Dwa dni później.
Postanowiłam cały dzisiejszy wyjazd przemyśleć na spokojnie. Zdecydowałam się na wyjechanie z Polski. Bo przecież nie zacznę kolejnego rozdziału w swoim życiu skoro nie skończę tego z Neymarem, a może ja w cale nie chce go kończyć? Odruchowo chwyciłam telefon do ręki, który pokazywał godzinę 7:14. Energicznie wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej ubranie i poszłam do łazienki. Umyłam się, wysuszyłam włosy oraz zrobiłam bardzo mocny makijaż. Ubrałam się tak:
Oczywiście założyłam bandamkę i wyszłam z łazienki. Wszystkie swoje ubrania wrzuciłam do walizki i położyłam ją przy drzwiach. Postanowiłam coś w sobie zmienić,a więc poszłam do fryzjera. Przefarbowałam włosy, a efekt był taki:
Oczywiście założyłam bandamkę i wyszłam z łazienki. Wszystkie swoje ubrania wrzuciłam do walizki i położyłam ją przy drzwiach. Postanowiłam coś w sobie zmienić,a więc poszłam do fryzjera. Przefarbowałam włosy, a efekt był taki:
Szybkim krokiem wróciłam do hotelu. Wzięłam walizkę i wymeldowałam się z niego. Zadzwoniłam po taksówkę, która zawiozła mnie na lotnisko. Wsiadłam do samolotu i zaczęłam myśleć nad Neymarem. A jeżeli on już nie będzie chciał mnie znać? Jeżeli znalazł sobie już kogoś innego? Jeżeli on będzie miał racje i nie spotkał się z Tini, to wyjdę na kompletną idiotkę. Myślałam tak z dobre kilka godzin. Zabijając czas czytałam kolejne sms'y, które wysłał mi Ney. Na reszcie stewardessa kazała zapiąć pasy i w końcu wylądowałam w Brazylii. Jestem tutaj dopiero pierwszy raz i na pewno gdzieś się zgubię. Zadzwoniłam po taksówkę i po około 20 minutach byłam w jakimś hotelu. Zostawiłam tam bagaż i powoli zaczęłam iść w kierunku stadionu. Tylko problem w tym, że nie mam zielonego pojęcia jak tam dojść. Zaczepiłam jakiegoś mężczyznę, który wskazał mi drogę oraz podał swój numer telefonu. Przed godziną 20:30 byłam na stadionie. Założyłam koszulkę, którą dostałam od Neymara i zajęłam swoje miejsce. Akurat reprezentacja Brazylii miała trening. Próbowałam uniknąć wzroku Neymara, który błądził po całym stadionie. I stało się to. Zobaczył mnie i nie przejmując się niczym zaczął biec w moją stronę. Help! Co ja mam teraz zrobić? Przecież nie zacznę przed nim uciekać, aż taka głupia to ja nie jestem, chociaż... można spróbować. Haha i jeszcze będę krzyczała, że mój fan, dla którego jestem boginią mnie gania. Jednak za dużo czasu straciłam na przemyślenia. Piłkarz podbiegł do mnie i wziął na ręce.
-Puścisz mnie?
-Dlaczego? Bardzo się za tobą stęskniłem.
-Przyjechałam tutaj wyjaśnić tą sprawę z Tini i tyle po mnie.
-Nie możesz mi tego zrobić.
Nagle jakiś piłkarz zaczął krzyczeć.-Ney chodź tu. Zaraz mecz!
-A właśnie! W zasadzie co musimy pogadać o jeszcze jednej sprawie.
-Jakiej?
-Nie słyszałeś, co mówił do ciebie kolega?
-To tylko kolega, teraz mam ciebie.
-Ale teraz to chyba jestem nikim dla ciebie.
-Nie możesz tak mówić, nadal cię kocham.
-I w ogóle nie przestałeś?
-Nie.
-Cierpiałeś?
-Cierpiałem? Kurwa czułem się jakbym umierał każdego dnia na nowo.
-A może z innego powodu, cierpiałeś i umierałeś?
-Co?
-No wiesz...Okaleczając się robisz sobie krzywdę, psujesz sobie psychikę i tak jakby umierasz, tylko że od środka.
-Ale ja się nie tnę!
-Chyba tylko teraz.
-Ta no to spójrz na siebie. Dziewczyno jest tu gorąco, a ty ubrałaś się jakby było tutaj z 15 stopni, a bandamki niby taka ładna i fajna.
-Dobra chyba nawet nie musimy sobie wyjaśniać sprawy z twoją koleżanką, przyjaciółkę czy chuj wie kim. Cześć.
-Sabina poczekaj. Nie przyjechałaś się ze mną kłócić, chyba co?
-No nie, ale nie mam ochoty z tobą rozmawiać! Proste prawda?
-Dobra spierdalaj.
-Może trochę grzeczniej. Ludzie tu są.
-Pierdol się.
-Nie mam z kim?
-Znaleźć ci kogoś? Albo czekaj zadzwonię po Kamila.
-Dobra nara ci.
Odwróciłam się na pięcie i już chciałam odejść od napastnika jednak złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.
-Ała puszczaj.
Brazylijczyk jednak zignorował moje polecenie i złączył nasze usta. Tak właśnie tego mi brakowało, ale w tej chwili mu ulegnę i wszystko pójdzie w niepamięć. Jednak nasz pocałunek przerwał trener Neymara.
-Bardzo się ciesze, że jest między wami okey, ale Neyamr za kilka minut jest mecz.
-Już idę trenerze.-Spuścił głowę.-A do ciebie jeszcze wrócę.-Dał mi buziaka w policzek i odszedł.
*********************************************************
Tak pięknie ♥
Ale do czasu oczywiście :D
Kochani ostatnio spadł liczba wyświetleń i jesz mało komentarzy, dlatego proszę każdego z was o skomentowanie tego (można anonimowo) Ponieważ nie wiem czy jest jeszcze sens pisania tego bloga... No cóż nic tu po mnie.
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ.
Musisz pisać tego bloga!
OdpowiedzUsuńCodziennie sprawdzam czy dodałaś nowy rodział:)
Cudowny!!<3
CUDOWNY ♡♡♡
OdpowiedzUsuńKocham tago bloga. Chce next ❤❤❤❤
OdpowiedzUsuńnareszcie rozdział *o* myślałam ,że się niedoczekam ,cudowny ,czekam na next <33 :**
OdpowiedzUsuń😍😍😍masakra
OdpowiedzUsuńŚwietny :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :)
Super, czekam na next!✌👌😃
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWkońcu! Czekam na więcej <3
OdpowiedzUsuńWszyscy kochamy tego bloooga <33.
OdpowiedzUsuńPisz go dalej proosze ;*.
Rozdział mega super :D.
Czekam na kolejny ;).