Rano wstałam i od razu poszłam do łazienki. Wyszykowałam sie i wyglądałam o tak:
Włosy zostawiłam rozpuszczone i zrobiłam delikatny makijaż.
Następnie wróciłam do Brazylijczyka na łóżko i się obok niego położyłam. Musiał się obudzić, chwilę po mnie, bo też jest już ubrany. Kładąc się obok niego lekko musnęłam jego usta.
-Dzień dobry księżniczko.
-Dzień dobry, piłkarzyno.-Uśmiechnęłam sie do niego przyjaźnie.
-Jak się spało?
-Okey... Ale od kiedy ty zadajesz takie pytania?
-Od zawsze?
-To chyba laskom, które przeleciałeś i zostawiłeś.-Powiedziałam przez śmiech.
-Ej, co nie jest miłe.-Powiedział i zrobił smutną minę.
-Ważna, że ja mogę się z tego śmiać.-Powiedziałam i wstałam z łóżka. Wzięłam fajki i wyszłam na balkon. Usiadłam na chłodnych kafelkach i się zaciągłam. Po chwili przyszedł do mnie Neymar i również zaczął palić. Jak tylko to zobaczyłam to się cholernie zdenerwowałam. Na początku myślałam, że piłkarz chce zrobić mi na złość, ale wziął jednego bucha, drugiego, a trzeciego już nie zdążył. Wytrąciłam mu z ręki papierosa i zaczęłam się w niego wpatrywać...
-Po co to robisz?
-Wiem, że nie chcesz abym palił, a jeżeli ty nie przestaniesz... Ja zacznę.
-Ty chyba oszalałeś!
-Nie...
-Tak! Ty nie możesz palić, grasz w piłkę, nie pozwalam ci na to, rozumiesz?-Krzyczałam
-Przestaniesz palić, ja nie zacznę... To chyba jasne.-Powiedział w miarę spokojnie.
-Ja mogę... Nie mam codziennie treningów, nie mam osób, które mnie podziwiają... Mogę robić wszystko...
-Nie możesz!-Wrzasnął
-Bo?-Ja również krzyczałam jak najgłośniej potrafiłam. Nastała chwila ciszy.
-Nie przestaniesz palić, to mnie stracisz.-Powiedział opanowanym głosem. Jego słowa jakoś mnie zabolały... Tylko osoby, które nie pasują do naszego życia się traci... Chciałam od niego odejść, jednak chłopak złapał mnie za rękę i do siebie przyciągnął. Jednak to nie było zwykłe przyciągnięcie... Chłopak bardzo mocno mną szarpnął. Próbowałam być silna, jednak kilka łez spłynęło mi po policzku.
-Jeżeli wyjdziesz teraz z tego domu, możesz zapomnieć o nas..
Perspektywa Neymara.
-Jeżeli wyjdziesz teraz z tego domu, możesz zapomnieć o nas.. -Musiałem jej tak powiedzieć.. Wiem dobrze, że zrobiłaby coś głupiego. Albo by się upiła, albo pocięła lub kolejny raz zaczęła śpać. Mogłaby też zrobić inne o wiele gorsze rzeczy, ale nie chce o tym myśleć... Wiem, może za agresywnie do tego wszystkiego podszedłem, ale nie chce, aby osoba, którą tak bardzo kocham, niszczyła sobie takimi śmieciami życie. W ogóle po co ona pali, czy tak ciężko jest jej zrozumieć, że niszczy sobie wspaniały dar jakim jest życie? Przecież, zawsze gdy ma problemy może przyjść z nimi do mnie... Myślałem, że moje słowa dadzą jej coś do zrozumienia, jednak powstał inny efekt do zamierzanego. Sabina zaczęła się szarpać. Przecież nie mogłem jej zatrzymać przemocą.. Nie mógłbym jej zrobić żadnej krzywdy. Po pewnym czasie puściłem jej rękę, a ona po prostu wybiegła z domu.
Perspektywa Izabelli.
Razem z rodzicami mojej przyjaciółki siedzieliśmy w kuchni. Przygotowywaliśmy śniadanie.. W pewnym momencie, usłyszeliśmy krzyki Neya i Sabiny. Chciałam pójść zobaczyć co sie stało, jednak pani Ola nie chciała mnie do nich puścić. Ona zawsze uważa, że osoby, które się kłócą muszą być same. Ponieważ podczas kłótni, potrafią sobie szczerze porozmawiać i złe rzeczy pójdą w niepamięć. Zgodziłam się z nią i szykowałam dalej posiłek. Za kilka minut usłyszeliśmy wieki trzask drzwi. Po sekundzie Sabina znalazła się na dole i bardzo szybko wybiegła z domu. Wybiegłam za nią, lecz gdy tylko wyszłam przed ogrodzenie, dziewczyny już nie było. Wróciłam do domu. Tam panowała głucha cisza. Chciałam iść na górę do Neymara jednak usłyszałam wielki hałas dobiegający z pięta domu. Następnie słychać było tłuczenie szklanych rzeczy.
Perspektywa Neymara.
Byłem na siebie strasznie zły. Jak mogłem pozwolić na to, aby Sabina wyszła z domu. Jednak ja słowa dotrzymuje... Z nami koniec, jeżeli dla niej ważniejsze są fajki, żyletki, alkohol czy narkotyki, a nie ja, to muszę uszanować jej zdanie... Tylko, że w tym momencie najważniejsza jest Sabina. To aby nie zrobiła nic głupiego, żeby później niczego nie żałowała. Uspokoiłem się chwilę i również wyszedłem z domu. Przywitałem się ze wszystkimi i zacząłem szukać jeszcze mojej dziewczyny. Napisałem sms'y do wszystkich chłopaków z drużyny czy jest u nich Sabina, jednak żaden nic nie wiedział. Daniemu, Messiemu oraz Gerem opowiedziałem co się stało. Chłopaki razem ze swoimi partnerkami pomogli mi szukać dziewczyny. Rozdzieliliśmy się... Poszedłem do naszego parku-Nie ma jej. Poszedłem na Camp Nou-Nie ma jej. Zadzwoniłem nawet do Kamila, któregoś razu, gdy Polka poszła się być, spisałem sobie jego numer telefonu, na wszelki wypadek. I chyba wypadek jest w tym momencie. Rozmawiałem z nim około 10 minut, jednak chłopak, mi powiedział, że od dłuższego czasu się z nią nie widział. W końcu zadzwoniła do mnie Shak.
-Neymar przyjdź szybko do parku przy moim domu.-Mówiła strasznie przerażonym głosem.
-Za 5 minut będę, ale co się stało?
-Pośpiesz się.. Może jeszcze zdążysz to zobaczyć.-Powiedziała i się rozłączyła. Przestraszyły mnie jej słowa: "Może jeszcze zdążysz to zobaczyć". Najszybciej jak potrafiłem pobiegłem w wyznaczone przez piosenkarkę miejsce. Zobaczyłem blondynkę i do niej podbiegłem.
-Co miałem zobaczyć?-Zapytałem jakby nie pewnym głosem. Dziewczyna spuściła głowę i pokazała palcem na rzeczkę z mostkiem. Na krawędzi siedziała moja księżniczka. Chciałem do niej podbiec, lecz Kolumbijka mnie zatrzymała.
-Neymar poczekaj. Podeszłam do niej, ale ona wtedy powiedziała: Jeżeli wykonasz jeszcze jeden krok w moją stronę skoczę stąd."
-Ale ja nie mogę jej na to pozwolić.-Mówiłem drżącym głosem.
-A o co wam poszło?-Zapytała zmartwiona dziewczyna.
-Zaczęło się od fajek, a skończyło się na tym, że powiedziałem jej: Że... -Ciężko mi było się do tego przyznać.-:Jeżeli wyjdziesz z tego domu to z nimi koniec.-Ledwo skończyłem i pobiegłem w stronę mostku. Dziewczyna właśnie stawała na krańcu poręczy... Podbiegłem do niej i w ostatniej chwili złapałem ją w talii. Zdjęłam z barierki i mocno do siebie przytuliłem. To, że z nią zerwę, jest już nie aktualne. Bardzo ją kocham, nawet jej okropny charakter. Sabina wtuliła się we mnie jeszcze mocnej i zaczęła płakać.
-Nie płacz księżniczko. Bardzo cię za wszystko przepraszam. Jeżeli palenie sprawia ci przyjemność to... to rób to, ale błagam cię, nigdy więcej takich numerów.
-Obiecuję, już nigdy czegoś takiego nie robię. Jeżeli tak bardzo nie lubisz papierosów, to nie będę paliła...Już nigdy żadnego Kamila, żadnej żyletki i wódki na smutki... Zrobię, to tylko i wyłącznie dla ciebie. Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu. Kocham cię!
-Ja ciebie też kocham!
Półtora roku później
Perspektywa Sabiny.
To co wydarzyło się ponad rok temu? No nie wracamy do tego. Razem z Neymarem oczekujemy dziecka. Synka. Zostałam z nim w Barcelonie. Bardzo go kocham. Od kiedy jestem w ciąży, każdego dnia zakochuje się w nim na nowo. Na pewno będzie dobrym tatusiem. Davi nie może doczekać się brata... Już nie wracam do starych nawyków... Staram się żyć szczęśliwie, bez problemów... Z Anto i Shak widuję sie codziennie. Stałyśmy się najlepszymi przyjaciółkami.. No oczywiście nie mogę zapomnieć o Rafie, która jest ze mną odkąd dowiedziała się, że będziemy bieli dziecko... Dzisiaj jest mecz. Neymar obiecał, że wygra to dla mnie i naszego dziecka. Bardzo jestem wdzięczna piłkarzowi, za wszystko co dla mnie. Bardzo go kocham i nie zamierzam zmienić swojego zdania.
********************************
No to mamy epilog.
Sama się tego nie spodziewałam, bo siadając do kolejnego posta myślałam, że napiszę kolejny rozdział i będzie okey, a tak jakoś mnie natknęło na taki zwrot akcji..
Bardzo dziękuję, tym wszytkim, którzy byli ze mną od samego początku i tym, którzy doszli i mnie nie zostawili <3
Jest ponad 32 tyś. wyświetleń. Jestem wam za to bardzo, ale to bardzo wdzięczna.
Jeżeli chcecie, czytać moje opowiadania nadal, to zapraszam na mojego drugiego bloga:
http://onitoznaczyneymariblanka.blogspot.com/
Kochani, jeżeli dam radę to założę, jeszcze jednego bloga. Również o Neymarze... Będzie on odmiennością od tego wyżej (tego co podałam wam linka) I mam nadzieję, że o mnie nie zapomnicie :) A więc do nowego posta na blogu Oni także poznali tajemnice miłości. I do "Bohaterów" na przyszłym blogu :***
BARDZO, ALE TO BARDZO WAM DZIĘKUJĘ! KOCHAM WAS <3 JESTEŚCIE NA PRAWDĘ WSPANIALI. BUZIAKI!!! :*
niedziela, 20 września 2015
wtorek, 15 września 2015
Rozdział 53.
Resztę dnia
spędziliśmy u Neymara w domu. Wygłupialiśmy się, wstawialiśmy zabawne
Snapy, aż w końcu zostałam sama. Leo chciał zostać na noc, jednak
powiedziałam mu, że jego partnerka oraz dziecko są o wiele ważniejsi.
Leo nie chętnie przyznał mi racje. Wybiła godzina 0:00, a mnie kolejny
raz opętała samotność, smutek kolejny raz się do mnie dobijał. Nie
wiedziałam co mam ze sobą zrobić, aż w końcu... Usłyszałam bardzo głośne dobijanie się do drzwi. Energicznie wstałam z rogówki i podeszłam do wejścia. Powoli otworzyłam drzwi i... i go ujrzałam. Na początku nie mogłam w to uwierzyć. Łza szczęścia spłynęła mi po policzku. Od razu rzuciłam się piłkarzowi w ramiona, wycałowałam go, a on wziął mnie na ręce i mocno do siebie przytulił.
-Bardzo się za tobą stęskniłem.-Wyszeptał jednak nie powiedział tego w swoim języku, on... On powiedział to po polsku. Zupełnie nie wiedziałam, co się wtedy dzieje. Wrócił mój chłopak, w dodatku potrafi powiedzieć coś w zupełnie obcym dla niego języku. Nie potrafiłam nic powiedzieć. Cały czas tkwiłam w tego uścisku.-Mam dla ciebie prezent.-No to już powiedział po portugalsku, jednak nie ważne, w jakim języku do mnie mówi, ważne, że jest przy mnie.-Ola, Kuba, Iza-Chłopak wypowiedział imiona bardzo bliskich mi osób. Na początku się zdziwiłam, ale po chwili ujrzałam ich wszystkich. Szczerze nie cieszyłam się z tego widoku, jednak Neymar zrobił to wszytko dla mnie, więc trzeba przynajmniej poudawać, że jestem szczęśliwa.
-Jejku, co wy tu robicie?-Zapytałam z jakże pięknym i jakże sztucznym uśmiechem na twarzy. Jednak Izka musiała to dostrzec, pewnie Ney zrobił by to samo, ale wyszedł przed sekundą z domu. Fajnie... Ledwo co do mnie wrócił i już znika. Zamyśliłam się, a Izabella właśnie kończyła na mnie krzyczeć.
-... Zrobił dla ciebie to wszystko... Nie zasługujesz na niego.-Powiedziała. Nie wiem, co mówiła do mnie wcześniej, ale zrobiło, mi się bardzo przykro, jednak musiałam udawać, że wszystko jest w porządku. Po chwili powiedziała szepcem.-Przepraszam.-Przytuliła mnie, ja oczywiście odwzajemniłam ten gest. Nastepnie przywitałam się z rodzicami, nie jak miałam w planach, czyli zwykłe, oschłe: Cześć. Podeszłam i się do nich przytuliłam. Po chwili wrócił Neymar z...walizkami?
-No zapowiada się świetnie.-Wymamrotałam i podeszłam do swojego chłopaka.-Ney kochanie, co ty robisz?
-Wnoszę walizki twojej przyjaciółki.
-Ale ona też ma rączki i sobie poradzi.-Powiedziałam to jak najwredniej potrafiłam. Czemu wrednie? No to tak... Nie było go przez tydzień, z Iza nie jest brzydko... Wszytko jasne, nie?
-Ale Sabina...
-Nie ma żadnego ale, chyba, że nie masz czasu dla mnie.-Mówiłam wpatrując się w jego śliczne czekoladowe oczka.
-Dla ciebie mam czas zawsze...-Powiedział i mnie namiętnie pocałował. Z racji, że każdy był bardzo zmęczony, poszliśmy się położyć. Rodzice oraz Izka zabrali swoje rzeczy do pokoi, a ja z Neymarem poszliśmy do jego sypialni. Brazylijczyk się położył, a ja na nim usiadłam.
-Podoba się prezent?
-Bardzo.-Powiedziałam i krzywo się uśmiechnęłam.
-A co to za mina?-Zapytał i złapał mnie za rękę.
-Bo bardzo się za tobą stęskniłam, i gdy w końcu wróciłem pojawili się oni... Z rodzicami mam spine, a Iza mnie ostatnio olała.
-Bo wtedy była ze mną i kupowaliś..-Nie dokończył.
-Ney?
-Masz przede mną jakąś tajemnice?
-Nie.-Powiedział, a ja wstałam i wyszłam na balkon zapalić. Tak w ogóle to nie pamiętam, kiedy ostatnio paliłam, ale no jestem zła... albo i zazdrosna. Po chwili przyszedł Neymar. Objął mnie od tyłu i zaczął się we mnie wpatrywać.
-Możesz przestać!?-Zapytałam w miarę łagodnie.
-Obraziłaś się?.-Zapytał, a raczej oznajmił.
-Nie... tylko.-Wahałam sie co mu odpowiedzieć. Na pewno chciałby usłyszeć prawdę.
-Tylko?
-Jestem zazdrosna. Boje się, że Iza stanie się dla ciebie ważniejsza, ładniejsza, chudsza, milsza, sympatyczniejsza.-Mogłabym wymieniać dalej, jednak chłopak mi przerwał złączając nasze usta. Po pocałunku wyszeptał mi do ucha:
-Ale to w tobie się zakochałem a nie w Izie.
Na same jego słowa moje serce zaczęło bić jak szalone. Neymar nie jest tylko moim chłopakiem, jest najwspanialszym skarbem jaki dostałam od życia.
-Kocham cię.-Powiedziałam
-Ja ciebie też, a tak a pro po, to ślicznie wyglądasz-Powiedział. Od razu się do niego przytuliłam. Wróciliśmy do sypialni i położyliśmy się spać.
Obudziłam się o godzinie 10:13. Ney jeszcze spał. Postanowiłam się wyszykować i przygotować jakieś śniadanie. Umyłam się, umalowałam, a następnie ubrałam w to:
Zeszłam na dół i rozmyślałam, co zrobić na śniadanie. Po kilku minutach do kuchni przyszła uśmiechnięta Iza. Może na prawdę powinnam się cieszyć z tego, że wszystkie osoby które kocham są teraz ze mną. Przywitałyśmy się buziakiem i zaczęłyśmy pić kawę, którą zdążyłam zaparzyć.
-Sabina, ja na prawdę ci zazdroszczę.-Powiedziała moja przyjaciółka.
-Ale czego.
-No, że masz takiego kogoś jak Ney.
-Ney?
-No, tak Ney.
-A dlaczego nie Neymar?
-No Ney jest fajniej.
-Ale ty nigdy tak nie mówiłaś.
-Ale zaczęłam.-powiedziała, a ja nie wiedziałam co mam jej powiedzieć, bo nie chce się z nią kłócić. Po chwili dodała.-Ney, ale nie martw się, najlepszej przyjaciółce nie zabiorę chłopaka.-Po jej słowach kamień spadł mi z serca. Przytuliłyśmy się i rozmawiałyśmy dalej. Następnie przygotowałyśmy Spaghetti. Tak wiem, miało być śniadanie jednak mało kto jada pierwszy posiłek o godzinie 13:00.
Poszłam obudzić rodziców, a Izka Neymara. Ogólnie cały dzień spędziliśmy w domu, na rozmowach i tak dalej. W końcu wieczorem udało mi się samej wyjść z domu z piłkarzem. Udaliśmy się na dłuższy spacer po Barcelonie, a około godziny 21 odwiedziliśmy Messiego i Anto. Spędziliśmy u nich godzinkę. Jednak przez prawie cały czas Ney bawił się z ich synkiem. Widzę, jak Naymar tęskni za swoim synkiem. Może to czas, abym i ja zrobiła mu jakąś niespodzinkę...
*****************
Proszę, oto kolejny rozdział :)
Neymar już wrócił... Koniec pomysłów, na tego bloga :c
Może najwyższy czas go zakończyć i założyć kolejnego i nad tym drugim trochę popracować... Co wy na to?
Liczę na szczere opinie... I może to Wy macie jakiś pomysł na to co dalej, co?
Życzę wam miłego popołudnia (chyba, że czytacie to dawno po moim dodaniu, więc miłego.../sam sobie dokończ/ :)
Z racji, że jetem chora i przez cały tydzień zostaje w domu postaram się dodać jakiegoś krótkiego posta jutro.
-Bardzo się za tobą stęskniłem.-Wyszeptał jednak nie powiedział tego w swoim języku, on... On powiedział to po polsku. Zupełnie nie wiedziałam, co się wtedy dzieje. Wrócił mój chłopak, w dodatku potrafi powiedzieć coś w zupełnie obcym dla niego języku. Nie potrafiłam nic powiedzieć. Cały czas tkwiłam w tego uścisku.-Mam dla ciebie prezent.-No to już powiedział po portugalsku, jednak nie ważne, w jakim języku do mnie mówi, ważne, że jest przy mnie.-Ola, Kuba, Iza-Chłopak wypowiedział imiona bardzo bliskich mi osób. Na początku się zdziwiłam, ale po chwili ujrzałam ich wszystkich. Szczerze nie cieszyłam się z tego widoku, jednak Neymar zrobił to wszytko dla mnie, więc trzeba przynajmniej poudawać, że jestem szczęśliwa.
-Jejku, co wy tu robicie?-Zapytałam z jakże pięknym i jakże sztucznym uśmiechem na twarzy. Jednak Izka musiała to dostrzec, pewnie Ney zrobił by to samo, ale wyszedł przed sekundą z domu. Fajnie... Ledwo co do mnie wrócił i już znika. Zamyśliłam się, a Izabella właśnie kończyła na mnie krzyczeć.
-... Zrobił dla ciebie to wszystko... Nie zasługujesz na niego.-Powiedziała. Nie wiem, co mówiła do mnie wcześniej, ale zrobiło, mi się bardzo przykro, jednak musiałam udawać, że wszystko jest w porządku. Po chwili powiedziała szepcem.-Przepraszam.-Przytuliła mnie, ja oczywiście odwzajemniłam ten gest. Nastepnie przywitałam się z rodzicami, nie jak miałam w planach, czyli zwykłe, oschłe: Cześć. Podeszłam i się do nich przytuliłam. Po chwili wrócił Neymar z...walizkami?
-No zapowiada się świetnie.-Wymamrotałam i podeszłam do swojego chłopaka.-Ney kochanie, co ty robisz?
-Wnoszę walizki twojej przyjaciółki.
-Ale ona też ma rączki i sobie poradzi.-Powiedziałam to jak najwredniej potrafiłam. Czemu wrednie? No to tak... Nie było go przez tydzień, z Iza nie jest brzydko... Wszytko jasne, nie?
-Ale Sabina...
-Nie ma żadnego ale, chyba, że nie masz czasu dla mnie.-Mówiłam wpatrując się w jego śliczne czekoladowe oczka.
-Dla ciebie mam czas zawsze...-Powiedział i mnie namiętnie pocałował. Z racji, że każdy był bardzo zmęczony, poszliśmy się położyć. Rodzice oraz Izka zabrali swoje rzeczy do pokoi, a ja z Neymarem poszliśmy do jego sypialni. Brazylijczyk się położył, a ja na nim usiadłam.
-Podoba się prezent?
-Bardzo.-Powiedziałam i krzywo się uśmiechnęłam.
-A co to za mina?-Zapytał i złapał mnie za rękę.
-Bo bardzo się za tobą stęskniłam, i gdy w końcu wróciłem pojawili się oni... Z rodzicami mam spine, a Iza mnie ostatnio olała.
-Bo wtedy była ze mną i kupowaliś..-Nie dokończył.
-Ney?
-Masz przede mną jakąś tajemnice?
-Nie.-Powiedział, a ja wstałam i wyszłam na balkon zapalić. Tak w ogóle to nie pamiętam, kiedy ostatnio paliłam, ale no jestem zła... albo i zazdrosna. Po chwili przyszedł Neymar. Objął mnie od tyłu i zaczął się we mnie wpatrywać.
-Możesz przestać!?-Zapytałam w miarę łagodnie.
-Obraziłaś się?.-Zapytał, a raczej oznajmił.
-Nie... tylko.-Wahałam sie co mu odpowiedzieć. Na pewno chciałby usłyszeć prawdę.
-Tylko?
-Jestem zazdrosna. Boje się, że Iza stanie się dla ciebie ważniejsza, ładniejsza, chudsza, milsza, sympatyczniejsza.-Mogłabym wymieniać dalej, jednak chłopak mi przerwał złączając nasze usta. Po pocałunku wyszeptał mi do ucha:
-Ale to w tobie się zakochałem a nie w Izie.
Na same jego słowa moje serce zaczęło bić jak szalone. Neymar nie jest tylko moim chłopakiem, jest najwspanialszym skarbem jaki dostałam od życia.
-Kocham cię.-Powiedziałam
-Ja ciebie też, a tak a pro po, to ślicznie wyglądasz-Powiedział. Od razu się do niego przytuliłam. Wróciliśmy do sypialni i położyliśmy się spać.
Obudziłam się o godzinie 10:13. Ney jeszcze spał. Postanowiłam się wyszykować i przygotować jakieś śniadanie. Umyłam się, umalowałam, a następnie ubrałam w to:
Zeszłam na dół i rozmyślałam, co zrobić na śniadanie. Po kilku minutach do kuchni przyszła uśmiechnięta Iza. Może na prawdę powinnam się cieszyć z tego, że wszystkie osoby które kocham są teraz ze mną. Przywitałyśmy się buziakiem i zaczęłyśmy pić kawę, którą zdążyłam zaparzyć.
-Sabina, ja na prawdę ci zazdroszczę.-Powiedziała moja przyjaciółka.
-Ale czego.
-No, że masz takiego kogoś jak Ney.
-Ney?
-No, tak Ney.
-A dlaczego nie Neymar?
-No Ney jest fajniej.
-Ale ty nigdy tak nie mówiłaś.
-Ale zaczęłam.-powiedziała, a ja nie wiedziałam co mam jej powiedzieć, bo nie chce się z nią kłócić. Po chwili dodała.-Ney, ale nie martw się, najlepszej przyjaciółce nie zabiorę chłopaka.-Po jej słowach kamień spadł mi z serca. Przytuliłyśmy się i rozmawiałyśmy dalej. Następnie przygotowałyśmy Spaghetti. Tak wiem, miało być śniadanie jednak mało kto jada pierwszy posiłek o godzinie 13:00.
Poszłam obudzić rodziców, a Izka Neymara. Ogólnie cały dzień spędziliśmy w domu, na rozmowach i tak dalej. W końcu wieczorem udało mi się samej wyjść z domu z piłkarzem. Udaliśmy się na dłuższy spacer po Barcelonie, a około godziny 21 odwiedziliśmy Messiego i Anto. Spędziliśmy u nich godzinkę. Jednak przez prawie cały czas Ney bawił się z ich synkiem. Widzę, jak Naymar tęskni za swoim synkiem. Może to czas, abym i ja zrobiła mu jakąś niespodzinkę...
*****************
Proszę, oto kolejny rozdział :)
Neymar już wrócił... Koniec pomysłów, na tego bloga :c
Może najwyższy czas go zakończyć i założyć kolejnego i nad tym drugim trochę popracować... Co wy na to?
Liczę na szczere opinie... I może to Wy macie jakiś pomysł na to co dalej, co?
Życzę wam miłego popołudnia (chyba, że czytacie to dawno po moim dodaniu, więc miłego.../sam sobie dokończ/ :)
Z racji, że jetem chora i przez cały tydzień zostaje w domu postaram się dodać jakiegoś krótkiego posta jutro.
środa, 9 września 2015
Rozdział 52.
Leżałam, a
Messi pilnował mnie, abym nie poszła pić. Po woli wyczerpywałam siły. w
końcu usnęłam. Jednak przed zaśnięciem wyszeptałam:
-Jeżeli on nie wróci zabije się...
Pięć dni później.
Neymara nie ma nadal. Wszyscy sie o niego martwimy. Już niedługo zaczną się treningi, a co my powiemy ich trenerowi. Wczoraj dzwoniłam do Izy. Potrzebowałam wsparcia, ale ona jak każda przyjaciółka po prostu powiedziała, że nie ma teraz czasu. Obawiam sie, że już go nie zobaczę. Odkąd się upiłam nie wychodzę z domu, ani nikomu nie otwieram. Czeakm na niego cały czas, dniami i nocami. Najwyraźniej tam gdzie teraz jest, jest mu na prawdę dobrze, bo mam nadzieję, że żadna krzywda mu się nie dzieje. Jeżeli dowiem się, że jego już niema, to się zabije. Tak, tak wiem, możecie uznać to za jakąś głupotę, ale ja naprawdę go kocham i nie chce żyć bez niego. Jest dla mnie naprawdę wszystkim. Siedziałam w salonie i myślałam, aż usłyszałam dzwonek do drzwi. Poderwałam się, ponieważ miałam cichą nadzieję, że to właśnie on, ponieważ moim przyjaciołom napisałam, żeby nie przychodzili, bo nie warto. Codziennie do mnie dzwonili, porozmawiałam z nimi z 10 minut i tyle. Za każdym razem rozmawialiśmy o Brazylijczyku, lub o moim stanie psychicznym. Ja uważam, że jest okey, no tylko trochę więcej płacze. Z nadzieją podeszłam do drzwi i je otworzyłam. W progu stał Messi.
-Prosiłam, żebyście zostawili mnie samą.
-No, ale jak wiesz, przyjaciół w potrzebie się nie zostawia. Słyszałaś może coś na ten temat?-Zapytał i jak to miał w zwyczaju, uśmiechnął się. Nie przepraszam. Uśmiechnął się szczerze.
-Tak, tak coś słyszałam, ale coś konkretnego chciałeś?
-Tak.
-No to słucham, a nie kończysz "tak" i się szczerzysz do mnie.
-Szykuj się.
-Co? Po co? Gdzie idziemy?
-Zobaczysz.-powiedział i tajemniczo się uśmiechnął. Wszedł do środka domu, jakby był u siebie. No tak patrząc to również jest jego. Bo co moje to i twoje, tak zawsze powtarzał sobie z moim chłopakiem. Czy mi na prawdę wszystko musi kojarzyć się z nim? Najwyraźniej tak. Mozolnie poszłam na górę się uszykować, a w tym czasie Leo bardzo namiętnie pisał z kimś sms'y. Po około 2 godzinach zeszłam do Messiego. Wyglądałam o tak:
Ej ja przecież nadal mam fioletowe włosy. No czyli mam plany na jutro, albo i nawet na dzisiaj. Zrobiłam sobie selfie i wrzuciłam na kilka portali społecznościowych wszędzie z dopiskiem:
Moim zdaniem dobrze wyglądam, jednak wolę bardziej szalony kolor włosów, ale zapamiętajcie, że z Messim się nie dyskutuje. I właśnie również za to kocham tego człowieka. Po fryzjerze zrobiliśmy sobie zdjęcie i wstawiliśmy na fb, ig, tt, no i ja oczywiście na Aska. Dawno mnie tam nie było i trzeba to wszystko nadrobić. Do zdjęcia dodałam opis:
-Jeżeli on nie wróci zabije się...
Pięć dni później.
Neymara nie ma nadal. Wszyscy sie o niego martwimy. Już niedługo zaczną się treningi, a co my powiemy ich trenerowi. Wczoraj dzwoniłam do Izy. Potrzebowałam wsparcia, ale ona jak każda przyjaciółka po prostu powiedziała, że nie ma teraz czasu. Obawiam sie, że już go nie zobaczę. Odkąd się upiłam nie wychodzę z domu, ani nikomu nie otwieram. Czeakm na niego cały czas, dniami i nocami. Najwyraźniej tam gdzie teraz jest, jest mu na prawdę dobrze, bo mam nadzieję, że żadna krzywda mu się nie dzieje. Jeżeli dowiem się, że jego już niema, to się zabije. Tak, tak wiem, możecie uznać to za jakąś głupotę, ale ja naprawdę go kocham i nie chce żyć bez niego. Jest dla mnie naprawdę wszystkim. Siedziałam w salonie i myślałam, aż usłyszałam dzwonek do drzwi. Poderwałam się, ponieważ miałam cichą nadzieję, że to właśnie on, ponieważ moim przyjaciołom napisałam, żeby nie przychodzili, bo nie warto. Codziennie do mnie dzwonili, porozmawiałam z nimi z 10 minut i tyle. Za każdym razem rozmawialiśmy o Brazylijczyku, lub o moim stanie psychicznym. Ja uważam, że jest okey, no tylko trochę więcej płacze. Z nadzieją podeszłam do drzwi i je otworzyłam. W progu stał Messi.
-Prosiłam, żebyście zostawili mnie samą.
-No, ale jak wiesz, przyjaciół w potrzebie się nie zostawia. Słyszałaś może coś na ten temat?-Zapytał i jak to miał w zwyczaju, uśmiechnął się. Nie przepraszam. Uśmiechnął się szczerze.
-Tak, tak coś słyszałam, ale coś konkretnego chciałeś?
-Tak.
-No to słucham, a nie kończysz "tak" i się szczerzysz do mnie.
-Szykuj się.
-Co? Po co? Gdzie idziemy?
-Zobaczysz.-powiedział i tajemniczo się uśmiechnął. Wszedł do środka domu, jakby był u siebie. No tak patrząc to również jest jego. Bo co moje to i twoje, tak zawsze powtarzał sobie z moim chłopakiem. Czy mi na prawdę wszystko musi kojarzyć się z nim? Najwyraźniej tak. Mozolnie poszłam na górę się uszykować, a w tym czasie Leo bardzo namiętnie pisał z kimś sms'y. Po około 2 godzinach zeszłam do Messiego. Wyglądałam o tak:
Ej ja przecież nadal mam fioletowe włosy. No czyli mam plany na jutro, albo i nawet na dzisiaj. Zrobiłam sobie selfie i wrzuciłam na kilka portali społecznościowych wszędzie z dopiskiem:
Nie ważne gdzie jesteś zawszę będę cię kochała <3
Spojrzałam na zegarek, który pokazywał godzinę 11:03. Zeszłam do Messiego i wyszliśmy z domu. Zamknęłam drzwi i poszliśmy w kierunku samochodu Argentyńczyka. Leo próbował kilka razy znaleźć jakiś temat. Jednak ja cały czas siedziałam cicho patrząc przez szybę, na szczęśliwe dzieci, zakochane pary, oraz na starców, którzy pomimo swego wieku nadal cieszą życiem. W końcu podjechaliśmy pod ogromne centrum handlowe.
-Leo, co my tu robimy?
-No wiesz, potrzebujesz czasem wypadu z przyjacielem.
-No wiesz, potrzebujesz czasem wypadu z przyjacielem.
-Coś w podobie babskiego wypadu?-Zapytałam i zaczęłam się śmiać. Uśmiechnęłam sie dopiero od kilku dni. Szczerze to mi tego brakowało. Przy Neymarze, uśmiech nie schodził mi z ust, ale nie będę teraz o nim myśleć. Leo zabrał mnie tu, abym sie odprężyła.
-No tak, ale jak ktoś się dowie o babskim wypadzie, to cię uduszę.
-To zróbmy sobie babski wypad pod nazwą męskiego, hmm?-Na to już mi nic nie odpowiedział, wyszedł z samochodu i otworzył mi drzwi.-Mam nadzieję, że Anto mnie za to nie zabije i powiesi za oczy.
-Niech by tylko spróbowała.- powiedział bardzo dobrze znany mi głos. Przytuliłam sie do chłopaka i z parkingu weszliśmy do centrum. Na początku poszliśmy do kina. Oglądaliśmy jakąś komedie, następnie wybraliśmy się na małe zakupy. Znaczy nie aż tak małe, bo kupiłam sobie torebkę,koszule, bluzę,3 pary spodni oraz 2 pary butów oraz jakąś tam biżuterię, oraz kosmetyki.
Następnie udaliśmy się do fryzjera. Messi wybrał mi kolor, oraz fryzurę. Po ponad godzinie efekt był taki:Moim zdaniem dobrze wyglądam, jednak wolę bardziej szalony kolor włosów, ale zapamiętajcie, że z Messim się nie dyskutuje. I właśnie również za to kocham tego człowieka. Po fryzjerze zrobiliśmy sobie zdjęcie i wstawiliśmy na fb, ig, tt, no i ja oczywiście na Aska. Dawno mnie tam nie było i trzeba to wszystko nadrobić. Do zdjęcia dodałam opis:
Bo przyjaicel najpiękniej pokoloruje ci świat <3
Leo wstawił bardzo podobny opis, a następnie poszliśmy coś zjeść. Zamówiliśmy sobie ogromną pizze. Jak nigdy dotąd zjadłam 2 spore kawałki i wypiłam całą szklankę Pepsi. Jak widać brak Neymara źle na mnie wpływa. Podczas jedzenia zaczęliśmy rozmawiać na wszystkie tematy. Aż w końcu musiałam coś palnąć...
-A właśnie Leo, bo zmiana włosów, to znaczy zmiana życia, czyli to ma być życie bez Neymara?-powiedziałam, a jego imię wręcz wypowiedziałam szeptem.
-Chyba sobie żarty robisz! On na pewno wróci.-Wypowiedział z dziwnym zacieszem na twarzy. Resztę dnia spędziliśmy u Neymara w domu. Wygłupialiśmy się, wstawialiśmy zabawne Snapy, aż w końcu zostałam sama. Leo chciał zostać na noc, jednak powiedziałam mu, że jego partnerka oraz dziecko są o wiele ważniejsi. Leo nie chętnie przyznał mi racje. Wybiła godzina 0:00, a mnie kolejny raz opętała samotność, smutek kolejny raz się do mnie dobijał. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, aż w końcu...
*************************
Oto kolejny nie zadługo wyczekiwany przez was rozdział :)
Mam nadzieję, że się spodobał :) Wiem, że przede mną jeszcze dużo pracy... Ale od czegoś trzeba zacząć, aby móc później wam dawać naprawdę wspaniałe rozdziały z nieziemskimi pomysłami (których do tej pory nie mam xd)
Kochani do następnego postu :3
Zachęcam do komentowania <3
sobota, 5 września 2015
Rozdział 51.
Obszukałam cały dom i nie znalazłam Brazylijczyka. Chciałam do niego
zadzwonić, lecz telefon zostawił w mojej sypialni. Zaczęłam się martwić
ponieważ nigdy nie wychodził z domu, bez telefonu. Nie zostawił mi
nigdzie karteczki, z tym gdzie jest. Postanowiłam zadzwonić do jego
kolegów z drużyny, jednak żaden nic nie wiedział na ten temat. Zmartwiona poszłam się ubrać w to:
Wykonałam wszystkie poranne czynności w mgnienia oku. Zeszłam do kuchni i napisałam karteczkę w razie powrotu Neymara.
Wykonałam wszystkie poranne czynności w mgnienia oku. Zeszłam do kuchni i napisałam karteczkę w razie powrotu Neymara.
Kochanie jeżeli wrócisz do domu, zadzwoń do mnie :)
Zupełnie nie wiedziałam gdzie mam go szukać. Postanowiłam iść na stadion, jednak go tam nie było. Później chodziłam po Barcelonie i pytałam się obcych ludzi, czy widzieli Neymara. Jeden facet zaczął mi się śmiać prosto w twarz, bo opowiedziałam mu co się stało, on stwierdził, że Ney mnie zostawił i nawet nie warto na niego czekać. Nie wiem czemu, ale uwierzyłam temu chłopakowi. Może nie chciał mnie zranić i tak po prostu wyjechał. Tylko gdzie? Przecież nie zostawiłby mnie w swoim domu. Cały dzień spędziłam na poszukiwaniach, Nie rozmawiałam z żadnym z moich i Neya przyjaciół. Oni chyba muszą coś wiedzieć, bo się nim nie przejmują. Około godziny 22 poszłam do Alvesa. Może przyszedł do niego Ney. Drzwi otworzyła mi nowa dziewczyna Brazylijczyka.
-Hej, co tu robisz?
-Cześć. Yyy nic, szukam Neymara, a ty?
-To samo.-powiedziałam, a Hiszpanka gestem ręki zaprosiła mnie do domu. Przywitałam się z Danim. W trójkę zastanawialiśmy się gdzie jest 11 Barcelony. Dani obdzwonił wielu ich wspólnych przyjaciół. Po jakimś czasie moim oczom ukazał się Messi z Antonellą. Mimo rozmów z nimi cały czas miałam w głowie słowa tamtego mężczyzny "i nawet nie warto na niego czekać". Przed północą postanowiłam pójść do domu. Marika, Leo i Anto zostali u 6 Barcelony. W domu nikogo nie zastałam. Byłam strasznie zaniepokojona brakiem Neya. Mam nadzieję, że nic mu się nie stało. Może umówił sie z nowym kolegą i został u niego na noc... Nieee. Wziąłby ze sobą telefon... Całą noc zastanawiałam się jak odnaleźć Neymara. Rano poszłam się umyć i przebrać. Zrobiłam mocny makijaż, a ubrana byłam tak:
Zeszłam do kuchni, wypiłam kawę i kolejny raz udałam się na poszukiwania Neymara. Zupełnie nie wiedziałam gdzie mam go szukać. Chodziłam obłąkana bo mieście. Znowu zaczepiałam ludzi, jednak nikt nigdzie go nie widział. Po kilku godzinach zrezygnowałam. Weszłam do sklepu i kupiłam wódkę. Wróciłam do domu i zaczęłam pić. Zdałam sobie sprawę, że Neymar na prawdę mnie zostawił, że już do mnie nigdy nie wróci. Zaczęłam płakać. Tak spędziłam resztę dnia. Pod wieczór przyszedł do mnie Messi jednak nie byłam w stanie z nim rozmawiać. Od razu kazał mi się położyć spać. Jednak nie słuchałam go. Chodziłam po domu i szukałam alkoholu. W końcu Leo wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni Neya. Z jednej strony byłam mu za to wdzięczna, z drugiej zaś mogłabym go znienawidzić, bo nie pozwoli mi się zapić, zapomnieć. Leżałam, a Messi pilnował mnie, abym nie poszła pić. Po woli wyczerpywałam siły. w końcu usnęłam. Jednak przed zaśnięciem wyszeptałam:
-Jeżeli on nie wróci zabije się...
***************************************
WRÓCIŁAM KOCHANI ♥♥♥
Wiem szału nie ma... Jeszcze dużo postów, abym miałam do tego talent, ale tylko trening czyni mistrza :)
Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Niedługo lub jutro postaram się dodać kolejny.
Kochani życzę wam wiele sukcesów w nowym roku szkolnym. Przyjaciół, ale tylko tych prawdziwych. :) Miłości <3 Dobrych ocen i dużo kłótni z nauczycielami <3
Zeszłam do kuchni, wypiłam kawę i kolejny raz udałam się na poszukiwania Neymara. Zupełnie nie wiedziałam gdzie mam go szukać. Chodziłam obłąkana bo mieście. Znowu zaczepiałam ludzi, jednak nikt nigdzie go nie widział. Po kilku godzinach zrezygnowałam. Weszłam do sklepu i kupiłam wódkę. Wróciłam do domu i zaczęłam pić. Zdałam sobie sprawę, że Neymar na prawdę mnie zostawił, że już do mnie nigdy nie wróci. Zaczęłam płakać. Tak spędziłam resztę dnia. Pod wieczór przyszedł do mnie Messi jednak nie byłam w stanie z nim rozmawiać. Od razu kazał mi się położyć spać. Jednak nie słuchałam go. Chodziłam po domu i szukałam alkoholu. W końcu Leo wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni Neya. Z jednej strony byłam mu za to wdzięczna, z drugiej zaś mogłabym go znienawidzić, bo nie pozwoli mi się zapić, zapomnieć. Leżałam, a Messi pilnował mnie, abym nie poszła pić. Po woli wyczerpywałam siły. w końcu usnęłam. Jednak przed zaśnięciem wyszeptałam:
-Jeżeli on nie wróci zabije się...
***************************************
WRÓCIŁAM KOCHANI ♥♥♥
Wiem szału nie ma... Jeszcze dużo postów, abym miałam do tego talent, ale tylko trening czyni mistrza :)
Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Niedługo lub jutro postaram się dodać kolejny.
Kochani życzę wam wiele sukcesów w nowym roku szkolnym. Przyjaciół, ale tylko tych prawdziwych. :) Miłości <3 Dobrych ocen i dużo kłótni z nauczycielami <3
środa, 24 czerwca 2015
Rozdział 50.
Obudziłam się i wzięłam do ręki telefon. Była godzina 8:08.
-Ktoś się we mnie zakochał-Pomyślałam i wstałam z łóżka. Nie wiem czemu, ale byłam w samej bieliźnie. Neymar jeszcze spał, ale na sobie miał tylko bokserki. Nie pamiętam co wczoraj robiłam po rozmowie z Neyem. Znaczy poznałam Cah i wiem, że jest w tym domu, ale co było później? Chyba sobie tego nie przypomnę, chociaż nawet nie chcę. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej to:
Wzięłam ubranie ze sobą do łazienki. Wykonałam poranne czynności i postanowiłam obudzić Neymara. Pocałowałam go delikatnie w usta. Po chwili Brazylijczyka otworzył oczy. Uśmiechnął się do mnie i pociągnął za rękę, tak, że teraz na nim leżałam.
-Skarbie?
-Tak?-Zapytał przytulając mnie.
-Pamiętasz coś z wczoraj?
-No nie za bardzo, a ty?
-Też nie.-Zrobiłam przegraną minę.
-No cóż, nie dowiemy się tego, ale mam nadzieję, że było mi z tobą dobrze,-Powiedział i zaczął mnie całować. Odwzajemniłam każdy jego pocałunek. Z nim było mi naprawdę cudownie, tylko, że jest mały problem. On mnie nie rozumie, nie wie dlaczego ćpam, tnę się, czy palę. Jednak nie jestem za to zła. Sama nie chcę, mu o tym powiedzieć. Ciężko będzie mi być szczęśliwą bez rzeczy, które mnie podtrzymują. No fajnie... Zamiast się cieszyć, że mam cudownego chłopaka to myślę o moich nałogach. Jestem naprawdę dziwna. Po chwili oderwałam się od chłopaka.-Ej mysza co jest?
-Neymar, ja tak nie mogę.
-Tak, to znaczy? Nie chcesz się ze mną całować?-Zapytał trochę zdziwiony.
-Nie oto chodzi. Tylko o to, że twoja dziewczyna nie da rady bez fajek czy narkotyków. Jeżeli nie to, to będę piła. Neymar wychowywałam się ze starszymi osobami. U nich to po prostu codzienność. A z drugiej strony co świetnie całujesz.
-Jeżeli tylko zechcesz to pomogę ci z tego wyjść.
-Ta ciekawe jak.
-No jeszcze nie wiem, ale zrobię wszystko, abyś sie od tego odzwyczaiła. Z resztą zrobię wszystko, abyś była szczęśliwa. Twoi rodzice zrobiliby pewnie tak samo.
-Nie obchodzę już moich rodziców.
-Ale jak to?
-Gdy byłam w Polsce mieli do mnie pretensje, że zamiast odpoczywać to znalazłam sobie chłopaka, który jest sławny...
-Ale co im to przeszkadza.
-No nie wiem, ale gdybym miała wybierać, to bym wolała ciebie.-Uśmiechnęłam się i zeszłam z chłopaka.
-Ej misiu, chodź tutaj.-Powiedział tak słodko, że mnie przekonał. Całowaliśmy się, znowu. On na prawdę świetnie całuje. Spędziliśmy tak ze sobą sporo czasu i pewnie spędzilibyśmy go tak jeszcze z godzinkę, ale przyszedł do nas Daviś. Oczywiście zaczęliśmy się z nim wygłupiać. Po jakimś czasie zostawiłam chłopaków samych. Poszłam do Caroliny.
-Cześć. Jak się spało.
-O cześć. Spało się wyśmienicie, tylko następnym razem chce być jak najdalej waszej sypialni.-Zaczęła się śmiać, a ja otworzyłam szeroko buzię.
-Może zmienimy temat... Robię śniadanie, na co masz ochotę?
-Hmm nie wiem jeszcze, ale jak pójdziemy do kuchni to na pewno razem coś wykombinujemy.-Po jej słowach zeszłyśmy do kuchni. Poszperałyśmy trochę w lodówce i stwierdziłyśmy, że dzisiejszym śniadaniem będzie jajecznica. Ja zrobiłam herbatę, a dziewczyna jajka. Boże czy tylko według mnie to dziwnie brzmi? No nie ważne. Gdy skończyłyśmy przyszykowywać wszystko do śniadanie blondynka poszła po Neymara i Daviego. Wszyscy razem usiedliśmy do stołu. Zjedliśmy, a w zasadzie on zjedli, a ja napiłam się tylko herbaty. Dużo rozmawialiśmy przy śniadaniu. Cah wytłumaczyła mi co tutaj robi. Ogólnie dowiedziałam się, jak poznała się z Neymarem, oraz jaki był, gdy ona była w ciąży. Neymar to jednak kochany człowiek potrafiący docenić wszystko co ma. Jednak nie mogę powiedzieć, że nie ma problemów. Sama wręcz nienawidzę, gdy ktoś tak do mnie mówi. To po prostu jest wierutnym kłamstwem. Każdy człowiek ma jakieś problemy, tylko chodzi o to jak sobie z nimi radzi. Moim marzeniem jest potrafić poradzić sobie z problemami w przyjemny sposób, a nie od nich uciekać. Po zjedzonym posiłku wszyscy razem posprzątaliśmy i poszliśmy obejrzeć jakiś film. Oczywiście była to komedia, bo chyba tylko nie normalne osoby przy kilku letnim dziecku włącza horrory. Po filmie Neymar zaproponował pójście na plaże. Zgodziliśmy się i poszliśmy się przyszykować. Ubrałam się w to:
Na plaży byliśmy równo o godzinie 11. Rozłożyliśmy nasze ręczniki i się na nich położyliśmy. Daviś jednak nie dał za wygraną i ktoś musiał iść z nim do wody. Razem z Cah spojrzałyśmy się na Neymara.
-Czemu ja?
-A czemu nie ty?-Odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Nie wam będzie.-Powiedział i wstał.-Daviś idziesz?-Wyciągnął rękę do chłopaka. Po jakiejś godzinie dołączyła do nich blondynka. Chciała abym poszła z nią, jednak ja wolałam się po opalać. Uwielbiam to, jak słońce spieka moje ciało. Na plaży spędziliśmy resztę dnia. Około 19:30 poszliśmy do restauracji na kolacje. Przed 21 wróciliśmy do domu. Cah poszła już spać ze swoim synem ponieważ o 7: 20 ma samolot. Ja z Neymarem posiedzieliśmy jeszcze w salonie. Oglądaliśmy horror, a bardziej to film był w tle. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy i naszej przyszłości. Nagle Ney powiedział coś, co mnie mega zdziwiło.
-Chciałbym mieć z tobą dziecko.
-Ale ja nie chce. Przynajmniej w tym wieku.
-Sabina no.
-Nie Sabina no, tylko okey. Jeżeli nie pasuje ci moja odpowiedź to znajdź sobie inną dziewczynę, która chce mieć dziecko.-Powiedziałam i sztucznie się uśmiechnęłam.-Chociaż wpadka, też jest jakimś rozwiązaniem.-Powiedziałam i odeszłam od piłkarza. Poszłam do swojej sypialni. Wzięłam długą kąpiel i przebrałam się do piżamy. Gdy wróciłam do pokoju na łóżku leżał Ney.
-Ty czasem nie powinieneś być na mnie zły
-Powinienem, ale zrozumiałem to, co do mnie powiedziałaś i szanuję twoją decyzję.
-Naprawdę?-Zapytałam, a na moją twarz wkradł się szczery uśmiech.
-Naprawdę. Więc chodź do mnie.-Powiedział i wyciągnął ręce w poją stronę. Podeszłam do niego i mocno przytuliłam. Oczywiście chłopak też mnie przytulił. Chwilę porozmawialiśmy, tym razem o jakiś głupotach i zasnęliśmy stuleni w siebie.
Następnego dnia obudziłam się sama w łóżku.
-Hmmm może Ney pojechał odwieść Cah i Daviego.-Pomyślałam i wstałam z łóżka. Jednak gdy zobaczyłam, że jest godzina 7:54 zmieniłam zdanie. Poszłam do kuchni, ale tam też nikogo nie było. Obszukałam cały dom i nie znalazłam Brazylijczyka. Chciałam do niego zadzwonić, lecz telefon zostawił w mojej sypialni. Zaczęłam się martwić ponieważ nigdy nie wychodził z domu, bez telefonu. Nie zostawił mi nigdzie karteczki, z tym gdzie jest. Postanowiłam zadzwonić do jego kolegów z drużyny, jednak żaden nic nie wiedział na ten temat.
**********************************
Kochani szykujemy się na epilog :)
Tak naprawdę nie mam pomysłu na ciąg dalszy tego bloga. Znaczy pomysły mam, ale wykorzystam je gdzieś indziej. :P Z resztą sami widzicie, że tutaj nie dzieje się nic ciekawego :/ Chciałam dobić do 69 rozdziału, ale coś nie wyszło...
Jest was mniej. Znaczy mniej w komentarzach, ale bardzo dziękuje tym wszystkim, co komentują moje głupoty :P ♥♥♥
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ!!!
-Ktoś się we mnie zakochał-Pomyślałam i wstałam z łóżka. Nie wiem czemu, ale byłam w samej bieliźnie. Neymar jeszcze spał, ale na sobie miał tylko bokserki. Nie pamiętam co wczoraj robiłam po rozmowie z Neyem. Znaczy poznałam Cah i wiem, że jest w tym domu, ale co było później? Chyba sobie tego nie przypomnę, chociaż nawet nie chcę. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej to:
Wzięłam ubranie ze sobą do łazienki. Wykonałam poranne czynności i postanowiłam obudzić Neymara. Pocałowałam go delikatnie w usta. Po chwili Brazylijczyka otworzył oczy. Uśmiechnął się do mnie i pociągnął za rękę, tak, że teraz na nim leżałam.
-Skarbie?
-Tak?-Zapytał przytulając mnie.
-Pamiętasz coś z wczoraj?
-No nie za bardzo, a ty?
-Też nie.-Zrobiłam przegraną minę.
-No cóż, nie dowiemy się tego, ale mam nadzieję, że było mi z tobą dobrze,-Powiedział i zaczął mnie całować. Odwzajemniłam każdy jego pocałunek. Z nim było mi naprawdę cudownie, tylko, że jest mały problem. On mnie nie rozumie, nie wie dlaczego ćpam, tnę się, czy palę. Jednak nie jestem za to zła. Sama nie chcę, mu o tym powiedzieć. Ciężko będzie mi być szczęśliwą bez rzeczy, które mnie podtrzymują. No fajnie... Zamiast się cieszyć, że mam cudownego chłopaka to myślę o moich nałogach. Jestem naprawdę dziwna. Po chwili oderwałam się od chłopaka.-Ej mysza co jest?
-Neymar, ja tak nie mogę.
-Tak, to znaczy? Nie chcesz się ze mną całować?-Zapytał trochę zdziwiony.
-Nie oto chodzi. Tylko o to, że twoja dziewczyna nie da rady bez fajek czy narkotyków. Jeżeli nie to, to będę piła. Neymar wychowywałam się ze starszymi osobami. U nich to po prostu codzienność. A z drugiej strony co świetnie całujesz.
-Jeżeli tylko zechcesz to pomogę ci z tego wyjść.
-Ta ciekawe jak.
-No jeszcze nie wiem, ale zrobię wszystko, abyś sie od tego odzwyczaiła. Z resztą zrobię wszystko, abyś była szczęśliwa. Twoi rodzice zrobiliby pewnie tak samo.
-Nie obchodzę już moich rodziców.
-Ale jak to?
-Gdy byłam w Polsce mieli do mnie pretensje, że zamiast odpoczywać to znalazłam sobie chłopaka, który jest sławny...
-Ale co im to przeszkadza.
-No nie wiem, ale gdybym miała wybierać, to bym wolała ciebie.-Uśmiechnęłam się i zeszłam z chłopaka.
-Ej misiu, chodź tutaj.-Powiedział tak słodko, że mnie przekonał. Całowaliśmy się, znowu. On na prawdę świetnie całuje. Spędziliśmy tak ze sobą sporo czasu i pewnie spędzilibyśmy go tak jeszcze z godzinkę, ale przyszedł do nas Daviś. Oczywiście zaczęliśmy się z nim wygłupiać. Po jakimś czasie zostawiłam chłopaków samych. Poszłam do Caroliny.
-Cześć. Jak się spało.
-O cześć. Spało się wyśmienicie, tylko następnym razem chce być jak najdalej waszej sypialni.-Zaczęła się śmiać, a ja otworzyłam szeroko buzię.
-Może zmienimy temat... Robię śniadanie, na co masz ochotę?
-Hmm nie wiem jeszcze, ale jak pójdziemy do kuchni to na pewno razem coś wykombinujemy.-Po jej słowach zeszłyśmy do kuchni. Poszperałyśmy trochę w lodówce i stwierdziłyśmy, że dzisiejszym śniadaniem będzie jajecznica. Ja zrobiłam herbatę, a dziewczyna jajka. Boże czy tylko według mnie to dziwnie brzmi? No nie ważne. Gdy skończyłyśmy przyszykowywać wszystko do śniadanie blondynka poszła po Neymara i Daviego. Wszyscy razem usiedliśmy do stołu. Zjedliśmy, a w zasadzie on zjedli, a ja napiłam się tylko herbaty. Dużo rozmawialiśmy przy śniadaniu. Cah wytłumaczyła mi co tutaj robi. Ogólnie dowiedziałam się, jak poznała się z Neymarem, oraz jaki był, gdy ona była w ciąży. Neymar to jednak kochany człowiek potrafiący docenić wszystko co ma. Jednak nie mogę powiedzieć, że nie ma problemów. Sama wręcz nienawidzę, gdy ktoś tak do mnie mówi. To po prostu jest wierutnym kłamstwem. Każdy człowiek ma jakieś problemy, tylko chodzi o to jak sobie z nimi radzi. Moim marzeniem jest potrafić poradzić sobie z problemami w przyjemny sposób, a nie od nich uciekać. Po zjedzonym posiłku wszyscy razem posprzątaliśmy i poszliśmy obejrzeć jakiś film. Oczywiście była to komedia, bo chyba tylko nie normalne osoby przy kilku letnim dziecku włącza horrory. Po filmie Neymar zaproponował pójście na plaże. Zgodziliśmy się i poszliśmy się przyszykować. Ubrałam się w to:
Na plaży byliśmy równo o godzinie 11. Rozłożyliśmy nasze ręczniki i się na nich położyliśmy. Daviś jednak nie dał za wygraną i ktoś musiał iść z nim do wody. Razem z Cah spojrzałyśmy się na Neymara.
-Czemu ja?
-A czemu nie ty?-Odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Nie wam będzie.-Powiedział i wstał.-Daviś idziesz?-Wyciągnął rękę do chłopaka. Po jakiejś godzinie dołączyła do nich blondynka. Chciała abym poszła z nią, jednak ja wolałam się po opalać. Uwielbiam to, jak słońce spieka moje ciało. Na plaży spędziliśmy resztę dnia. Około 19:30 poszliśmy do restauracji na kolacje. Przed 21 wróciliśmy do domu. Cah poszła już spać ze swoim synem ponieważ o 7: 20 ma samolot. Ja z Neymarem posiedzieliśmy jeszcze w salonie. Oglądaliśmy horror, a bardziej to film był w tle. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy i naszej przyszłości. Nagle Ney powiedział coś, co mnie mega zdziwiło.
-Chciałbym mieć z tobą dziecko.
-Ale ja nie chce. Przynajmniej w tym wieku.
-Sabina no.
-Nie Sabina no, tylko okey. Jeżeli nie pasuje ci moja odpowiedź to znajdź sobie inną dziewczynę, która chce mieć dziecko.-Powiedziałam i sztucznie się uśmiechnęłam.-Chociaż wpadka, też jest jakimś rozwiązaniem.-Powiedziałam i odeszłam od piłkarza. Poszłam do swojej sypialni. Wzięłam długą kąpiel i przebrałam się do piżamy. Gdy wróciłam do pokoju na łóżku leżał Ney.
-Ty czasem nie powinieneś być na mnie zły
-Powinienem, ale zrozumiałem to, co do mnie powiedziałaś i szanuję twoją decyzję.
-Naprawdę?-Zapytałam, a na moją twarz wkradł się szczery uśmiech.
-Naprawdę. Więc chodź do mnie.-Powiedział i wyciągnął ręce w poją stronę. Podeszłam do niego i mocno przytuliłam. Oczywiście chłopak też mnie przytulił. Chwilę porozmawialiśmy, tym razem o jakiś głupotach i zasnęliśmy stuleni w siebie.
Następnego dnia obudziłam się sama w łóżku.
-Hmmm może Ney pojechał odwieść Cah i Daviego.-Pomyślałam i wstałam z łóżka. Jednak gdy zobaczyłam, że jest godzina 7:54 zmieniłam zdanie. Poszłam do kuchni, ale tam też nikogo nie było. Obszukałam cały dom i nie znalazłam Brazylijczyka. Chciałam do niego zadzwonić, lecz telefon zostawił w mojej sypialni. Zaczęłam się martwić ponieważ nigdy nie wychodził z domu, bez telefonu. Nie zostawił mi nigdzie karteczki, z tym gdzie jest. Postanowiłam zadzwonić do jego kolegów z drużyny, jednak żaden nic nie wiedział na ten temat.
**********************************
Kochani szykujemy się na epilog :)
Tak naprawdę nie mam pomysłu na ciąg dalszy tego bloga. Znaczy pomysły mam, ale wykorzystam je gdzieś indziej. :P Z resztą sami widzicie, że tutaj nie dzieje się nic ciekawego :/ Chciałam dobić do 69 rozdziału, ale coś nie wyszło...
Jest was mniej. Znaczy mniej w komentarzach, ale bardzo dziękuje tym wszystkim, co komentują moje głupoty :P ♥♥♥
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ!!!
poniedziałek, 22 czerwca 2015
Rozdział 49.
-Puść mnie.-Powiedziałam ze łzami w oczach.
-Nie puszę.
-Neymar proszę. Puść mnie, zostaw samą. Nie zasługuję na ciebie. Rozumiesz!
-Rozumiem, ale cię nie puszczę. Nic chce wypuszczać z rąk całego mojego świata.
-Głupoty... Całym twoim światem jest Davi oraz piłka nożna. Ja mogę być jedynie małym dodatkiem.
-Eh. Masz racje, mój syn jest dla mnie bardzo ważny. Piłka nożna to coś, co kocham... Jednak jesteś bardzo, ale to bardzo dla mnie ważna.
-Gdybym była ważna, nie chciałbyś, abym od ciebie odeszła.
-Bo nie chce.
-A to, co było rano?
-To tylko nerwy. Każdy gdy jest zły gada wszystko co mu ślina na język przyniesie. Z resztą też jestem zły, bo cały czas wymigujesz się od tego, abym dowiedział się prawdy.
-Już wolę wrócić do Polski i dalej ćpać, niż mam ci coś więcej powiedzieć.
-Po co to robisz?
-Bo lubię.
-To nie jest odpowiedź.
-A co niby?
-Zdanie po którym chciałabyś, abym się odczepił.
-Neymar proszę nie pytaj się mnie czemu coś robię. Mało kiedy odpowiadam na takie pytanie. Obiecuję, że już nie będę ćpała.
-Skąd mogę wiedzieć, że mówisz prawdę?
-Bo mnie kochasz.-Uśmiechnęłam się nie śmiało do chłopaka.
-Ale przestane, gdy nie będę widział poprawy.-Nie odpowiedziałam mu nic, tylko mocno się w niego wtuliłam.
-Pomożesz mi się spakować?
-Przecież już ci mówiłem, że wtedy byłem zły.
-Ale nie uważasz, że to jest dziwne, gdy z tobą mieszkam?
-Nie.
-No widzisz, moje zdanie na ten temat jest zupełnie inne.
-Oj nie marudź. Chodź wracamy domu.-Posłuchałam się Brazylijczyka. Do domu doszliśmy po 40 minutach. Od razu w oczy wpadła mi blondynka z parku.
-Neymar nie było mnie, przez klika godzin, a ty znalazłeś sobie inną? Co żeby cię pocieszyła? Jesteś okropny.-Odwróciłam się i nacisnęłam na klamkę. Jednak piłkarz mnie powstrzymał od wyjścia stąd.
-Daj sobie coś wytłumaczyć!-Krzyknął. Po jego minie wywnioskowałam, że jest zły.-Cah my zaraz wrócimy i was zapoznam.-Powiedział i pociągnął mnie za rękę do swojej sypialni.-Sabina weź się ogarnij! Od razu się obrażasz. Nie można ci nic powiedzieć. Nie chcesz niczyjej pomocy. Co z tobą? Jak się poznaliśmy nie byłaś taka.
-Wtedy jeszcze mnie nie znałeś!-Krzyknęłam, ale zaraz tego pożałowałam.
-Nie przerywaj mi! Po co ci dragi? Po co się tniesz? Gdy zobaczysz mnie z jakąś laską to jesteś zazdrosna, dlaczego? Kiedyś powiedziałaś, że jak cię kocham to się nie przejmujesz innymi dziewczynami.
-Jak widzisz nie nadaje sie do typu dziewczyn, z którymi można być w poważnym związku. Najwyższy czas ze mną zerwać.-Uśmiechnęłam się sztucznie.
-Chyba tak.-Po jego słowach nastała niezręczna cisza. Chciałam wyjść z pokoju, gdy napastnik pociągnął mnie za rękę. Spojrzał głęboko w oczy i powiedział:
-Jeżeli mnie już nie kochasz po prostu mi to powiedz.-Skwitował mając szklane oczy. Stałam cały czas nie otwierając buzi ani na moment.-No powiedz to!-Wydarł się, a mi spłynęłam łza po policzku, jednak szybko ją starłam.
-Nie mogę ci tego powiedzieć.
-To ja zrobię to za ciebie.
-Nie kochasz mnie?-Zapytałam, a on teraz się zamknął. Nie no co jest?-Neymar proszę odpowiedz mi na to.-Błagałam.
-Kocham.-Powiedział łamiącym się głosem.
-Wiem, że to co teraz powiem będzie głupie, ale ci nie wierzę.
-Coś mogę zrobić, abyś uwierzyła.
-Zapomnijmy.
-O tym?
-O nas.
-Czyli jednak to koniec?
-Neymar te nasze kłótnie czy coś nie mają sensu. Ja muszę to przemyśleć, bo cię kocham, ale ciężko mi będzie się zmienić, tylko po co, abyś był szczęśliwy.
-Jestem szczęśliwy.
-Ale nie chcesz mieć dziewczyny która ćpa czy się tnie.
-Bo się martwię, że możesz z tym przesadzić, że kiedyś tego nie wytrzymasz i.. I coś sobie zrobisz, że będę tego cholernie żałował, bo cię nie powstrzymałem, bo ci nie pomogłem się od tego odzwyczaić.
-Nie będzie to nigdy twoją winą.
-Ale ja po prostu kocham cię jak wariat i chce dla ciebie dobrze.
-Wiem, tylko powiedz mi jeszcze kim jest ta dziewczyna na dole.
-To jest matka mojego synka.
-Oj to muszę cię chyba przeprosić, co?
-No dobrze by było.-Powiedział dumnym głosem.
-Przepraszam i obiecuję, że ci to kiedyś wynagrodzę.-Uśmiechnęłam się.
-Mmm to chyba dobry pomysł.-Zaczął się śmiać.
-Neymar, ty zboczeńcu!-Śmiałam się wraz z napastnikiem.
-Nie oszukujmy się. Pomyślałaś o tym samym.
-Może... Idziemy do tej dziewczyny?
-Pewnie.-Zaszliśmy i Ney zapoznał mnie z mama Daviego. Wydaje się być sympatyczną osobą. Nie miałyśmy dużo tematów do rozmowy, jednak za każdym razem się dogadywałyśmy. Cah została u Neya na noc. Davi był szczęśliwi, że osoby które kocha są razem z nim. Oczywiście brakowało mu rodziców Neya oraz Rafy, która już nie długo tutaj będzie.
*******************************************************************
Oto kolejny beznadziejny rozdział. Moim zdaniem moje pisanie się pogorszyło. Moje pomysły są bez sensu, z resztą jak cały ten blog. Nie wiem, czy nie napiszę jeszcze w tym tygodniu epilogu.
Zachęcam do wygarnięcia mi co sądzicie o tych bzdurach nazwanymi rozdziałami :)
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ
♥♥♥
-Nie puszę.
-Neymar proszę. Puść mnie, zostaw samą. Nie zasługuję na ciebie. Rozumiesz!
-Rozumiem, ale cię nie puszczę. Nic chce wypuszczać z rąk całego mojego świata.
-Głupoty... Całym twoim światem jest Davi oraz piłka nożna. Ja mogę być jedynie małym dodatkiem.
-Eh. Masz racje, mój syn jest dla mnie bardzo ważny. Piłka nożna to coś, co kocham... Jednak jesteś bardzo, ale to bardzo dla mnie ważna.
-Gdybym była ważna, nie chciałbyś, abym od ciebie odeszła.
-Bo nie chce.
-A to, co było rano?
-To tylko nerwy. Każdy gdy jest zły gada wszystko co mu ślina na język przyniesie. Z resztą też jestem zły, bo cały czas wymigujesz się od tego, abym dowiedział się prawdy.
-Już wolę wrócić do Polski i dalej ćpać, niż mam ci coś więcej powiedzieć.
-Po co to robisz?
-Bo lubię.
-To nie jest odpowiedź.
-A co niby?
-Zdanie po którym chciałabyś, abym się odczepił.
-Neymar proszę nie pytaj się mnie czemu coś robię. Mało kiedy odpowiadam na takie pytanie. Obiecuję, że już nie będę ćpała.
-Skąd mogę wiedzieć, że mówisz prawdę?
-Bo mnie kochasz.-Uśmiechnęłam się nie śmiało do chłopaka.
-Ale przestane, gdy nie będę widział poprawy.-Nie odpowiedziałam mu nic, tylko mocno się w niego wtuliłam.
-Pomożesz mi się spakować?
-Przecież już ci mówiłem, że wtedy byłem zły.
-Ale nie uważasz, że to jest dziwne, gdy z tobą mieszkam?
-Nie.
-No widzisz, moje zdanie na ten temat jest zupełnie inne.
-Oj nie marudź. Chodź wracamy domu.-Posłuchałam się Brazylijczyka. Do domu doszliśmy po 40 minutach. Od razu w oczy wpadła mi blondynka z parku.
-Neymar nie było mnie, przez klika godzin, a ty znalazłeś sobie inną? Co żeby cię pocieszyła? Jesteś okropny.-Odwróciłam się i nacisnęłam na klamkę. Jednak piłkarz mnie powstrzymał od wyjścia stąd.
-Daj sobie coś wytłumaczyć!-Krzyknął. Po jego minie wywnioskowałam, że jest zły.-Cah my zaraz wrócimy i was zapoznam.-Powiedział i pociągnął mnie za rękę do swojej sypialni.-Sabina weź się ogarnij! Od razu się obrażasz. Nie można ci nic powiedzieć. Nie chcesz niczyjej pomocy. Co z tobą? Jak się poznaliśmy nie byłaś taka.
-Wtedy jeszcze mnie nie znałeś!-Krzyknęłam, ale zaraz tego pożałowałam.
-Nie przerywaj mi! Po co ci dragi? Po co się tniesz? Gdy zobaczysz mnie z jakąś laską to jesteś zazdrosna, dlaczego? Kiedyś powiedziałaś, że jak cię kocham to się nie przejmujesz innymi dziewczynami.
-Jak widzisz nie nadaje sie do typu dziewczyn, z którymi można być w poważnym związku. Najwyższy czas ze mną zerwać.-Uśmiechnęłam się sztucznie.
-Chyba tak.-Po jego słowach nastała niezręczna cisza. Chciałam wyjść z pokoju, gdy napastnik pociągnął mnie za rękę. Spojrzał głęboko w oczy i powiedział:
-Jeżeli mnie już nie kochasz po prostu mi to powiedz.-Skwitował mając szklane oczy. Stałam cały czas nie otwierając buzi ani na moment.-No powiedz to!-Wydarł się, a mi spłynęłam łza po policzku, jednak szybko ją starłam.
-Nie mogę ci tego powiedzieć.
-To ja zrobię to za ciebie.
-Nie kochasz mnie?-Zapytałam, a on teraz się zamknął. Nie no co jest?-Neymar proszę odpowiedz mi na to.-Błagałam.
-Kocham.-Powiedział łamiącym się głosem.
-Wiem, że to co teraz powiem będzie głupie, ale ci nie wierzę.
-Coś mogę zrobić, abyś uwierzyła.
-Zapomnijmy.
-O tym?
-O nas.
-Czyli jednak to koniec?
-Neymar te nasze kłótnie czy coś nie mają sensu. Ja muszę to przemyśleć, bo cię kocham, ale ciężko mi będzie się zmienić, tylko po co, abyś był szczęśliwy.
-Jestem szczęśliwy.
-Ale nie chcesz mieć dziewczyny która ćpa czy się tnie.
-Bo się martwię, że możesz z tym przesadzić, że kiedyś tego nie wytrzymasz i.. I coś sobie zrobisz, że będę tego cholernie żałował, bo cię nie powstrzymałem, bo ci nie pomogłem się od tego odzwyczaić.
-Nie będzie to nigdy twoją winą.
-Ale ja po prostu kocham cię jak wariat i chce dla ciebie dobrze.
-Wiem, tylko powiedz mi jeszcze kim jest ta dziewczyna na dole.
-To jest matka mojego synka.
-Oj to muszę cię chyba przeprosić, co?
-No dobrze by było.-Powiedział dumnym głosem.
-Przepraszam i obiecuję, że ci to kiedyś wynagrodzę.-Uśmiechnęłam się.
-Mmm to chyba dobry pomysł.-Zaczął się śmiać.
-Neymar, ty zboczeńcu!-Śmiałam się wraz z napastnikiem.
-Nie oszukujmy się. Pomyślałaś o tym samym.
-Może... Idziemy do tej dziewczyny?
-Pewnie.-Zaszliśmy i Ney zapoznał mnie z mama Daviego. Wydaje się być sympatyczną osobą. Nie miałyśmy dużo tematów do rozmowy, jednak za każdym razem się dogadywałyśmy. Cah została u Neya na noc. Davi był szczęśliwi, że osoby które kocha są razem z nim. Oczywiście brakowało mu rodziców Neya oraz Rafy, która już nie długo tutaj będzie.
*******************************************************************
Oto kolejny beznadziejny rozdział. Moim zdaniem moje pisanie się pogorszyło. Moje pomysły są bez sensu, z resztą jak cały ten blog. Nie wiem, czy nie napiszę jeszcze w tym tygodniu epilogu.
Zachęcam do wygarnięcia mi co sądzicie o tych bzdurach nazwanymi rozdziałami :)
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ
♥♥♥
niedziela, 21 czerwca 2015
Rozdział 48.
Perspektywa Neymara.
Sabina przez ten wypadek gada cholerne głupoty. Przecież nie jestem potworem i nie zrobiłbym jej niczego złego. I jakie odwdzięczenie? To był tylko przypadek. W zasadzie to chciałem pojechać do Leo aby doradził mi w tej sprawie. Oby Sabinie nic poważnego się nie stało. Mimo tego, że mnie okłamywała martwię się o nią. I cały czas z nią jestem. Żadne z nas nie powiedziało, że to koniec.
Perspektywa Sabiny.
Nie chciałam dłużej przebywać z Neymarem, przynajmniej w tym piepszonym miejscu. Uratowała mnie pielęgniarka, która do nas podeszła.
-Pani Sabina musi teraz odpoczywać.-Powiedziała spokojnie kobieta.
-E mogę wiedzieć jak długo tutaj będę?
-Zależy co pokażą badania.
-A mogła bym się stąd wypisać.
-Mogłaby pani, ale jest to mało myślne.
-Nie ważne jakie jest. Ważne, że nie będzie mnie tutaj.-Powiedziałam i cała obolała wstałam z łóżka.
-To może ja pójdę po lekarza-Powiedziała i odeszła.
-Co ty robisz?-Zapytał mega zdziwiony napastnik.
-To co widzisz.
-Sabina, przecież może być z tobą coś nie tak. Pogięło cię, dragi tak na ciebie działają?
-Zamknij się!-krzyknęłam.
-Proszę nie krzyczeć.-Powiedział lekarz idąc w naszym kierunku.
-Już nie będę.-Powiedziałam.-Mogę się stąd wypisać?
-Dlaczego pani nie chce naszej pomocy?
-Jestem zdrowa. na korytarzu na pewno czekają osoby, które potrzebują pomocy, a wy się mną przejmujecie.
-No jak pani sobie życzy.-Powiedział.-Zaraz pani dostanie wypis.-Jak powiedział młody mężczyzna tak też się stało. Zadowolona wyszłam ze szpitala i w momencie zrobiło mi sie słabo. Jednak utrzymałam się o własnych silach. Neymar cały czas był ze mną. Oboje szliśmy w cichy. Ciszy, która mnie cholernie wkurzała.
-Czemu ze mną idziesz?
-Próbuję cię zrozumieć.-Powiedział lekko speszony.
-A co tu jest do zrozumienia?
-No dużo rzeczy. Na przykład, dlaczego nie chcesz od nikogo pomocy.
-Sama sobie pomogę.-Uśmiechnęłam się sztucznie i zaczęłam iść szybciej. Już czułam się trochę lepiej.
-Aha, a kiedy zaczniesz tą pomoc?
-Denerwujesz mnie!
-Okłamujesz mnie!-Krzyknął
-Czepiasz się!-Oczywiście też krzyknęłam
-Nie dajesz sobie pomóc!-Kolejny raz krzyknął tylko, że było to takie głośne, że chyba cała dzielnica go słyszała. Strasznie nie lubię gdy ktoś na mnie krzyczy. wtedy mam wrażenia, że ludzie chcą się mnie pozbyć. Że kochają wytykać mi moje błędy i dziwactwa. Chciałam uciec. Uciec gdziekolwiek jednak był ze mną Neymar. On jest o wiele szybszy ode mnie, nie mam żadnych szans. Nawet nie wiem, co mogę mu powiedzieć, aby zostawił mnie w świętym spokoju. A nie. Już mam.
-Neymar zdradziłam cię.
-Czemu kłamiesz?-Złapał mnie w tali i przyciągnął do siebie.
-Nie kłamię.
-Gdybyś mnie zdradziła zachowywałabyś się zupełnie inaczej. Teraz po prostu szukasz pretekstu, abym od ciebie odszedł. Chcesz być sama, jednak to nie jest dobre rozwiązanie. Musimy sobie wyjaśnić parę spraw.-Mówiąc to patrzył mi się cały czas w oczy.
-Puść mnie.-Powiedziałam ze łzami w oczach.
-Nie puszę.
-Neymar proszę. Puść mnie, zostaw samą. Nie zasługuję na ciebie. Rozumiesz!
***********************************************
La la la.
Kochani mogę jej zrobić, jakąś krzywdę? Tak bardzo proszę!
A tak w ogóle to co sądzicie o tym opowiadaniu? jest ono ciekawe, czy nie za bardzo?
Postaram się dodać jutro kolejny rozdział, a bloga skończę w piątek. Co wy na to?
Chociaż jest też druga opcja przez wakacje nie będzie żadnych postów, tylko dopiero jak wrócę do domu. I wtedy również założę kolejnego bloga.
Pewnie nie chcecie, aby Sabina się już cięła, czy ćpała, co? A pić może?
Jak myślicie co będzie dalej między Sabiną i Neymarem. Ona mu wszystko wyjaśni, czy zacznie gadać jakieś głupoty?
Zapraszam na mojego drugiego bloga. Kilka minut temu pojawił się tam rozdział :)
Jak pisałam na moim drugim blogu. Kolejny blog byłby o dziewczynie, która z początku ma bardzo ciężki charakter i wyjebane na życie, jednak po poznaniu Neya się zmieni, chcecie takie coś, czy mam wymyślić coś innego? I chcecie aby kolejne opowiadanie było o Neymarze, czy wolicie kogoś innego?
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ! ♥♥♥
Sabina przez ten wypadek gada cholerne głupoty. Przecież nie jestem potworem i nie zrobiłbym jej niczego złego. I jakie odwdzięczenie? To był tylko przypadek. W zasadzie to chciałem pojechać do Leo aby doradził mi w tej sprawie. Oby Sabinie nic poważnego się nie stało. Mimo tego, że mnie okłamywała martwię się o nią. I cały czas z nią jestem. Żadne z nas nie powiedziało, że to koniec.
Perspektywa Sabiny.
Nie chciałam dłużej przebywać z Neymarem, przynajmniej w tym piepszonym miejscu. Uratowała mnie pielęgniarka, która do nas podeszła.
-Pani Sabina musi teraz odpoczywać.-Powiedziała spokojnie kobieta.
-E mogę wiedzieć jak długo tutaj będę?
-Zależy co pokażą badania.
-A mogła bym się stąd wypisać.
-Mogłaby pani, ale jest to mało myślne.
-Nie ważne jakie jest. Ważne, że nie będzie mnie tutaj.-Powiedziałam i cała obolała wstałam z łóżka.
-To może ja pójdę po lekarza-Powiedziała i odeszła.
-Co ty robisz?-Zapytał mega zdziwiony napastnik.
-To co widzisz.
-Sabina, przecież może być z tobą coś nie tak. Pogięło cię, dragi tak na ciebie działają?
-Zamknij się!-krzyknęłam.
-Proszę nie krzyczeć.-Powiedział lekarz idąc w naszym kierunku.
-Już nie będę.-Powiedziałam.-Mogę się stąd wypisać?
-Dlaczego pani nie chce naszej pomocy?
-Jestem zdrowa. na korytarzu na pewno czekają osoby, które potrzebują pomocy, a wy się mną przejmujecie.
-No jak pani sobie życzy.-Powiedział.-Zaraz pani dostanie wypis.-Jak powiedział młody mężczyzna tak też się stało. Zadowolona wyszłam ze szpitala i w momencie zrobiło mi sie słabo. Jednak utrzymałam się o własnych silach. Neymar cały czas był ze mną. Oboje szliśmy w cichy. Ciszy, która mnie cholernie wkurzała.
-Czemu ze mną idziesz?
-Próbuję cię zrozumieć.-Powiedział lekko speszony.
-A co tu jest do zrozumienia?
-No dużo rzeczy. Na przykład, dlaczego nie chcesz od nikogo pomocy.
-Sama sobie pomogę.-Uśmiechnęłam się sztucznie i zaczęłam iść szybciej. Już czułam się trochę lepiej.
-Aha, a kiedy zaczniesz tą pomoc?
-Denerwujesz mnie!
-Okłamujesz mnie!-Krzyknął
-Czepiasz się!-Oczywiście też krzyknęłam
-Nie dajesz sobie pomóc!-Kolejny raz krzyknął tylko, że było to takie głośne, że chyba cała dzielnica go słyszała. Strasznie nie lubię gdy ktoś na mnie krzyczy. wtedy mam wrażenia, że ludzie chcą się mnie pozbyć. Że kochają wytykać mi moje błędy i dziwactwa. Chciałam uciec. Uciec gdziekolwiek jednak był ze mną Neymar. On jest o wiele szybszy ode mnie, nie mam żadnych szans. Nawet nie wiem, co mogę mu powiedzieć, aby zostawił mnie w świętym spokoju. A nie. Już mam.
-Neymar zdradziłam cię.
-Czemu kłamiesz?-Złapał mnie w tali i przyciągnął do siebie.
-Nie kłamię.
-Gdybyś mnie zdradziła zachowywałabyś się zupełnie inaczej. Teraz po prostu szukasz pretekstu, abym od ciebie odszedł. Chcesz być sama, jednak to nie jest dobre rozwiązanie. Musimy sobie wyjaśnić parę spraw.-Mówiąc to patrzył mi się cały czas w oczy.
-Puść mnie.-Powiedziałam ze łzami w oczach.
-Nie puszę.
-Neymar proszę. Puść mnie, zostaw samą. Nie zasługuję na ciebie. Rozumiesz!
***********************************************
La la la.
Kochani mogę jej zrobić, jakąś krzywdę? Tak bardzo proszę!
A tak w ogóle to co sądzicie o tym opowiadaniu? jest ono ciekawe, czy nie za bardzo?
Postaram się dodać jutro kolejny rozdział, a bloga skończę w piątek. Co wy na to?
Chociaż jest też druga opcja przez wakacje nie będzie żadnych postów, tylko dopiero jak wrócę do domu. I wtedy również założę kolejnego bloga.
Pewnie nie chcecie, aby Sabina się już cięła, czy ćpała, co? A pić może?
Jak myślicie co będzie dalej między Sabiną i Neymarem. Ona mu wszystko wyjaśni, czy zacznie gadać jakieś głupoty?
Zapraszam na mojego drugiego bloga. Kilka minut temu pojawił się tam rozdział :)
Jak pisałam na moim drugim blogu. Kolejny blog byłby o dziewczynie, która z początku ma bardzo ciężki charakter i wyjebane na życie, jednak po poznaniu Neya się zmieni, chcecie takie coś, czy mam wymyślić coś innego? I chcecie aby kolejne opowiadanie było o Neymarze, czy wolicie kogoś innego?
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ! ♥♥♥
sobota, 20 czerwca 2015
Rozdział 47.
Sabina,
wytłumaczysz mi to?-Zapytał, a ja milczałam.-Do wieczora daje ci czas na
wyprowadzenie się stąd.-Nadal milczałam Pojedyncza łza spłynęła mi po
policzku.
-Ale-Nie mogłam skończyć.
-Nie ma żadnego ale. Okłamywałaś mnie...-Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale wyszłam z domu.
Perspektywa Neymara.
Ona już do reszty zwariowała. Jak nie picie to palenie, jak nie palenie to cięcie się, a teraz narkotyki, ja na prawdę nie wiem co przyszło jej do głowy. W ogóle skąd ona to ma? Spędzamy ze sobą prawie cały czas. Z resztą ona jest dorosła i nie mogę jej niczego zabronić. Przykro mi, że niszczy sobie życie. Dobrze by było gdybym jej pomógł jednak nie chce jej znać. Najwyraźniej nie potrzebuje mojej pomocy. Gdyby naprawdę ją chciała, powiedziałaby o sobie prawdę.
Perspektywa Sabiny.
To wszystko jest okropne. Nie wiem, co mam teraz ze sobą zrobić. Do Igora nie pójdę, ponieważ mogłabym się założyć, że to on mi po kryjomu dał dragi. Wiem, że Neymar jest na mnie zły, ale gdybym tylko wiedziała, że on mi to dał nie weszłabym do domu piłkarza. Najłatwiej by było gdybym wróciła do Polski, tylko, że tam nie rzucę ani jednego złego nałogu. Tutaj będę się bała, że przypadkowo spotkam Neymara.
Idąc przed siebie z zamyśleń wyrwała mnie jakaś dziewczyna, która na mnie wpadła. Obie upadłyśmy na ziemie.
-Pojebało cię!-Krzyknęłam.
-O przepraszam. Nie chciałam.-Powiedziała Blondynka. Po jej słowach wstałam, otrzepałam się i spojrzałam na swoją rękę, która cała była zdarta. Dziewczyna również to zobaczyła.- Na prawdę nie chciałam. Śpieszę się do mojego przyjaciela. Jest z dzieckiem, a ja od jakiegoś czasu mam takie zamieszanie w swoim życiu i nie mogę.-Przerwałam jej.
-Dobrze. Zobacz czy tobie się nic nie stało. Jak nie, to nie było sprawy i obie się rozejdziemy.
-Nic się nie stało. Dziękuje, że pytasz.-Uśmiechnęła się.-To pa.
-Cześć.-Odpowiedziałam i odeszłam od blondynki. Zaczęłam myśleć jak mam to wszystko wytłumaczyć Neymarowi. Przechodząc przez ulicę usłyszałam głośne krzyki jakiegoś mężczyzny. Następnie poczułam ból przeszywający moje całe ciało i ujrzałam ciemność.
Obudziłam się w szpitalu. Obok mnie był Neymar.
-Co ty tutaj robisz?
-Przepraszam.
-Ale ja się nie gniewam.-Odpowiedziałam, a po jego minie wyczytałam, że chodzi mu o coś zupełnie innego.
-Sabina, to ja przez przypadek cię potrąciłem.
-Trudno. Zasłużyłam na to.-Uśmiechnęłam sie.
-Nie mów tak.
-Wiem, że chciałeś się odwdzięczyć za to, że cię okłamywałam, ale co tam. Ja zniknę z twojego życia, ty z mojego i oboje będziemy szczęśliwi.-Wiem, że Neyamr zrobił to celowo. Zasłużyłam na to.Jednak ja nie odważyłabym się, zrobić takiej krzywdy nawet największemu wrogowi.
***************************************
Oto kolejny rozdział :)
Jak wam się podobał? Jak myślicie Sabina zniknie na jakiś czas z życia Brazylijczyka?
Kim była ta blondynka? Wiem, że się domyślacie :D
Pewnie nie pozwolicie mi zabić głównej bohaterki co?
Kochani chcecie już niedługo epilog, czy jeszcze nie?
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ!
Chce ktoś już rozdział na drugim blogu?
-Ale-Nie mogłam skończyć.
-Nie ma żadnego ale. Okłamywałaś mnie...-Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale wyszłam z domu.
Perspektywa Neymara.
Ona już do reszty zwariowała. Jak nie picie to palenie, jak nie palenie to cięcie się, a teraz narkotyki, ja na prawdę nie wiem co przyszło jej do głowy. W ogóle skąd ona to ma? Spędzamy ze sobą prawie cały czas. Z resztą ona jest dorosła i nie mogę jej niczego zabronić. Przykro mi, że niszczy sobie życie. Dobrze by było gdybym jej pomógł jednak nie chce jej znać. Najwyraźniej nie potrzebuje mojej pomocy. Gdyby naprawdę ją chciała, powiedziałaby o sobie prawdę.
Perspektywa Sabiny.
To wszystko jest okropne. Nie wiem, co mam teraz ze sobą zrobić. Do Igora nie pójdę, ponieważ mogłabym się założyć, że to on mi po kryjomu dał dragi. Wiem, że Neymar jest na mnie zły, ale gdybym tylko wiedziała, że on mi to dał nie weszłabym do domu piłkarza. Najłatwiej by było gdybym wróciła do Polski, tylko, że tam nie rzucę ani jednego złego nałogu. Tutaj będę się bała, że przypadkowo spotkam Neymara.
Idąc przed siebie z zamyśleń wyrwała mnie jakaś dziewczyna, która na mnie wpadła. Obie upadłyśmy na ziemie.
-Pojebało cię!-Krzyknęłam.
-O przepraszam. Nie chciałam.-Powiedziała Blondynka. Po jej słowach wstałam, otrzepałam się i spojrzałam na swoją rękę, która cała była zdarta. Dziewczyna również to zobaczyła.- Na prawdę nie chciałam. Śpieszę się do mojego przyjaciela. Jest z dzieckiem, a ja od jakiegoś czasu mam takie zamieszanie w swoim życiu i nie mogę.-Przerwałam jej.
-Dobrze. Zobacz czy tobie się nic nie stało. Jak nie, to nie było sprawy i obie się rozejdziemy.
-Nic się nie stało. Dziękuje, że pytasz.-Uśmiechnęła się.-To pa.
-Cześć.-Odpowiedziałam i odeszłam od blondynki. Zaczęłam myśleć jak mam to wszystko wytłumaczyć Neymarowi. Przechodząc przez ulicę usłyszałam głośne krzyki jakiegoś mężczyzny. Następnie poczułam ból przeszywający moje całe ciało i ujrzałam ciemność.
Obudziłam się w szpitalu. Obok mnie był Neymar.
-Co ty tutaj robisz?
-Przepraszam.
-Ale ja się nie gniewam.-Odpowiedziałam, a po jego minie wyczytałam, że chodzi mu o coś zupełnie innego.
-Sabina, to ja przez przypadek cię potrąciłem.
-Trudno. Zasłużyłam na to.-Uśmiechnęłam sie.
-Nie mów tak.
-Wiem, że chciałeś się odwdzięczyć za to, że cię okłamywałam, ale co tam. Ja zniknę z twojego życia, ty z mojego i oboje będziemy szczęśliwi.-Wiem, że Neyamr zrobił to celowo. Zasłużyłam na to.Jednak ja nie odważyłabym się, zrobić takiej krzywdy nawet największemu wrogowi.
***************************************
Oto kolejny rozdział :)
Jak wam się podobał? Jak myślicie Sabina zniknie na jakiś czas z życia Brazylijczyka?
Kim była ta blondynka? Wiem, że się domyślacie :D
Pewnie nie pozwolicie mi zabić głównej bohaterki co?
Kochani chcecie już niedługo epilog, czy jeszcze nie?
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ!
Chce ktoś już rozdział na drugim blogu?
piątek, 19 czerwca 2015
Rozdział 46.
Miałam mały problem ponieważ nie potrafiłam wrócić stąd do domu. Jedynym moim ratunkiem było zadzwonić po Neymara. Jak pomyślałam tak też zrobiłam. Opisałam mu miejsce w którym się znajduję i po kilkunastu minutach po mnie przyjechał. Zadowolona wsiadłam do auta i przywitałam się z chłopakiem całusem w policzek.
-Przeszkodziłam ci?
-Nie, Davi akurat usnął jak zadzwoniłaś.
-No to mam niezłe wyczucie czasu.-Uśmiechnęłam sie.
-A ty, co taka uśmiechnięta?
-A no wiesz.-Zawahałam sie na chwilę-Lubię wracać do rzeczy, które robiłam jakiś czas temu.
-Okey?
-Co ty taki zdziwiony?
-Szczerze to się o ciebie martwię i to wracanie do przeszłości. Obyś tylko nie wróciła do tamtego chłopaka.
-Tak, tak.
-Sabina?
-Słucham?
-Wolisz jego ode mnie?
-Nie!
-To dobrze. Jedziemy gdzieś, czy do domu?
-Ja chcę wrócić do domu, ale podjęcie decyzji należy do ciebie.
-No to jutro gdzieś wyjdziemy, z resztą Rafie zmieniły się plany i jutro z rana będzie u nas.
-O to cudownie.-Uśmiechnęłam sie i włączyłam radio. W drodze powrotnej śpiewaliśmy sobie. Jednak myślami byłam daleko stąd. Wiedziałam, że muszę skończyć z narkotykami. Ney gdyby się dowiedział, chyba by mnie zabił. Jednak nie dziwiłabym mu się. Na reszcie wjechaliśmy na posesję Brazylijczyka. Spokojnie weszliśmy do domu i udaliśmy się do sypialni. Ja do swojej i Ney do swojej. Weszłam do łazienki umyłam sie, przebrałam do piżamy i postanowiłam pójść do pokoju mojego chłopaka.
-Cześć Misiu.
-Idziesz do mnie spać?-Uśmiechnął się.
-A mogę?
-Zawsze.-Powiedział i zrobił dla mnie miejsce na łóżku. Położyłam się obok niego, chłopak mocno mnie przytulił. Uśmiechnęłam się mimowolnie. Leżeliśmy tak przez dłuższy czas. W końcu piłkarz usnął.
-Ney, przepraszam za wszystko co zrobiłam i zrobię źle. Obiecuję, że się poprawię i nie będziesz miał dziewczyny, która sie tnie czy ćpa.-Wyszeptałam i poszłam spać.
Ranek.
Obudziłam się o godzinie 7:48. Energicznie wstałam z łóżka i poszłam do swojej sypialni. Wzięłam ubranie i poszłam do łazienki. Umyłam się, zrobiłam mocny makijaż i się ubrałam. Wyglądałam tak:
Uśmiechnięta zeszłam do kuchni i zaczęłam szykować śniadanie. Postanowiłam zrobić tosty oraz herbatę. Po nakryciu do stołu poszłam obudzić Daviego oraz Neyamra. Oboje byli zadowoleni z tak rozpoczętego poranka. Po zjedzeniu śniadanie zaczęłam sprzątać ze stołu. Ney z synem poszedł się ogarnąć. Po nie całych 30 minutach zszedł do mnie piłkarz. Pomógł mi do końca posprzątać. Następnie poszliśmy do salonu. Rozmawialiśmy, gdzie dzisiaj możemy zabrać maluch, gdy wbigł mega zadowolony do salonu.
-Tato, tato zobacz co znalazłem i ty też Sabina zobacz.-Krzyknął, a mi zrobiło sie słabo. Chłopczyk w rączce trzymał Amfetaminę do wciągania.
-Daviś skąd to masz?-Zapytał zdziwiony Neymar.
-Znalazłem w pokoju Sabiny.-powiedział, a ja wpatrywałam się z narkotyk.
-Sabina, wytłumaczysz mi to?-Zapytał, a ja milczałam.-Do wieczora daje ci czas na wyprowadzenie się stąd.-Nadal milczałam Pojedyncza łza spłynęła mi po policzku.
-Ale-Nie mogłam skończyć.
-Nie ma żadnego ale. Okłamywałaś mnie...
*******************
Jestem, jestem.
Kochani wyciągam Sabine z dragów. Zadowoleni? Bo ja średnio.
Postaram sie szybko napisać dla was kolejny rozdzaił.
chyba niedługo pojawi sie tutaj epilog. Chcecie kolejnego bloga?
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ.
Bardzo dziękuje tym, którzy cały czas są ze mną. Wyczekują rozdziałów i je komentują. ♥♥♥
-Przeszkodziłam ci?
-Nie, Davi akurat usnął jak zadzwoniłaś.
-No to mam niezłe wyczucie czasu.-Uśmiechnęłam sie.
-A ty, co taka uśmiechnięta?
-A no wiesz.-Zawahałam sie na chwilę-Lubię wracać do rzeczy, które robiłam jakiś czas temu.
-Okey?
-Co ty taki zdziwiony?
-Szczerze to się o ciebie martwię i to wracanie do przeszłości. Obyś tylko nie wróciła do tamtego chłopaka.
-Tak, tak.
-Sabina?
-Słucham?
-Wolisz jego ode mnie?
-Nie!
-To dobrze. Jedziemy gdzieś, czy do domu?
-Ja chcę wrócić do domu, ale podjęcie decyzji należy do ciebie.
-No to jutro gdzieś wyjdziemy, z resztą Rafie zmieniły się plany i jutro z rana będzie u nas.
-O to cudownie.-Uśmiechnęłam sie i włączyłam radio. W drodze powrotnej śpiewaliśmy sobie. Jednak myślami byłam daleko stąd. Wiedziałam, że muszę skończyć z narkotykami. Ney gdyby się dowiedział, chyba by mnie zabił. Jednak nie dziwiłabym mu się. Na reszcie wjechaliśmy na posesję Brazylijczyka. Spokojnie weszliśmy do domu i udaliśmy się do sypialni. Ja do swojej i Ney do swojej. Weszłam do łazienki umyłam sie, przebrałam do piżamy i postanowiłam pójść do pokoju mojego chłopaka.
-Cześć Misiu.
-Idziesz do mnie spać?-Uśmiechnął się.
-A mogę?
-Zawsze.-Powiedział i zrobił dla mnie miejsce na łóżku. Położyłam się obok niego, chłopak mocno mnie przytulił. Uśmiechnęłam się mimowolnie. Leżeliśmy tak przez dłuższy czas. W końcu piłkarz usnął.
-Ney, przepraszam za wszystko co zrobiłam i zrobię źle. Obiecuję, że się poprawię i nie będziesz miał dziewczyny, która sie tnie czy ćpa.-Wyszeptałam i poszłam spać.
Ranek.
Obudziłam się o godzinie 7:48. Energicznie wstałam z łóżka i poszłam do swojej sypialni. Wzięłam ubranie i poszłam do łazienki. Umyłam się, zrobiłam mocny makijaż i się ubrałam. Wyglądałam tak:
Uśmiechnięta zeszłam do kuchni i zaczęłam szykować śniadanie. Postanowiłam zrobić tosty oraz herbatę. Po nakryciu do stołu poszłam obudzić Daviego oraz Neyamra. Oboje byli zadowoleni z tak rozpoczętego poranka. Po zjedzeniu śniadanie zaczęłam sprzątać ze stołu. Ney z synem poszedł się ogarnąć. Po nie całych 30 minutach zszedł do mnie piłkarz. Pomógł mi do końca posprzątać. Następnie poszliśmy do salonu. Rozmawialiśmy, gdzie dzisiaj możemy zabrać maluch, gdy wbigł mega zadowolony do salonu.
-Tato, tato zobacz co znalazłem i ty też Sabina zobacz.-Krzyknął, a mi zrobiło sie słabo. Chłopczyk w rączce trzymał Amfetaminę do wciągania.
-Daviś skąd to masz?-Zapytał zdziwiony Neymar.
-Znalazłem w pokoju Sabiny.-powiedział, a ja wpatrywałam się z narkotyk.
-Sabina, wytłumaczysz mi to?-Zapytał, a ja milczałam.-Do wieczora daje ci czas na wyprowadzenie się stąd.-Nadal milczałam Pojedyncza łza spłynęła mi po policzku.
-Ale-Nie mogłam skończyć.
-Nie ma żadnego ale. Okłamywałaś mnie...
*******************
Jestem, jestem.
Kochani wyciągam Sabine z dragów. Zadowoleni? Bo ja średnio.
Postaram sie szybko napisać dla was kolejny rozdzaił.
chyba niedługo pojawi sie tutaj epilog. Chcecie kolejnego bloga?
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ.
Bardzo dziękuje tym, którzy cały czas są ze mną. Wyczekują rozdziałów i je komentują. ♥♥♥
środa, 10 czerwca 2015
Rozdział 45.
Obudzona przez Brazylijczyka o godzinie 13:00 całusem w policzek uśmiechnięta wstałam z łóżka. Mimo, że miałam ochotę jeszcze poleżeć Neyamr kazał mi się wyszykować ponieważ zaraz będzie śniadanie,a później gdzieś idziemy. Umyta, uczesana oraz umalowana ubrałam się tak:
Do tego założyłam białe Air Maxy i zeszłam do jadalni. Na stole stały tosty, a obok niech dwie szklanki soku pomarańczowego. Jak nigdy dotąd miałam ochotę zjeść śniadanie. Usiadłam do stołu i czekałam na mojego chłopaka? Tak chłopaka. Nie pamiętam wszystkiego z wczoraj odkąd wylecieliśmy z Brazylii. Zabijając czas postanowiłam przejrzeć fb. Nagle napisał do mnie mój były chłopaka. Nie jestem na niego zła. Nie jesteśmy już razem ponieważ nic do siebie nie czuliśmy nawet na samym początku naszego związku. Byliśmy ze sobą ponieważ on był przystojny, a ja dobra w łóżku. Igor, tak właśnie nazywał się mój były, napisał, że jest w Hiszpanii i czy możemy się dzisiaj spotkać. Nie wiem skąd on wie, że tu jestem, ale nie miałam nic przeciwko. Po naszym rozstaniu utrzymywaliśmy cały czas kontakt i się martwiliśmy o siebie wzajemnie. W końcu przyszedł Brazylijczyk. Pocałował mnie w kark i zaczął mi sie przyglądać. Nie powiem, było to dla mnie trochę krępujące.
-Czemu sie tak na mnie gapisz?
-Nie wiem, jak mam ci coś powiedzieć.
-Hmm najlepiej prosto z mostu.-Uśmiechnęłam się przyjaźnie do chłopaka.
-Ale będziesz na mnie zła.
-To pomogę ci.-Zapadła chwila ciszy.-Już mnie nie kochasz, tak?
-Nie! To są straszne głupoty.
-To obiecuję, że nie będę zła.
-Bo wiesz... Cah e no mama mojego synka musi załatwić jakieś sprawy i...
-I?
-I Davi tutaj przylatuje.
-Mam być z tego powodu zła?
-Możesz, ponieważ chciałem ten dzień spędzić tylko i wyłącznie z tobą.
-A kiedy mały przylatuje?
-Yyy za kilka godzin.
-To zdążymy coś razem zrobić. Później ty się zajmiesz synkiem, a ja spotkam z-Zastanawiałam się co mam powiedzieć.
-Z?
-Z...-Nadal nie wiedziałam co powiedzieć.-To chyba raczej mój kolega, niż przyjaciel, ale nie wiem.
-Serio?!?
-Co serio?
-Ja myślałem, że chcesz mi powiedzieć o kim, kim nie mogę wiedzieć, a ty się zastanawiasz czy to kolega, czy przyjaciel. Jesteś nie możliwa.
-Wiem i mam to chyba po tobie.-Uśmiechnęłam sie, a następnie zaczęliśmy jeść śniadanie. Ney powiedział, co zaplanował dla nas na dzisiejszy dzień. Związku ze małą zmianą planów postanowiliśmy odstawić wszystko na inny dzień oprócz skoku na Bungee. Po półtorej godziny byliśmy na miejscy. Szczerze bałam sie skoczyć, ponieważ znając moje szczęście zrobiłabym sobie krzywdę.
-Skaczemy?
-Skaczemy.-Odpowiedziałam zmieszana.
-Boisz się?
-No, a ty?
-Czego tu się bać? W życiu trzeba spróbować wszystkiego. Jeżeli chcesz to złam mnie za rękę. Na pewno będzie ci raźniej.-Jak powiedział tak też zrobiłam. Gdy trzymaliśmy się za ręce wiedział, że mogę zrobić wszystko, że tylko przy niem mogę żyć na prawdę.
-No to co? Hop?
-Hop.-Powiedziałam i rzuciliśmy się na powietrze. Mocniej ścisnęłam dłoń mojego chłopaka i zamknęłam na sekundę oczy. Spędziliśmy na tej zabawie około godziny. Następnie musieliśmy iść do Daviego. Mały bardzo się ucieszył, gdy tylko zobaczył swojego tatę. Po wyjściu z lotniska każde z nas poszło w swoją stronę. Jednak wcześniej Neymar dał mi buziaka w policzek i powiedział:
-Tylko bez żadnych niespodzianek. Jasne?
Przytaknęłam mu i poszłam w miejsce w które byłam umówiona i jak zwykle spóźniłam się. Wysoki brunet podbiegł do mnie i bardzo mocno mnie przytulił.
-Jak ja się za tobą stęskniłem!
-Hmm będąc szczera powiem, że w ogóle o tobie nie myślała, będą miła powiem, że też sie za tobą stęskniłam.-Po moich słowach wybuchnęliśmy śmiechem.
-To co, zapraszam cię na kawę.
-Okey.-Uśmiechnęłam się-A co tam u ciebie?
-To co zawsze. Mam kolejne dziecko, na które mam kompletnie wyjebane, a u ciebie?
-Wszystko w porządku. Jestem w szczęśliwym związku i to co zawsze.
-Czyli szlugi, wódka i dragi są.-Mówił przez śmiech.
-Są, ale w o wiele mniejszych ilościach.-Sztucznie się uśmiechnęłam.
-Dlaczego?
-Chłopak...
-Co ma do tego twój chłopak?
-No wiesz jest sławne, gdyby ktoś sie dowiedział jaką ma dziewczynę, to tylko pozostało by mi.. mu współczuć.
-E tam. Gadaj z kim jesteś?
-Nie wiesz?
-Nie czytam gazet, a internet jest tylko do pornosów.
-Haha w ogóle się nie zmieniłeś.
-Tak, tak, ale mów z kim jesteś?
-Jestem z piłkarzem Barcelony.
-Zapoznasz mnie z nim?
-Igor?
-Tak?
-Czemu miała bym to zrobić?
-Zapytałbym się czy nie będzie zazdrosny jak pójdziesz ze mną na imprezę.
-Zapomnij!
-Okey...Ale mam coś dla ciebie.
-Co?
-Może pójdziemy do hotelu, to ci dam, hmm? A na kawę wybierzemy się jutro.
-Jutro nie mogę-Skłamałam-Ale teraz możemy pójść do tego hotelu.-Na miejscu byliśmy po około 20 minutach. Weszliśmy do pokoju w którym chwilowo mieszkał Igor i usiadłam na łóżku. Nie wiem czy minęła minuta, a ten dał mi amfe.
-Żartujesz. Prawda?
-Jeżeli nie chcesz, to możesz mi to oddać.
-E jasne, że chce, ale nie słyszałeś co mówiłam wcześniej.
-Tutaj nikt nie zobaczy co robisz.
-W sumie racja.-Uległam minimalnemu naleganiu chłopaka.-A czemu nie masz do wstrzykiwania amfy?
-Mam, ale wole wciągać.
-Neymar mnie za to zabije, jak się tylko o tym dowie.
-Nie dowie sie spokojnie.
Kilka godzin później.
-Ej, ja się będę juz zbierała, okey?
-Odprowadzić cię.-Zapytał, a ja już wiedziałam, że nie jest to jakiś doskonały pomysł. Moim zdaniem przesadził z braniem na dzisiaj narkotyków. Miał jeszcze heroine, ale od tego, to ja trzyamm sie z daleka. Odmówiłam chłopakowi i wyszłam z hotelu. Miałam mały problem ponieważ nie potrafiłam wrócić stąd do domu.
************************************************
Z góry przepraszam za wszystkie błędy, ale pisałam to na szybko.
Macie kolejny beznadziejny rozdział :)
Od razu piszę, że Ney pokłóci się z Sabiną i będzie pięknie.
Przepraszam za tak długą nie obecność, ale ostatnio brakuje mi weny.
Nie wiem, kiedy będzie następny rozdział, ponieważ rodzice mają w planach zabrać mi cały sprzęt elektroniczny xD haha
Mam nadzieję, że chociaż troszkę wam sie rozdział spodobał i, że go skomentujecie :)
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ!
♥♥♥
Dziękuję, za taką dużą ilość komentarzy pod ostatnim moim postem <3
Do tego założyłam białe Air Maxy i zeszłam do jadalni. Na stole stały tosty, a obok niech dwie szklanki soku pomarańczowego. Jak nigdy dotąd miałam ochotę zjeść śniadanie. Usiadłam do stołu i czekałam na mojego chłopaka? Tak chłopaka. Nie pamiętam wszystkiego z wczoraj odkąd wylecieliśmy z Brazylii. Zabijając czas postanowiłam przejrzeć fb. Nagle napisał do mnie mój były chłopaka. Nie jestem na niego zła. Nie jesteśmy już razem ponieważ nic do siebie nie czuliśmy nawet na samym początku naszego związku. Byliśmy ze sobą ponieważ on był przystojny, a ja dobra w łóżku. Igor, tak właśnie nazywał się mój były, napisał, że jest w Hiszpanii i czy możemy się dzisiaj spotkać. Nie wiem skąd on wie, że tu jestem, ale nie miałam nic przeciwko. Po naszym rozstaniu utrzymywaliśmy cały czas kontakt i się martwiliśmy o siebie wzajemnie. W końcu przyszedł Brazylijczyk. Pocałował mnie w kark i zaczął mi sie przyglądać. Nie powiem, było to dla mnie trochę krępujące.
-Czemu sie tak na mnie gapisz?
-Nie wiem, jak mam ci coś powiedzieć.
-Hmm najlepiej prosto z mostu.-Uśmiechnęłam się przyjaźnie do chłopaka.
-Ale będziesz na mnie zła.
-To pomogę ci.-Zapadła chwila ciszy.-Już mnie nie kochasz, tak?
-Nie! To są straszne głupoty.
-To obiecuję, że nie będę zła.
-Bo wiesz... Cah e no mama mojego synka musi załatwić jakieś sprawy i...
-I?
-I Davi tutaj przylatuje.
-Mam być z tego powodu zła?
-Możesz, ponieważ chciałem ten dzień spędzić tylko i wyłącznie z tobą.
-A kiedy mały przylatuje?
-Yyy za kilka godzin.
-To zdążymy coś razem zrobić. Później ty się zajmiesz synkiem, a ja spotkam z-Zastanawiałam się co mam powiedzieć.
-Z?
-Z...-Nadal nie wiedziałam co powiedzieć.-To chyba raczej mój kolega, niż przyjaciel, ale nie wiem.
-Serio?!?
-Co serio?
-Ja myślałem, że chcesz mi powiedzieć o kim, kim nie mogę wiedzieć, a ty się zastanawiasz czy to kolega, czy przyjaciel. Jesteś nie możliwa.
-Wiem i mam to chyba po tobie.-Uśmiechnęłam sie, a następnie zaczęliśmy jeść śniadanie. Ney powiedział, co zaplanował dla nas na dzisiejszy dzień. Związku ze małą zmianą planów postanowiliśmy odstawić wszystko na inny dzień oprócz skoku na Bungee. Po półtorej godziny byliśmy na miejscy. Szczerze bałam sie skoczyć, ponieważ znając moje szczęście zrobiłabym sobie krzywdę.
-Skaczemy?
-Skaczemy.-Odpowiedziałam zmieszana.
-Boisz się?
-No, a ty?
-Czego tu się bać? W życiu trzeba spróbować wszystkiego. Jeżeli chcesz to złam mnie za rękę. Na pewno będzie ci raźniej.-Jak powiedział tak też zrobiłam. Gdy trzymaliśmy się za ręce wiedział, że mogę zrobić wszystko, że tylko przy niem mogę żyć na prawdę.
-No to co? Hop?
-Hop.-Powiedziałam i rzuciliśmy się na powietrze. Mocniej ścisnęłam dłoń mojego chłopaka i zamknęłam na sekundę oczy. Spędziliśmy na tej zabawie około godziny. Następnie musieliśmy iść do Daviego. Mały bardzo się ucieszył, gdy tylko zobaczył swojego tatę. Po wyjściu z lotniska każde z nas poszło w swoją stronę. Jednak wcześniej Neymar dał mi buziaka w policzek i powiedział:
-Tylko bez żadnych niespodzianek. Jasne?
Przytaknęłam mu i poszłam w miejsce w które byłam umówiona i jak zwykle spóźniłam się. Wysoki brunet podbiegł do mnie i bardzo mocno mnie przytulił.
-Jak ja się za tobą stęskniłem!
-Hmm będąc szczera powiem, że w ogóle o tobie nie myślała, będą miła powiem, że też sie za tobą stęskniłam.-Po moich słowach wybuchnęliśmy śmiechem.
-To co, zapraszam cię na kawę.
-Okey.-Uśmiechnęłam się-A co tam u ciebie?
-To co zawsze. Mam kolejne dziecko, na które mam kompletnie wyjebane, a u ciebie?
-Wszystko w porządku. Jestem w szczęśliwym związku i to co zawsze.
-Czyli szlugi, wódka i dragi są.-Mówił przez śmiech.
-Są, ale w o wiele mniejszych ilościach.-Sztucznie się uśmiechnęłam.
-Dlaczego?
-Chłopak...
-Co ma do tego twój chłopak?
-No wiesz jest sławne, gdyby ktoś sie dowiedział jaką ma dziewczynę, to tylko pozostało by mi.. mu współczuć.
-E tam. Gadaj z kim jesteś?
-Nie wiesz?
-Nie czytam gazet, a internet jest tylko do pornosów.
-Haha w ogóle się nie zmieniłeś.
-Tak, tak, ale mów z kim jesteś?
-Jestem z piłkarzem Barcelony.
-Zapoznasz mnie z nim?
-Igor?
-Tak?
-Czemu miała bym to zrobić?
-Zapytałbym się czy nie będzie zazdrosny jak pójdziesz ze mną na imprezę.
-Zapomnij!
-Okey...Ale mam coś dla ciebie.
-Co?
-Może pójdziemy do hotelu, to ci dam, hmm? A na kawę wybierzemy się jutro.
-Jutro nie mogę-Skłamałam-Ale teraz możemy pójść do tego hotelu.-Na miejscu byliśmy po około 20 minutach. Weszliśmy do pokoju w którym chwilowo mieszkał Igor i usiadłam na łóżku. Nie wiem czy minęła minuta, a ten dał mi amfe.
-Żartujesz. Prawda?
-Jeżeli nie chcesz, to możesz mi to oddać.
-E jasne, że chce, ale nie słyszałeś co mówiłam wcześniej.
-Tutaj nikt nie zobaczy co robisz.
-W sumie racja.-Uległam minimalnemu naleganiu chłopaka.-A czemu nie masz do wstrzykiwania amfy?
-Mam, ale wole wciągać.
-Neymar mnie za to zabije, jak się tylko o tym dowie.
-Nie dowie sie spokojnie.
Kilka godzin później.
-Ej, ja się będę juz zbierała, okey?
-Odprowadzić cię.-Zapytał, a ja już wiedziałam, że nie jest to jakiś doskonały pomysł. Moim zdaniem przesadził z braniem na dzisiaj narkotyków. Miał jeszcze heroine, ale od tego, to ja trzyamm sie z daleka. Odmówiłam chłopakowi i wyszłam z hotelu. Miałam mały problem ponieważ nie potrafiłam wrócić stąd do domu.
************************************************
Z góry przepraszam za wszystkie błędy, ale pisałam to na szybko.
Macie kolejny beznadziejny rozdział :)
Od razu piszę, że Ney pokłóci się z Sabiną i będzie pięknie.
Przepraszam za tak długą nie obecność, ale ostatnio brakuje mi weny.
Nie wiem, kiedy będzie następny rozdział, ponieważ rodzice mają w planach zabrać mi cały sprzęt elektroniczny xD haha
Mam nadzieję, że chociaż troszkę wam sie rozdział spodobał i, że go skomentujecie :)
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ!
♥♥♥
Dziękuję, za taką dużą ilość komentarzy pod ostatnim moim postem <3
poniedziałek, 1 czerwca 2015
Rozdział 44.
Rano obudziłam się w cudownym nastroju, obok mnie leżał Neymar, który z kimś pisał.
-Dzień dobry księżniczko.-Pocałował mnie w policzek.
-Dobry, dobry. Która jest godzina?
-8:15.
-O której mamy samolot?
-11:00.
-To może zacznę się już szykować.-Zaśmiałam się i wypoczęta wstałam z łóżka. Podeszłam do walizki i wyciągnęłam z niej ubranie. Już na zapas wiedziałam, co powie Ney więc ubiorę się w to:
Z ubraniem poszłam do łazienki. Szybko się umyłam. Zrobiłam makijaż i weszłam z pomieszczenia. Wyminęłam się z piłkarzem w drzwiach, a następnie wzięłam elektryka i wyszłam na balkon. Po kilku minutach postanowiłam zejść do kuchni. Chwilę porozmawiałam z rodzicami napastnika, a następnie uszykowałam mu śniadanie. Na chłopaka nie trzeba było długo czekać. Wyszykowany zszedł na dół i usiadł do stołu. Podczas gdy Brazylijczyk jadł poszłam pożegnać się z Rafą ponieważ do lotu pozostała nam nie cała godzina. Dziewczyna mówiła, że za około miesiąc przyleci do Hiszpanii i wybierzemy się gdzieś wspólnie. No proszę, na samym początku nie chciałam mieć nic z nią wspólnego, a teraz prawie, każdą wolną chwilę mogłabym spędzać w jej towarzystwie. Siedząc z Brazylijką usłyszałam jak woła mnie jej brat. Szybko zeszłam na dół i ujrzałam stojące przy drzwiach walizki. Na lotnisku byliśmy o godzinie 10:55. Pożegnaliśmy się z rodzicami piłkarza i poszliśmy w stronę samolotu. Podczas podróży rozmawiałam z Neymarem o wszystkim, aż w końcu zadał pytanie na które nie potrafiłam odpowiedzieć.
-Sabina?
-Tak?
-Chcesz znowu być ze mną?
-W zasadzie to-I tutaj przerwałam swoją wypowiedź. Myślałam nad tym kilka minut gdy w końcu zaczęłam kontynuować.- Chcę być z tobą.
-Naprawdę?
-Naprawdę.-Przecież przyczyną naszego rozstania była Tini. Chciałam dla niej dobrze i dlatego wróciłam do Polski. Teraz już wiem, że moje miejsce jest przy Neymarze. Nie zostawię go do puki on sam tego nie zechce.
-Jesteś najlepsza.-Powiedział, a następnie złączył nasze usta w długi oraz bardzo namiętny pocałunek.
-Jestem najlepsza dzięki tobie.-Uśmiechnęłam się i kolejny raz zaczęliśmy się całować.
Wieczorem.
Jesteśmy już w cudownej Barcelonie. Będą w domu wpadliśmy na świetny pomysł. A, że pomysł był świetny to i ja musiałam świetnie wyglądać. Ubrana byłam tak:
Oczywiście nie za bardzo mi to odpowiadało ponieważ było widać moje nogi, jednak Neymar powiedział, abym sie niczym nie przejmowała. Postanowiliśmy uczcić to, że znowu jesteśmy razem i zaprosiliśmy naszych, a w zasadzie Neymara przyjaciół. Mówiąc o przyjaciołach chodziło mi o piłkarzy razem z partnerkami. Oczywiście, że były też osoby, które pierwszy raz widzę na oczy. Było mnóstwo ślicznych dziewczyn, które kręciły się przy Neymarze jednak co podobało mi się najbardziej to to, że on przez cały czas nie spuszczał mnie z oczy. Domyślałam sie czego chce jednak nie tym razem. O nie! Impreza zakończyła sie przed godziną 4:00. Nieźle wstawiona i wykończona poszłam do pokoju, który kiedyś był "mój" i ległam na łóżko. Po chwili poczułam jak ktoś kładzie się obok i zaczyna całować mnie w szyję. Nie przeszkadzało mi to, jednak chwilę później ręka chłopaka powędrowała pod moją sukienkę.
-Neymar stop.
-No, ale dlaczego?
-Bo mi się tak podoba. Będziemy mieli jeszcze dużo okazji, aby uprawiać razem seks.
-Ale ja chce teraz.-Nalegał.
-No to bardzo mi przykro, ale koncert życzeń za dwa tygodnie.
-Trzymam cie za słowo.-Powiedział i pocałował mnie w policzek.
-Tępy czy tępy?-Zaśmiałam się.
-Czy.
-Tak też myślałam.-Wstałam z łóżka i wyjęłam z torby fajki. Wyszłam na balkon i zaczęłam palić. Za chwilę przyszedł do mnie Brazylijczyk.
-Daj bucha.
-Jesteś piłkarzem, ty nie możesz.- Po moich słowach chłopak wyrwał mi papierosa z ręki i go zgasił.
-Co ty odpierdalasz?
-Jesteś dziewczyną piłkarza, też nie możesz.-Wytknął mi język.
-Chciałam coś powiedzieć, ale nie chce sie z tobą kłócić w podatku jestem pijana z czego później żałuje swoich czynów i słów.-Złapałam chłopaka za rękę i zaciągnęłam do sypialni.-Spisz ze mną, tylko bez żadnych numerów.
-Nie obiecuję.-Uśmiechnął się łobuzersko, wziął na ręce i delikatnie położył na łóżko po czym zaczął całować moje rany.
-Ney co ty robisz?
-Ciężko jest mi cię przeprosić, za to wszystko więc.-Przerwałam mu.
-Ale to nie przez ciebie więc proszę przestań.-Brazylijczyk wykonał moje polecenie. Kilka minut później położył się obok mnie. Objął w tali i razem zasnęliśmy.
****************************************
Proszę bardzo :)
Jak się podoba? Może być? A może chcecie abym ich skłóciła hm?
Bardzo was proszę o skomentowanie rozdziału.
Bardzo będę zadowolona, gdy napiszecie mi, co wam sie podoba, a co nie w moim blogu i co jeszcze mogę w nim zmienić.
Kochani chcecie, abym zbliżała się już do końca tego opowiadanie czy wolicie jeszcze sobie poczytać rozdziałów?
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ!
-Dzień dobry księżniczko.-Pocałował mnie w policzek.
-Dobry, dobry. Która jest godzina?
-8:15.
-O której mamy samolot?
-11:00.
-To może zacznę się już szykować.-Zaśmiałam się i wypoczęta wstałam z łóżka. Podeszłam do walizki i wyciągnęłam z niej ubranie. Już na zapas wiedziałam, co powie Ney więc ubiorę się w to:
Z ubraniem poszłam do łazienki. Szybko się umyłam. Zrobiłam makijaż i weszłam z pomieszczenia. Wyminęłam się z piłkarzem w drzwiach, a następnie wzięłam elektryka i wyszłam na balkon. Po kilku minutach postanowiłam zejść do kuchni. Chwilę porozmawiałam z rodzicami napastnika, a następnie uszykowałam mu śniadanie. Na chłopaka nie trzeba było długo czekać. Wyszykowany zszedł na dół i usiadł do stołu. Podczas gdy Brazylijczyk jadł poszłam pożegnać się z Rafą ponieważ do lotu pozostała nam nie cała godzina. Dziewczyna mówiła, że za około miesiąc przyleci do Hiszpanii i wybierzemy się gdzieś wspólnie. No proszę, na samym początku nie chciałam mieć nic z nią wspólnego, a teraz prawie, każdą wolną chwilę mogłabym spędzać w jej towarzystwie. Siedząc z Brazylijką usłyszałam jak woła mnie jej brat. Szybko zeszłam na dół i ujrzałam stojące przy drzwiach walizki. Na lotnisku byliśmy o godzinie 10:55. Pożegnaliśmy się z rodzicami piłkarza i poszliśmy w stronę samolotu. Podczas podróży rozmawiałam z Neymarem o wszystkim, aż w końcu zadał pytanie na które nie potrafiłam odpowiedzieć.
-Sabina?
-Tak?
-Chcesz znowu być ze mną?
-W zasadzie to-I tutaj przerwałam swoją wypowiedź. Myślałam nad tym kilka minut gdy w końcu zaczęłam kontynuować.- Chcę być z tobą.
-Naprawdę?
-Naprawdę.-Przecież przyczyną naszego rozstania była Tini. Chciałam dla niej dobrze i dlatego wróciłam do Polski. Teraz już wiem, że moje miejsce jest przy Neymarze. Nie zostawię go do puki on sam tego nie zechce.
-Jesteś najlepsza.-Powiedział, a następnie złączył nasze usta w długi oraz bardzo namiętny pocałunek.
-Jestem najlepsza dzięki tobie.-Uśmiechnęłam się i kolejny raz zaczęliśmy się całować.
Wieczorem.
Jesteśmy już w cudownej Barcelonie. Będą w domu wpadliśmy na świetny pomysł. A, że pomysł był świetny to i ja musiałam świetnie wyglądać. Ubrana byłam tak:
Oczywiście nie za bardzo mi to odpowiadało ponieważ było widać moje nogi, jednak Neymar powiedział, abym sie niczym nie przejmowała. Postanowiliśmy uczcić to, że znowu jesteśmy razem i zaprosiliśmy naszych, a w zasadzie Neymara przyjaciół. Mówiąc o przyjaciołach chodziło mi o piłkarzy razem z partnerkami. Oczywiście, że były też osoby, które pierwszy raz widzę na oczy. Było mnóstwo ślicznych dziewczyn, które kręciły się przy Neymarze jednak co podobało mi się najbardziej to to, że on przez cały czas nie spuszczał mnie z oczy. Domyślałam sie czego chce jednak nie tym razem. O nie! Impreza zakończyła sie przed godziną 4:00. Nieźle wstawiona i wykończona poszłam do pokoju, który kiedyś był "mój" i ległam na łóżko. Po chwili poczułam jak ktoś kładzie się obok i zaczyna całować mnie w szyję. Nie przeszkadzało mi to, jednak chwilę później ręka chłopaka powędrowała pod moją sukienkę.
-Neymar stop.
-No, ale dlaczego?
-Bo mi się tak podoba. Będziemy mieli jeszcze dużo okazji, aby uprawiać razem seks.
-Ale ja chce teraz.-Nalegał.
-No to bardzo mi przykro, ale koncert życzeń za dwa tygodnie.
-Trzymam cie za słowo.-Powiedział i pocałował mnie w policzek.
-Tępy czy tępy?-Zaśmiałam się.
-Czy.
-Tak też myślałam.-Wstałam z łóżka i wyjęłam z torby fajki. Wyszłam na balkon i zaczęłam palić. Za chwilę przyszedł do mnie Brazylijczyk.
-Daj bucha.
-Jesteś piłkarzem, ty nie możesz.- Po moich słowach chłopak wyrwał mi papierosa z ręki i go zgasił.
-Co ty odpierdalasz?
-Jesteś dziewczyną piłkarza, też nie możesz.-Wytknął mi język.
-Chciałam coś powiedzieć, ale nie chce sie z tobą kłócić w podatku jestem pijana z czego później żałuje swoich czynów i słów.-Złapałam chłopaka za rękę i zaciągnęłam do sypialni.-Spisz ze mną, tylko bez żadnych numerów.
-Nie obiecuję.-Uśmiechnął się łobuzersko, wziął na ręce i delikatnie położył na łóżko po czym zaczął całować moje rany.
-Ney co ty robisz?
-Ciężko jest mi cię przeprosić, za to wszystko więc.-Przerwałam mu.
-Ale to nie przez ciebie więc proszę przestań.-Brazylijczyk wykonał moje polecenie. Kilka minut później położył się obok mnie. Objął w tali i razem zasnęliśmy.
****************************************
Proszę bardzo :)
Jak się podoba? Może być? A może chcecie abym ich skłóciła hm?
Bardzo was proszę o skomentowanie rozdziału.
Bardzo będę zadowolona, gdy napiszecie mi, co wam sie podoba, a co nie w moim blogu i co jeszcze mogę w nim zmienić.
Kochani chcecie, abym zbliżała się już do końca tego opowiadanie czy wolicie jeszcze sobie poczytać rozdziałów?
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ!
niedziela, 31 maja 2015
Rozdział 43.
-Nie lubię, gdy ludzie obiecują mi, a później nie dotrzymują słowa.
-Boże, to tylko kilka kresek. Zresztą nic na to nie poradzisz. Nie masz mocy żadnego z super bohaterów, że na nie spojrzysz bądź dotkniesz i one zniknął.
-Kilka kresek? Sabina jeżeli czegoś nie potrafisz, to cię nauczę, ale dzieci już w podstawówce potrafią liczyć.
-Nie przesadzaj. Z resztą jak już mówiłam one nie znikną jak zaczniesz mi o tym gadać.
-No może i nie zniknął, ale sprawię, że więcej razy nie pojawią się na twoim ciele, a teraz wstawaj idziemy coś pozwiedzać. -Wyciągnął rękę w moją stronę, aby pomóc mi wstać. Skorzystałam z jego pomocy i poszliśmy do pokoju.-Może się przebierzesz, bo na dworze jest z jakieś 30 parę stopni, a z resztą dobrze wiesz, że może być jeszcze cieplej.
-Neymar widziałeś moje ciało, jak ja mam się na przykład w sukience pokazać ludziom?
-Oj myślisz, że będą zwracali na to uwagę?
-Myślę, że tak. Przecież będę z tobą. Będziemy w centrum uwagi.
-No trudno. Przebieraj się.
-Muszę?
-Musisz.
-No, ale dlaczego ty mi to robisz?
-Bo chcę zobaczyć twoje piękne ciało.
-Nie jest teraz takie piękne.
-Jest, było i będzie. A z resztą mam świetny pomysł jak wrócimy do Barcelony.
-Nie pytam, nie chce wiedzieć co teraz chodzi ci po głowie.-Uśmiechnęłam się do chłopaka i wyciągnęłam z walizki ubranie na przebranie.-Robię to tylko i wyłącznie dla ciebie.-Powiedziałam i weszłam do łazienki. Po chwili wyszłam z łazienki i przebrałam się tak:
-Lepiej ci?
-Mogło być lepiej.-Powiedział z łobuzerskim uśmieszkiem za co skarciłam go wzrokiem.
-Nie przeginaj.-powiedziałam i wzięłam elektryka.-Idziemy?
-My? Tak.-Powiedział i dodał.-On? Nie-Wskazał ręką na papierosa.
-No proszę cie.
-Nie.
-Ney!
-Nie.
-Ney proszę.
-Nie.
-Ney bardzo proszę.
-No już idź.
-Dziękuję.-Pocałowałam go w policzek i wyszliśmy z jego sypialni. Neymar wziął telefon i wyszliśmy z domu. Przechodząc przez park napadła nas zgraja reporterów. Wypytywali, czy wróciliśmy do siebie. Ney powiedział im, że między nami jest tak jak dawnej, tylko nie jesteśmy razem. Później podchodziły do nas dzieci proszące Brazylijczyka o autograf. Kilka jego fanek patrzyło na mnie z zazdrością, a niektóre nawet z nienawiścią. Na zwiedzaniu spędziliśmy resztę dnia. Przed godziną 22:00 wróciliśmy do domu. Przyszykowaliśmy się na jutrzejszy wylot do Barcelony. Przyszykowaliśmy się do sny, obejrzeliśmy horror i poszliśmy spać.
********************************************
Tur lu lu.
Kochani biorę się za pisanie następnego rozdziału ponieważ od środy aż do niedzieli nie będzie rozdziałów. Będę na działce, a tam cały swój wolny czas poświęcam na kochanych idiotów i granie z nimi w gałe. <3
Bardzo was proszę o skomentowanie tego, ponieważ chciałam zobaczyć ile was jest <3
Bardzo wszystkim dziękuję za komentarze i "widzimy" się juto.
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ!
-Boże, to tylko kilka kresek. Zresztą nic na to nie poradzisz. Nie masz mocy żadnego z super bohaterów, że na nie spojrzysz bądź dotkniesz i one zniknął.
-Kilka kresek? Sabina jeżeli czegoś nie potrafisz, to cię nauczę, ale dzieci już w podstawówce potrafią liczyć.
-Nie przesadzaj. Z resztą jak już mówiłam one nie znikną jak zaczniesz mi o tym gadać.
-No może i nie zniknął, ale sprawię, że więcej razy nie pojawią się na twoim ciele, a teraz wstawaj idziemy coś pozwiedzać. -Wyciągnął rękę w moją stronę, aby pomóc mi wstać. Skorzystałam z jego pomocy i poszliśmy do pokoju.-Może się przebierzesz, bo na dworze jest z jakieś 30 parę stopni, a z resztą dobrze wiesz, że może być jeszcze cieplej.
-Neymar widziałeś moje ciało, jak ja mam się na przykład w sukience pokazać ludziom?
-Oj myślisz, że będą zwracali na to uwagę?
-Myślę, że tak. Przecież będę z tobą. Będziemy w centrum uwagi.
-No trudno. Przebieraj się.
-Muszę?
-Musisz.
-No, ale dlaczego ty mi to robisz?
-Bo chcę zobaczyć twoje piękne ciało.
-Nie jest teraz takie piękne.
-Jest, było i będzie. A z resztą mam świetny pomysł jak wrócimy do Barcelony.
-Nie pytam, nie chce wiedzieć co teraz chodzi ci po głowie.-Uśmiechnęłam się do chłopaka i wyciągnęłam z walizki ubranie na przebranie.-Robię to tylko i wyłącznie dla ciebie.-Powiedziałam i weszłam do łazienki. Po chwili wyszłam z łazienki i przebrałam się tak:
-Lepiej ci?
-Mogło być lepiej.-Powiedział z łobuzerskim uśmieszkiem za co skarciłam go wzrokiem.
-Nie przeginaj.-powiedziałam i wzięłam elektryka.-Idziemy?
-My? Tak.-Powiedział i dodał.-On? Nie-Wskazał ręką na papierosa.
-No proszę cie.
-Nie.
-Ney!
-Nie.
-Ney proszę.
-Nie.
-Ney bardzo proszę.
-No już idź.
-Dziękuję.-Pocałowałam go w policzek i wyszliśmy z jego sypialni. Neymar wziął telefon i wyszliśmy z domu. Przechodząc przez park napadła nas zgraja reporterów. Wypytywali, czy wróciliśmy do siebie. Ney powiedział im, że między nami jest tak jak dawnej, tylko nie jesteśmy razem. Później podchodziły do nas dzieci proszące Brazylijczyka o autograf. Kilka jego fanek patrzyło na mnie z zazdrością, a niektóre nawet z nienawiścią. Na zwiedzaniu spędziliśmy resztę dnia. Przed godziną 22:00 wróciliśmy do domu. Przyszykowaliśmy się na jutrzejszy wylot do Barcelony. Przyszykowaliśmy się do sny, obejrzeliśmy horror i poszliśmy spać.
********************************************
Tur lu lu.
Kochani biorę się za pisanie następnego rozdziału ponieważ od środy aż do niedzieli nie będzie rozdziałów. Będę na działce, a tam cały swój wolny czas poświęcam na kochanych idiotów i granie z nimi w gałe. <3
Bardzo was proszę o skomentowanie tego, ponieważ chciałam zobaczyć ile was jest <3
Bardzo wszystkim dziękuję za komentarze i "widzimy" się juto.
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ!
sobota, 30 maja 2015
Rozdział 42.
-Co jest?
-Bo ty nie wiesz jeszcze o wszystkim...-Odeszłam od Brazylijczyka i podeszłam do swojej walizki.Wyciągnęłam z niej elektryki, żyletki, tabletki nasenne i jeszcze kilka rzeczy. Wszystko rzuciłam na łóżko.-To nie wszystko. Z resztą nie mam przy sobie narkotyków no i wódki, ale tak od kilku tygodni wygląda moja codzienność.-Uśmiechnęłam się sztucznie.-I co, nadal mnie kochasz?
-Oczywiście, jeżeli dzięki tym wszystkim rzeczom jesteś szczęśliwa to okey. Wiedz jednak, że bardzo mi sie to nie podoba.
-No domyślam się, tylko, że ja nie potrafię się już zmienić.
-A próbowałaś chociaż?
-Nie.
-To skąd wiesz, że nbie potrafisz?
-Neymar tak jest mi najłatwiej powiedzieć.
-Może od jutra zaczniemy od początku, co?
-Od początku to znaczy?
-Poznamy się od początku i ci pomogę, tylko obiecaj, że wiem już o wszystkim.
-A możemy, gdy będziemy już w Barcelonie?
-Czyli po jutrze?
-No chyba tak.
-Dobrze, zaczniemy. O czymś jeszcze nie wiem?
-Wiesz już o wszystkim.
-Spójrz mi w oczy i obiecaj.
-Obiecuję.-Powiedziałam jednak wzrok wbiłam w rzeczy, które rzuciłam na łóżko.
-Zdaje mi się, że im nie masz co obiecać, no chyba, że ich juz więcej nie ruszysz.-Mówił przez śmiech. Tym razem spojrzałam się na Brazylijczyka i utonęłam w jego cudownych czekoladowych oczach.
-Obiecuję.-Po tych słowach chłopak złączył nasze usta. Następnie postanowiłam schować do walizki wszystko, co znajdowało się na łóżku. Neymar w tym czasie poszedł sie umyć. Położyłam się na łóżku i czekałam na piłkarza. Po 20 minutach wyszedł z łazienki i położył się obok mnie. Objął mnie w talii i poszliśmy spać.
Perspektywa Neymara.
Przebudziłem się o godzinie 9:00. Sabina jeszcze spała. Postanowiłem wstać i się ogarnąć. Najpierw jednak poszedłem do kuchni. Była tam Rafaella.
-Cześć.
-Hej. Pogodzony z Sabiną?
-No raczej.-Odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy i napiłem sie kawy, którą trzymała rafa w ręce-Dzięki.-Uśmiechnąłem się i wróciłem do swojego pokoju. Już miałem wchodzić do łazienki, gdy zadzwonił mój telefon. Był to kolega z reprezentacji. Wziąłem telefon i wyszedłem na balkon. Po 15 minutach wróciłem do pokoju. Sabina jeszcze spała, jednak miałam podwiniętą bluzkę. Kolejny raz na jej ciele zobaczyłem blizny.
-Czyli jej obietnice nie są warte niczego.-Pomyślałem i w końcu poszedłem do łazienki. Wyszedłem z niej po prawie godzinie. Dziewczyna siedziała na łóżku i pisała z kimś.
-Cześć.-Powiedziała radosnym głosem.
-Cześć.-Westchnąłem i wyszedłem z pokoju. Było mi przykro, że mi nie powiedziała o wszystkim. Czyli, że mi nie zaufała. Po co ja to wszystko robię? Chce jej pomóc. Nie chce, żeby zmarnowała sobie życie, a ona nie jest ze mną szczera.
Perspektywa Sabiny.
Czemu on jest dla mnie taki oschły? Staram się być uśmiechnięta i miła, a on mówi jakby coś do mnie miał. Bez dłuższego namysły poszłam do łazienki. Umyłam się, zrobiłam mocny makijaż, włosy pozostawiłam rozpuszczone. Ubrałam sie tak:
Założyłam bandamkę i szarą bluzę. Zeszłam na dół i zobaczyłam Neymara, który rozmawiał ze swoim ojcem. Postanowiłam iść się przywitać, aby jakoś to wyglądało.
-Dobry.
-Cześć. Jak ci sie u nas podoba?-Zapytał wesoły mężczyzna.
-Jest świetnie. Mam nadzieję, że zwiedzę tutaj coś ciekawego.
-Na pewno Neymar zabierze cię w fajne miejsce.-Po słowach taty Neymara spojrzałam się na piłkarza i promiennie się uśmiechnęłam. Jednak chłopak tego nie odwzajemnił, szybko odwrócił wzrok od mojej osoby.
-Chyba sama też znajdę coś fajnego.-Powiedziałam przyjaźnie i poszłam w stronę pokoju Neymara. Podeszłam do walizki i wyciągnęłam z niej elektrycznego papierosa. Wyszłam na balkon i usiadłam na kafelkach. Rozmyślałam, dlaczego Brazylijczyk jest dla mnie taki nie miły. Po kilku minutach ktoś dotknął mnie od tyłu w ramię.
-Chcesz, abym dostała zawału?
-Hmmm, może wtedy byś była szczera z innymi.-Uśmiechnął sie sarkastycznie.
-O czym ty teraz mówisz?
-Nie powiedziałaś mi, że masz pocięty brzuch.
-Tylko dlatego jesteś dla mnie taki oschły?
-Nie lubię, gdy ludzie obiecują mi, a później nie dotrzymują słowa.
-Boże, to tylko kilka kresek. Zresztą nic na to nie poradzisz. Nie masz mocy żadnego z super bohaterów, że na nie spojrzysz bądź dotkniesz i one zniknął.
*********************************************************
Proszę długo wyczekiwany następny rozdział :)
Bardzo przepraszam za błędy.
Wiem, że rozdział jest bez sensu. ;c
Chcecie muzykę do bloga? Jak tak, to może macie jakieś fajne piosenki?
Liczę na szczerą opinie.
Kochani teraz nie będę dodawała rozdziałów co dziennie. Postaram sie dodawać je co drugi dzień. Tak tylko będzie, przez tydzień, góra dwa. Muszę po poprawiać oceny.
Chciałam bym również skończyć tego bloga przed wakacjami, następnego zaczęłam bym pisać w nowym roku szkolnym.
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ!
♥ ♥ ♥
-Bo ty nie wiesz jeszcze o wszystkim...-Odeszłam od Brazylijczyka i podeszłam do swojej walizki.Wyciągnęłam z niej elektryki, żyletki, tabletki nasenne i jeszcze kilka rzeczy. Wszystko rzuciłam na łóżko.-To nie wszystko. Z resztą nie mam przy sobie narkotyków no i wódki, ale tak od kilku tygodni wygląda moja codzienność.-Uśmiechnęłam się sztucznie.-I co, nadal mnie kochasz?
-Oczywiście, jeżeli dzięki tym wszystkim rzeczom jesteś szczęśliwa to okey. Wiedz jednak, że bardzo mi sie to nie podoba.
-No domyślam się, tylko, że ja nie potrafię się już zmienić.
-A próbowałaś chociaż?
-Nie.
-To skąd wiesz, że nbie potrafisz?
-Neymar tak jest mi najłatwiej powiedzieć.
-Może od jutra zaczniemy od początku, co?
-Od początku to znaczy?
-Poznamy się od początku i ci pomogę, tylko obiecaj, że wiem już o wszystkim.
-A możemy, gdy będziemy już w Barcelonie?
-Czyli po jutrze?
-No chyba tak.
-Dobrze, zaczniemy. O czymś jeszcze nie wiem?
-Wiesz już o wszystkim.
-Spójrz mi w oczy i obiecaj.
-Obiecuję.-Powiedziałam jednak wzrok wbiłam w rzeczy, które rzuciłam na łóżko.
-Zdaje mi się, że im nie masz co obiecać, no chyba, że ich juz więcej nie ruszysz.-Mówił przez śmiech. Tym razem spojrzałam się na Brazylijczyka i utonęłam w jego cudownych czekoladowych oczach.
-Obiecuję.-Po tych słowach chłopak złączył nasze usta. Następnie postanowiłam schować do walizki wszystko, co znajdowało się na łóżku. Neymar w tym czasie poszedł sie umyć. Położyłam się na łóżku i czekałam na piłkarza. Po 20 minutach wyszedł z łazienki i położył się obok mnie. Objął mnie w talii i poszliśmy spać.
Perspektywa Neymara.
Przebudziłem się o godzinie 9:00. Sabina jeszcze spała. Postanowiłem wstać i się ogarnąć. Najpierw jednak poszedłem do kuchni. Była tam Rafaella.
-Cześć.
-Hej. Pogodzony z Sabiną?
-No raczej.-Odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy i napiłem sie kawy, którą trzymała rafa w ręce-Dzięki.-Uśmiechnąłem się i wróciłem do swojego pokoju. Już miałem wchodzić do łazienki, gdy zadzwonił mój telefon. Był to kolega z reprezentacji. Wziąłem telefon i wyszedłem na balkon. Po 15 minutach wróciłem do pokoju. Sabina jeszcze spała, jednak miałam podwiniętą bluzkę. Kolejny raz na jej ciele zobaczyłem blizny.
-Czyli jej obietnice nie są warte niczego.-Pomyślałem i w końcu poszedłem do łazienki. Wyszedłem z niej po prawie godzinie. Dziewczyna siedziała na łóżku i pisała z kimś.
-Cześć.-Powiedziała radosnym głosem.
-Cześć.-Westchnąłem i wyszedłem z pokoju. Było mi przykro, że mi nie powiedziała o wszystkim. Czyli, że mi nie zaufała. Po co ja to wszystko robię? Chce jej pomóc. Nie chce, żeby zmarnowała sobie życie, a ona nie jest ze mną szczera.
Perspektywa Sabiny.
Czemu on jest dla mnie taki oschły? Staram się być uśmiechnięta i miła, a on mówi jakby coś do mnie miał. Bez dłuższego namysły poszłam do łazienki. Umyłam się, zrobiłam mocny makijaż, włosy pozostawiłam rozpuszczone. Ubrałam sie tak:
Założyłam bandamkę i szarą bluzę. Zeszłam na dół i zobaczyłam Neymara, który rozmawiał ze swoim ojcem. Postanowiłam iść się przywitać, aby jakoś to wyglądało.
-Dobry.
-Cześć. Jak ci sie u nas podoba?-Zapytał wesoły mężczyzna.
-Jest świetnie. Mam nadzieję, że zwiedzę tutaj coś ciekawego.
-Na pewno Neymar zabierze cię w fajne miejsce.-Po słowach taty Neymara spojrzałam się na piłkarza i promiennie się uśmiechnęłam. Jednak chłopak tego nie odwzajemnił, szybko odwrócił wzrok od mojej osoby.
-Chyba sama też znajdę coś fajnego.-Powiedziałam przyjaźnie i poszłam w stronę pokoju Neymara. Podeszłam do walizki i wyciągnęłam z niej elektrycznego papierosa. Wyszłam na balkon i usiadłam na kafelkach. Rozmyślałam, dlaczego Brazylijczyk jest dla mnie taki nie miły. Po kilku minutach ktoś dotknął mnie od tyłu w ramię.
-Chcesz, abym dostała zawału?
-Hmmm, może wtedy byś była szczera z innymi.-Uśmiechnął sie sarkastycznie.
-O czym ty teraz mówisz?
-Nie powiedziałaś mi, że masz pocięty brzuch.
-Tylko dlatego jesteś dla mnie taki oschły?
-Nie lubię, gdy ludzie obiecują mi, a później nie dotrzymują słowa.
-Boże, to tylko kilka kresek. Zresztą nic na to nie poradzisz. Nie masz mocy żadnego z super bohaterów, że na nie spojrzysz bądź dotkniesz i one zniknął.
*********************************************************
Proszę długo wyczekiwany następny rozdział :)
Bardzo przepraszam za błędy.
Wiem, że rozdział jest bez sensu. ;c
Chcecie muzykę do bloga? Jak tak, to może macie jakieś fajne piosenki?
Liczę na szczerą opinie.
Kochani teraz nie będę dodawała rozdziałów co dziennie. Postaram sie dodawać je co drugi dzień. Tak tylko będzie, przez tydzień, góra dwa. Muszę po poprawiać oceny.
Chciałam bym również skończyć tego bloga przed wakacjami, następnego zaczęłam bym pisać w nowym roku szkolnym.
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ!
♥ ♥ ♥
środa, 27 maja 2015
Rozdział 41.
Do pokoju wszedłem po 20 minutach. Sabina jeszcze nie wyszła z łazienki, więc postanowiłem wyjść na balkon i zadzwonić do Messiego. Uwielbiam tego gościa. Odebrał po pierwszym sygnale. Poinformowałem swojego przyjaciela, że Sabina jest ze mną. Rozmawialiśmy jeszcze kilka minut, a następnie podeszła do mnie była blondynka.
-Przeszkadzam?
-Nie, właśnie czekałem aż wyjdziesz z łazienki.
-Okey, to co robimy?
-Może uczcimy moje zwycięstwo i twój powrót hmm?
-No dobrze, ale mówiłam ci już, że wracam do Polski.
-Tak, tak. Chodź już.
Perspektywa Sabiny.
Wchodząc do sypialni Neymara zobaczyłam leżący koło jego łóżka alkohol. Z jednej strony bardzo się ucieszyłam, jednak wiedziałam, że mogę zrobić coś, czego później będę żałowała.
-No to od czego zaczynamy? -Zapytał z łobuzerskim uśmiechem na twarzy.-Piwo? Wódka? Whisky?
-Co ty kombinujesz?
-Chce cię jakoś do ciebie przekonać.-Wyszeptał.
-Okey?
-To co wybierasz?- Zapytał, a ja wskazałam palcem na wódkę. Piłkarz bez żadnego problemu otworzył szklaną butelkę. Nalał ją do kieliszków i pustym wzrokiem wpatrywał się we mnie.
-Nie patrz się tak na mnie.
-A sorry. Powiedział oraz gestem ręki namówił mnie do wypicia. Chwilę się wahałam, jednak mu uległam. Spędziliśmy tam z godzinę. Rozmawialiśmy o naszym życiu. W końcu nadszedł moment, którego tak bardzo nie chciałam.
-Powiesz, co działo się w Polsce?
-No to, co widzisz.
-A oprócz okaleczania się?
-Prawie się przespałam z przyjacielem, jednak cię kocham i za bardzo za tobą tęskniłam. Moimi przyjaciółmi stały się fajki i dragi.
-Że co?
-A ty za mną nie tęskniłeś?
-Oczywiści, że tęskniłem, ale co powiedziałaś później?
-Paliłam?
-Jeszcze później?
-Chodzi ci o narkotyki. Pff nic takiego.
-Skąd ci przyszedł taki idiotyczny pomysł do głowy?!
-To nie jest idiotyczne. Wszyscy moi przyjaciele tak robią.
-Ale ty nie jesteś wszyscy! -Już nie wytrzymał i się na mnie wydarł.
-Neymar spokojnie.
-Spokojnie? Zatruwasz się, a ja mam być spokojny?!
-Przecież zaraz zniknę z twojego życia.
-Dobrze wiesz, że ci na to nie pozwolę. Zrobię wszystko, abyś była przy mnie.-I w tym momencie pękło coś we mnie. Zrobiło się ciepło na sercu i nieśmiały uśmiech wkradł się na twarz.
-No i bardzo dobrze-Powiedziałam bardzo cicho.-Kocham cie i nie chce, abyś mnie opuszczał. Jesteś dla mnie bardzo ważne. Już nie mam siły udawać obojętnej dziewczyny, która niczym się nie przejmuje.-Odłożył nasze kieliszki i zaczął mnie całować. Każdy pocałunek odwzajemniałam. Pocałunki były bardzo delikatne. Nie chciałam od niego odchodzić jednak musiałam.
-Co jest?
-Bo ty nie wiesz jeszcze o wszystkim...
****************************************************************
Kochani po pierwsze przepraszam, że nie dodałam rozdziału wczoraj. Po drugie przepraszam, że jest krótki, a po trzecie przepraszam, że jest taki beznadziejny.
By łby dłuższy, jednak muszę się nauczyć na jutrzejszy test z chemii. Na pewno jutro będzie rozdział. jutro wieczorem.
Kochani bardzo was proszę o komentarze. Nie jestem pewna czy nadal ktoś czyta mojego bloga i czy wam się podoba ;c
...
Trzymajcie za mnie kciuki, ponieważ muszę dostać 5 z testu, aby była ona na koniec roku :*
<3 <3 <3 Dziękuje wszystkim, którzy są ze mną od początku i tym, którzy doszli, ale nie odeszli.
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ!
-Przeszkadzam?
-Nie, właśnie czekałem aż wyjdziesz z łazienki.
-Okey, to co robimy?
-Może uczcimy moje zwycięstwo i twój powrót hmm?
-No dobrze, ale mówiłam ci już, że wracam do Polski.
-Tak, tak. Chodź już.
Perspektywa Sabiny.
Wchodząc do sypialni Neymara zobaczyłam leżący koło jego łóżka alkohol. Z jednej strony bardzo się ucieszyłam, jednak wiedziałam, że mogę zrobić coś, czego później będę żałowała.
-No to od czego zaczynamy? -Zapytał z łobuzerskim uśmiechem na twarzy.-Piwo? Wódka? Whisky?
-Co ty kombinujesz?
-Chce cię jakoś do ciebie przekonać.-Wyszeptał.
-Okey?
-To co wybierasz?- Zapytał, a ja wskazałam palcem na wódkę. Piłkarz bez żadnego problemu otworzył szklaną butelkę. Nalał ją do kieliszków i pustym wzrokiem wpatrywał się we mnie.
-Nie patrz się tak na mnie.
-A sorry. Powiedział oraz gestem ręki namówił mnie do wypicia. Chwilę się wahałam, jednak mu uległam. Spędziliśmy tam z godzinę. Rozmawialiśmy o naszym życiu. W końcu nadszedł moment, którego tak bardzo nie chciałam.
-Powiesz, co działo się w Polsce?
-No to, co widzisz.
-A oprócz okaleczania się?
-Prawie się przespałam z przyjacielem, jednak cię kocham i za bardzo za tobą tęskniłam. Moimi przyjaciółmi stały się fajki i dragi.
-Że co?
-A ty za mną nie tęskniłeś?
-Oczywiści, że tęskniłem, ale co powiedziałaś później?
-Paliłam?
-Jeszcze później?
-Chodzi ci o narkotyki. Pff nic takiego.
-Skąd ci przyszedł taki idiotyczny pomysł do głowy?!
-To nie jest idiotyczne. Wszyscy moi przyjaciele tak robią.
-Ale ty nie jesteś wszyscy! -Już nie wytrzymał i się na mnie wydarł.
-Neymar spokojnie.
-Spokojnie? Zatruwasz się, a ja mam być spokojny?!
-Przecież zaraz zniknę z twojego życia.
-Dobrze wiesz, że ci na to nie pozwolę. Zrobię wszystko, abyś była przy mnie.-I w tym momencie pękło coś we mnie. Zrobiło się ciepło na sercu i nieśmiały uśmiech wkradł się na twarz.
-No i bardzo dobrze-Powiedziałam bardzo cicho.-Kocham cie i nie chce, abyś mnie opuszczał. Jesteś dla mnie bardzo ważne. Już nie mam siły udawać obojętnej dziewczyny, która niczym się nie przejmuje.-Odłożył nasze kieliszki i zaczął mnie całować. Każdy pocałunek odwzajemniałam. Pocałunki były bardzo delikatne. Nie chciałam od niego odchodzić jednak musiałam.
-Co jest?
-Bo ty nie wiesz jeszcze o wszystkim...
****************************************************************
Kochani po pierwsze przepraszam, że nie dodałam rozdziału wczoraj. Po drugie przepraszam, że jest krótki, a po trzecie przepraszam, że jest taki beznadziejny.
By łby dłuższy, jednak muszę się nauczyć na jutrzejszy test z chemii. Na pewno jutro będzie rozdział. jutro wieczorem.
Kochani bardzo was proszę o komentarze. Nie jestem pewna czy nadal ktoś czyta mojego bloga i czy wam się podoba ;c
...
Trzymajcie za mnie kciuki, ponieważ muszę dostać 5 z testu, aby była ona na koniec roku :*
<3 <3 <3 Dziękuje wszystkim, którzy są ze mną od początku i tym, którzy doszli, ale nie odeszli.
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ!
Subskrybuj:
Posty (Atom)