- Oczywiście, że cię widzieliśmy tylko, że wołamy cię, bo może jesteś głodny czy coś. Haha jesteś nie możliwy.
-Wiem, tylko nie zapominaj też, że jestem twój.-Podszedł do mnie i namiętnie mnie pocałował.
-Ej, przestań.-Oderwałam się od chłopaka.
-Dlaczego?
-Nie mam ochoty się teraz z tobą całować.-Wytknęłam mu język i wyszłam z pomieszczenia. Poszłam do ogrodu i zadzwoniłam do Izki. Bardzo się za nią stęskniłam. Rozmawiałyśmy ponad godzinę i pewno rozmawiałybyśmy jeszcze dłużej gdyby nie idiotyczny pomysł Neymara. Zachciało mu się iść z Davim na lody i poprosił małemu, aby mnie przekonał do pójścia z nimi. W ogóle nie chciało mi się tego robić no ale cóż, małemu chłopcu nie odmówię.
-Zabije cię-Wyszeptałam piłkarzowi do ucha.
-Też cię kocham.-Sztucznie sie uśmiechnął.
-Ej!
-Co?
-Nie uśmiechaj sie tak sztucznie, bo ja bardzo tego nie lubie.
-Ja tez nie lube.-Wtrącił się syn Neya. Chwilę potem wyszliśmy z domu. Podczas spacerowania weszliśmy do lodziarni. W końcu to był nasz dzisiejszy cel. Ja i tak nie miałam na nic ochoty. W pewnym momencie zrobiło mi się słabo, a wszystko do o koła zaczęło się kręcić. Próbowałam nie dać po sobie poznać tego, że słabo się czuje. Podeszłam do Neymara i lekko oparłam się o jego ramię.
-Ej mała co jest?
-Y nic po prostu jestem troszkę zmęczona.-Jak zwykle skłamałam.
-Czyli jest wszystko okey?
-Tak, tak.
-Coś mi się blada zrobiłaś.
-A to na pewno nic takiego.
-Chcesz już wrócić do domu?
-Wiesz, ja wrócę sobie sama, a ty zostań z Davim.
-O nie! Ale idziemy wszyscy razem, albo wcale.
-No to zostajemy.-Uśmiechnęłam się niemrawo. Czułam, że jestem coraz to słabsza, a twarz na prawdę staje się blada.
-Nie. Tak nie może być. Wracamy do domu, bo jak coś ci się stanie to będzie na za fajnie.- Razem z Davim posłuchaliśmy się Brazylijczyka i po około 30 minutach byliśmy w domu. Od razu poszłam do "swojego" pokoju. Położyłam sie na łóżku i myślałam co sie ze mną dzieję. Chwilę po mnie, no może nie aż taką chwilę, ale z jakieś 20 minut później do pokoju wszedł Ney. W ręku trzymał tacę z kanapkami.
-Pomyślałem, że w lodziarni było ci słabo, bo nic nie jadłaś.
-Głupoty.
-Nie głupoty tylko czysta prawda.
-Neymar zabierz te kanapki stąd bo na wam ich widok mnie mdli.
-Bo nic nie jesz!
-Kłamiesz!
-No okey. To jeżeli mnie kochasz to proszę cię zjedz trochę.- Nie miałam innego wyjścia. Chociaż i tak wiedziała, że mówi tak po prostu, bo jeżeli bym ich nie zjadł to też by sie nic nie stało. Zjadłam dwie najmniejsze kanapki.
-Możesz już to wynieść?
-Teraz tak.-Uśmiechnął sie do mnie. Jak tylko piłkarz zniknął zza drzwi poszłam do łazienki. On chyba jest głupi myśląc, że będę jadła, a potem będę miała jakieś zbędne kilogramy. Już myślałam nad tym, aby zwymiotować, ale do łazienki wbiegł Ney.
-O nie, nie nie kochanie. Teraz pójdziesz ze mną obejrzeć jakiś film, bo z anorektyczki staniesz mi sie bulimiotyczką, jeżeli w ogóle sie tak da.
-Ale ty nawet nie wiesz, co chciałam zrobić.
-No dobra. Przepraszam, a więc co chciałaś zrobić?
-E chciałam, a z resztą czemu cie to interesuję?
-Przecież wiesz, że sie o ciebie martwię.
-Ta aha.-Po tych słowach wyszłam z łazienki i zaczęłam iść w stronę salonu. Gdy zeszłam ze schodów piłkarz złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie.
-Sugerujesz, że tak nie jest?
-Puść mnie!
-A co ty taka agresywna?
-W zasadzie nie wiem, nie chciałam, aby to tak zabrzmiało, a wiec jak puścisz mnie czy nie?
-Jasne.-Chłopak puścił moją rękę i poszliśmy do salonu. Neyamr wybrał jakiś horror. Przed włączeniem go napastnik poszedł jeszcze zobaczyć co robi jego syn. Siedząc w salonie usłyszałam jak Neymar dostaje sms'a. Pozwoliłam sobie wziąć i zobaczyć, kto mu to napisał. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie tej dziewczyny z klubu. Ney miał ją zapisaną jako Tini ♥. No okey, na to jeszcze mogłam przymknąć oko, ale treść sms'a sprawiła mi wielką przykrość, a napisane w niej było to:
Nie mogę się doczekać, kiedy spotkamy się następnym razem. Już za tobą tęsknie, a ty przez jakiś czas się do mnie nie odzywasz ;(. Przyjedź jak najszybciej. :* Może spotkamy sie jutro około 17:00 w kafejce?
No z całego serca współczuję Neymarowi. Haha może i chce mieć ze mną piekło. Chociaż ta dziewczyna aż taka brzydka nie jest. No w końcu musi ją łączyć coś z moim chłopakiem. Szybko odłożyłam jego telefon, ponieważ słyszałam jak szedł w moją stronę. Wiedziałam, że mam szklane oczy, ale chciałam to ukryć przed Neymarem. Chłopak dosiadł sie do mnie i zaczęliśmy oglądać film. W końcu napastnik wziął telefon do ręki. Widziałam na jego twarzy zdziwienie, ale wpadłam na jakiś pomysł.
-Co się stało?
-Nie skądże.
-Yhym, a co jutro robimy?
-A na co moja księżniczka ma ochote?
-Może jutro około 17:00- nie dał mi skończyć.
-Jutro o tej porze jestem zajęty.
-Tak, a co robisz?
-Jestem umówiony z Leo.
-Mmm, a co będziecie robić?
-A nic ciekawego. Trochę pogramy w Fife. Pewno jeszcze jacyś kumple z klubu będą. Haha Messi korzysta, bo Anto jedzie z synem gdzieś.
-Aha okey.
-A co ty, smutna?
-Nie, zmęczona.
-To może pójdziemy już spać.
-Skończymy to oglądać i możemy iść.
-No okey.-Po skończonym filmie poszłam się umyć. Zeszłam jeszcze do kuchni i nalałam sobie do szklanki niegazowaną wodę. Wypiłam ją i już chciałam iść do pokoju, lecz Ney mi to uniemożliwił.
-Nie idziesz spać ze mną?
-Nie.
-Smutno mi będzie.
-Od smutku jeszcze nikt nie umarł więc.-Uśmiechnęłam się do chłopaka, pocałowałam go w policzek i weszłam do "swojej" sypialni.
**************************************************************
Od razu przepraszam, że wczoraj nie było rozdziału. Wróciłam wcześniej do domu, no ale było mi przykro i zupełnie nie wiedziałam co pisać... :c
Kochani mam do was pytanie: Wolelibyście dłuższe rozdziały, czy takie jak ostatnio?
Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał i zostawicie po sobie w komentarzach ślad.
Coś was jakoś się mało zrobiło i myślę, że już prawie nikt nie czyta mojego bloga. :(
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ ♥♥♥
niedziela, 26 kwietnia 2015
piątek, 24 kwietnia 2015
Rozdział 31.
Rano obudziłam się w objęciach Brazylijczyka. Neymar jeszcze spał więc nie chciałam go budzić. Powoli wygramoliłam się od niego i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, a następnie owinęłam ręcznik wokół siebie i weszłam do pokoju. Z szafy wyciągnęłam sobie to:
Poszłam do łazienki się ubrać i zrobiłam sobie delikatny makijaż. Wychodząc z łazienki zobaczyłam jak Davi po cichu wchodzi do "mojego" pokoju i chciałam go stąd zabrać, aby nie obudził Neya. Jednak nie udał mi sie to ponieważ złapałam malca od tyłu i wzięłam na ręce. Zaczął piszczeć.
-Ej davi spokojnie to tylko ja. Chciałam z tobą zejść na dół, abyś taty nie obudził.
-To chyba coś ci nie pykło.-Zaśmiał się.
-Dobra chodź na dół. Może tata pójdzie jeszcze spać póki ma wolne, bo potem znowu ma treningi.
-A zrobisz mi śniadanko?
-Oczywiście.-Postawiłam chłopczyka na ziemię, lecz po jego minie zauważyła, że bardzo mu sie to nie spodobało.
-Ej ale weź mnie na loncki.-Jedynie sie zaśmiałam i wykonałam polecenie chłopca. Zaszliśmy na dół.
-Płatki z mlekiem mogą być?
-Mogą, ale tylko pod walunkiem ze zjesz ze mną.
-Jak muszę to zjem.-Wymusiłam uśmiech i już po chwili posiłek był na stole.-Smacznego.
-Dzię ku je i wzaelnie.
Zjedliśmy śniadanie i chłopczykowi zachciało iść sie na spacer. Zgodziłam się i napisałam karteczkę dla domowników z następującą treścią:
Kochani jestem z Davim na spacerze. Kiedy wrócimy? Nie wiem, jak mały będzie miał ochotę. Nie martwcie sie zjadł śniadanie i jestem prawie odpowiedzialna :) Kocham Sabina ♥
Spacer z Davim zajął mi trochę czasu. Najpierw chodziliśmy alejkami w parku. Następnie byliśmy na placu zabaw. Przed południem poszliśmy jeszcze na lody. Około godziny 13:00 weszliśmy do domu. Domu w którym był tylko Neymar grający w Fife.
-Hej miśku. Gdzie reszta?
-Rafa zakupy, a chłopaki nie wiem.
-A ty siedzisz sam w domu bo?
-Nie bo tylko ponieważ.-Uśmiechnął sie.-Czekałem na moje dwa skarby.
-Już tak nie cukruj.
-Waśnie nie cukluj.-Po słowach małego blondyna razem z Neyem wpadliśmy w śmiech. Dopiero po kilku minutach sie ogarnęliśmy. Spostrzegliśmy iż Davisia nie ma z nami.
-Ej Neymar, gdzie ty masz syna?
-No w domu, ale dokładniej to nie wiem.
-Fajny z ciebie tata.
-A właśnie! Ty mi jeszcze nic nie mówiłaś o swoich rodzicach.
-Ty się zajmij dzieckiem, a nie moimi rodzicami!
-No w sumie racja.-Odpowiedział i zabraliśmy sie za szukanie malucha. Obszukaliśmy chyba cały dom, a nigdzie nie możemy go znaleźć. W końcu zaczęliśmy go wołać. Blondynek przyszedł do nas po chwili z jakimś miśkiem w rączce i zaczął przecierać oczy.-Davi gdzie ty byłeś?- W głosie piłkarza można było usłyszeć troskę.
-Spałem sobie.
-Ale gdzie?-Tym razem ja zapytałam.
-No w salonie. Nie widzieliście mnie?
-Oczywiście, że cię widzieliśmy tylko, że wołamy cię, bo może jesteś głodny czy coś.- No proszę kochający tatuś sie odezwał.
-Nie! Moge iść spać dalej?
-Jasne. Dobranoc.-Po tych słowach chłopczyk chyba wrócił do salonu.
- Oczywiście, że cię widzieliśmy tylko, że wołamy cię, bo może jesteś głodny czy coś. Haha jesteś nie możliwy.
-Wiem, tylko nie zapominaj też, że jestem twój.-Podszedł do mnie i namiętnie mnie pocałował.
*********************************
Ooo. Tak sodko, że aż wcale :)
Kochani oni oczywiście niedługo sie pokłócą i może rozstaną. Kto wiem, kto wiem xD
Liczę na szczere opinie :) Zapraszam również na mój drugi blog.
Jutro na 50% rozdziału nie będzie :c Przepraszam. Postaram sie to nadrobić tak to w niedzielnym rozdziale, który będzie dłuższy. no chyba, że jutro późnym wieczorem napiszę :P
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ ♥♥♥
Poszłam do łazienki się ubrać i zrobiłam sobie delikatny makijaż. Wychodząc z łazienki zobaczyłam jak Davi po cichu wchodzi do "mojego" pokoju i chciałam go stąd zabrać, aby nie obudził Neya. Jednak nie udał mi sie to ponieważ złapałam malca od tyłu i wzięłam na ręce. Zaczął piszczeć.
-Ej davi spokojnie to tylko ja. Chciałam z tobą zejść na dół, abyś taty nie obudził.
-To chyba coś ci nie pykło.-Zaśmiał się.
-Dobra chodź na dół. Może tata pójdzie jeszcze spać póki ma wolne, bo potem znowu ma treningi.
-A zrobisz mi śniadanko?
-Oczywiście.-Postawiłam chłopczyka na ziemię, lecz po jego minie zauważyła, że bardzo mu sie to nie spodobało.
-Ej ale weź mnie na loncki.-Jedynie sie zaśmiałam i wykonałam polecenie chłopca. Zaszliśmy na dół.
-Płatki z mlekiem mogą być?
-Mogą, ale tylko pod walunkiem ze zjesz ze mną.
-Jak muszę to zjem.-Wymusiłam uśmiech i już po chwili posiłek był na stole.-Smacznego.
-Dzię ku je i wzaelnie.
Zjedliśmy śniadanie i chłopczykowi zachciało iść sie na spacer. Zgodziłam się i napisałam karteczkę dla domowników z następującą treścią:
Kochani jestem z Davim na spacerze. Kiedy wrócimy? Nie wiem, jak mały będzie miał ochotę. Nie martwcie sie zjadł śniadanie i jestem prawie odpowiedzialna :) Kocham Sabina ♥
Spacer z Davim zajął mi trochę czasu. Najpierw chodziliśmy alejkami w parku. Następnie byliśmy na placu zabaw. Przed południem poszliśmy jeszcze na lody. Około godziny 13:00 weszliśmy do domu. Domu w którym był tylko Neymar grający w Fife.
-Hej miśku. Gdzie reszta?
-Rafa zakupy, a chłopaki nie wiem.
-A ty siedzisz sam w domu bo?
-Nie bo tylko ponieważ.-Uśmiechnął sie.-Czekałem na moje dwa skarby.
-Już tak nie cukruj.
-Waśnie nie cukluj.-Po słowach małego blondyna razem z Neyem wpadliśmy w śmiech. Dopiero po kilku minutach sie ogarnęliśmy. Spostrzegliśmy iż Davisia nie ma z nami.
-Ej Neymar, gdzie ty masz syna?
-No w domu, ale dokładniej to nie wiem.
-Fajny z ciebie tata.
-A właśnie! Ty mi jeszcze nic nie mówiłaś o swoich rodzicach.
-Ty się zajmij dzieckiem, a nie moimi rodzicami!
-No w sumie racja.-Odpowiedział i zabraliśmy sie za szukanie malucha. Obszukaliśmy chyba cały dom, a nigdzie nie możemy go znaleźć. W końcu zaczęliśmy go wołać. Blondynek przyszedł do nas po chwili z jakimś miśkiem w rączce i zaczął przecierać oczy.-Davi gdzie ty byłeś?- W głosie piłkarza można było usłyszeć troskę.
-Spałem sobie.
-Ale gdzie?-Tym razem ja zapytałam.
-No w salonie. Nie widzieliście mnie?
-Oczywiście, że cię widzieliśmy tylko, że wołamy cię, bo może jesteś głodny czy coś.- No proszę kochający tatuś sie odezwał.
-Nie! Moge iść spać dalej?
-Jasne. Dobranoc.-Po tych słowach chłopczyk chyba wrócił do salonu.
- Oczywiście, że cię widzieliśmy tylko, że wołamy cię, bo może jesteś głodny czy coś. Haha jesteś nie możliwy.
-Wiem, tylko nie zapominaj też, że jestem twój.-Podszedł do mnie i namiętnie mnie pocałował.
*********************************
Ooo. Tak sodko, że aż wcale :)
Kochani oni oczywiście niedługo sie pokłócą i może rozstaną. Kto wiem, kto wiem xD
Liczę na szczere opinie :) Zapraszam również na mój drugi blog.
Jutro na 50% rozdziału nie będzie :c Przepraszam. Postaram sie to nadrobić tak to w niedzielnym rozdziale, który będzie dłuższy. no chyba, że jutro późnym wieczorem napiszę :P
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ ♥♥♥
czwartek, 23 kwietnia 2015
Rozdział 30.
-Nie musisz przepraszać. Wystarczy, że coś z tego wyciągnąłeś.-Uśmiechnęłam się przyjacielsko do chłopaka. Po moich słowach chłopak złączył nasze usta jednak sie od niego oderwałam.
-Już nie będę cię o takie rzeczy osądzał.
-Nigdy?
-Postaram się.
-A co jeżeli ci się to nie uda?
-Nie mówmy od razu, że się nie uda.-Kolejny raz się pocałowaliśmy. Tym razem i ja chciałam tego pocałunku. Niby takie dwa dni jak nie krócej, a tu proszę. Tylko bym się mogła z nim całować.
-Czyli grzechy zostały wybaczone?
-Jeżeli je żałujesz i pan Bóg ci je wynagrodził to tak.-Uśmiechnęłam się do Brazylijczyka i wstałam.
On zrobił to samo. Chwilę pochodziliśmy po plaży i rozmawialiśmy o nas. Przed godziną 20:00 ktoś zadzwonił do Neymara. Był do Jota, który poinformował nas, że za chwilę jest kolacja. Razem ze swoim chłopakiem zaśmialiśmy się, że Jo nie ma za dobrego wyczucia czasu i punktualnie o godzinie ósmej wieczorem weszliśmy do domu. Wszyscy powitali nas serdecznie. Na samym końcu podszedł do nas mały blondynek. Przywitał się z Neyem, a następnie ze mną. No proszę dziecko chce mnie poznać. Jak mi jest go przykro, że nie wie jaka jestem i nie zdaje sobie sprawy co mogę zrobić. Jednak z uśmiechem powitałam Divisia i poszliśmy jeść kolacje. Jeżeli za kolacje w moim przypadku można nazwać kubek z ciepłą herbatką.
-Ej bo zalaz pomoge ci jeśc.-Odezwał się chłopczyk.
-A ja pomogę jemu.-Wtrącił się Neymar i wytknął język w moją wtronę.
-Wy dwaj przeciwko mnie? O nie ja sie tak nie bawię.
-Dlacego?-Davi zrobił zdziwioną, a nawet bardzo zdziwioną minę. Ja za bardzo nie wiedziałam co mu powiedzieć i bardzo się cieszę iż odpowiedzi udzielił mu jego tatuś. W zasadzie nie byłam zadowolona z jego słów, chociaż wzięłam je tak po prostu dla zabawy, a nie na poważnie.
-Bo wiesz, my z nią wygrywamy już na samym początku.
-No bardzo śmieszne.-Powiedziałam i odeszłam od stołu. Poszłam do pokoju i położyłam sie na łóżku. Wzięłam do ręki telefon i zaczęłam sobie grać. Tak zeszła mi prawie godzina. Leżąc i tracą czas na głupie gry usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi od "mojego" pokoju. Nagle obok mnie pojawił sie Davi i jego tata. Rzucili się na mnie i zaczęli łaskotać. Próbowałam sie od nich uwolnić, ale nie dałam rady.
-A to za to, że nie zjadłaś z nami kolacji.-Odezwał się napastnik.
-To następnym razem mnie nakarm i będzie po sprawie.
-Masz to jak w banku kotku.
Na jego słowa uniosłam jedną braw do góry i wreszcie chłopaki przestali mnie torturować. Posiedzieliśmy sobie chwilę i wygłupialiśmy z Davim. Następnie Neymar poszedł z nim do pokoju i gdy maluch usnął wrócił do mnie.
-Jedną noc nie spaliśmy razem, a ja czuje sie jakby.-Nie dałam mu skończyć.
-Nie musisz kończyć. Czuje to samo.-Wstałam z łóżka i podeszłam do Brazylijczyka. Zaczęłam go namiętnie całować. On oczywiście odwzajemniał każdy mój pocałunek. Postanowiłam zdjęć mu koszulką. Neymar oczywiście nie był mi dłużny i uczynił to samo. Po chwili pozbyliśmy się reszty ubrań.
-No i w taki głupi sposób dałam zaciągnąć sie do łożka.-Pomyślałam, a następnie oddałam sie Brazylijczykowi.
*********************************************************************************
La la la :)
Oto kolejny rozdział. Ocenianie go oczywiście pozostawiam wam. Jutro postaram sie dodać wcześniej rozdział, ale nic nie obiecuję. Coś was mało :( Gdybym patrzyła tylko na liczbę wyświetleń pomyślałabym, że nikomu nie podoba sie mój blog. Mimo, że dużo osób go czyta mało go komentuje i to jest przykre. Ale trzeba iść dalej. :P
Bardzo dziękuję osobą, które komentują <3 Jesteście wspaniali. Przez wasze wpisy nie przestaje pisać i z chęcią do was wraca, bo przecież mam do kogo ♥♥♥.
-Już nie będę cię o takie rzeczy osądzał.
-Nigdy?
-Postaram się.
-A co jeżeli ci się to nie uda?
-Nie mówmy od razu, że się nie uda.-Kolejny raz się pocałowaliśmy. Tym razem i ja chciałam tego pocałunku. Niby takie dwa dni jak nie krócej, a tu proszę. Tylko bym się mogła z nim całować.
-Czyli grzechy zostały wybaczone?
-Jeżeli je żałujesz i pan Bóg ci je wynagrodził to tak.-Uśmiechnęłam się do Brazylijczyka i wstałam.
On zrobił to samo. Chwilę pochodziliśmy po plaży i rozmawialiśmy o nas. Przed godziną 20:00 ktoś zadzwonił do Neymara. Był do Jota, który poinformował nas, że za chwilę jest kolacja. Razem ze swoim chłopakiem zaśmialiśmy się, że Jo nie ma za dobrego wyczucia czasu i punktualnie o godzinie ósmej wieczorem weszliśmy do domu. Wszyscy powitali nas serdecznie. Na samym końcu podszedł do nas mały blondynek. Przywitał się z Neyem, a następnie ze mną. No proszę dziecko chce mnie poznać. Jak mi jest go przykro, że nie wie jaka jestem i nie zdaje sobie sprawy co mogę zrobić. Jednak z uśmiechem powitałam Divisia i poszliśmy jeść kolacje. Jeżeli za kolacje w moim przypadku można nazwać kubek z ciepłą herbatką.
-Ej bo zalaz pomoge ci jeśc.-Odezwał się chłopczyk.
-A ja pomogę jemu.-Wtrącił się Neymar i wytknął język w moją wtronę.
-Wy dwaj przeciwko mnie? O nie ja sie tak nie bawię.
-Dlacego?-Davi zrobił zdziwioną, a nawet bardzo zdziwioną minę. Ja za bardzo nie wiedziałam co mu powiedzieć i bardzo się cieszę iż odpowiedzi udzielił mu jego tatuś. W zasadzie nie byłam zadowolona z jego słów, chociaż wzięłam je tak po prostu dla zabawy, a nie na poważnie.
-Bo wiesz, my z nią wygrywamy już na samym początku.
-No bardzo śmieszne.-Powiedziałam i odeszłam od stołu. Poszłam do pokoju i położyłam sie na łóżku. Wzięłam do ręki telefon i zaczęłam sobie grać. Tak zeszła mi prawie godzina. Leżąc i tracą czas na głupie gry usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi od "mojego" pokoju. Nagle obok mnie pojawił sie Davi i jego tata. Rzucili się na mnie i zaczęli łaskotać. Próbowałam sie od nich uwolnić, ale nie dałam rady.
-A to za to, że nie zjadłaś z nami kolacji.-Odezwał się napastnik.
-To następnym razem mnie nakarm i będzie po sprawie.
-Masz to jak w banku kotku.
Na jego słowa uniosłam jedną braw do góry i wreszcie chłopaki przestali mnie torturować. Posiedzieliśmy sobie chwilę i wygłupialiśmy z Davim. Następnie Neymar poszedł z nim do pokoju i gdy maluch usnął wrócił do mnie.
-Jedną noc nie spaliśmy razem, a ja czuje sie jakby.-Nie dałam mu skończyć.
-Nie musisz kończyć. Czuje to samo.-Wstałam z łóżka i podeszłam do Brazylijczyka. Zaczęłam go namiętnie całować. On oczywiście odwzajemniał każdy mój pocałunek. Postanowiłam zdjęć mu koszulką. Neymar oczywiście nie był mi dłużny i uczynił to samo. Po chwili pozbyliśmy się reszty ubrań.
-No i w taki głupi sposób dałam zaciągnąć sie do łożka.-Pomyślałam, a następnie oddałam sie Brazylijczykowi.
*********************************************************************************
La la la :)
Oto kolejny rozdział. Ocenianie go oczywiście pozostawiam wam. Jutro postaram sie dodać wcześniej rozdział, ale nic nie obiecuję. Coś was mało :( Gdybym patrzyła tylko na liczbę wyświetleń pomyślałabym, że nikomu nie podoba sie mój blog. Mimo, że dużo osób go czyta mało go komentuje i to jest przykre. Ale trzeba iść dalej. :P
Bardzo dziękuję osobą, które komentują <3 Jesteście wspaniali. Przez wasze wpisy nie przestaje pisać i z chęcią do was wraca, bo przecież mam do kogo ♥♥♥.
środa, 22 kwietnia 2015
Rozdział 29.
-I co w końcu z nami będzie?- Zapytałam zachowując przy tym kamienny wyraz twarzy
-No a jak myślisz?
-No nie wiem, dlatego się ciebie pytam.- Chłopak głośno westchnął i zaczął mówić.
-Sabina ja cię kocham, ale nie wiem czy ma to jaki kolwiek sens.
-No tak myślałam. Najpierw narobisz nadzieje, a potem mnie zostawisz.
-Ej to nie tak.
-A jak?
-Bo gdybyś nie chciała mnie zdradzić to-Nie dałam mu skończyć.
-Ale Neymar ja tylko i wyłącznie ciebie kocham. Nie miałam żadnego zamiaru cię z nimi zdradzać.
-Obiecujesz?
-Tak.-Powiedziała przemęczonym głosem. Chłopak do mnie podszedł i chciał mnie przytulić, lecz się odsunęłam.-Ale jestem na ciebie zła, że tak myślałeś.-Powiedziałam i wyszłam z jego pokoju. -Na dzisiaj już za dużo.-Pomyślałam i weszłam do pokoju, który w tym momencie miał należeć do mnie. Przebrałam się w piżamę i poszłam spać.
Rano obudziłam się z wielkim bólem głowy. Chociaż nie wiem kto normalny o godzinie 15 mówi iż jest ranek. Poszłam do łazienki wziąć prysznic. Następnie wysuszyłam włosy i zostawiłam je rozpuszczone. Zrobiłam dosyć mocny makijaż i ubrałam się tak:
Później zeszłam do kuchni, gdzie spotkałam Rafe.
-Już wstałaś?
-No jak widać.-Posłałam jej ciepły uśmiech.-A co taka zdziwiona?
-Bo Neymar jeszcze śpi.
Naszą rozmowę musiał usłyszeć Gil, który akurat wszedł do pomieszczenia.
-Ale Neya nie ma w domu.
-Jak to nie ma?-Na twarzy Brazylijki powstał wielki niepokój.
-No wyszedł z godzinę temu.
-Ej gdzie macie tabletki na głowę?-Wiem, że moje pytanie było nie na miejscu =, no ale tak wyszło.
-Druga szafka od góry.-Odezwał się Gil.
-Dzięki.-Sięgnęłam po lek i popiłam go kubkiem zimnej wody.
-Ej, a ty się wczoraj z Neymarem kłóciłaś?
-Nie...
-Jak to nie?
-Oj to już za nami-Uśmiechnęłam się i poszłam do ogrodu pobawić sie z Pokerem. Po upływie godziny do domu wrócił piłkarz.
-Gdzie byłeś?
-Daleko.
-Mmm wyczerpująca odpowiedź.
-Jak zawsze.-Uśmiechnął się sztucznie.-Możemy pogadać?
-A teraz przepraszam co robimy?
-Oj tak sami, nie obrażeni na siebie?
-Nie mam innego wyjścia.
-To świetnie. Chodź.
Napastnik pociągnął mnie za rękę, a następnie wsiedliśmy do jego samochodu. W ciszy dojechaliśmy na plaże. Wysiedliśmy z auta i zaczęliśmy iść w stronę wody. Neymar chyba nie był w dobrym nastroju ponieważ prawie każde dziecko, które do niego podchodziło olewał. Tak właśnie. Neymar prawie nigdy nie ignoruje swoich fanów, a jednak to zrobił. W końcu usiedliśmy na ciepłym piasku.
-Tutaj spokojnie możemy o nas porozmawiać.
-Ciężko mi jest na nasz temat rozmawiać.
-Od kiedy?
-Od wczoraj.
-Sabina, ja myślałem, że już do mnie nic nie czujesz dlatego zacząłem tak gadać.
-Głuptasie nie myśl już tak. Czemu niby miałam już do ciebie nic nie czuć? Neymar nie po to jestem z kimś, aby za kilka dni o nim zapomnieć, znaleźć sobie innego.
-Ja, ja przepraszam.
-Nie musisz przepraszać. Wystarczy, że coś z tego wyciągnąłeś.-Uśmiechnęłam się przyjacielsko do chłopaka.
************************************************************
Tak mnie dzisiaj wypytaliście o rozdział, że szkoda gadać :P Ale bardzo wam za to dziękuje <3
Musicie mnie zrozumieć. Są dni w których dopiero późnym wieczorem wracam do domu, dlatego rozdziały są tak późno dodawane ;/ Postaram się to zmienić, ale nic nie obiecuję.
Teraz muszę podciągnąć oceny, abym miała czerwony pasek :)
Mam nadzieję, że rozdział się podobał i liczę na szczerą opinie :)
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ ♥♥♥ można z anonima <3
Kochani zapraszam na mojego drugiego bloga ponieważ tam też jest nowy rozdział :D
http://onitoznaczyneymariblanka.blogspot.com/
-No a jak myślisz?
-No nie wiem, dlatego się ciebie pytam.- Chłopak głośno westchnął i zaczął mówić.
-Sabina ja cię kocham, ale nie wiem czy ma to jaki kolwiek sens.
-No tak myślałam. Najpierw narobisz nadzieje, a potem mnie zostawisz.
-Ej to nie tak.
-A jak?
-Bo gdybyś nie chciała mnie zdradzić to-Nie dałam mu skończyć.
-Ale Neymar ja tylko i wyłącznie ciebie kocham. Nie miałam żadnego zamiaru cię z nimi zdradzać.
-Obiecujesz?
-Tak.-Powiedziała przemęczonym głosem. Chłopak do mnie podszedł i chciał mnie przytulić, lecz się odsunęłam.-Ale jestem na ciebie zła, że tak myślałeś.-Powiedziałam i wyszłam z jego pokoju. -Na dzisiaj już za dużo.-Pomyślałam i weszłam do pokoju, który w tym momencie miał należeć do mnie. Przebrałam się w piżamę i poszłam spać.
Rano obudziłam się z wielkim bólem głowy. Chociaż nie wiem kto normalny o godzinie 15 mówi iż jest ranek. Poszłam do łazienki wziąć prysznic. Następnie wysuszyłam włosy i zostawiłam je rozpuszczone. Zrobiłam dosyć mocny makijaż i ubrałam się tak:
Później zeszłam do kuchni, gdzie spotkałam Rafe.
-Już wstałaś?
-No jak widać.-Posłałam jej ciepły uśmiech.-A co taka zdziwiona?
-Bo Neymar jeszcze śpi.
Naszą rozmowę musiał usłyszeć Gil, który akurat wszedł do pomieszczenia.
-Ale Neya nie ma w domu.
-Jak to nie ma?-Na twarzy Brazylijki powstał wielki niepokój.
-No wyszedł z godzinę temu.
-Ej gdzie macie tabletki na głowę?-Wiem, że moje pytanie było nie na miejscu =, no ale tak wyszło.
-Druga szafka od góry.-Odezwał się Gil.
-Dzięki.-Sięgnęłam po lek i popiłam go kubkiem zimnej wody.
-Ej, a ty się wczoraj z Neymarem kłóciłaś?
-Nie...
-Jak to nie?
-Oj to już za nami-Uśmiechnęłam się i poszłam do ogrodu pobawić sie z Pokerem. Po upływie godziny do domu wrócił piłkarz.
-Gdzie byłeś?
-Daleko.
-Mmm wyczerpująca odpowiedź.
-Jak zawsze.-Uśmiechnął się sztucznie.-Możemy pogadać?
-A teraz przepraszam co robimy?
-Oj tak sami, nie obrażeni na siebie?
-Nie mam innego wyjścia.
-To świetnie. Chodź.
Napastnik pociągnął mnie za rękę, a następnie wsiedliśmy do jego samochodu. W ciszy dojechaliśmy na plaże. Wysiedliśmy z auta i zaczęliśmy iść w stronę wody. Neymar chyba nie był w dobrym nastroju ponieważ prawie każde dziecko, które do niego podchodziło olewał. Tak właśnie. Neymar prawie nigdy nie ignoruje swoich fanów, a jednak to zrobił. W końcu usiedliśmy na ciepłym piasku.
-Tutaj spokojnie możemy o nas porozmawiać.
-Ciężko mi jest na nasz temat rozmawiać.
-Od kiedy?
-Od wczoraj.
-Sabina, ja myślałem, że już do mnie nic nie czujesz dlatego zacząłem tak gadać.
-Głuptasie nie myśl już tak. Czemu niby miałam już do ciebie nic nie czuć? Neymar nie po to jestem z kimś, aby za kilka dni o nim zapomnieć, znaleźć sobie innego.
-Ja, ja przepraszam.
-Nie musisz przepraszać. Wystarczy, że coś z tego wyciągnąłeś.-Uśmiechnęłam się przyjacielsko do chłopaka.
************************************************************
Tak mnie dzisiaj wypytaliście o rozdział, że szkoda gadać :P Ale bardzo wam za to dziękuje <3
Musicie mnie zrozumieć. Są dni w których dopiero późnym wieczorem wracam do domu, dlatego rozdziały są tak późno dodawane ;/ Postaram się to zmienić, ale nic nie obiecuję.
Teraz muszę podciągnąć oceny, abym miała czerwony pasek :)
Mam nadzieję, że rozdział się podobał i liczę na szczerą opinie :)
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ ♥♥♥ można z anonima <3
Kochani zapraszam na mojego drugiego bloga ponieważ tam też jest nowy rozdział :D
http://onitoznaczyneymariblanka.blogspot.com/
wtorek, 21 kwietnia 2015
Rozdział 28.
Zrobiłam niemrawą minę i usłyszałam dzwonek sms'a. Szybko wyciągnęłam telefon. Wiadomość przysłał mi Neymar. Postanowiłam ją jak najszybciej odczytać.
Jeszcze się nie stęskniłaś?
Na odpowiedź nie musiał długo czekać.
Ale ty jesteś chamski.
A no przepraszam, zapomniałem, że ktoś musi cię teraz pocieszyć.
Mam rozumieć, że między nami koniec?
Na to mi już nie odpisał. Pojedyncza łza spłynęłam po moim policzku. Chłopaki niestety musieli to zobaczyć.
-Ej to się stało?
-Nic ważnego. Ja chyba już powinnam wracać.
-Odprowadzić cię?
-W zasadzie, to nie ma gdzie.-pomyślałam i przecznie kiwnęłam głową. Wymieniliśmy się numerami telefonu i się pożegnaliśmy. Telefon pokazywał mi godzinę 5:18. No pięknie jest już ranek, a ja nie mam co ze sobą zrobić. Nagle zadzwonił mi telefon. Nie zwracając uwagi kto dzwoni odebrałam.
-Halo?
-Sabina, gdzie ty jesteś?-Usłyszałam głos Neymara.
-Nie wiem.
-Jak to nie wiesz?
-No po prostu nie wiem.
-To ja się o ciebie martwię, a ty się chuj wie, gdzie szlajasz!-Zaczął na mnie krzyczeć.
-Jak się uspokoisz to zadzwoń. Cześć.-Nie czekałam na jego odpowiedź i się rozłączyłam. Przez przypadek ujrzałam jakiegoś mężczyznę, który biegł w moją stronę. Zapytałam się jak stąd trafić do domu mojego chłopaka. W zasadzie nie wiem, czy z nim jestem czy nie. Nie powinien mi takich rzeczy pisać. Tym bardziej mówić. Jednak coś nie dawało mi spokoju i musiałam to z nim sobie wyjaśnić. Po nie całych 20 minutach stałam pod drzwiami jego domu. Wahałam się nad wejściem do środka. W ostateczności jak najciszej weszłam do domu. Bezszelestnie weszłam do sypialni napastnika. Siedział na łóżku tyłem do drzwi. Gdy tylko usłyszał jak się otwierają poderwał się z łóżka.
-I co w końcu z nami będzie?- Zapytałam zachowując przy tym kamienny wyraz twarzy
-No a jak myślisz?
-No nie wiem, dlatego się ciebie pytam.- Chłopak głośno westchnął i zaczął mówić.
-Sabina ja...
************************************************************
Kochani oto kolejny rozdział. Nic specjalnego. Krótki, beznadziejny, bez żadnych specjalnych rzeczy...
Mam przynajmniej nadzieję, że wam sie podobał ;c
Dzisiaj dostałam wiele pytań: Kiedy rozdział. A więc spokojnie jak mówię, że będzie codziennie, to znaczy że będzie :) W ciągu tygodnia będzie on dodawany pod wieczór, a i w weekendy od początku maja nie będę dodawała rozdziału ;/ Przynajmniej tak mi sie zdaje, ponieważ jeżdżę na działkę, a tam muszę mieć czas dla moich KOCHANYCH IDIOTÓW <3 <3 <3
Liczę na szczerą opinie i już jutro zapraszam na kolejny rozdział i tutaj i na drugim blogu :)
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ ♥♥♥
Jeszcze się nie stęskniłaś?
Na odpowiedź nie musiał długo czekać.
Ale ty jesteś chamski.
A no przepraszam, zapomniałem, że ktoś musi cię teraz pocieszyć.
Mam rozumieć, że między nami koniec?
Na to mi już nie odpisał. Pojedyncza łza spłynęłam po moim policzku. Chłopaki niestety musieli to zobaczyć.
-Ej to się stało?
-Nic ważnego. Ja chyba już powinnam wracać.
-Odprowadzić cię?
-W zasadzie, to nie ma gdzie.-pomyślałam i przecznie kiwnęłam głową. Wymieniliśmy się numerami telefonu i się pożegnaliśmy. Telefon pokazywał mi godzinę 5:18. No pięknie jest już ranek, a ja nie mam co ze sobą zrobić. Nagle zadzwonił mi telefon. Nie zwracając uwagi kto dzwoni odebrałam.
-Halo?
-Sabina, gdzie ty jesteś?-Usłyszałam głos Neymara.
-Nie wiem.
-Jak to nie wiesz?
-No po prostu nie wiem.
-To ja się o ciebie martwię, a ty się chuj wie, gdzie szlajasz!-Zaczął na mnie krzyczeć.
-Jak się uspokoisz to zadzwoń. Cześć.-Nie czekałam na jego odpowiedź i się rozłączyłam. Przez przypadek ujrzałam jakiegoś mężczyznę, który biegł w moją stronę. Zapytałam się jak stąd trafić do domu mojego chłopaka. W zasadzie nie wiem, czy z nim jestem czy nie. Nie powinien mi takich rzeczy pisać. Tym bardziej mówić. Jednak coś nie dawało mi spokoju i musiałam to z nim sobie wyjaśnić. Po nie całych 20 minutach stałam pod drzwiami jego domu. Wahałam się nad wejściem do środka. W ostateczności jak najciszej weszłam do domu. Bezszelestnie weszłam do sypialni napastnika. Siedział na łóżku tyłem do drzwi. Gdy tylko usłyszał jak się otwierają poderwał się z łóżka.
-I co w końcu z nami będzie?- Zapytałam zachowując przy tym kamienny wyraz twarzy
-No a jak myślisz?
-No nie wiem, dlatego się ciebie pytam.- Chłopak głośno westchnął i zaczął mówić.
-Sabina ja...
************************************************************
Kochani oto kolejny rozdział. Nic specjalnego. Krótki, beznadziejny, bez żadnych specjalnych rzeczy...
Mam przynajmniej nadzieję, że wam sie podobał ;c
Dzisiaj dostałam wiele pytań: Kiedy rozdział. A więc spokojnie jak mówię, że będzie codziennie, to znaczy że będzie :) W ciągu tygodnia będzie on dodawany pod wieczór, a i w weekendy od początku maja nie będę dodawała rozdziału ;/ Przynajmniej tak mi sie zdaje, ponieważ jeżdżę na działkę, a tam muszę mieć czas dla moich KOCHANYCH IDIOTÓW <3 <3 <3
Liczę na szczerą opinie i już jutro zapraszam na kolejny rozdział i tutaj i na drugim blogu :)
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ ♥♥♥
poniedziałek, 20 kwietnia 2015
Rozdział 27.
Kolejny raz trzasnęłam drzwiami i zaczęłam iść w kierunku parku, w którym kiedyś spotkałam się z Kamilem. Po drodza spotkałam jakiś kolesi, którzy chyba wracali z jakieś imprezy, bo byli nieźle nawaleni. Zaczęli coś do mnie mówić. Zignorowałam ich. W jednej chwili chłopak, który wyglądał na starszego ode mnie złapał mnie za rękę. Chciałam się wyrwać, ale był silniejszy.
-Y, przepraszam mógłbyś mnie puścić?
-Ej spokojnie nic ci nie zrobimy.
-Na pewno?
-Tak.
-A więc co chcecie?
-Szukamy towarzyszki, która poszła by się z nami napić.
-A wzięliście mnie bo?
-Szłaś nie daleko, jesteś ładna, gdybyś miała chłopaka nie szłabyś w tej chwili sama i wiele innych powodów.
-Mmm no to mój kochany nowy kolego muszę cię zasmucić. Mam chłopaka,a akurat wyszłam z jego domu, ale spokojnie. Jest jeszcze dobra strona tej sytuacji. W tej chwili pokłóciłam się z chłopakiem, nie che w tej chwili być sama i z miłą chęcią napije sie z wami.
-Widzę, że ty też jesteś już wstawiona.- Zaśmiał się nie znajomy.
-Tak, tak ale nie aż tak bardzo jak ty i twój kolega, a właśnie, jak macie na imię?
-Ja jestem Tomek, a tamten drugi to Igor, a ty to?
-Sabina.
-Okey. To gdzie idziemy?
-No, a gdzie chcesz?
Nagle do naszej rozmowy wtrącił się chłopak, który chyba był w moim wieku.
-Może do mnie pójdziemy?
-W sumie czemu nie.-Teraz Tomek zwrócił się do mnie.- Igor mieszka zaledwie 2 ulice z tąd, co ty na to?
-Myślę, że to dobry pomysł.
Uśmiechnęłam się do chłopaków i po nie całych 20 minutach byliśmy w domu Igora.
-No, to co pijemy?
-Ja jestem za wódką, a ty na co masz ochotę?
-Jest mi to zupełnie obojętnie. Ważne, żeby się napić i zapomnieć o Bożym świecie.
Obaj się zaśmiali, ale nie przeszkadzało mi to zupełnie. Spędzając z nimi czas dużo rozmawialiśmy i oczywiście wódka lała się strumieniami. W końcu Igor zapytał się o Neymara.
-A więc jak nazywa się twój chłopak?
-Neymar.
-Ta aha. Ja za to mieszkam z Wlazłym, a Radwańska jest moją ciocią.
-Jak nie wierzysz to twoja sprawa.
-Ej ona nie kłamię. Pamiętasz ostatni mecz. Przecież Neymar zapytał się jakieś blondyny czy z nim będzie.- Odezwał sie Tomek. ja zaczęłam klaskać.
-Brawo za spostrzegawczość.- Zaśmiałam się.
-A dlaczego się z nim pokłóciłaś?
-Nie. To chyba nie jest wasza sprawa. -Zrobiłam niemrawą minę i usłyszałam dzwonek sms'a. Szybko wyciągnęłam telefon. Wiadomość przysłał mi Neymar.
***********************************************************
Kochani jeżeli zobaczę, że jesteście "aktywni" (chodzi o komy) postaram się jeszcze dzisiaj dodać następny rozdział.
Nic nie obiecuję, ale postaram sie to zrobić.
Muszę jeszcze napisać coś na drugim blogu ;/ http://onitoznaczyneymariblanka.blogspot.com/
Oraz mam do czytania Krzyżaków ;c
Jednak o was nie zapomnę :) Na drugim blogu rozdział możliwe, że będzie jutro :)
-Jak myślicie, co Neymar mógł napisać Sabinie?
Mam nadzieję, iż rozdział się podobał. Krótki, ale może będzie jeszcze jeden jak już pisałam xD
Liczę na szczerą opinie :P
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ
♥♥♥ Dziękuje wszystkim, którzy komentują oraz tym, którzy z miłą chęcią to czytają.
KOCHAM WAS! <3 <3 <3
-Y, przepraszam mógłbyś mnie puścić?
-Ej spokojnie nic ci nie zrobimy.
-Na pewno?
-Tak.
-A więc co chcecie?
-Szukamy towarzyszki, która poszła by się z nami napić.
-A wzięliście mnie bo?
-Szłaś nie daleko, jesteś ładna, gdybyś miała chłopaka nie szłabyś w tej chwili sama i wiele innych powodów.
-Mmm no to mój kochany nowy kolego muszę cię zasmucić. Mam chłopaka,a akurat wyszłam z jego domu, ale spokojnie. Jest jeszcze dobra strona tej sytuacji. W tej chwili pokłóciłam się z chłopakiem, nie che w tej chwili być sama i z miłą chęcią napije sie z wami.
-Widzę, że ty też jesteś już wstawiona.- Zaśmiał się nie znajomy.
-Tak, tak ale nie aż tak bardzo jak ty i twój kolega, a właśnie, jak macie na imię?
-Ja jestem Tomek, a tamten drugi to Igor, a ty to?
-Sabina.
-Okey. To gdzie idziemy?
-No, a gdzie chcesz?
Nagle do naszej rozmowy wtrącił się chłopak, który chyba był w moim wieku.
-Może do mnie pójdziemy?
-W sumie czemu nie.-Teraz Tomek zwrócił się do mnie.- Igor mieszka zaledwie 2 ulice z tąd, co ty na to?
-Myślę, że to dobry pomysł.
Uśmiechnęłam się do chłopaków i po nie całych 20 minutach byliśmy w domu Igora.
-No, to co pijemy?
-Ja jestem za wódką, a ty na co masz ochotę?
-Jest mi to zupełnie obojętnie. Ważne, żeby się napić i zapomnieć o Bożym świecie.
Obaj się zaśmiali, ale nie przeszkadzało mi to zupełnie. Spędzając z nimi czas dużo rozmawialiśmy i oczywiście wódka lała się strumieniami. W końcu Igor zapytał się o Neymara.
-A więc jak nazywa się twój chłopak?
-Neymar.
-Ta aha. Ja za to mieszkam z Wlazłym, a Radwańska jest moją ciocią.
-Jak nie wierzysz to twoja sprawa.
-Ej ona nie kłamię. Pamiętasz ostatni mecz. Przecież Neymar zapytał się jakieś blondyny czy z nim będzie.- Odezwał sie Tomek. ja zaczęłam klaskać.
-Brawo za spostrzegawczość.- Zaśmiałam się.
-A dlaczego się z nim pokłóciłaś?
-Nie. To chyba nie jest wasza sprawa. -Zrobiłam niemrawą minę i usłyszałam dzwonek sms'a. Szybko wyciągnęłam telefon. Wiadomość przysłał mi Neymar.
***********************************************************
Kochani jeżeli zobaczę, że jesteście "aktywni" (chodzi o komy) postaram się jeszcze dzisiaj dodać następny rozdział.
Nic nie obiecuję, ale postaram sie to zrobić.
Muszę jeszcze napisać coś na drugim blogu ;/ http://onitoznaczyneymariblanka.blogspot.com/
Oraz mam do czytania Krzyżaków ;c
Jednak o was nie zapomnę :) Na drugim blogu rozdział możliwe, że będzie jutro :)
-Jak myślicie, co Neymar mógł napisać Sabinie?
Mam nadzieję, iż rozdział się podobał. Krótki, ale może będzie jeszcze jeden jak już pisałam xD
Liczę na szczerą opinie :P
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ
♥♥♥ Dziękuje wszystkim, którzy komentują oraz tym, którzy z miłą chęcią to czytają.
KOCHAM WAS! <3 <3 <3
niedziela, 19 kwietnia 2015
Rozdział 26.
Neymar poprosił mnie, abym poszła z nim do jego pokoju. Powiedział przy tym, że jest to bardzo ważna sprawa. Poinformowałam go iż zaraz do niego przyjdę tylko pójdę do toalety. Wchodząc do jego sypialni zobaczyłam go siedzącego na łóżku. Ręce Brazylijczyka się trzęsły, a jego wyraz twarzy nie należał do radosnego człowieka.
-No kochanie, co chciałeś?
-Gdyby nie było mnie w tym klubie zapewne przespałabyś się z jakimś kolesie, prawda?
-Co ty pierdolisz?
-Czyli myślisz, że byś tego nie zrobiła?
-No tak, bo cię kocham.
-Nie ładnie tak kłamać.
-Sugerujesz mi, że jestem z tobą z innego powodu?
-Możliwe.
-Ty weź się puknij w ten pusty łeb. Sobie bym sie nie dziwiła gdybym gadała głupoty, bo dużo wypiłam, a że ty to robisz, to musi być coś nie tak.
-Mam głowę, ale okey.
-Pustą głowę.
-Tak sobie wmawiaj, tylko mnie nie okłamuj.
-Kurwa Neymar! W tej chwili cię nie okłamuje. Tamci gości mi sie nawet nie podobali.
-Czyli patrzysz tylko na wygląd, miło.
-Jezus!- Głośno westchnęłam.- Czemu tak myślisz?
-Ja o tym wiem, a nie tylko myślę.
-A no zapomniałam, ty w ogóle nie myślisz.
-Ciągnij druta.
-Za dużo sobie nie pozwalaj.
-Dlaczego niby?
-Nie pozwolę, żeby jakiś palant tak się do mnie odzywał.
-A rodzice nie nauczyli cię mówić prawdę?
-Skończ już z tym! Kocham cię, rozumiesz. To, że jestem pijana i z kimś tańczyłam nie świadczy o tym, że miałabym cię zdradzić. Więc jak chcesz to mogę ci to przeliterować. K o c h a m C i e.
-Myślisz, że te słowa coś zmienią?
W tym momencie mnie zatkało. Czy jemu już do końca się poprzestawiało w tej głowie? W końcu zaczęłam dalej z nim rozmawiać.
-A nie?
-Nie.
-Czyli co, mam rozumieć, że mnie nie kochasz?
-Jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie myszko.
-Spierdala!
Wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami. Weszłam do pomieszczenia w którym aktualnie znajdowały się prawie wszystkie moje rzeczy i przebrałam się w to:
Do torby wrzuciłam najpotrzebniejsze w tej chwili mi rzeczy i wyszłam z pokoju. Na dole napotkałam Rafe, która oczywiście była ciekawa co mam zamiar robić.
-A ty gdzie się wybierasz?
-Sama jeszcze nie wiem.
-A Neymar wie?
-Nie interesuje mnie to.
-Ooo czyżbyście się pokłócili?
-Cięzko to nazwać kłótnią. Cześć.
Powiedziałam i odeszłam od dziewczyny. Ona chciała, abym została w domu. Mówiła cały czas żebym w nocy nie szlajała się po ulicach i to w dodatku, gdy jestem pijana. Jednak nie miałam zamiaru jej słuchać. Kolejny raz trzasnęłam drzwiami i zaczęłam iść w kierunku parku, w którym kiedyś spotkałam się z Kamilem.
***********************************
Krótki, bo krótki, ale jest :P
Tra ta ta. Już myślałam, że nie napiszę dzisiaj rozdziału.
Wiem, że może przeczytacie go dopiero jutro, no ale cóż.
Liczę na szczerą opinie.
Zdaje mi sie, że nie podoba wam się mój blog. Jest coraz mniej komów i wyświetleń. Tak jakby was nie było ;c
Mam nadzieję, że się to zmieni. Dlatego proszę was, aby każdy, kto to przeczyta napisał coś w komentarzu (można z anonima)
Kolejny rozdział już jutro. :)
-No kochanie, co chciałeś?
-Gdyby nie było mnie w tym klubie zapewne przespałabyś się z jakimś kolesie, prawda?
-Co ty pierdolisz?
-Czyli myślisz, że byś tego nie zrobiła?
-No tak, bo cię kocham.
-Nie ładnie tak kłamać.
-Sugerujesz mi, że jestem z tobą z innego powodu?
-Możliwe.
-Ty weź się puknij w ten pusty łeb. Sobie bym sie nie dziwiła gdybym gadała głupoty, bo dużo wypiłam, a że ty to robisz, to musi być coś nie tak.
-Mam głowę, ale okey.
-Pustą głowę.
-Tak sobie wmawiaj, tylko mnie nie okłamuj.
-Kurwa Neymar! W tej chwili cię nie okłamuje. Tamci gości mi sie nawet nie podobali.
-Czyli patrzysz tylko na wygląd, miło.
-Jezus!- Głośno westchnęłam.- Czemu tak myślisz?
-Ja o tym wiem, a nie tylko myślę.
-A no zapomniałam, ty w ogóle nie myślisz.
-Ciągnij druta.
-Za dużo sobie nie pozwalaj.
-Dlaczego niby?
-Nie pozwolę, żeby jakiś palant tak się do mnie odzywał.
-A rodzice nie nauczyli cię mówić prawdę?
-Skończ już z tym! Kocham cię, rozumiesz. To, że jestem pijana i z kimś tańczyłam nie świadczy o tym, że miałabym cię zdradzić. Więc jak chcesz to mogę ci to przeliterować. K o c h a m C i e.
-Myślisz, że te słowa coś zmienią?
W tym momencie mnie zatkało. Czy jemu już do końca się poprzestawiało w tej głowie? W końcu zaczęłam dalej z nim rozmawiać.
-A nie?
-Nie.
-Czyli co, mam rozumieć, że mnie nie kochasz?
-Jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie myszko.
-Spierdala!
Wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami. Weszłam do pomieszczenia w którym aktualnie znajdowały się prawie wszystkie moje rzeczy i przebrałam się w to:
Do torby wrzuciłam najpotrzebniejsze w tej chwili mi rzeczy i wyszłam z pokoju. Na dole napotkałam Rafe, która oczywiście była ciekawa co mam zamiar robić.
-A ty gdzie się wybierasz?
-Sama jeszcze nie wiem.
-A Neymar wie?
-Nie interesuje mnie to.
-Ooo czyżbyście się pokłócili?
-Cięzko to nazwać kłótnią. Cześć.
Powiedziałam i odeszłam od dziewczyny. Ona chciała, abym została w domu. Mówiła cały czas żebym w nocy nie szlajała się po ulicach i to w dodatku, gdy jestem pijana. Jednak nie miałam zamiaru jej słuchać. Kolejny raz trzasnęłam drzwiami i zaczęłam iść w kierunku parku, w którym kiedyś spotkałam się z Kamilem.
***********************************
Krótki, bo krótki, ale jest :P
Tra ta ta. Już myślałam, że nie napiszę dzisiaj rozdziału.
Wiem, że może przeczytacie go dopiero jutro, no ale cóż.
Liczę na szczerą opinie.
Zdaje mi sie, że nie podoba wam się mój blog. Jest coraz mniej komów i wyświetleń. Tak jakby was nie było ;c
Mam nadzieję, że się to zmieni. Dlatego proszę was, aby każdy, kto to przeczyta napisał coś w komentarzu (można z anonima)
Kolejny rozdział już jutro. :)
sobota, 18 kwietnia 2015
Rozdział 25.
-O pan wszystko umiem i zawsze wygrywam się znalazł.- Wytknęłam mu język i odpłynęłam do krainy Morfeusza.
Obudziłam się i od razu do ręki wzięłam telefon, który pokazywał godzinę 18:56.
-Neymar !!!
-Tak ???
Przestraszyłam się ponieważ chłopak wyszedł z łazienki i był już wyszykowany.
-A przepraszam, czemu mnie wcześniej nie obudziłeś ???
-A po co ???
-Może po to, abym się wyszykowała na imprezę ???
-Miałem zamiar obudzić cię o dziewiętnastej.
-To coś ci chyba nie pykło.
Wstałam i wyszłam z pokoju. Poszłam do kuchni, gdzie zastałam siostrę Brazylijczyka.
-A coś ty taka zła ???
-Bo twój kochający braciszek jest już gotowy do wyjścia.
-Jakiego wyjścia ???
-Idziemy na imprezę.
-Mogę z wami ???
-Jak sobie życzysz.
Powiedziałam i poszłam na górę, bo zapomniałam po co zeszłam do kuchni. Siedząc na łóżku i myśląc w co się ubiorę przypomniało mi się, że miałam zrobić sobie kawę. Jednak nie chciało mi sie kolejny raz tam schodzić. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej to:
Zostawiłam ubranie na łóżku i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Następnie wysuszyłam dokładnie włosy i zaczęłam je prostować. Zajęło mi to trochę czasu. Później wzięłam sie za makijaż i moje oczka wyglądały o tak:
Ubrałam się, poperfumowałam i po dwóch godzinach byłam gotowa do wyjścia. Chciałam wejść do pokoju Neymara i zapytać sie, czy możemy już jechać jednak usłyszałam jego rozmowę. Niestety nie wiem z kim rozmawiał, ale jego słowa wywarły na mnie dziwne wrażenie. Mówił o mnie, o tym, że prędzej czy później mnie zrani. Jednak w jego głosie można było wyczuć smutek. Albo może mówił tak specjalnie, tylko po to, żeby było jaki on kochany, troskliwy i takie tam. Postanowiłam do niego wejść jak gdyby nigdy nic.
-Hej kochanie, możemy już jech.. A ty rozmawiasz z kimś, to nie przeszkadzam.
-Sabina czekaj, nie przeszkadzasz.
Tak nagle rozłączył się. Podszedł do mnie i złapał w talii.
-Y Ney co to miało być ???
-No chyba dziewczyna jest ważniejsza od kumpla.
-Od kumpla powiadasz.- Pomyślałam. Na szczęście nie powiedziałam tego na głos.- A więc co, jedziemy ???- To już na szczęście powiedziałam.
-Jasne.
-Tylko jest jedna rzecz.
-Jaka ???
-Twoja siostra jedzie z nami.
-No okey. I tak na pewno będą tam gdzieś jej koleżanki więc.
Po upływie kilkunastu minut byliśmy pod klubem. Klubem w którym było mnóstwo osób. Od razu z Neymarem poszłam po jakieś drinki. Jak się okazało na imprezie były przyjaciółki Rafaelli tylko że one dołączyły sie do nas, a nie ona do nich. Każda z ans piła bez opamiętania. Jedynie Neymar popijał czasami drinka, tak to robił coś w telefonie. Mi akurat zdawało sie iż pisał z kimś non stop sms'y Postanowiłam iść potańczyć. Wyrywałam sobie każdego chłopaka po kolei. Kontem oka widziałam jak Neymar zaczął lizać się z jakąś dziewczyną więc postanowiłam wyjść na zewnątrz i ochłonąć. Przed klubem spotkałam jakąś sympatyczną dziewczynę z którą zaczęłam rozmawiać.
-Chcesz fajke ???
-A z miłą chęcią.- Posłałam dziewczynie uśmiech i poczęstowałam sie papierosem.
-Sama tu jesteś ???
-Nie, a ty ???
-Sama, a z kim przyszłaś ???
-Z chłopakiem i jego siostrą.
-To co tutaj robisz ???
-Wyszłam ochłonąć, bo tak to nie skończyło by się to wszystko za ciekawie.
-Co masz na myśli ???
-Zaczęłam tańczyć z jakimiś facetami, a gdy się odwróciłam w stronę Neymara to ona całował się z jakąś laską. Nie chciałam sie z nią pobić dlatego tu jestem.
-Jaki Neymar i czemu całował się z inną ???
-Neymar, piłkarz Barcelony. Ogarniasz czy jeszcze jakoś wytłumaczyć ???
-No ogarniam, mów dalej.
-Lizał się z nią pewno dlatego, że za dużo wypił, chociaż nie sądzę. I widział mnie z innymi chłopakami. Może chciał żebym była o niego zazdrosna. w zasadzie to nie wiem. Nie siedzę w jego głowie.
-Hehe wiesz co, jak tak to wszystko mówisz to mam ochotę cię poznać. Tak w trzeźwym stanie, nie przed klubem. Dasz mi swój numer telefonu.- Wyciągnęła telefon z kieszeni i skierowała go w moją stronę.
-Jasne, tylko od razu mówię, mam chłopaka nie jestem bi, ani nic z tych rzeczy.
-No ja też nie, tylko chciała bym w końcu poznać kogoś, kto jest podobny do mnie z charakteru.
-A no spoko.- Wpisałam jej swój numer w kontaktach i oddałam telefon.- Napisz mi sms'a, to może byśmy się jutro lub po jutrze spotkały, co ???
-Pewnie, a wracasz jeszcze na imprezę ???
-No wracam, a idziesz ze mną ???
W odpowiedzi tylko kiwnęła głową na tak. Podeszłam do naszego stolika i widziałam Neymara, który był sam. Rozumiecie sam. Bez żadnej dziewczyny obok.
-Ej misiek co tak sam siedzisz ???
-A nie mogę ???
-Jasne, że możesz tylko chce wiedzieć, czy wszystko jest okey.
-Tak jest okey. A nawet bardzo okey.
Podeszłam dałam mu buziaka w policzek i powiedziałam mu na ucho "kocham". Poszłam z niedawno poznaną dziewczyną zatańczyć. Po chwili dołączyło się do nas kilku chłopaków. Ja jednak sie od nich lekko odsunęłam. Byłam już zmęczona więc poszłam do Neymara, tym razem też był sam.
-Wracamy już ???
-Pewnie.
Odpowiedział mi lekko wypitym głosem. Tak dobrze słyszeliśmy LEKKO wypitym głosem. Wzięliśmy ze sobą Rafe i około godziny trzeciej nad ranem wróciliśmy do domu. Neymar poprosił mnie, abym poszła z nim do jego pokoju. Powiedział przy tym, że jest to bardzo ważna sprawa.
**********************************************
Kochani postanowiłam iż na tym blogu będę pisała krótsze rozdziały, ale za to prawie codziennie będą się pojawiały. Liczę na to, że mnie zrozumiecie. Natomiast na drugim blogu będą rozdziały o wiele dłuższe lecz rzadziej dodawane. Raz/ Dwa razy w tygododniu.
Czekam na wasze opinie :)
8 komentarzy = 26 rozdział. Powodzenia
Obudziłam się i od razu do ręki wzięłam telefon, który pokazywał godzinę 18:56.
-Neymar !!!
-Tak ???
Przestraszyłam się ponieważ chłopak wyszedł z łazienki i był już wyszykowany.
-A przepraszam, czemu mnie wcześniej nie obudziłeś ???
-A po co ???
-Może po to, abym się wyszykowała na imprezę ???
-Miałem zamiar obudzić cię o dziewiętnastej.
-To coś ci chyba nie pykło.
Wstałam i wyszłam z pokoju. Poszłam do kuchni, gdzie zastałam siostrę Brazylijczyka.
-A coś ty taka zła ???
-Bo twój kochający braciszek jest już gotowy do wyjścia.
-Jakiego wyjścia ???
-Idziemy na imprezę.
-Mogę z wami ???
-Jak sobie życzysz.
Powiedziałam i poszłam na górę, bo zapomniałam po co zeszłam do kuchni. Siedząc na łóżku i myśląc w co się ubiorę przypomniało mi się, że miałam zrobić sobie kawę. Jednak nie chciało mi sie kolejny raz tam schodzić. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej to:
Zostawiłam ubranie na łóżku i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Następnie wysuszyłam dokładnie włosy i zaczęłam je prostować. Zajęło mi to trochę czasu. Później wzięłam sie za makijaż i moje oczka wyglądały o tak:
Ubrałam się, poperfumowałam i po dwóch godzinach byłam gotowa do wyjścia. Chciałam wejść do pokoju Neymara i zapytać sie, czy możemy już jechać jednak usłyszałam jego rozmowę. Niestety nie wiem z kim rozmawiał, ale jego słowa wywarły na mnie dziwne wrażenie. Mówił o mnie, o tym, że prędzej czy później mnie zrani. Jednak w jego głosie można było wyczuć smutek. Albo może mówił tak specjalnie, tylko po to, żeby było jaki on kochany, troskliwy i takie tam. Postanowiłam do niego wejść jak gdyby nigdy nic.
-Hej kochanie, możemy już jech.. A ty rozmawiasz z kimś, to nie przeszkadzam.
-Sabina czekaj, nie przeszkadzasz.
Tak nagle rozłączył się. Podszedł do mnie i złapał w talii.
-Y Ney co to miało być ???
-No chyba dziewczyna jest ważniejsza od kumpla.
-Od kumpla powiadasz.- Pomyślałam. Na szczęście nie powiedziałam tego na głos.- A więc co, jedziemy ???- To już na szczęście powiedziałam.
-Jasne.
-Tylko jest jedna rzecz.
-Jaka ???
-Twoja siostra jedzie z nami.
-No okey. I tak na pewno będą tam gdzieś jej koleżanki więc.
Po upływie kilkunastu minut byliśmy pod klubem. Klubem w którym było mnóstwo osób. Od razu z Neymarem poszłam po jakieś drinki. Jak się okazało na imprezie były przyjaciółki Rafaelli tylko że one dołączyły sie do nas, a nie ona do nich. Każda z ans piła bez opamiętania. Jedynie Neymar popijał czasami drinka, tak to robił coś w telefonie. Mi akurat zdawało sie iż pisał z kimś non stop sms'y Postanowiłam iść potańczyć. Wyrywałam sobie każdego chłopaka po kolei. Kontem oka widziałam jak Neymar zaczął lizać się z jakąś dziewczyną więc postanowiłam wyjść na zewnątrz i ochłonąć. Przed klubem spotkałam jakąś sympatyczną dziewczynę z którą zaczęłam rozmawiać.
-Chcesz fajke ???
-A z miłą chęcią.- Posłałam dziewczynie uśmiech i poczęstowałam sie papierosem.
-Sama tu jesteś ???
-Nie, a ty ???
-Sama, a z kim przyszłaś ???
-Z chłopakiem i jego siostrą.
-To co tutaj robisz ???
-Wyszłam ochłonąć, bo tak to nie skończyło by się to wszystko za ciekawie.
-Co masz na myśli ???
-Zaczęłam tańczyć z jakimiś facetami, a gdy się odwróciłam w stronę Neymara to ona całował się z jakąś laską. Nie chciałam sie z nią pobić dlatego tu jestem.
-Jaki Neymar i czemu całował się z inną ???
-Neymar, piłkarz Barcelony. Ogarniasz czy jeszcze jakoś wytłumaczyć ???
-No ogarniam, mów dalej.
-Lizał się z nią pewno dlatego, że za dużo wypił, chociaż nie sądzę. I widział mnie z innymi chłopakami. Może chciał żebym była o niego zazdrosna. w zasadzie to nie wiem. Nie siedzę w jego głowie.
-Hehe wiesz co, jak tak to wszystko mówisz to mam ochotę cię poznać. Tak w trzeźwym stanie, nie przed klubem. Dasz mi swój numer telefonu.- Wyciągnęła telefon z kieszeni i skierowała go w moją stronę.
-Jasne, tylko od razu mówię, mam chłopaka nie jestem bi, ani nic z tych rzeczy.
-No ja też nie, tylko chciała bym w końcu poznać kogoś, kto jest podobny do mnie z charakteru.
-A no spoko.- Wpisałam jej swój numer w kontaktach i oddałam telefon.- Napisz mi sms'a, to może byśmy się jutro lub po jutrze spotkały, co ???
-Pewnie, a wracasz jeszcze na imprezę ???
-No wracam, a idziesz ze mną ???
W odpowiedzi tylko kiwnęła głową na tak. Podeszłam do naszego stolika i widziałam Neymara, który był sam. Rozumiecie sam. Bez żadnej dziewczyny obok.
-Ej misiek co tak sam siedzisz ???
-A nie mogę ???
-Jasne, że możesz tylko chce wiedzieć, czy wszystko jest okey.
-Tak jest okey. A nawet bardzo okey.
Podeszłam dałam mu buziaka w policzek i powiedziałam mu na ucho "kocham". Poszłam z niedawno poznaną dziewczyną zatańczyć. Po chwili dołączyło się do nas kilku chłopaków. Ja jednak sie od nich lekko odsunęłam. Byłam już zmęczona więc poszłam do Neymara, tym razem też był sam.
-Wracamy już ???
-Pewnie.
Odpowiedział mi lekko wypitym głosem. Tak dobrze słyszeliśmy LEKKO wypitym głosem. Wzięliśmy ze sobą Rafe i około godziny trzeciej nad ranem wróciliśmy do domu. Neymar poprosił mnie, abym poszła z nim do jego pokoju. Powiedział przy tym, że jest to bardzo ważna sprawa.
**********************************************
Kochani postanowiłam iż na tym blogu będę pisała krótsze rozdziały, ale za to prawie codziennie będą się pojawiały. Liczę na to, że mnie zrozumiecie. Natomiast na drugim blogu będą rozdziały o wiele dłuższe lecz rzadziej dodawane. Raz/ Dwa razy w tygododniu.
Czekam na wasze opinie :)
8 komentarzy = 26 rozdział. Powodzenia
piątek, 17 kwietnia 2015
Takie sobie coś.
Jak kochani widzicie troszkę się tutaj pozmieniało.
Bardzo się cieszę, że piszecie to, co sądzicie o moich rozdziałach. Jednak trochę mnie dziwi to iż jest ich tak mało (ich= komentarzy).
Nie wiem czy jaki kolwiek jest sens pisania tego dalej. Oczywiście dokończę tego bloga i teraz nie mam zamiaru tego wszystkiego przyśpieszyć. Trochę nie mam weny, ale chyba tylko tutaj.
Tak tylko tutaj, jak już pisałam, mam nowego bloga. Napisałam już tam pierwszy rozdział i mam nadzieję, że będziecie go czytać, ale nie piszę teraz tego, aby go "promować" czy coś w tym stylu. Tutaj chciała bym abyście napisali swoje pomysły np.O co mogą się pokłócić i czy w ogóle mają to zrobić. Może chcecie wplątać w to jakiegoś też innego piłkarza, aby Ney był zazdrosny.
Sądzę iż wszyscy stanowimy jakąś całość i gdy każdy doda coś od siebie po troszku może wyjść coś fajnego. Dlatego bardzo was proszę o komy pod postami, ponieważ one bardzo motywują.
A, i nie obiecuję, że jutro dodam rozdział ponieważ muszę przeczytać Krzyżaków do 10 rozdziału do niedzieli :) A jestem dopiero na drugim xddd
Bardzo dziękuję osobą, które udzielają sie tutaj i liczę, że mi pomożecie <3 <3 <3 ponieważ chce sensownie prowadzić tego bloga, a nie tak, żeby wszystko napisać jak najszybciej i mieć z głowy.
Bardzo się cieszę, że piszecie to, co sądzicie o moich rozdziałach. Jednak trochę mnie dziwi to iż jest ich tak mało (ich= komentarzy).
Nie wiem czy jaki kolwiek jest sens pisania tego dalej. Oczywiście dokończę tego bloga i teraz nie mam zamiaru tego wszystkiego przyśpieszyć. Trochę nie mam weny, ale chyba tylko tutaj.
Tak tylko tutaj, jak już pisałam, mam nowego bloga. Napisałam już tam pierwszy rozdział i mam nadzieję, że będziecie go czytać, ale nie piszę teraz tego, aby go "promować" czy coś w tym stylu. Tutaj chciała bym abyście napisali swoje pomysły np.O co mogą się pokłócić i czy w ogóle mają to zrobić. Może chcecie wplątać w to jakiegoś też innego piłkarza, aby Ney był zazdrosny.
Sądzę iż wszyscy stanowimy jakąś całość i gdy każdy doda coś od siebie po troszku może wyjść coś fajnego. Dlatego bardzo was proszę o komy pod postami, ponieważ one bardzo motywują.
A, i nie obiecuję, że jutro dodam rozdział ponieważ muszę przeczytać Krzyżaków do 10 rozdziału do niedzieli :) A jestem dopiero na drugim xddd
Bardzo dziękuję osobą, które udzielają sie tutaj i liczę, że mi pomożecie <3 <3 <3 ponieważ chce sensownie prowadzić tego bloga, a nie tak, żeby wszystko napisać jak najszybciej i mieć z głowy.
Rozdział 24.
Nie
mogłem patrzeć na nią w takim stanie. Podszedłem i mocną ją
przytuliłem. Ona się we mnie wtuliła. Chwilę posiedzieliśmy w ciszy, ale
musiałem ją przerwa.
-Ej mała co jest ???
Chwilę milczała, lecz w końcu zaczęła mówić szeptem.
-Bo zdaje mi się, że na Ciebie nie zasługuję.
-Myszko co ty za głupoty gadasz ???
-Bo Bruna jest lepsza ode mnie.
-Zależy dla kogo.
Uśmiechnąłem się do niej, ale to chyba nic nie pomogło.
-Neymar, to ona jest idealna.
-Mówisz tak, bo mi coś kupiła ???
Po moich słowach Sabina zmarszczyła zabawnie brwi, ale nadal nie było jej do śmiechu.
-Nie. Jak byłyśmy dzisiaj na zakupach to cały czas gadała jaki jesteś cudowny i w ogóle. Z drugiej strony ja też ci coś kupiłam.
-I co z tego, że o mnie gadała ???
-To, że ona cię nadal kocha.
-Mówi tak tylko przy Rafie, bo myśli, że Rafa mi powie abym do niej wrócił.
-A ty nie chcesz z nią znowu być ???
-Nie.
-Dlaczego ???
-Jestem w szczęśliwym związku.
-Ooo kochany.
Pocałowała mnie w policzek.
-A mogę wiedzieć, co mi kupiłaś ???
-Na pewno coś innego od Bru.
-To znaczy ???
Niepewnie wstała z łóżka i podeszła do toreb, które leżały przy szafie. W tym samym czasie do pokoju weszła Rafa.
-Możesz nas na chwilę zostawić ???
Wyszeptała mi na ucho sistra. Bez słowa wyszedłem z pokoju i skierowałem się do salonu, aby zobaczyć, co robią chłopaki. Kolejny raz uśmiech zszedł mi z twarzy, gdy ujrzałem Brunę siedzącą z chłopakami. Próbowała z nimi rozmawiać, ale oni ją zlewali. Mnie niestety rodzice nauczyli szacunku dla innych i do niej podszedłem. Zaproponowałem coś do picia i wyszliśmy do ogrodu.
Z perspektywy Sabiny.
Będą w pokoju z Neyem dołączyła do nas jego siostra. Myślałam, że będzie chciała coś od Neymara, a jednak się pomyliłam i zostałyśmy same.
-Czemu uciekłaś ???
-Czemu w ogóle cię to interesuję ???
-No wiesz, jesteś dziewczyną mojego brata.
-Ale to nie zmienia faktu i nadal możemy się unikać.
Uśmiechnęłam się sarkastycznie, lecz Rafa do czegoś dążyła.
-Chciałam się w końcu z tobą dogadać.
-To chyba złe miejsce i czas.
-Nie. Właśnie nie.
-Ja nie potrafię dogadywać się z innymi. Najczęściej ich ranię.
-A Neymar ???
-Jego akurat kocham.
-Czyli go nie zranisz ???
-Postaram się.
-To weź jeszcze w tym swoim serduszku znajdź miejsce dla mnie.
Chyba wzięłam jej słowa do siebie. Poczułam jakąś ulgę. Zrobiło się ciepło na sercu.
-A jeżeli to nie wyjdzie ???
-To spróbujesz jeszcze raz.
-A jeżeli będę zmęczona tymi próbami ???
-Zrobisz sobie przerwę, ale obiecuję, że za pierwszym razem na pewno ci wyjdzie, bo pomogę. To jak ???
-Próbujemy.
Przybiłyśmy sobie "piąteczke" i wyszłyśmy z pokoju. Wzięłam ze sobą telefon i dosiadłam się do chłopaków, którzy oglądali jakiś film.
-Ej gdzie Neymar ???
-Ogród.
-Mmm jak kreatywnie.
-Daj mi skończyć.
-A to nie skończyłeś ???
-Nie.
-Przepraszam.
Uśmiechnęłam się przyjaźnie do przyjaciela napastnika i zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu.
-Haha tutaj go nie ma.
-To gdzie ???
-Ogród plus Bruna.
Zatkało mnie. Byłam zazdrosna, ale Bru to moja koleżanka chyba więc mam nadzieję, że nie odbije mi chłopaka. Spojrzałam na telefon, który wyświetlił godzinę 22:01.
-Nie idziecie spać ???
-A co my dzieci ???
-Racja.
-Ty nie idziesz ???
-Sama nie wiem. Poczekam chwilę na Neya. Jak nie przyjdzie to pójdę.
Po kilku minutach napastnik siedział już obok mnie.
-Idziesz spać księżniczko ???
-Yhm, ale tylko pod warunkiem, że będziesz spał ze mną.
-Haha okey, tylko poczekaj chwilkę, bo jadę odwieźć Brunę do domu.
-A długo ci to zajmie ???
-Góra pół godziny.
-Oki.
Nagle do naszej rozmowy wtrąciła się Bru.
-A może wygodniej będzie jak zostanę.
-No jak sobie życzysz.
Bardzo zdziwiły mnie słowa Brazylijczyka. Chociaż może miał powód, aby jej tak odpowiedzieć.
-Okey to idę do Rafy żeby dała mi piżamę.
Powiedziała i pocałowała Neya w policzek. Skarciłam ją za to wzrokiem, ale na szczęście nie zwróciła na to większej uwagi.
-No i widzisz mamy ją już z głowy. Idziemy spać.
Wziął mnie na ręce i już mieliśmy iść do pokoju, ale zawołała go Rafa. Chłopak zaniósł mnie do pokoju i powiedział, że przyjdzie jak najszybciej. Korzystając z okazji wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w piżamę, która składała się z czerwonych bokserek i o kilka rozmiarów za dużej szarej bluzki. Ney przyszedł kilka minut po mojej kąpieli. Poszliśmy do jego pokoju i usnęliśmy jak małe dzieci. Wcześniej jednak sporo rozmawialiśmy i Neymar obiecał mi, że między nim, a Bruną nic nie ma i nie będzie.
Następnego dnia wstałam dosyć wcześnie. W domu było cicho, co oznacza, że wszyscy jeszcze śpią. Postanowiłam iść do swojego pokoju i się odświeżyć. Zrobiłam delikatny makijaż, wysuszyłam i rozczesałam włosy. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej to:
Ubrałam się, a następnie zeszłam do kuchni i zaczęłam szykować śniadanie dla świętej czwórcy i Bruny. Jednak ten poranek nie był taki jak w filmach ponieważ z ręki wypadł mi kubek, który narobił ogromnego hałasu. Zwykły mały kubek,a tak potrafi zaszkodzić. Chodzi mi teraz o to iż obudziłam właściciela domu.
-Sabina nic ci się nie stało ???
-Nie, spokojnie.
-Pokaż ręce.
-Po co ???
-Chcę zobaczyć, czy się nie skaleczyłaś.
-Spokojnie. Przecież powiedziałam, że nic się ni stało, a teraz możesz wrócić do sypialni.
-Jak wstałem, to ci pomogę.
-Nie wyzywaj.
-Co ???
-Haha może kiedyś zrozumiesz.
-Okey... A więc co zamierzałaś zrobić na śniadanie ???
-Na pewno kawę lub herbatę, a co dalej to nie wiem.
-Ty też będziesz jadła ???
-Tak Ney, ja zawsze.
Haha jak ja kocham mówić sarkastycznie. Mogła bym tak 24 na dobe.
-Jak nie zjesz, to cię nakarmię.
-Nie twoje doczekanie słoneczko.
-Zobaczymy.
Około godziny 8:00 śniadanie stało na stole. Postanowiliśmy zrobić pyszne "kolorowe" kanapki oraz herbatę. Ney poszedł zawołać wszystkich na śniadanie, a ja weszłam na Fb. Długo jednak nie nacieszyłam się telefonem ponieważ wszyscy na raz przyszli do stołu. Rafa była już wyszykowana jakby wstała kilka godzin temu. Natomiast cała reszta wyglądał okropnie, no nie licząc także Neya bo on zawsze wygląda idealnie, fantastycznie, super i w ogóle jest przystojny. Haha, ale zaraz przecież mówiłam, że z nimi nie jem. Zaczęłam robić sobie kawę jednak Ney wziął mnie na ręce i posadził przy stole.
-Smacznego Sabinko.
-O dziękuję Neymarku, ale chyba nie jestem głodna.
-A chcesz być ???
-Chce.
-Ej !!! Ney ty sobie jedz jak jesteś głodny, a Sabina nich idzie sobie zrobić tą kawę. Ona nie mówi ci, co masz robić.
Wtrąciła się Bruna. Szczerze, to zaczęła mnie już powoli irytować nie wiem dlaczego no ale. Postanowiłam jednak zjeść jedną kanapkę, żebym nie wyszła na jakąś dziewczynę typu CO TO JA NIE JESTEM. Tak, znam mnóstwo takich dziewczyn więc wnioskując życie przepełnione jest idiotyzmem. Gdy zaczęłam jeść usłyszałam jak ktoś zaczyna klaskać. No oczywiście był to mój chłopak.
-Ney kocham cię, ale zaczynasz działać mi na nerwy.
-Przykro.
Sztucznie się uśmiechnął.
-Kurwa nie lubię, gdy ktoś tak robi !!!
-Przepraszam, nie powtórzy się to następnym razem.-Skarciłam go wzrokiem.- I tak cię kocham moja księżniczko.
Podczas posiłku dużo rozmawialiśmy. Dziewczyny mówiły jakie mają na dzisiaj plany. Jota i Gil stwierdzili, że idą na zakupy. Tylko ja z Neyem nie mieliśmy jeszcze co ze sobą zrobić.
-Ja nie sprzątam.- Krzyknął Jota.
-Ja też nie.- Tym razem odezwał sie Gil.
-Ja i Bru też nie.
-Nie ma sprawy ja posprzątam tylko ktoś musi nauczyć mnie włączać zmywarkę.
Po moich słowach wszyscy zwrócili wzrok na piłkarza.
-Czemu ja ???
-To twoja dziewczyna.
-I twój dom.
-No i oczywiście twoja zmywarka, talerze i cała reszta.
B0oże ja chyba długo z nimi nie wytrzymam. Tyle tu w koło osób, śmiechu i radości. Zupełnie do nich nie pasuję. Nie mam kredek, aby pokolorować sobie życia i nie mam też osób, które mogłyby mi te kredki pożyczyć. Potrzebuje jakiś dodatków abym była wreszcie szczęśliwa. Chociaż teraz mam Neymara. To ogóle jest dziwne mój idol, gościu na którego kiedyś nie mogłam się na niego napatrzeć, a teraz tak po prostu sobie z nim gadam. Co ważniejsze jest moim chłopakiem. Oby tylko Z zamyśleń wyrwał mnie Neymar.
-Sabina co tak stoisz i myślisz ???
-Co, ja, gdzie ???
-O czym tak myślałaś ???
-Długo już tak stoję ???
Zupełnie zignorowałam jego pytanie, ale chyba będzie musiał się do takiego czegoś przyzwyczaić.
-Troszkę. Dziewczyny są na górze, a chłopaki wyszli już z domu.-Otworzyłam jedynie szeroko usta i słuchałam dalej Brazylijczyka.- A więc o czym tak myślisz ???
-O niczym ważnym.
-Yhm.
-No tak, ale już zmieńmy temat. Co dzisiaj robimy ???
-Spacer ???
-Teraz ???
-No.
-A potem ???
-Nie wiem, wymyślimy coś.
-Okey, a wieczorem na imprezę ???
-Z tobą zawsze.
-Hehe. Idziemy ???
-Idziemy.
Spacer zajął nam 3 godziny. Co chwile podbiegały dzieci do Neymara po autograf. W drodze powrotnej spotkaliśmy Jote i Gila. Całą czwórką poszliśmy na pizze. Około godziny 12:00 wyszliśmy z pizzeri i poszliśmy odwiedzić jakiś przyjaciół napastnika. Dużo się śmialiśmy. Wypiliśmy kawę i postanowiliśmy wrócić do domu. Jako pierwsza weszłam do domu. Pobiegłam do salonu i rzuciłam się do wygodną rogówkę.
-Haha aż tak zmęczona ???- zapytał mnie Gil
-Nie. Tylko wypiłam kawę po tej pizzy i jestem pełna.
-Idziesz jutro biegać ???
-Zdaje mi się, że tak.
-Haha chyba że będziesz miała kaca.- Wtrącił się Ney.
-Haha nie śmieszne.- Udałam obrażoną.
-Oj przepraszam myszko.
-Wynagrodzę ci to, gdy dasz mi buzi.
-A czemu nie do buzi.- Odezwał się Jo. Wszyscy się zaśmiali tylko moja twarz miała kamienny wyraz.
-Nie przeginaj !!!
Wstałam i wyszłam do ogrodu. Chwilę po mnie przyszedł tutaj piłkarz.
-Obrażona ???
-Nie.
-A buziaka nadal chcesz.
-Oczywiście.
Pocałunek był długi i delikatny.
-To czemu wyszłaś ???
-Tak po prostu.- Zmierzył mnie wzrokiem.- Wyszłam tylko po to aby nie zacząć się śmiać z waszych dennych tekstów.
-Naprawdę uważasz, że są denne.
-Nie, ale uważam, że przydał by mi się sen.
Po moich słowach Brazylijczyk wziął mnie na ręce i zaniósł do swojej sypialni. Delikatnie położył mnie na łóżko.
-Kolorowych snów księżniczko.
-A ty nie idziesz spać ???
-Nie jestem zmęczony, ale ty się wyśpij, bo noc jest długa.
-A co jeśli nie pójdę z tobą na imprezę ???
-Obrażę się, a z resztą musisz, bo przegrałaś.
-O pan wszystko umiem i zawsze wygrywam się znalazł.- Wytknęłam mu język i odpłynęłam do krainy Morfeusza.
****************************************************************************
Oto kolejny, zdaje mi się, że długi rozdział (i do dupy) Ale ocenianie go zostawiam wam.
Od razu mówię, że niedługo się pokłócą i wszystko chuj strzeli :)
W planach mam zabicie Sabiny, ale sądzę, że to by wam chyba średnio odpowiadało xddd
Założyłam również drugiego bloga. Też o Neymarze i w chyba następnym poście dam wam linka. :)
Czekam na propozycje, co może być dalej :D
Zachęcam do komentowania :)
12 komentarzy = rozdział 25
-Ej mała co jest ???
Chwilę milczała, lecz w końcu zaczęła mówić szeptem.
-Bo zdaje mi się, że na Ciebie nie zasługuję.
-Myszko co ty za głupoty gadasz ???
-Bo Bruna jest lepsza ode mnie.
-Zależy dla kogo.
Uśmiechnąłem się do niej, ale to chyba nic nie pomogło.
-Neymar, to ona jest idealna.
-Mówisz tak, bo mi coś kupiła ???
Po moich słowach Sabina zmarszczyła zabawnie brwi, ale nadal nie było jej do śmiechu.
-Nie. Jak byłyśmy dzisiaj na zakupach to cały czas gadała jaki jesteś cudowny i w ogóle. Z drugiej strony ja też ci coś kupiłam.
-I co z tego, że o mnie gadała ???
-To, że ona cię nadal kocha.
-Mówi tak tylko przy Rafie, bo myśli, że Rafa mi powie abym do niej wrócił.
-A ty nie chcesz z nią znowu być ???
-Nie.
-Dlaczego ???
-Jestem w szczęśliwym związku.
-Ooo kochany.
Pocałowała mnie w policzek.
-A mogę wiedzieć, co mi kupiłaś ???
-Na pewno coś innego od Bru.
-To znaczy ???
Niepewnie wstała z łóżka i podeszła do toreb, które leżały przy szafie. W tym samym czasie do pokoju weszła Rafa.
-Możesz nas na chwilę zostawić ???
Wyszeptała mi na ucho sistra. Bez słowa wyszedłem z pokoju i skierowałem się do salonu, aby zobaczyć, co robią chłopaki. Kolejny raz uśmiech zszedł mi z twarzy, gdy ujrzałem Brunę siedzącą z chłopakami. Próbowała z nimi rozmawiać, ale oni ją zlewali. Mnie niestety rodzice nauczyli szacunku dla innych i do niej podszedłem. Zaproponowałem coś do picia i wyszliśmy do ogrodu.
Z perspektywy Sabiny.
Będą w pokoju z Neyem dołączyła do nas jego siostra. Myślałam, że będzie chciała coś od Neymara, a jednak się pomyliłam i zostałyśmy same.
-Czemu uciekłaś ???
-Czemu w ogóle cię to interesuję ???
-No wiesz, jesteś dziewczyną mojego brata.
-Ale to nie zmienia faktu i nadal możemy się unikać.
Uśmiechnęłam się sarkastycznie, lecz Rafa do czegoś dążyła.
-Chciałam się w końcu z tobą dogadać.
-To chyba złe miejsce i czas.
-Nie. Właśnie nie.
-Ja nie potrafię dogadywać się z innymi. Najczęściej ich ranię.
-A Neymar ???
-Jego akurat kocham.
-Czyli go nie zranisz ???
-Postaram się.
-To weź jeszcze w tym swoim serduszku znajdź miejsce dla mnie.
Chyba wzięłam jej słowa do siebie. Poczułam jakąś ulgę. Zrobiło się ciepło na sercu.
-A jeżeli to nie wyjdzie ???
-To spróbujesz jeszcze raz.
-A jeżeli będę zmęczona tymi próbami ???
-Zrobisz sobie przerwę, ale obiecuję, że za pierwszym razem na pewno ci wyjdzie, bo pomogę. To jak ???
-Próbujemy.
Przybiłyśmy sobie "piąteczke" i wyszłyśmy z pokoju. Wzięłam ze sobą telefon i dosiadłam się do chłopaków, którzy oglądali jakiś film.
-Ej gdzie Neymar ???
-Ogród.
-Mmm jak kreatywnie.
-Daj mi skończyć.
-A to nie skończyłeś ???
-Nie.
-Przepraszam.
Uśmiechnęłam się przyjaźnie do przyjaciela napastnika i zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu.
-Haha tutaj go nie ma.
-To gdzie ???
-Ogród plus Bruna.
Zatkało mnie. Byłam zazdrosna, ale Bru to moja koleżanka chyba więc mam nadzieję, że nie odbije mi chłopaka. Spojrzałam na telefon, który wyświetlił godzinę 22:01.
-Nie idziecie spać ???
-A co my dzieci ???
-Racja.
-Ty nie idziesz ???
-Sama nie wiem. Poczekam chwilę na Neya. Jak nie przyjdzie to pójdę.
Po kilku minutach napastnik siedział już obok mnie.
-Idziesz spać księżniczko ???
-Yhm, ale tylko pod warunkiem, że będziesz spał ze mną.
-Haha okey, tylko poczekaj chwilkę, bo jadę odwieźć Brunę do domu.
-A długo ci to zajmie ???
-Góra pół godziny.
-Oki.
Nagle do naszej rozmowy wtrąciła się Bru.
-A może wygodniej będzie jak zostanę.
-No jak sobie życzysz.
Bardzo zdziwiły mnie słowa Brazylijczyka. Chociaż może miał powód, aby jej tak odpowiedzieć.
-Okey to idę do Rafy żeby dała mi piżamę.
Powiedziała i pocałowała Neya w policzek. Skarciłam ją za to wzrokiem, ale na szczęście nie zwróciła na to większej uwagi.
-No i widzisz mamy ją już z głowy. Idziemy spać.
Wziął mnie na ręce i już mieliśmy iść do pokoju, ale zawołała go Rafa. Chłopak zaniósł mnie do pokoju i powiedział, że przyjdzie jak najszybciej. Korzystając z okazji wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w piżamę, która składała się z czerwonych bokserek i o kilka rozmiarów za dużej szarej bluzki. Ney przyszedł kilka minut po mojej kąpieli. Poszliśmy do jego pokoju i usnęliśmy jak małe dzieci. Wcześniej jednak sporo rozmawialiśmy i Neymar obiecał mi, że między nim, a Bruną nic nie ma i nie będzie.
Następnego dnia wstałam dosyć wcześnie. W domu było cicho, co oznacza, że wszyscy jeszcze śpią. Postanowiłam iść do swojego pokoju i się odświeżyć. Zrobiłam delikatny makijaż, wysuszyłam i rozczesałam włosy. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej to:
Ubrałam się, a następnie zeszłam do kuchni i zaczęłam szykować śniadanie dla świętej czwórcy i Bruny. Jednak ten poranek nie był taki jak w filmach ponieważ z ręki wypadł mi kubek, który narobił ogromnego hałasu. Zwykły mały kubek,a tak potrafi zaszkodzić. Chodzi mi teraz o to iż obudziłam właściciela domu.
-Sabina nic ci się nie stało ???
-Nie, spokojnie.
-Pokaż ręce.
-Po co ???
-Chcę zobaczyć, czy się nie skaleczyłaś.
-Spokojnie. Przecież powiedziałam, że nic się ni stało, a teraz możesz wrócić do sypialni.
-Jak wstałem, to ci pomogę.
-Nie wyzywaj.
-Co ???
-Haha może kiedyś zrozumiesz.
-Okey... A więc co zamierzałaś zrobić na śniadanie ???
-Na pewno kawę lub herbatę, a co dalej to nie wiem.
-Ty też będziesz jadła ???
-Tak Ney, ja zawsze.
Haha jak ja kocham mówić sarkastycznie. Mogła bym tak 24 na dobe.
-Jak nie zjesz, to cię nakarmię.
-Nie twoje doczekanie słoneczko.
-Zobaczymy.
Około godziny 8:00 śniadanie stało na stole. Postanowiliśmy zrobić pyszne "kolorowe" kanapki oraz herbatę. Ney poszedł zawołać wszystkich na śniadanie, a ja weszłam na Fb. Długo jednak nie nacieszyłam się telefonem ponieważ wszyscy na raz przyszli do stołu. Rafa była już wyszykowana jakby wstała kilka godzin temu. Natomiast cała reszta wyglądał okropnie, no nie licząc także Neya bo on zawsze wygląda idealnie, fantastycznie, super i w ogóle jest przystojny. Haha, ale zaraz przecież mówiłam, że z nimi nie jem. Zaczęłam robić sobie kawę jednak Ney wziął mnie na ręce i posadził przy stole.
-Smacznego Sabinko.
-O dziękuję Neymarku, ale chyba nie jestem głodna.
-A chcesz być ???
-Chce.
-Ej !!! Ney ty sobie jedz jak jesteś głodny, a Sabina nich idzie sobie zrobić tą kawę. Ona nie mówi ci, co masz robić.
Wtrąciła się Bruna. Szczerze, to zaczęła mnie już powoli irytować nie wiem dlaczego no ale. Postanowiłam jednak zjeść jedną kanapkę, żebym nie wyszła na jakąś dziewczynę typu CO TO JA NIE JESTEM. Tak, znam mnóstwo takich dziewczyn więc wnioskując życie przepełnione jest idiotyzmem. Gdy zaczęłam jeść usłyszałam jak ktoś zaczyna klaskać. No oczywiście był to mój chłopak.
-Ney kocham cię, ale zaczynasz działać mi na nerwy.
-Przykro.
Sztucznie się uśmiechnął.
-Kurwa nie lubię, gdy ktoś tak robi !!!
-Przepraszam, nie powtórzy się to następnym razem.-Skarciłam go wzrokiem.- I tak cię kocham moja księżniczko.
Podczas posiłku dużo rozmawialiśmy. Dziewczyny mówiły jakie mają na dzisiaj plany. Jota i Gil stwierdzili, że idą na zakupy. Tylko ja z Neyem nie mieliśmy jeszcze co ze sobą zrobić.
-Ja nie sprzątam.- Krzyknął Jota.
-Ja też nie.- Tym razem odezwał sie Gil.
-Ja i Bru też nie.
-Nie ma sprawy ja posprzątam tylko ktoś musi nauczyć mnie włączać zmywarkę.
Po moich słowach wszyscy zwrócili wzrok na piłkarza.
-Czemu ja ???
-To twoja dziewczyna.
-I twój dom.
-No i oczywiście twoja zmywarka, talerze i cała reszta.
B0oże ja chyba długo z nimi nie wytrzymam. Tyle tu w koło osób, śmiechu i radości. Zupełnie do nich nie pasuję. Nie mam kredek, aby pokolorować sobie życia i nie mam też osób, które mogłyby mi te kredki pożyczyć. Potrzebuje jakiś dodatków abym była wreszcie szczęśliwa. Chociaż teraz mam Neymara. To ogóle jest dziwne mój idol, gościu na którego kiedyś nie mogłam się na niego napatrzeć, a teraz tak po prostu sobie z nim gadam. Co ważniejsze jest moim chłopakiem. Oby tylko Z zamyśleń wyrwał mnie Neymar.
-Sabina co tak stoisz i myślisz ???
-Co, ja, gdzie ???
-O czym tak myślałaś ???
-Długo już tak stoję ???
Zupełnie zignorowałam jego pytanie, ale chyba będzie musiał się do takiego czegoś przyzwyczaić.
-Troszkę. Dziewczyny są na górze, a chłopaki wyszli już z domu.-Otworzyłam jedynie szeroko usta i słuchałam dalej Brazylijczyka.- A więc o czym tak myślisz ???
-O niczym ważnym.
-Yhm.
-No tak, ale już zmieńmy temat. Co dzisiaj robimy ???
-Spacer ???
-Teraz ???
-No.
-A potem ???
-Nie wiem, wymyślimy coś.
-Okey, a wieczorem na imprezę ???
-Z tobą zawsze.
-Hehe. Idziemy ???
-Idziemy.
Spacer zajął nam 3 godziny. Co chwile podbiegały dzieci do Neymara po autograf. W drodze powrotnej spotkaliśmy Jote i Gila. Całą czwórką poszliśmy na pizze. Około godziny 12:00 wyszliśmy z pizzeri i poszliśmy odwiedzić jakiś przyjaciół napastnika. Dużo się śmialiśmy. Wypiliśmy kawę i postanowiliśmy wrócić do domu. Jako pierwsza weszłam do domu. Pobiegłam do salonu i rzuciłam się do wygodną rogówkę.
-Haha aż tak zmęczona ???- zapytał mnie Gil
-Nie. Tylko wypiłam kawę po tej pizzy i jestem pełna.
-Idziesz jutro biegać ???
-Zdaje mi się, że tak.
-Haha chyba że będziesz miała kaca.- Wtrącił się Ney.
-Haha nie śmieszne.- Udałam obrażoną.
-Oj przepraszam myszko.
-Wynagrodzę ci to, gdy dasz mi buzi.
-A czemu nie do buzi.- Odezwał się Jo. Wszyscy się zaśmiali tylko moja twarz miała kamienny wyraz.
-Nie przeginaj !!!
Wstałam i wyszłam do ogrodu. Chwilę po mnie przyszedł tutaj piłkarz.
-Obrażona ???
-Nie.
-A buziaka nadal chcesz.
-Oczywiście.
Pocałunek był długi i delikatny.
-To czemu wyszłaś ???
-Tak po prostu.- Zmierzył mnie wzrokiem.- Wyszłam tylko po to aby nie zacząć się śmiać z waszych dennych tekstów.
-Naprawdę uważasz, że są denne.
-Nie, ale uważam, że przydał by mi się sen.
Po moich słowach Brazylijczyk wziął mnie na ręce i zaniósł do swojej sypialni. Delikatnie położył mnie na łóżko.
-Kolorowych snów księżniczko.
-A ty nie idziesz spać ???
-Nie jestem zmęczony, ale ty się wyśpij, bo noc jest długa.
-A co jeśli nie pójdę z tobą na imprezę ???
-Obrażę się, a z resztą musisz, bo przegrałaś.
-O pan wszystko umiem i zawsze wygrywam się znalazł.- Wytknęłam mu język i odpłynęłam do krainy Morfeusza.
****************************************************************************
Oto kolejny, zdaje mi się, że długi rozdział (i do dupy) Ale ocenianie go zostawiam wam.
Od razu mówię, że niedługo się pokłócą i wszystko chuj strzeli :)
W planach mam zabicie Sabiny, ale sądzę, że to by wam chyba średnio odpowiadało xddd
Założyłam również drugiego bloga. Też o Neymarze i w chyba następnym poście dam wam linka. :)
Czekam na propozycje, co może być dalej :D
Zachęcam do komentowania :)
12 komentarzy = rozdział 25
Subskrybuj:
Posty (Atom)