwali się z kanapy jak oparzeni. Podbiegli do nas i szepnęli ciche: "dziękuję i zabierzcie ją stąd." Od razu wykonałyśmy ich polecenie. Próbowałam ukryć towarzyszące mi w tej chwili uczucia. Było mi przykro, że Ney mnie oszukał, że tak łatwo przyszło mi to, aby mnie zastąpić byle kim. Wszystkie trzy poszłyśmy do domu Shak i Gerarda. Plotkowałyśmy chyba o wszystkim czym się dało, obejrzałyśmy jakiś romans i już nie mogłam dalej wytrzymać. Potrzebowałam w tej chwili samotności, więc postanowiłam wrócić do domu Brazylijczyka. Bardzo ciężko było mi uwolnić się od dziewczyn jednak wmówiłam im, że potrzebuje odpoczynku i ciszy. Przed godziną 21:00 weszłam do domu piłkarza. Było cicho i ciemno. Właśnie takiego miejsca potrzebowałam. Powoli poszłam do "swojego" pokoju i usiadłam na łóżku. By myślałam co będzie dalej. Kocham Neymara, ale też na pewno kocha go dziewczyna z którą miał się spotkać. Tylko, że które spotkania trwają cztery godziny i nie oszukujmy się, gdyby nic do niej nie czuł nie skłamał bym mnie tym iż idzie do swojego przyjaciela. Postanowiłam do niego zadzwonić. Nie odebrał ze pierwszym razem, za drugim i nawet za trzecim. Nie próbowałam już dalej do niego dzwonić, bo przecież do trzech razy sztuka. Wstałam z łóżka i sięgnęłam swoje walizki. Wrzuciłam do nich wszystkie swoje rzeczy, tylko zostawiłam ubranie oraz kosmetyki na jutrzejszy dzień. Zegarek na telefonie wskazywał mi godzinę 22:18. Na szczęście do domu nie przyszła jeszcze Rafa i na nieszczęście nie ma w domu mojego chłopaka. Chciałam zadzwonić do niego jeszcze raz, ale nie mogłam. Nie potrafiłam, co brałam telefon do ręki po moim policzku spływała łza i uświadamiałam sobie, że w tym momencie mnie zdradza. Nie zastanawiając się dłużej wyciągnęłam z portfela żyletkę i poszłam do łazienki, na wszelki wypadek zamknęłam drzwi. Oby tylko teraz do domu nie wróciła Brazylijka. Bez chwili namysłu przyjechałam żyletką po nadgarstku. Powtórzyłam ten ruch wiele, wiele razy, aż nie miałam już gdzie się okaleczać. Chciałam zrobić to samo z nogami lecz odpuściłam. W każdej chwili na rękę mogę założyć bandamkę, a nóg tak łatwo ukryć się nie da. Ze łzami w oczach wyszłam z łazienki, wyszłam na balkon i wyciągnęłam z walizki paczkę papierosów. Nie chciałam palić, ponieważ nic by to nie zmieniło no ale niestety. Następnie wróciłam do pokoju i położyłam się spać. Strasznie ciężko było mi usnąć, wierciłam się po łóżku przez około półtorej godziny, lecz w końcu usnęłam.
Rano obudziłam się o godzinie 8:13. W domu było cicho. Wstałam, wzięłam naszykowane wczoraj ubranie i poszłam do łazienki. Umyłam się i wysuszyłam włosy. Zrobiłam bardzo mocny makijaż i ubrałam się tak:
Założyłam bandamkę i zeszłam wraz z walizką na dół. Bagaż postawiłam przy drzwiach i wtedy przypomniało mi się o "prezencie", który kupiłam Neyowi w tym samym czasie co Bru. Naszykowałam podarunek i wzięłam kartkę. Weszłam do sypialni napastnika i przy łóżku położyłam full capa. Na kartce było napisane tak:
-Tylko że co !? Mów szybko!
-Tylko, że ty się pojawiłaś -Spuściła głowę-Tylko nie bądź na niego zła. On cię kocha
-Kurwa!
-Coś nie tak?
-Nie nie. Wszystko w porządku.-Oczywiście ją okłamałam. To, co usłyszałam wstrząsnęło mną. Już kolejnej osobie niszczę życie. Przed przyjazdem tutaj rozwaliłam kilka związków moich przyjaciółek. Robiłam innym nadzieję, a następie chciałam aby o mnie zapomnieli i tak będzie i tym razem. Nie chce, aby ta Tini miała przeze mnie zjebane życie. Z zamyśleń wyrwała mnie Brazylijka.
-Ej Sabina idziemy po Shak?
-Y. Jasne, tylko wiesz może gdzie ona jest?
-Zdaje mi sie, że u Leo, bo inaczej Ney by nic nie mówił.
-Okey to chodźmy.
Po 30 minutach byłyśmy przed domem Messiego jednak nie było istotnej dla mnie rzeczy. Chodzi mi o samochód mojego chłopaka. Po wejściu do środka ujrzałam Gerarda, Messiego oraz Shakirę. Od razu po naszym wejściu chłopaki poderwali się z kanapy jak oparzeni. Podbiegli do nas i szepnęli ciche: "dziękuję i zabierzcie ją stąd." Od razu wykonałyśmy ich polecenie. Próbowałam ukryć towarzyszące mi w tej chwili uczucia. Było mi przykro, że Ney mnie oszukał, że tak łatwo przyszło mi to, aby mnie zastąpić byle kim. Wszystkie trzy poszłyśmy do domu Shak i Gerarda. Plotkowałyśmy chyba o wszystkim czym się dało, obejrzałyśmy jakiś romans i już nie mogłam dalej wytrzymać. Potrzebowałam w tej chwili samotności, więc postanowiłam wrócić do domu Brazylijczyka. Bardzo ciężko było mi uwolnić się od dziewczyn jednak wmówiłam im, że potrzebuje odpoczynku i ciszy. Przed godziną 21:00 weszłam do domu piłkarza. Było cicho i ciemno. Właśnie takiego miejsca potrzebowałam. Powoli poszłam do "swojego" pokoju i usiadłam na łóżku. By myślałam co będzie dalej. Kocham Neymara, ale też na pewno kocha go dziewczyna z którą miał się spotkać. Tylko, że które spotkania trwają cztery godziny i nie oszukujmy się, gdyby nic do niej nie czuł nie skłamał bym mnie tym iż idzie do swojego przyjaciela. Postanowiłam do niego zadzwonić. Nie odebrał ze pierwszym razem, za drugim i nawet za trzecim. Nie próbowałam już dalej do niego dzwonić, bo przecież do trzech razy sztuka. Wstałam z łóżka i sięgnęłam swoje walizki. Wrzuciłam do nich wszystkie swoje rzeczy, tylko zostawiłam ubranie oraz kosmetyki na jutrzejszy dzień. Zegarek na telefonie wskazywał mi godzinę 22:18. Na szczęście do domu nie przyszła jeszcze Rafa i na nieszczęście nie ma w domu mojego chłopaka. Chciałam zadzwonić do niego jeszcze raz, ale nie mogłam. Nie potrafiłam, co brałam telefon do ręki po moim policzku spływała łza i uświadamiałam sobie, że w tym momencie mnie zdradza. Nie zastanawiając się dłużej wyciągnęłam z portfela żyletkę i poszłam do łazienki, na wszelki wypadek zamknęłam drzwi. Oby tylko teraz do domu nie wróciła Brazylijka. Bez chwili namysłu przyjechałam żyletką po nadgarstku. Powtórzyłam ten ruch wiele, wiele razy, aż nie miałam już gdzie się okaleczać. Chciałam zrobić to samo z nogami lecz odpuściłam. W każdej chwili na rękę mogę założyć bandamkę, a nóg tak łatwo ukryć się nie da. Ze łzami w oczach wyszłam z łazienki, wyszłam na balkon i wyciągnęłam z walizki paczkę papierosów. Nie chciałam palić, ponieważ nic by to nie zmieniło no ale niestety. Następnie wróciłam do pokoju i położyłam się spać. Strasznie ciężko było mi usnąć, wierciłam się po łóżku przez około półtorej godziny, lecz w końcu usnęłam.
Rano obudziłam się o godzinie 8:13. W domu było cicho. Wstałam, wzięłam naszykowane wczoraj ubranie i poszłam do łazienki. Umyłam się i wysuszyłam włosy. Zrobiłam bardzo mocny makijaż i ubrałam się tak:
Założyłam bandamkę i zeszłam wraz z walizką na dół. Bagaż postawiłam przy drzwiach i wtedy przypomniało mi się o "prezencie", który kupiłam Neyowi w tym samym czasie co Bru. Naszykowałam podarunek i wzięłam kartkę. Weszłam do sypialni napastnika i przy łóżku położyłam full capa. Na kartce było napisane tak:
Nasza wspólna przygoda już się zakończyła. Zostawiam cię samego ponieważ nie chce niszczyć Tini życia i właśnie nie jesteś sam, bo jest ona :) Nie jestem na ciebie zła tylko jest mi przykro, ale najwyraźniej nie jest ci potrzebna jakaś smarkula z problemami. Głupio trochę z twojej strony, że sie na tobie zawiodłam no ale cóż... Oczywiście cały czas będziesz w moim sercu, tylko nie w życiu. Może Bóg przypisał nas komuś zupełnie innemu? Nie wiem... jeżeli będziesz znał odpowiedź na to pytanie to po prostu wyślij mi wiadomość. Jedyne o co proszę to to, abyś do mnie nie dzwonił.
Sabina.
Ps. Nie zapomnij o mnie, tylko wymaż mnie ze swojego życia.
Wyszłam po cichu z domu i udałam sie na lotnisko. Złożyło się wyśmienicie, ponieważ ktoś zrezygnował z lotu i ja mogłam wrócić do domu.
**************************************************
Kochani wróciłam jednak nie na długo. Udało mi się wyżebrać od rodziców laptopa na godzinę. Niestety nie wiem, kiedy będzie następny rozdział lecz postaram się dodać go jak najszybciej.
Bardzo was proszę o wyrażeniu swojej opinii. Jak myślicie co się stanie dalej? Czy Ney będzie z Tini? A może Sabina nie wróci jednak do Polski? Może ją ktoś powstrzyma?
Przypominam, że można komentować anonimowo.
Przepraszam za błędy, ale bardzo się śpieszyłam pisząc to.
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ!
poniedziałek, 4 maja 2015
Rozdział 33.
Rano.
Obudziłam się o godzinie 7:04. Energicznie wstałam z łóżka i podeszłam do ogromnej szafy. Wyciągnęłam z niej to:
Poszłam do łazienki z wybranym ubraniem. Wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam włosy i pozostawiłam je rozpuszczone. Zrobiłam delikatny makijaż i zeszłam do kuchni. Robiąc sobie kawę zobaczyłam jak Ney schodzi na dół. Podszedł do mnie i pocałował w szyję.
-Wychodzisz dzisiaj gdzieś?
-Nie? A czemu pytasz?
-No bo tak wcześnie wstałaś i ślicznie wyglądasz.
-Mmm nie, nigdzie narazie nie idę i dziękuje.-Przyjemnie uśmiechnęłam się do chłopaka i usiadłam na blacie kuchennym.-A ty oprócz po południowego wyjścia, gdzieś idziesz?
-Tak.
-A mogę wiedzieć gdzie i z kim?
-Ze swoją dziewczyną na spacer, a później może na jakiś mecz.
-A jeżeli twoja dziewczyna się nie zgodzi, to co wtedy?
-Pomyśle, ale czemu miałaby się nie zgodzić?- Podszedł do mnie i objął powyżej tali.
-W sumie to nie wiem. -Mówiąc to, dyskretnie wyciągnęła jego telefon z kieszeni.-Może zdążysz ją z kimś zdradzić. -Oplotłam rękami jego szyje i namiętnie go pocałowałam. Następnie zeskoczyłam z blatu i schowałam telefon Neya do siebie, do kieszeni. Przywitałam się z Rafą, która akurat weszła do kuchni i zabrałam swoją kawę i udałam się do "swojego' pokoju. Chciałam zobaczyć, czy usunął sms'a od tej swojej Tini. Tak jak sądziłam, po wiadomości nie było ani śladu. Po cichu weszłam do pokoju Brazylijczyka i niestety go tam zastałam.
-Już się moja księżniczka stęskniła?
-Hmm szczerze to nie, tylko twój telefon leżał w kuchni i ci przynoszę, abyś później go nie szukał.
-Dzięki, a pojedziesz ze mną na lotnisko, bo muszę odwieść małego.
-Już?
-No, niestety. Cah gdzieś z nim wyjeżdża.
-A kiedy do nas wróci?
-Nie wiem.-W głosie Neymara można było wyczuć smutek i żal.
-A kiedy z nim jedziemy?
-W zasadzie to teraz powinniśmy się powoli zbierać.- Oboje poszliśmy do malucha i chwilkę się jeszcze z nim powygłupialiśmy. Przed godziną 11:00 byliśmy już na lotniskowym parkingu. Pożegnałam się z Davim, a następnie patrzałam jak malec nie chce, aby jego tatuś wypuszczał go z rąk. Ciężko było im się rozstać, lecz pożegnań nadszedł czas. Odstawiliśmy samochód i poszliśmy się przejść. Spacer zajął nam kilka godzin. Po powrocie razem z Neymarem postanowiliśmy zrobić coś do jedzenia. Ja nie miałam ochoty na nic, ale zaproponowałam Brazylijczykowi, iż możemy zrobić spaghetti. Zjedliśmy obiad i spędziliśmy kilka godzin na oglądanie filmów, bawienie się z Pokerem oraz wygłupianie się. Wreszcie nastała wyczekiwana przeze mnie godzina 16:00.
-Ney, kochanie nie szykujesz się?
-Ale gdzie?
-No miałeś spotkać się dzisiaj z Ti Messim.-Na szczęście z tego wybrnęłam.
-A no tak, a ty w tym czasie co będziesz robiła?
-Nie wiem jeszcze. Może gdzieś pójdę z twoją siostrą.
-Jestem za!-Krzyknęła Rafa schodząca ze schodów.
-Tylko wróć do domu w mniej więcej trzeźwym stanie.-Uśmiechnęłam się do chłopaka i razem z Brazylijką zaczęłyśmy się śmiać.
-No bardzo śmieszne.-Powiedział i poszedł na górę.
-A my co robimy?-Zapytałam.
-Może mały spacerek, hmmm?
-Znowu.
-No prosze. Chodź.
-No okey, tylko muszę iść się przebrać.
-O to pójdę z tobą, w zasadzie to nigdy nie widziałam jeszcze twoich ciuchów.-Poszłyśmy do "mojego" pokoju i zaczęłyśmy grzebać w szafie, aż do czasu, gdy wszedł Ney.
-Ej dziewczyny, a może zadzwonicie po Shakirę, co?
-Neymar!-Zmierzyłam go wzrokiem.
-Tak misiu?
-Czy wy na prawdę macie zamiar się upić?
-Możliwe... Ale po prostu-Nie dałam mu skończyc.
-Po prostu nie chcecie, aby ktoś was kontrolował. Rozumiem.
-Kocham.-Powiedział i wyszedł. Razem z Rafą wybrałam sobie ubranie i poszłam się przebrać. Miałm na sobie to:
-Teraz na pewno nie będzie mi zimno.-Zaśmiałam się i razem z Rafą zeszłyśmy do kuchni.
-A ty jeszcze nie u Leo?-Zaśmiała się siostra piłakrza.
-Mam jeszcze 15 minut, a z drugiej strony chciałem was poinformować, że biorę kluczyki od auta.
-Żartujesz prawda?-Nie chciałam przeszkadzać rodzeństwu więc oddaliłam się od nich kawałek i wsłuchiwałam się w ich wymianę zdań.
-Nie? A czemu miałbym to robić?
-Broń ci Panie Boże, abyś wsiadł za kółko po alkoholu!
-Spokojnie, aż taki głupi nie jestem.
-Mam taką nadzieję.
-Mam taką nadzije.-Brazylijczyk przedrzeźnił siostrę i pożegnał się za mną całusem w policzek. Po wyjściu chłopka przypomniałam sobie jedną rzecz, o którą chciałam spytać się Rafy już wcześniej.
-Ej moge zadać ci jedno pytanko?
-Jasne, ale dopiero gdy wyjdziemy z domu.-Z uśmiechem na twarzach opuściłyśmy domu i poszłyśmy w stronę parku. Dopiero po półtorej godziny przypomniało mi się pytanie.
-A właśnie!
-Co?
-No to pytanie.
-To pytaj szybko! Bo znów zapomnisz.
-Znasz może razem z Neymarem jakąś Tini?
-Pewnie. Taką brunetkę?
-Yhm.
-No i co w związku z tym, że ją znamy. Też chcesz?
-Może kiedyś, ale chciałam się zapytać kim ona dla was jest.
-Tini jest moją koleżanką.
-A dla Neymara?
-No wiesz, ona
************************************************************************
Kochani pytania na temat rozdziałów możecie kierować na tego aska: @BlogiONeymarze
Tam również mogłabym wam napisać, jakie blogi ja polecam. :)
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać na rozdział. Postaram się dodawać rozdziały częściej, ale nic nie obiecuję. Mam sporo nauki i w dodatku muszę podciągnąć oceny :P
Według mnie rozdział jest do dupy, a blog nie ma już sensu. xd
Proszę was o szczerą opinie ponieważ nie wiem, czy mam to kontynuować.
Przepraszam również, że rozdział jest taki krótki ;c
Obudziłam się o godzinie 7:04. Energicznie wstałam z łóżka i podeszłam do ogromnej szafy. Wyciągnęłam z niej to:
Poszłam do łazienki z wybranym ubraniem. Wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam włosy i pozostawiłam je rozpuszczone. Zrobiłam delikatny makijaż i zeszłam do kuchni. Robiąc sobie kawę zobaczyłam jak Ney schodzi na dół. Podszedł do mnie i pocałował w szyję.
-Wychodzisz dzisiaj gdzieś?
-Nie? A czemu pytasz?
-No bo tak wcześnie wstałaś i ślicznie wyglądasz.
-Mmm nie, nigdzie narazie nie idę i dziękuje.-Przyjemnie uśmiechnęłam się do chłopaka i usiadłam na blacie kuchennym.-A ty oprócz po południowego wyjścia, gdzieś idziesz?
-Tak.
-A mogę wiedzieć gdzie i z kim?
-Ze swoją dziewczyną na spacer, a później może na jakiś mecz.
-A jeżeli twoja dziewczyna się nie zgodzi, to co wtedy?
-Pomyśle, ale czemu miałaby się nie zgodzić?- Podszedł do mnie i objął powyżej tali.
-W sumie to nie wiem. -Mówiąc to, dyskretnie wyciągnęła jego telefon z kieszeni.-Może zdążysz ją z kimś zdradzić. -Oplotłam rękami jego szyje i namiętnie go pocałowałam. Następnie zeskoczyłam z blatu i schowałam telefon Neya do siebie, do kieszeni. Przywitałam się z Rafą, która akurat weszła do kuchni i zabrałam swoją kawę i udałam się do "swojego' pokoju. Chciałam zobaczyć, czy usunął sms'a od tej swojej Tini. Tak jak sądziłam, po wiadomości nie było ani śladu. Po cichu weszłam do pokoju Brazylijczyka i niestety go tam zastałam.
-Już się moja księżniczka stęskniła?
-Hmm szczerze to nie, tylko twój telefon leżał w kuchni i ci przynoszę, abyś później go nie szukał.
-Dzięki, a pojedziesz ze mną na lotnisko, bo muszę odwieść małego.
-Już?
-No, niestety. Cah gdzieś z nim wyjeżdża.
-A kiedy do nas wróci?
-Nie wiem.-W głosie Neymara można było wyczuć smutek i żal.
-A kiedy z nim jedziemy?
-W zasadzie to teraz powinniśmy się powoli zbierać.- Oboje poszliśmy do malucha i chwilkę się jeszcze z nim powygłupialiśmy. Przed godziną 11:00 byliśmy już na lotniskowym parkingu. Pożegnałam się z Davim, a następnie patrzałam jak malec nie chce, aby jego tatuś wypuszczał go z rąk. Ciężko było im się rozstać, lecz pożegnań nadszedł czas. Odstawiliśmy samochód i poszliśmy się przejść. Spacer zajął nam kilka godzin. Po powrocie razem z Neymarem postanowiliśmy zrobić coś do jedzenia. Ja nie miałam ochoty na nic, ale zaproponowałam Brazylijczykowi, iż możemy zrobić spaghetti. Zjedliśmy obiad i spędziliśmy kilka godzin na oglądanie filmów, bawienie się z Pokerem oraz wygłupianie się. Wreszcie nastała wyczekiwana przeze mnie godzina 16:00.
-Ney, kochanie nie szykujesz się?
-Ale gdzie?
-No miałeś spotkać się dzisiaj z Ti Messim.-Na szczęście z tego wybrnęłam.
-A no tak, a ty w tym czasie co będziesz robiła?
-Nie wiem jeszcze. Może gdzieś pójdę z twoją siostrą.
-Jestem za!-Krzyknęła Rafa schodząca ze schodów.
-Tylko wróć do domu w mniej więcej trzeźwym stanie.-Uśmiechnęłam się do chłopaka i razem z Brazylijką zaczęłyśmy się śmiać.
-No bardzo śmieszne.-Powiedział i poszedł na górę.
-A my co robimy?-Zapytałam.
-Może mały spacerek, hmmm?
-Znowu.
-No prosze. Chodź.
-No okey, tylko muszę iść się przebrać.
-O to pójdę z tobą, w zasadzie to nigdy nie widziałam jeszcze twoich ciuchów.-Poszłyśmy do "mojego" pokoju i zaczęłyśmy grzebać w szafie, aż do czasu, gdy wszedł Ney.
-Ej dziewczyny, a może zadzwonicie po Shakirę, co?
-Neymar!-Zmierzyłam go wzrokiem.
-Tak misiu?
-Czy wy na prawdę macie zamiar się upić?
-Możliwe... Ale po prostu-Nie dałam mu skończyc.
-Po prostu nie chcecie, aby ktoś was kontrolował. Rozumiem.
-Kocham.-Powiedział i wyszedł. Razem z Rafą wybrałam sobie ubranie i poszłam się przebrać. Miałm na sobie to:
-Teraz na pewno nie będzie mi zimno.-Zaśmiałam się i razem z Rafą zeszłyśmy do kuchni.
-A ty jeszcze nie u Leo?-Zaśmiała się siostra piłakrza.
-Mam jeszcze 15 minut, a z drugiej strony chciałem was poinformować, że biorę kluczyki od auta.
-Żartujesz prawda?-Nie chciałam przeszkadzać rodzeństwu więc oddaliłam się od nich kawałek i wsłuchiwałam się w ich wymianę zdań.
-Nie? A czemu miałbym to robić?
-Broń ci Panie Boże, abyś wsiadł za kółko po alkoholu!
-Spokojnie, aż taki głupi nie jestem.
-Mam taką nadzieję.
-Mam taką nadzije.-Brazylijczyk przedrzeźnił siostrę i pożegnał się za mną całusem w policzek. Po wyjściu chłopka przypomniałam sobie jedną rzecz, o którą chciałam spytać się Rafy już wcześniej.
-Ej moge zadać ci jedno pytanko?
-Jasne, ale dopiero gdy wyjdziemy z domu.-Z uśmiechem na twarzach opuściłyśmy domu i poszłyśmy w stronę parku. Dopiero po półtorej godziny przypomniało mi się pytanie.
-A właśnie!
-Co?
-No to pytanie.
-To pytaj szybko! Bo znów zapomnisz.
-Znasz może razem z Neymarem jakąś Tini?
-Pewnie. Taką brunetkę?
-Yhm.
-No i co w związku z tym, że ją znamy. Też chcesz?
-Może kiedyś, ale chciałam się zapytać kim ona dla was jest.
-Tini jest moją koleżanką.
-A dla Neymara?
-No wiesz, ona
************************************************************************
Kochani pytania na temat rozdziałów możecie kierować na tego aska: @BlogiONeymarze
Tam również mogłabym wam napisać, jakie blogi ja polecam. :)
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać na rozdział. Postaram się dodawać rozdziały częściej, ale nic nie obiecuję. Mam sporo nauki i w dodatku muszę podciągnąć oceny :P
Według mnie rozdział jest do dupy, a blog nie ma już sensu. xd
Proszę was o szczerą opinie ponieważ nie wiem, czy mam to kontynuować.
Przepraszam również, że rozdział jest taki krótki ;c
Subskrybuj:
Posty (Atom)