czwartek, 23 kwietnia 2015

Rozdział 30.

 -Nie musisz przepraszać. Wystarczy, że coś z tego wyciągnąłeś.-Uśmiechnęłam się przyjacielsko do chłopaka. Po moich słowach chłopak złączył nasze usta jednak sie od niego oderwałam.
-Już nie będę cię o takie rzeczy osądzał.
-Nigdy?
-Postaram się.
-A co jeżeli ci się to nie uda?
-Nie mówmy od razu, że się nie uda.-Kolejny raz się pocałowaliśmy. Tym razem i ja chciałam tego pocałunku. Niby takie dwa dni jak nie krócej, a tu proszę. Tylko bym się mogła z nim całować.
-Czyli grzechy zostały wybaczone?
-Jeżeli je żałujesz i pan Bóg ci je wynagrodził to tak.-Uśmiechnęłam się do Brazylijczyka i wstałam.
On zrobił to samo. Chwilę pochodziliśmy po plaży i rozmawialiśmy o nas. Przed godziną 20:00 ktoś zadzwonił do Neymara. Był do Jota, który poinformował nas, że za chwilę jest kolacja. Razem ze swoim chłopakiem zaśmialiśmy się, że Jo nie ma za dobrego wyczucia czasu i punktualnie o godzinie ósmej wieczorem weszliśmy do domu. Wszyscy powitali nas serdecznie. Na samym końcu podszedł do nas mały blondynek. Przywitał się z Neyem, a następnie ze mną. No proszę dziecko chce mnie poznać. Jak mi jest go przykro, że nie wie jaka jestem i nie zdaje sobie sprawy co mogę zrobić. Jednak z uśmiechem powitałam Divisia i poszliśmy jeść kolacje. Jeżeli za kolacje w moim przypadku można nazwać kubek z ciepłą herbatką.
-Ej bo zalaz pomoge ci jeśc.-Odezwał się chłopczyk.
-A ja pomogę jemu.-Wtrącił się Neymar i wytknął język w moją wtronę.
-Wy dwaj przeciwko mnie? O nie ja sie tak nie bawię.
-Dlacego?-Davi zrobił zdziwioną, a nawet bardzo zdziwioną minę. Ja za bardzo nie wiedziałam co mu powiedzieć i bardzo się cieszę iż odpowiedzi udzielił mu jego tatuś. W zasadzie nie byłam zadowolona z jego słów, chociaż wzięłam je tak po prostu dla zabawy, a nie na poważnie.
-Bo wiesz, my z nią wygrywamy już na samym początku.
-No bardzo śmieszne.-Powiedziałam i odeszłam od stołu. Poszłam do pokoju i położyłam sie na łóżku. Wzięłam do ręki telefon i zaczęłam sobie grać. Tak zeszła mi prawie godzina. Leżąc i tracą czas na głupie gry usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi od "mojego" pokoju. Nagle obok mnie pojawił sie Davi i jego tata. Rzucili się na mnie i zaczęli łaskotać. Próbowałam sie od nich uwolnić, ale nie dałam rady.
-A to za to, że nie zjadłaś z nami kolacji.-Odezwał się napastnik.
-To następnym razem mnie nakarm i będzie po sprawie.
-Masz to jak w banku kotku.
Na jego słowa uniosłam jedną braw do góry i wreszcie chłopaki przestali mnie torturować. Posiedzieliśmy sobie chwilę i wygłupialiśmy z Davim. Następnie Neymar poszedł z nim do pokoju i gdy maluch usnął wrócił do mnie.
-Jedną noc nie spaliśmy razem, a ja czuje sie jakby.-Nie dałam mu skończyć.
-Nie musisz kończyć. Czuje to samo.-Wstałam z łóżka i podeszłam do Brazylijczyka. Zaczęłam go namiętnie całować. On oczywiście odwzajemniał każdy mój pocałunek. Postanowiłam zdjęć mu koszulką. Neymar oczywiście nie był mi dłużny i uczynił to samo. Po chwili pozbyliśmy się reszty ubrań. 
-No i w taki głupi sposób dałam zaciągnąć sie do łożka.-Pomyślałam, a następnie oddałam sie Brazylijczykowi.

*********************************************************************************
La la la :)
Oto kolejny rozdział. Ocenianie go oczywiście pozostawiam wam. Jutro postaram sie dodać wcześniej rozdział, ale nic nie obiecuję. Coś was mało :( Gdybym patrzyła tylko na liczbę wyświetleń pomyślałabym, że nikomu nie podoba sie mój blog. Mimo, że dużo osób go czyta mało go komentuje i to jest przykre. Ale trzeba iść dalej. :P
Bardzo dziękuję osobą, które komentują <3 Jesteście wspaniali. Przez wasze wpisy nie przestaje pisać i z chęcią do was wraca, bo przecież mam do kogo ♥♥♥.

9 komentarzy: